niedziela, 7 lutego 2016
Es Posible 2 - XVII
Bawię się kosmykiem włosów, który opadł mu na czoło.
Leżymy na jego łóżku, wpatrzeni w siebie. Czuję się, jakby minęły lata, ale nie przeszkadza mi to. Po raz pierwszy od bardzo dawna mam okazje po prostu być z nim sam na sam.
Federico gładzi moje przedramię, tak uporczywie patrzy mi w oczy.
A ja się uśmiecham.
Jestem tak cholernie szczęśliwa, szczęśliwa, szczęśliwa.
- Kocham cię - szepczę zafascynowana jego tęczówkami.
- Ja ciebie też - mówi, uśmiechając się.
Łapie mnie w talii i przenosi na siebie. Unoszę się i opadam z rytmem pracy jego klatki piersiowej. Kładę głowę na sercu, a ono bije. Nie wiem, czy powinno, ale bije.
- I co teraz? - pytam cichutko. - Co dalej?
- Wrócimy na ziemię i wszyscy razem ustalimy dalszy plan.
Nagle czuję ucisk w żołądku, to chyba mdłości. Nie chcę wracać, tu jest tak wspaniale, tak perfekcyjnie, idealnie, cudownie... tu jest tak dobrze.
- Wiem, że nie chcesz - wzdycha.
W tym westchnieniu jest coś...Jest coś, co mówi mi, że nie jestem sama w swojej niechęci.
- Co to znaczy, że będę nieśmiertelna? - Staram się zmienić temat.
Przełyka ślinę. Czeka na coś, jakby ważył słowa. Zerka w moje źrenice, a potem bierze głęboki oddech.
- Będziesz aniołem.
Czuję, że się duszę.
Chyba wstaję. Chyba kaszlę. Chyba zginam się w pół. Chyba opieram się o ścianę. Chyba odwracam wzrok.
Sama nie wiem.
Nie jestem pewna, co się dzieje.
Federico kładzie rękę na moim ramieniu, a ja oddycham szybko, płytko, nierówno.
- Jak? - wyrywa mi się tylko.
Nie rozumiem.
Wszystko wiruje, cała rzeczywistość się chwieje.
- Stanę się człowiekiem.
Jego słowa uderzają we mnie, wymierzają mi siarczysty policzek. Łzy napływają mi do oczu. I sama już nie jestem pewna, czy jestem wściekła, czy może jestem załamana. Może oba na raz, albo jedno po drugim.
Palę się od środka. Umieram na zapalenie płuc.
Chyba coś krzyczę. Chyba osuwam się po ścianie. Chyba obejmuje mnie czule, a ja chyba go odpycham. Chyba ciągle krzyczę, chyba płaczę.
Na pewno płaczę, bo czuję na twarzy słone krople.
Boli mnie gardło, więc pewnie krzyczę.
Krzyczę słowa, których wolę nie słyszeć.
Chowam twarz w dłoniach, przesuwam je we włosy, zaciskam pięści. Podkulam kolana, przymykam powieki.
Tak bardzo
najbardziej
chcę
tylko
zniknąć.
Nie mogę, nie wyobrażam sobie wiecznego życia bez Federico. Po prostu nie.
- Zostaw mnie - warczę. - Zostaw mnie w spokoju.
Muszę pomyśleć, muszę wszystko poukładać. MUSZĘ znaleźć inne rozwiązanie. Nie pozwolę na to, co chce zrobić. Nie pozwolę mu, nie pozwolę nie pozwolę nie pozwolę nie pozwolę.
Nie słyszę innych myśli. Te dwa słowa obijają się o ściany mojego umysłu. Może nawet wypływają przez usta na zewnątrz.
Federico podnosi mnie, kołysze mną lekko, trzymając w objęciach. A ja walę pięściami o jego tors.
- Ludmiła, uspokój się, błagam cię - prosi.
