niedziela, 31 stycznia 2016
Es Posible 2- XVI
- Wydawało mi się, że to o wiele dalej - mówię, gdy wraz z Federico stoją pod ogromnymi drzwiami szklanego zamku.
Mam wrażenie, że jego ściany są z lodu, że słońce, które nadaje im różowo-pomarańczowego odcienia, zaraz je roztopi. Zaraz nic z nich nie będzie.
Nie widzę co dzieje się za drzwiami, bo mimo, że zamek jest ze szkła, nie można przejrzeć go na wylot.
- To normalne - odpowiada z uśmiechem, trzymając moją dłoń. - Tutaj czas nie jest ważny, a ty wcale się nie męczysz.
Kiwam głową ze zrozumieniem.
- Czy to zamek archaniołów? - pytam cicho, bojąc się, ze mogą mnie usłyszeć.
Przytakuje, wpatrzony w drzwi.
- Nie mogę zapukać, popatrz. - Unosi rękę, zaciśniętą w pięść, ale przed samymi drzwiami zatrzymuje ją jakaś niewidzialna siła, bariera. - To blokada przeciw upadłym.
Rozumiem aluzję.
Delikatnie stukam w drzwi, mocno zaciskając drugą dłoń na dłoń Fede.
Serce łomocze mi w piersi, zagryzam wargi, nawet tego nieświadoma.
Wrota otwierają się powoli, a ja wchodzę do środka, ciągnąc za sobą chłopaka.
Nie wiem jakim cudem, ale oboje znajdujemy się w środku.
Rozglądam się, szukając czegoś, sama nie wiem czego.
Chyba właściwie nie tego się spodziewałam.
Otacza mnie zimna pustka, lodowate ściany, nie przepuszczając barw. Są grube, bladoniebieskie, nie widzę za nimi nieba. Po dwóch stronach ogromnego, kwadratowego pomieszczenia są schody. Pną się wysoko, wysoko, tak wysoko, że nie widzę ich szczytu.
Mimowolnie wtulam się w ciepłe ciało mojego Federico, dopiero wtedy czując się bezpiecznie.
- Poczekajmy - szepcze mi na ucho. - Zaraz się zjawią.
Nie myli się.
Nie mija dużo czasu, a na schodach zjawia się osiem postaci w długich, bladożółtych szatach, o pięknych, śnieżnobiałych skrzydłach, przeplatanych złotym błyskiem.
Ich głowy są dumnie uniesione w górę, a nad nimi lśnią aureolki.
Cztery kobiety i czterech mężczyzn stają przed nami w równym rzędzie.
Ich wzrok spoczywa na mnie, a następnie na Federico. Ich oczy powiększają się, ziejąc przerażeniem. Jednak ciągle stoją, niewzruszeni.
- Federico - szepcze pierwsza z brzegu kobieta. - Co cię do nas sprowadza?
- Interes - odpowiada beznamiętnie.
- Przedstawisz nam swoją towarzyszkę? - pyta jeden z mężczyzn, całkiem łysy.
Feder wywraca oczami, ewidentnie zirytowany.
- Proszę cię, nie udawaj, że nie wiesz kim jest. To Ludmiła, ta Ludmiła.
- Ta przez którą zdradził - mówi głos za nami.
Odwracam się w stronę drzwi i widzę kogoś, kogo najmniej bym się spodziewała.
Oparta o framugę, stoi Rose.
Jako anioł wygląda jeszcze piękniej niż zazwyczaj. Sukienka, kończąca się tuż nad kolanem podkreśla jej szczupłą figurę, skrzydła nadają jej niewyjaśnionej mocy, wdzięku.
- Myślałem, że upadłaś - odzywa się do niej Fede, zaskoczony tak samo jak i ja.
- Możliwe - przytakuje. - Ale byłam na tyle odważna, by prosić o przebaczenie.
- Chyba głupia - prycha.
- Nazywaj to jak chcesz. Mnie nie kręci życie na ziemi.
- Federico, w jakiej sprawie do nas przybyłeś? - Mini kłótnie Ro i Federico przerywa anielica z bujną, rudą czupryną.
- W sprawie Troya, Elliota i Ludmiły - zaczyna, niepewnie zbliżając się do niej. - Nie żałuję, że spadłem, nie żałuję tego, bo mogę być przy osobie, którą kocham. Mogę ją chronić. Ale to co się dzieje... - wzdycha. - Przerasta już wszystkich, łącznie z wami. Troy i Elliot niedługo dostaną to, czego chcą, zniszczą ziemię, a potem to wszystko, co jest tutaj. Wiecie to, ale nie umiecie nijak na to wpłynąć. A ja mam plan.
- Słuchamy cię - mówi ruda, z nagłym zdeterminowaniem na twarzy.
Czyjaś szczupła dłoń spoczywa na moim ramieniu.
Odwracam głowę. Rose spogląda na mnie z delikatnym uśmiechem.
- Pogadamy? - pyta.
Zerkam na Federico, a on delikatnie kiwa głową.
Odchodzę z jego dawną dziewczyną do wejścia, zatrzymujemy się przed samym progiem.
Stąd nie słyszę słów chłopaka, ani archaniołów, ale nie przeszkadza mi to, bo wiem, że i tak wszystko mi opowie.
- Przepraszam - zaczyna Ro, słowem, którego nigdy nie spodziewałam się od niej usłyszeć.
- Słucham?
- Przepraszam cię, Lu. Nie dogadywałyśmy się najlepiej, robiłam ci pod górkę, nie potrafiłam zrozumieć, że robisz to wszystko z miłości.
