czwartek, 4 lutego 2016

Miniaturka/ Fedeletta/ Queen and King

Miniaturka dedykowana wszystkim dzisiejszym łasuchom!
Sama nie przepadam za pączkami, więc zjem coś innego... To ten, no. Smacznych pączków misiaki!
Objedzcie się za wsze czasy.
W ogóle, to jedząc fajnie się czyta ;) Taką miniaturkę na przykład ☺

Tytuł: Queen and King
Para: Fedeletta
Gatunek: Love Story
 Ograniczenia wiekowe: K

- Federico, Federico! - wołała od kiedy tylko weszła do domu.
Położyłem się na łóżku i nakryłem głowę poduszką, ale nawet to nic nie dało.
Moja przyjaciółka, której rodzice zgodzili się zaopiekować mną, do puki nie skończę szkoły, miała konkretny powód nagłego zainteresowania moją osobą. Zazwyczaj o tej porze siedziała z przyjaciółkami u którejś z nich, ucząc się, albo plotkując.
- Słucham cię, moja droga? - zaryzykowałem wreszcie.
- O! Jesteś! Gdzie się schowałeś? No, nie ważne. Bo wiesz, ten, no, no, no, no powiedzmy, że ja w interesach. - Gestykulowała żwawo, mówiła szybko, a uśmiech nie schodził jej z twarzy.
- Tego się obawiałem.
- A tam, zaraz obawiałem! Daj spokój. To nic wielkiego... Tylko wiesz... No bo ciebie tak wszyscy w szkole uwielbiają, masz takie wtyki i tak sobie pomyślałam... Jezu, Fede, ja muszę zdobyć koronę w tym roku. - Z bezsilnością spuściła ręce, zgarbiła się nieco.
W tamtym roku nie miała szans. Wygryzła ją o dwa lata starsza dziewczyna z klasy artystycznej.
- A co będę z tego miał? - Skrzyżowałem ręce pod piersią, oparłem się o ścianę i uśmiechnąłem cwaniacko.
- Satysfakcję. No, to jak będzie? - Zamrugała szybko, składając ręce jak do modlitwy.
Zgodziłem się. Inaczej nie dałaby mi spokoju, chodziłaby za mną do samego balu, a gdyby nie została królową, obraziłaby się na pół roku. Dobrze ją znam.

Przez najbliższe dwa tygodnie robiliśmy wszystko, żeby Violetta stała się faworytką chociaż połowy uczniów w szkole.
Plakaty, babeczki, udział w akcjach charytatywnych, zajęciach pozalekcyjnych... To było dla niej wielkie wyrzeczenie. Zamiast spotykać się z przyjaciółkami musiała siedzieć w szkole, albo ze mną, ćwicząc głębokie teksty, gdyby potencjalny wyborca o coś ją zapytał. Przekonałem nawet redaktora szkolnej gazetki, żeby napisał o niej pochlebny artykuł.

Spędzaliśmy razem wiele czasu, praktycznie każdy dzień, większość nocy. Rozmawialiśmy, ćwiczyliśmy, rozmawialiśmy, ćwiczyliśmy... w kółko. Odsypialiśmy na niektórych lekcjach, ewentualnie w autobusie po drodze do szkoły.
Kawa kończyła się zbyt szybko. Ostatniego tygodnia oboje przerzuciliśmy się na Red Bulla.

Dzień przed balem postanowiliśmy, że tą noc prześpimy.
To były plany.
Położyłem się w swoim pokoju już koło ósmej. Zacząłem myśleć o całym tym przedsięwzięciu, wyścigu szczurów.
Zacząłem też myśleć o Violi, co w ostatnim czasie zdarzało się coraz częściej.
Nie podobało mi się tylko to, że powoli przestawałem myśleć o niej jak o przyjaciółce. Nawet nie jak o siostrze.
Myślałem o jej ślicznych, brązowych oczach, słodkich jak mleczna czekolada, o jej malinowych ustach, muskanych wiśniowym błyszczykiem, o białych jak śnieg ząbkach, ukazywanych w uroczym uśmiechu, o włosach, zawsze starannie ułożonych, nieraz opadających na zamknięte ze zmęczenia powieki...
Myślałem tak długo, aż usnąłem.
I śniła mi się Violetta. Jej drobna postać ubrana w piękną sukienkę, z lśniącym diademem na główce.

Czyjeś delikatne rączki potrząsały moim ramieniem.
Z trudem otworzyłem oczy. Przede mną stała brunetka ubrana w piżamę z kotkami i misiem w ręce. Poczułem, jak mimo woli uśmiech wkracza na moją twarz.
- Vilu? Co jest? - Oparłem się na łokciach. - Miałaś zły sen?
- Tak. Mogę położyć się z tobą? - zapytała cichutko.

Przytuliłem ją, szeptałem na ucho, że będzie dobrze, że nie ma się czego bać...

Od samego rana nie układało się najlepiej. Oboje zaspaliśmy, więc musieliśmy złapać taksówkę, a przez to z kolei spóźniliśmy się na lekcje.
Potem, na jednej z przerw Vils musiała odbyć poważną rozmowę z dyrektorem, bo ktoś podkablował, że popalała za szkołą, co chyba jednak okazało się prawdą, chociaż wolałbym w to nie wierzyć.
Posprzeczaliśmy się o to i nie rozmawialiśmy ze sobą aż do wieczora.

