niedziela, 3 stycznia 2016

Es Posible 2 - XII

*Ludmiła*
Pierwsze trzy dni w Hiszpanii spędziłyśmy na szukaniu Federico. Niestety, ślad po nim przepadł, zniknął, jak kamień w wodę.
- Nie sądzisz, że powinnyśmy chociaż trochę się rozerwać? - zapytała Natalia czwartego popołudnia.
Siedziałyśmy w salonie, w mieszkaniu jej cioci, która aktualnie była na urlopie, na Madagaskarze.
- Co masz na myśli?
- No nie wiem, może jakiś shopping? - zaproponowała, a mi ten pomysł niesamowicie przypadł do gustu.
- Super.
Nie czekając nawet chwili, podniosłam się z fotela. Zostawiłam książkę na stoliku i poszłam w stronę wyjścia. Tutejsza galeria jest duża, ale znam ją jak własną kieszeń. Rok poprzedniego życia przychodziłam tutaj wraz z Troyem, Elliotem i Emmą.
- Skarbie, ja pójdę to toalety. Zobaczymy się w H&M, dobrze? - zapytała moja przyjaciółka po dwóch godzinach zakupów.
Byłyśmy już obładowane torbami, ale najlepszy sklep zostawiłyśmy sobie na koniec.
Błądziłam między półkami z wyprzedażą przeglądając urocze T-shirty.
- Przepraszam, szuka czegoś pani?
Znajomy głos sprawił, że poczułam się sparaliżowana. Przełknęłam ślinę, wolno odwróciłam się w stronę chłopaka.
- Troy? - szepnęłam.
- Ludmiła, czy ty mnie pamiętasz? - Szeroko otworzył oczy.
- A ty mnie?
- Skomplikowane - westchnął. - Szukasz czegoś, złotko? Może chłopaka?
Zaśmiałam się, zawsze potrafił mnie rozśmieszyć. Jego błękitne oczy penetrowały moją twarz. Przygryzłam delikatnie dolną wargę.
- Nie, dziękuję, jestem tu z przyjaciółką. Ale powiedz, co tam u was?
- Wszystko po staremu. Może i ty i twoja przyjaciółka macie jakieś plany na dziś wieczór? - Obdarował mnie jednym z tych swoich promiennych uśmiechów, a mi zrobiło się cieplej.
- Nie, a co proponujesz?
- Szykuje się niezła impreza. I nie bój się, tym razem nie spuszczę cię z oka.
Wiedziałam o co mu chodzi. Dwa razy wybrałam się z nim na domówki i za każdym razem źle się to skończyło.
Za pierwszym razem jego kumpel prawie pozbawił mnie dziewictwa w toalecie, a następnym razem wylądowałam w łóżku właśnie z nim. A byłam mężatką!
- No wiesz... Jeśli będzie też Ell, to w sumie... - uśmiechnęłam się. - No dobra, zapisz mi adres. - Podałam mu długopis z torebki i wyciągnęłam dłoń.
Gdy tylko mnie dotknął, przez moje ciało przemknął w pół przyjemny dreszcz, a w drugiej połowie przepełniał mnie grozą.
Zapisał mi adres na ręce, a potem mrugną i zniknął pomiędzy wieszakami.
Chwilę potem pojawiła się Natalka.
- Idziemy dzisiaj na party. - Radośnie klasnęłam w dłonie.
- Co?
- No chodź, trzeba kupić fajne kiecki i wieczorem poważnie pobalujemy. - Ze śmiechem pociągnęłam ją w stronę regału z sukienkami.