- Nie! - krzyczę. - Nie wierzę, że mogłeś zrobić coś takiego! Nie wierzę, że tak mnie ranisz!
Nagle siedzę na łóżku, z nogami pod brodą. Widzę zaciśniętą szczękę chłopaka, jego pięści, które co chwilę rozluźnia.
- Robię to dla ciebie.
- Nie prawda! Robisz to dla s i e b i e - syczę. - Nie chcesz patrzeć, jak umieram. Jesteś egoistą!
- Uspokój się, Ludmiła. Uspokój się. Porozmawiajmy - odzywa się do mnie w myślach.
A ja wstaję. Patrzę mu w oczy, patrzę, patrzę tak długo, aż odwraca wzrok.
- Popatrz mi w oczy i powiedz, że nie robisz tego dla siebie - szepczę, nagle tak słaba.
- Nie robię tego tylko dla siebie.
Prycham, a wszystkie uczucia tak bardzo się ze sobą plączą, że nie umiem ich rozpoznać.
Wymijam go, wychodzę.
Ja nie wiem, czego chcę. Nie wiem dokąd mam iść. Chciałabym z kimś porozmawiać. Z dziewczyną.
Może podświadomie chcę znaleźć Rose. Pewnie tak. Może ona będzie w stanie cokolwiek mi poradzić.
Błąkam się po osiedlu, nie znam tu nikogo, ani nikt nie zna mnie. Czuję się obco, okropnie obco.
Wlepiam spojrzenie w czubki swoich butów. Przez myśl przebrnęło mi, że chciałabym już znaleźć się na ziemi.
- Lu? - słyszę niespodziewanie.
Unoszę głowę i widzę osobę, którą bardzo chciałam zobaczyć.
- Ludmiła, nie powinno cię tu być. Chodź. - Rose ciągnie mnie za rękę do jednego z uroczych domków.
Domyślam się, że tu mieszka.
Gestem wskazuje mi, żebym usiadła na czarnej, skórzanej kanapie.
- Co się dzieje? Płakałaś, prawda? - pyta, siadając obok.
Podaje mi kubek z herbatą. Napój przynajmniej wygląda jak herbata. Nawet podobnie smakuje.
- Federico stanie się człowiekiem, żebym mogła być nieśmiertelna - mówię zachrypłym od krzyku i płaczu głosem.
Rose krztusi się piciem, jej oczy robią się duże jak monety.
- Wszystkiego bym się po nim spodziewała, ale nie tego - odzywa się, jakaś nieobecna. - Zwariował.
- Ro, co ja mam zrobić? Nie mogę mu na to pozwolić...
Kiwa głową, zgadza się ze mną. Nie sądziłam, że kiedyś nastanie taka chwila. A jednak.
Milczymy obie, przerażone powagą sytuacji, którą Rose rozumie o wiele lepiej niż ja.
- Chyba mam pomysł. - Słyszę po długim milczeniu.
Mina blondynki nie wróży nic dobrego, a jednak pokładam w niej nadzieje.
Podchodzi do szafki, której przedtem nie zauważyłam. Trzyma w rękach białą czapkę i złoty kluczyk. Jeszcze nic nie rozumiem, ale przypuszczam, że to wkrótce się zmieni.
- Powinnam była dawno ci to oddać. - Uśmiecha się smutno, wciskając mi do ręki czapkę. - Należy do Federico. Należała, jeszcze zanim... - urywa.
Wiem o co chodzi. Zanim wygnali go z nieba.
- Załóż, pomoże wtopić się w tłum.
Już zaczynam się bać.
~
Hello ♥
Wybaczcie, że tak późno. Mój czas jest mega ograniczony.
Kto słuchał audycji dla V-Lovers w radiu Young Stars? ☺ Dodzwoniłam się ☺
Co myślicie o rozdziale?
Śmiało, szczerze ^^
Macie jakieś przypuszczenia??