Moja partnerka jeszcze się szykowała, a ja obiecałem nie podglądać.
Gdy usłyszałem stukot obcasów na schodach, wyszedłem z kuchni. Wtedy oficjalnie zaniemówiłem.
Violetta miała na sobie sukienkę w kolorze pudrowego różu, która sięgała jej kolan. Była odcięta w pasie, rozkloszowana, ze śliczną koronką na plecach i połowie dekoltu.
Chyba po raz pierwszy spięła włosy i wyglądała w nich niesamowicie.
- Zamknij buzię, Fede - zaśmiała się. - I nie gniewaj się już, dobrze?
- Niech ci będzie. Odpuszczę tylko dlatego, że wyglądasz nieziemsko.
- Dziękuję. - Delikatnie musnęła mój policzek, a następnie zakręciła się prezentując strój. - Ty też niczego sobie.

Wszyscy siedzieli przy stolikach, czekając na wyniki głosowania. Pocierałem dłoń Vilu, by dodać jej otuchy. Byłem prawie pewien, że zdobędzie tę cholerną koronę.
Byłem też niemalże pewien, że szlag mnie trafi, gdy będzie tańczyć z jakimś idiotą, który wygra.

Widziałem łzy Vils, gdy wywołali ją na scenę, jej szczery uśmiech i tą całą radość.
Szkoda tylko, że nie mogłem widzieć swojego zdziwienia, gdy wywołali króla.

Staliśmy na środku sceny, ramie w ramię. Dali nam mikrofony, że niby mieliśmy coś mówić.
Ciekawe tylko jak.
Mojej królowej całkiem odebrało mowę, a mi na usta cisnęły się tylko dwa słowa. Sześć i trzy litery.

- No więc - zacząłem. - Nie spodziewałem się, że dziś znajdę się na tym miejscu... Co innego jeśli chodzi o Violę. Tego byłem pewien. Ciężko pracowała, by móc tu stanąć. Byłem przy niej przez ten cały czas...Ale wiem, że chcecie raczej usłyszeć jakąś ckliwą gadkę, więc... No to jest tak, z niektórymi uczuciami, że przychodzą niespodziewanie. Może nawet ich nie chcemy. Może. Może też być tak, że miłość puka do drzwi w najmniej oczekiwanym momencie. I do mnie właśnie wpadła w odwiedziny. Z tego miejsca chciałbym powiadomić o tym dziewczynę, przez którą wszystko w moim życiu wywróciło się do góry nogami. Przez nią prawie w ogóle nie sypiałem w ostatnim czasie. Dosłownie. Ona też nie sypiała, tylko z innych powodów. Prawda, Violu?
Błądziła wzrokiem po mojej twarzy, zagubiona, zmieszana, przerażona, szczęśliwa...
- Nie - odezwała się, a jaj głos wypłynął z głośników. - Miałam podobne powody.

Przysunąłem się do dziewczyny bliżej niż by wypadało. Kołysaliśmy się w rytm muzyki, jako królewska para. Patrzyłem w jej oczka, uśmiechając się szczerze.
Delikatnie musnąłem jej usta.
- Dla mnie zawsze byłaś królową - szepnąłem.

~
W ogóle, to jestem dziś we Wrocławiu, więc jeśli ktoś ma Pasaż Grunwaldzki (ew. Bielany) po drodze, to piszcie mi na gg ( 51192567 ).
Opowiem Wam ciekawą historię XD Byłam wczoraj z przyjaciółką w sklepie. Stałyśmy przy kasie i rozmawiałyśmy o pudrach oraz moich legginsach w kolorze łososiowym, cielistym idk... Kolejka była długa, więc Emilka zaczęła żartować, że nie mam spodni. Chciałam się jej zapytać, czy mam szwy na nogach, ale zaczęłam się śmiać i zamiast tego spytałam: "Czy ja mam wszy?". Wszyscy zaczęli się na mnie patrzeć, a ja zaczęłam się dławić ze śmiechu, tak jak Emila. Myślałam, że umrę XD.
No, takie tam przygody.
Ewh, jakie # na tt, kto mi sprawdzi? XD
No nic, to ja życzę udanego Tłustego Czwartku ^^
Jak Wam się podobała miniaturka? Liczę na komentarze Misie ♥
Koffam ♥

3 komentarze:

  1. Miniaturka świetna. Mało rozbudowana, ale to nic i tak cudna�� Hahaha z tą sytuacją w sklepie to naprawdę śmieszne. Czekam na następny rozdział. No i Ci również życzę udanego już końcówkę Tłustego Czwartku:-) :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wiem że się mocno spóźniłam ale lepiej tak niż wcale
    Miniaturka piękna
    Taka przyjemna akurat do poczytania w wolnej chwili
    Ale dlaczego to nie była Lu
    (Wybacz nie byłabym sobą gdybym tego nie napisała)
    Jesteś najlepsza. PAMIĘTAJ O TYM!!!
    ♡♡♡Kofam♡♡♡

    OdpowiedzUsuń

Czytasz? Skomentuj!