W powietrzu unosił się duszący swąd dymu, muzyka dudniła mi w uszach, a zapach potu i wody perfumowanej. Nie mogłam dostrzec zbyt wiele przez migające, kolorowe światła.
- Jesteś pewna, że to dobry pomysł? - zapytała Nat.
Nie koniecznie.
- No jasne.
- Nie, wcale nie i wiesz, że oszukujesz sama siebie - odezwała się w moich myślach.
- Weź się zabaw, dziewczyno - zawołałam i pobiegłam w tłum.
Nienawidzę takich klimatów. Ale chyba ich potrzebuję, żeby chociaż na chwilę zapomnieć o rozpaczy, o utracie Federico, o nieudanych próbach odnalezienia go.
Kręciłam się wśród ludzi, starałam się wypatrzyć Troya lub Elliota w tłumie.
Co jakiś czas powracałam do misy z ponczem, bo gorąco było nie do zniesienia.
Jakiś czas potem zaczęło robić mi się słabo. Podła kiwała się na boki, pomieszczenie wirowało. Ciężko było mi chodzić, myślałam, że zwymiotuję. Oparłam się o ścianę, oddychałam ciężko. Żołądek związał mi się w pętelkę. Kaszlnęłam kilka razy, a wolną ręką złapałam się za głowę.
- Ludmiła - Troy stanął przy mnie.
Nie wyglądał przyjaźnie, nie chciał mi pomóc. Przeciwnie.
Nagle zrozumiałam, że chłopakiem, który mi się śnił, był on. Chciał zrobić mi krzywdę, a ja wiedziałam o tym podświadomie.
- Cudownie wyglądasz, tak bezbronna.
- Ufałam ci! - wydusiłam, krztusząc się przy tym.
- Twój błąd - zaśmiał się kąśliwie. - Wiesz, chętnie pocałowałbym cię, a potem skrócił o głowę.
Próbowałam zaprotestować, ale nie potrafiłam wydusić słowa. Przyparł mnie do ściany, a ja nie mogłam wykonać najmniejszego ruchu. Byłam całkowicie załamana, myślałam, że to koniec. Zamknęłam oczy, a łzy zaczęły spływać mi po twarzy.
- Odsuń się od niej - warknął ktoś.
- Bo co mi zrobisz, aniołku? - prychnął Troy.
Silne, szorstkie dłonie przestały stykać się z moim ciałem. Usłyszałam huk, ale przed oczami robiło mi się ciemno.
Upadłam na ziemię, dusząc się. Czołem dotknęłam podłogi, modląc się, by to jeszcze nie był koniec.
Coś poderwało mnie w górę. Ktoś chyba niósł mnie na rękach. Nie miałam siły, by ruszyć którąkolwiek z kończyn.
Nagłe zimne powietrze wypełniło moje płuca, zaczęłam się nim dławić. Zacisnęłam pięści na koszuli chłopaka, który mnie niósł. Dopiero co kilku długich sekundach udało mi się otworzyć oczy. Serce ciągle biło mi zbyt szybko, ale gdy zobaczyłam mojego wybawcę, tętno skoczyło mi jeszcze bardziej.
- Fe- Federico? - wyjąkałam.
Błądziłam wzrokiem po jego twarzy i nie potrafiłam uwierzyć, że stoi tu, przede mną, trzyma mnie w objęciach...
- Cześć księżniczko - szepnął. - Tęskniłaś?
- Nawet nie wiesz jak bardzo - odpowiedziałam cicho.
Wpatrywałam się w jego oczy. Chłonęłam ich widok, tak bardzo pragnęłam tej chwili.
Przypomniał mi się sen, przypomniała mi się osoba, która mnie uratowała. Przypomniały mi się słowa Natalii...
- Musimy pogadać, kochanie - szepnęłam. - Przejdziemy się?
Postawił mnie na betonowych schodach i wziął za rękę. Tak wiele pytań, które chciałam zadać nagle rozsypały się mojej głowie.
Szliśmy spokojnym deptakiem, potem promenadą, aż wreszcie usiedliśmy na piasku. Szum morza działał na mnie uspokajająco, a gwiazdy świeciły tak jasno.
- Są jak twoje oczy - szepnął mi czułym szeptem, piszcząc nim moje ucho.
- To od ciebie były te róże? - zapytałam. - Czytałeś ten list.
Nie odpowiedział, nie musiał. I tak wiedziałam.
- Dlaczego zniknąłeś? Po co to wszystko? Czemu wyjechałeś do Hiszpanii? Przed czym chcesz mnie bronić? - pytałam, a żal coraz bardziej przepełniał mi serce.
- Lusia... - westchnął. - Najpierw obiecaj mi, że we mnie nie zwątpisz.
- Nie mogę. Federico, co ty ukrywasz?
- Dobrze...Troyowi bardzo zależy na twojej śmierci. To przed nim chcę cię ustrzec, dlatego tu jestem.
- Jakim cudem zjawiasz się zawsze, gdy potrzebuję pomocy? - wychrypiałam.
Rozbrzmiała między nami cisza. Patrzył gdzieś w dal, przed siebie, a ból rozgościł się na jego twarzy. Całe szczęście zniknęło z tych cudownych oczu.
Nie chciałam tego, nie chciałam. Raniłam osobę, na której zależało mi najbardziej na świecie.
- Jestem aniołem.
Zamrugałam kilkukrotnie. Co. Co? CO?!
- Jak to?! Jesteś aniołem i nic nie powiedziałeś?! - wykrzyknęłam, stając na równe nogi.
- Cicho, cicho. - Zakrył mi usta ręką. - Nie tak głośno. Spokojnie, wszystko ci wytłumaczę.
- Co chcesz mi wytłumaczyć? - warknęłam. - Że okłamywałeś mnie przez tyle lat?
- Proszę cię, uspokój się - westchnął, obejmując mnie ramieniem. - Cichutko. Posłuchaj, dobrze?
Pokiwałam głową. Nie miałam innej opcji. Chciałam go wysłuchać, nawet jeśli złość wywracała mi wnętrzności.
Wszystko co do tej pory wiedziałam i w co wierzyłam nie miało już znaczenia.