- Ja też przepraszam - odzywam się. - Byłam w stosunku do ciebie niesprawiedliwa, zbyt agresywna. W głębi duszy bałam się, że przez ciebie stracę Federico.
Wyznaję, a jednocześnie czuję, jak ktoś ściąga ze mnie dwutonowy głaz.
- Niepotrzebnie. - Uśmiecha się przyjaźnie. - Ja i Fede zbyt bardzo się różnimy. Poza tym, on kocha ciebie. Chyba na początku faktycznie ciężko było mi to zrozumieć. To co, wybaczysz mi?
- Jeśli tylko ty wybaczysz mi.
- Nie ma o czym mówić. - Macha dłonią. - Fajna z ciebie dziewczyna. Dasz sobie radę, jestem pewna.
- Dzięki.
- Lu! - słyszę głos Federico. Odwracam się w jego stronę. Macha do mnie, żebym podeszła.
- Powodzenia - mówi Rose, pociera moje ramie, a potem znika za drzwiami.
Idę w stronę chłopaka, z sercem na dłoni.
Czuję się, jakby zaraz miały decydować się losy mojego dalszego życia, jakbym za moment miała stanąć przed sądem ostatecznym. Może tak faktycznie jest?
- Tak?
- Mam dla ciebie dobre wieści. - Feder uśmiecha się szeroko, ukazując białe ząbki. Unoszę brwi, w pytającym geście, po chyba nie mogę mówić. Wolę tego nie sprawdzać. - Zostaniesz nieśmiertelna.
Szeroko otwieram oczy. Nie wierzę w to, co słyszę. Delikatnie rozchylam usta. Sama nie wiem, czy jestem przerażona, czy szczęśliwa.
W każdym bądź razie wiem, że nie mam już nic do gadania. Mój kochany wybrał za mnie najprawdopodobniej najlepszą z możliwych opcji.
- Poczekacie w dawnym domu Federico. Rose po was przyjdzie, gdy wszystko będzie gotowe - oznajmia blondynka z długim warkoczem.
Drzwi ponownie się otwierają, zachęcając nas do wyjścia.
Na zewnątrz oddycham głęboko, przypatrują się rozległemu u stup zamku miastu i zastanawiam się, który z budynków niegdyś należał do Fede.
Niespodziewanie on bierze mnie na ręce i unosi ponad miastem. Spoglądam na przestrzeń za jego plecami. Odbiera mi mowę, bo po raz pierwszy widzę u niego skrzydła.
Piękne, lśniące, czarne skrzydła.
I po chwili stoję na własnych nogach. Czuję pod stopami miękkość chmury. Przede mną jest domek, niewielki, przykryty czerwonym dachem, o żółtych ścianach, brązowych okiennicach, nasuniętych na okna. Domyślam się, że tu kiedyś mieszkał.
Wchodzimy do środka. Chcę o coś zapytać, czegoś się dowiedzieć, ale nie jest mi to dane, ponieważ Federico przypiera mnie do ściany i zaczyna całować. Całuje moje usta, policzki, żuchwę, szyję, obojczyki, a potem znów usta. Całuje, całuje, całuje, a ja się roztapiam, paruję, krystalizuję, roztapiam, paruję krystalizuję...
~
Hello ♥
Dziś rozdział znowu w niedziele. Jednak dobrze, że w ogóle się pojawił. Zupełnie nie miałam na niego pomysłu, weny... Dopiero wczoraj wieczorem, gdy szłam spać, coś mnie naszło.
Tak więc jest.
Krótki, ale jest.
Liczę na wasze komentarze, perełki ♥
Kocham Was mocno ♥
Do czwartku! Buziaki ♥
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
To ostatnie zdanie kojarzy mi się z opisem doświadczenia na chemii albo fizyce... W ogóle w tym niebie trochę... Przerażająco. Źrysz czy nie źrysz i te sprawy ;)
OdpowiedzUsuńInspirowałam się ćwiczeniami z chemii. Poważnie XD
Usuń:))
♥
Super naprawdę. Coraz ciekawiej się robi��
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo ♥
UsuńNie rozumiem tych rozdzialow 😍
OdpowiedzUsuńA czego konkretnie? Postaram się wytłumaczyć :))
UsuńŚwietne!!!
OdpowiedzUsuńKocham ❤❤❤
Dziękuję Miś ♥
Usuńily too ♥
Zanim przejdę do sedna komentarza to zaczną od tego że masz dwa malutkie błędy (gdzue do drugiego nie jestem pewba): ,,[...]danym domu Federico..." chyba powinno być dawny i,, Nie mija długo, a..." jak dla mnie zdanie nie mija długo jest jakoś nie po polsku, powinno być raczej nie mija dużo czasu czycoś w tym stylu, chociaż sama nie wiem, najwyżej potraktuj to jako opinie, czy coś...
OdpowiedzUsuńRozdział jest świtny !!
Ten ostatni wers kojarzy mi się z piosenką, ale nie mogę sobie przypomnieć ani artysyty ani tytułu :(
Do następnego
Pozdrawiam cieple
Liv
Dziękuję za uwagę :) Już poprawiłam :*
UsuńJeszcze raz dziękuję ♥
Nie mam pojęcia z jaką piosenką kojarzy Ci się ostatni wers, naprawdę.
Buziaki ♥
Bosz....Aż brak słów...Cudo :* Jej Ludmiła będzie "nieśmiertelna" ~ Czy to znaczy że będzie Aniołem?
OdpowiedzUsuńLovciam <3
Dziękuję bardzo ♥
UsuńAaaa... nie powiem co będzie z Lu ;)
Ily too ♥