piątek, 27 listopada 2015

Es Posible 2 - IX



*Ludmiła/Lily*
Oddałam pracę sama. Federico nie ma już nawet w dzienniku, chyba postanowił całkowicie zniknąć z mojego życia. Po dwóch tygodniach zdążyłam przywyknąć do stanu sprawy. Powiedzmy.
Nie biorąc pod uwagę tony łez i tuzina nieprzespanych nocy, jest super. Nawet bardziej niż super.
Próbuję oszukać wszystkich, łącznie ze sobą. Dobrze byłoby jedynie wtedy, gdy Federico wróciłby do mnie.
- Lilka. - Ktoś szturchnął mnie w ramię. - Liluś. - Fede tak do mnie mówił. Fede tak szturchał mnie w ramię. Fede też siedział obok mnie. Fede zawsze przywoływał mnie na ziemię.
Oprócz tego Fede o mnie dbał, Fede mnie kochał, całował, przytulał, szeptał, opiekował się mną, troszczył się i zawsze zawsze zawsze był. Zawsze. Był był był. Teraz nie ma. Nie ma, nie będzie. Koniec.
- No co? - syknęłam niechcący. Nie miałam zamiaru zabrzmieć niemiło. Przeciwnie, Natalia teraz jako jedna może mi pomóc. Tylko jej jestem w stanie powiedzieć co leży mi na wątrobie. - Przepraszam, nie chciałam.
- Spoko, wiem, że to przez tego palanta - westchnęła. - Jaka jest odpowiedź w zadaniu piętnastym?
Zerknęłam na swój pusty test, byłam zbyt pochłonięta myślami, by  przypomnieć sobie, że powinnam zacząć go pisać. A mimo to wszystkie odpowiedzi miałam zaznaczone. Niepewnie spojrzałam na Nat.
- Czy ja to pisałam? - zapytałam cicho.
Czarnowłosa spojrzała na mnie jak na idiotkę.
- Raczej.
Byłam pewna, że to nie ja sterowałam swoją ręką. Byłam zbyt daleko, by móc cokolwiek zaznaczyć, ponad trzydzieści pytań. To niewykonalne, nawet nie znam ich treści. Nie uczyłam się, więc nawet nie mam pojęcia czy wszystko jest dobrze.
- Zaznacz b - starałam się mówić jak najciszej, ale nauczycielka i tak zwróciła na mnie uwagę.
- Lilianno, proszę oddaj mi kartkę. - Podeszłą do mnie, a wszystkie dwadzieścia par oczy zwróciło się ku mnie. - No już, już.
Nie miałam problemu w tym, by oddać jej mój test, przecież i tak wszystko było uzupełnione. Nie wiem jak, nie wiem, pewnie nigdy się nie dowiem.
Po kilkunastu minutach, w których myślami powróciłam do moich najpiękniejszych wspomnień dotyczących Federa.
Jego dotyk.
Dłonie na mojej talii. Na brzuchu i biodrach.
Jego usta na mojej szyi, na żuchwie, policzkach, wreszcie na moich wargach.
Nasze języki splątane ze sobą, oddechy zmieszane, ciała tak bardzo blisko siebie.
To ciepło, obezwładniające mnie całą, nieznośnie mięknące kolana, motyle w brzuchu przy każdym zetknięciu naszych palców.
Dzwonek na przerwę rozproszył moje wspomnienia. Wstałam gwałtownie, a krzesło za mną prawie się przewróciło. To, co przed chwilą zaczęłam sobie wyobrażać, było tak realne, że niemal czułam na sobie jego pożądliwy wzrok.
Wyszłam z pomieszczenia zanim zdążyłam się zorientować. Nogi niosły mnie same, czułam się jakbym nie miała nad nimi władzy, wiedziałam, że mogę odwrócić się i iść w całkiem innym kierunku, ale dla pewności, zawróciłam i przez ułamek sekundy szłam w przeciwnym kierunku. Nagle stanęłam nieruchomo, w tłumie widziałam sylwetkę mojego chłopaka. Przedzierałam się przez tłum, aż odległość między nami zmieniła się do... praktycznie jej między nami nie było. Wyciągnęłam rękę, by dotknąć jego policzka, ale w tym momencie rozpłynął się w powietrzu. Przecież był tak realny, że niemal namacalny...Widziałam go, był tutaj, był. Był, widziałam widziałam widziałam go.