~
Hello my friends ♥
Oto pierwszy rozdział w tym roku :3
Jak Wam się podoba?
Przypuszczam, że część z Was już dawno domyślała się prawdy.
No tak, Fede nie jest człowiekiem, jest aniołem. Pa dum ts...
To jednak nie koniec tajemnic. No i Natala została w jednym pomieszczeniu z Troyem... serio sądzicie, że to może się dobrze skończyć?
No nic, liczę na Wasze komentarze <3
Kocham Was bardo i do następnego ♥

10 komentarzy:

  1. Cudo ♥
    Troy -.- od początku go nie lubiłam -.-
    Ale brawo dla Federico :))
    Jednak nadal mi coś nie gra ://
    Ale może to tylko moje domysły :D
    Czekam na nexta :*

    ILY ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ♥
      Feduś bohater ♥
      Nie gra, nie gra ;>
      ILY too ♥

      Usuń
  2. Tam myślałam xD
    Fajny rozdział :*
    Happy New Year <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział jest cudowny *_* Wraz z rozwojem alcji robi się coraz ciekawiej.
    Co do Troya to nigdy go nie lubiłam; w Es posible 1 także za nim nie przepadałam, teraz tak samo to chyba nigdy się nie zmieni...
    Fede aniołem - no cóż jestem chyba jedną z bardzo nie licznych osób, które same się tego nie domyśliły i ogólnie wydaje mi się, że prawie wszyscy w dużym stopniu wiedzą co się dzieje, a ja jestem... jakby to ująć... zacofana w wiedzy (?) wiem że to brzmi głupio, ale ''mądrzej'' już nie nazwę tego co chciałam powiedzieć napisać xd Kiedyś tam wspominałaś o podobieństwu do książki, o ile pamiętam było to szeptem, pora wreszcie ją przeczytać (w końcu cała saga leży nieruszona na szafce już dobre pare miesięcy), chyba że znów coś przekręciłam i pomyliłam, a nic takiego nie było (co jest wysoko prawdopodobne) jeśli tak to przepraszam...
    No to do następnego
    Liv

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojeju, dziękuję ♥
      Troy faktycznie jest...nom
      Nie mów tak myśa! Ja też często się we wszystkim gubię XD (najczęściej w matmie, ale shhh XD)
      Tak, masz rację, podobieństwo do serii "Szeptem", awh ♥ PRZECZYTAJ, MISIU, TO NAJLEPSZA SAGA NA ŚWIECIE ♥
      ILY ♥

      Usuń
  4. Cudowny !!! Z początku myślałam że fede jest tym złym ale wreszcie się wyjaśniło. Nie wiem jak ty to robisz,ale za każdym razem kiedy czytam rozdział który narazie jest pierwszy na górze to chce jeszcze jeden !!!Trzymaj tak dalej. :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mój Feduś zły? A w życiu XD
      Dziękuję bardzo ♥
      Ily ♥

      Usuń

Czytasz? Skomentuj!