Ja zmykam, bo mam dzisiaj jeszcze taaak dużo do zrobienia... Jeśli ktoś może spać w ferie i nic nie robić, to szczerze mu zazdroszczę, heh ☺
Buziaki Miśki ♥
Ps. Wbijajcie na tt na #DzikiePartyUMeczki wieczorem XD
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńMusiałam tamto usunąć, bo chciałam coś jeszcze dopisać
UsuńRozdział jest świetny (znowu się powtarzam, i teraz też znowu :/ )
Jestem ciekawa co wymyśliła Rose, nic nie przychodzi mi do głowy...
Ja jak akurat była audycja w radiu Young Stars, byłam zdala od internetu i prawie wszystkich innych medii, więc nawet nie wiedziałam że taka audycja była (wszystko przez ferie, jeszcze na dodatek na końcu zachorowałam -.- po prostu cudownie, a jak już miałam chodzić przez ten odtatni tydzień ferii do scroniska to nie choroba musi wszystko psuć, a przez tamten tydzień tylko nudziłam się w górach bez śniegu ;-; zazdroszczę ci że masz co robić, a nie możesz cały.i dniami spać i nic nie robić (ja akurat takiego trybu nienawidzę)).
A tak zupełnie odstępując od jakiekogolwiek tematu związanego z tym postem... Zaczęłam czytać Szeptem i czuję się, że przez twój blog wiem więcej niż przeciętny czytelnik, który kompletnie nic nie wie o książce i w sumie jest mi to nawet na rękę (gdy prawie wszyscy nienawidzą jakichkolwiek spojlerów, ja w 50 procentach przypadków, zanim przeczytam książkę szukam recenzji w internecie i często streszczeń, bo nie chce mi się czytać a potrzebuje wiedzieć o co w niej chodzi, bo każdy o niej gada, a potem czytam by dowiedzieć się jaka jest genialna). A tak w ogóle nie ma to jak się dowiedzieć, o tym że miała być ekranizacja szeptem, ale została wstrzymana, nie zignorowana całkowicie (a przynajmniej tyle wywnioskowałam z tego że autorka serii nie zerwała kontraktu z wytwórnią), a było to w 2012, ponad 3 lata to jednak dużo. Teraz ubolewam, że jestem umysłem ścisłym, bo pomimo że kocham czytać, to lubię mieć też widoczny obraz postaci i zarysu fabuły :/
Coś jeszcze miałam... A tak przeglądałam ostatnio twoje pierwsze posty (sama nie wiem po co) i zaczęłam ci zazdroś dwa lub brak komentarzy to pisałaś dalej i nie pisałaś krótko, a przyzwoitej długości posty. Wtedy zaczęłam ci zazdrościć w pewnym sensie wytrwałości, ja gdy miałam 4/5 komentarzy to uznawałam że nie nadaję się do pisania i często rezygnowałam z bloga. W sumie zawsze porównywałam się do większych blogów i zawsze ubolewałam, czemu mnie nie czyta tak dużo osób.
Ale się rozpisałam, a zwłaszcza na tematy nie związane z rozdziałem xd
Pozdrawiam cieple :)
Liv
Jeszcze trochę nie wiem o co chodzi, ale z pewnością wszystko nadrobię, bo ten rozdział jest świetny! Wrócę tu jak przeczytam od początku i powiem Ci co myślę :)
OdpowiedzUsuńCóż, przeczytałam już całą część drugą i jedyne, co jestem w stanie z siebie wykrztusić to... WOW.
UsuńPiszesz lepiej niż Stephanie Meyer! I mówię to zupełnie szczerze, jestem pod wielkim wrażeniem. Cała ta historia jest tak perfekcyjnie wymyślona, taka idealna! Możesz być pewna, że nie opuszczę Twojego bloga. Będę go czytać z zaparciem tchu, jak to robiłam przez ostatnie rozdziały. Nie mogę się doczekać dalszej części ❤