- Lu, wszystko dobrze? - Natala położyła dłoń na moim ramieniu, a ja wtedy zrozumiałam, że kucam, że płaczę.
Coś się dzieje dzieje dzieje, a ja nie rozumiem co. Nic nie jest dobrze, wszystko się sypie sypie sypie, a ja znajduję się w centrum zagłady.
- Nie - wyrzucam z siebie, - Nie jest dobrze, nic nie jest dobrze, nic nie jest dobrze - powtarzałam na głos słowa, jakie ślina niosła mi na język. - Zabierz mnie stąd, zabierz gdzieś, gdzie poczuję jego obecność, zabierz gdzieś, gdzie ludzie nie będą patrzeć na mnie jak na idiotkę, zabierz mnie, zabierz mnie stąd.
- Chcesz się zerwać? - Oczy mojej przyjaciółki powiększył się, widziałam  to nawet przez  wielkie jak grochy łzy.
Pokiwałam głową. Kropelki, które sunęły mi po policzkach stawały się coraz bardziej uciążliwe, ich gorąco wypalało mi serce, piekły.
Hiszpanka złapała mnie za rękę, pociągnęła za sobą w stronę wyjścia. Jej auto stało zaparkowane zaraz przy bramie. Otworzyła drzwi przede mną, praktycznie wepchnęła mnie do środka, a sama usiadła za kierownicą. Jechałyśmy nie długo, kilka minut, aż Natka zatrzymała się. Nie widziałam nic, oparłam głowę o kokpit. Trzęsłam się, szlochałam, nie potrafiłam opanować się nawet w najmniejszym stopniu.
- Luśka - zaczęła spokojnie dziewczyna, delikatnie głaskając mnie po plecach. - Co się dzieje? Mi możesz opowiedzieć wszystko. Przecież wiesz.
- On... on - jąkałam się. - Kocham go, kocham go, a on zniknął, tak po prostu zniknął, zniknął. - Nie wróci wróci wróci do mnie. - Coś się dzieje, ja się martwię, brakuje mi go, on mnie kocha, nie zostawiłby mnie bez powodu, boję się, ja muszę go znaleźć, ja muszę, Natka, ja nie wytrzymam, mam zwidy, dziś myślałam, że go widziałam, to wpada w paranoje, wariuję, męczę się, muszę go zobaczyć, chcę go dotknąć, chcę się przytulić, chcę żeby mnie pocałował, żeby mi wyjaśnił, żeby powiedział, że jestem dla niego ważna. Muszę.
W tej właśnie chwili postawiłam przed sobą nową ideę. Muszę go znaleźć, tylko tak uda mi się powrócić do psychicznej równowagi.
- Dobrze. Pomogę ci - odezwała się, biorąc głęboki wdech. - Nie mogę patrzeć na to, jak się męczysz.
Zapadła między nami chwila ciszy. Próbowałam przyswoić sobie wiadomość, że Naty  c h c e  mi pomóc.
- Wiesz jak do niego trafić? Masz jakiś pomysł? Albo może znasz kogoś, z kim się ostatnio kontaktował? - pytała.
Znam.
Rose.
- Tak. Tyle, że ona raczej nie wyrazi chęci pomocy. - No i nie wiem jak ją znaleźć. Nic o niej nie wiem, nawet nie znam jej nazwiska, nie mam pewności, że Rose to jej prawdziwe pełne imię. Rozalia? Rozalina? Ro... - Nie wiem czy Rose to dobra osoba. Kiedy ostatnio ją widziałam czuć od niej było papierosami i alkoholem.
- Musimy dotrzeć do niej, bo z tego co zdążyłam zauważyć, nie masz innych pomysłów.
Nie czekając na moją odpowiedź ruszyła. Nie protestowałam. Otworzyłam lusterko i puder z torebki. Wyglądałam fatalnie, cała twarz spuchła mi od płaczu.
- Gdzie jedziemy? - W końcu zebrałam się w sobie, by zadać jej pytanie.
- Do wszystkich w mieście klubów. Wydaje mi się, że w którymś ją znajdziemy - wyjaśniła.
- Co?! - pisnęłam. - Przecież nas nie wpuszczą, nie mamy jeszcze osiemnastki.
- Nie histeryzuj. Wejdziemy zapleczem, albo jedna z nas odwróci uwagę ochroniarzy, a druga wśliźnie się do środka. Zaraz zadzwonię do  m o j e g o  c h ł o p a k a. - Mocno podkreśliła dwa ostatnie słowa.
No tak, byłam na tyle zajęta własnym życiem, że nawet nie zorientowałam się, że Nacia umawia się z Maxim. Bo to...
- Maxi, prawda? - zapytałam, żeby nie wprowadzać się w błąd.
- Skąd wiesz? - Przelotnie spojrzała na mnie.
Uśmiechnęłam się krzywo. Z życia, tego poprzedniego. Przeznaczenie, tak?
- Mam swoje sposoby.
No właśnie, przeznaczenie. A jeśli ja i Fede nie jesteśmy sobie przeznaczeni? Jeśli drugie życie ma być dla nas szansą na czystą kartę, całkiem nowy początek, bez siebie nawzajem?
- Ej, nie płacz, znajdziemy ją. - Usłyszałam.
To puste słowa, nie mam przekonania. Nie wiem nie wiem nie wiem nic już nie wiem  i w nic nie umiem uwierzyć.
Pustka. Próżnia. W mojej głowie nie ma nic. Nic - to słowo przewija się między ciasnymi zwojami mojego umysłu. Pełznie, czai się tylko po to, by w końcu śmiertelnie mnie ukąsić.
Zacisnęłam powieki, nie chcę nie chcę nie chcę widzieć dokąd zmierzamy.
- Jesteśmy - oznajmia wreszcie Hiszpanka, przerywając moją męczarnię.
Biorę głęboki wdech, by odnaleźć w sobie chociaż trochę odwagi.
Przede mną rośnie wysoki, zaniedbany budynek. Jedna z jego ścian jest pomarańczowa, druga brązowa, obie pokrywa brud.
Wysiadamy ze srebrnego audi. Natalia trzy razy upewniła się, że dobrze je zamknęła, czemu się właściwie wcale się jej nie dziwię. To niezbyt ciekawa okolica.
- Witamy - zawołała do barczystego faceta w czarnym garniaku. - Ile płacimy za wstęp?
- A dowodziki?- Popatrzył na nas.
- No daj spokój kolego, nie wzięłam dokumentów z mieszkania. Przecież gdybym nie była pełnoletnia, siedziałabym teraz na lekcji. Obie byśmy siedziały. - Podjęła się próby przekonania go.
- Nie ma opcji.
- Ale wiesz, nikt się nie dowie. - Machnęła mu przed twarzą banknotem.
Wziął od niej pieniądze, po czym przepuścił nas w przejściu.
Rozejrzałyśmy się dokładnie, wnętrze było paskudne, odrażające. Ściany pokrywała odklejająca się tapeta, ludzi było niewiele, ale ci, którzy znaleźli się wewnątrz, nie należeli do ludzi z którymi chętnie nawiązuje się znajomości.
Rose nie było.
Sprawdziłyśmy jeszcze trzy inne puby. Szczęście sprzyjało nam dopiero w piątym z kolei.
Tym razem wśliznęłyśmy się zapleczem, a ja, czym bliżej byłyśmy, tym bardziej czułam się zdenerwowana, jakbym podświadomie wiedziała, że właśnie tam ją znajdę.
Zatrzymałam się przed drzwiami.
- On tu był - szepnęłam. - Czuję to.
- Był. Dwa tygodnie temu, był. On już nie należy do Ciebie. On już nie jest twój. Opuścił nas obie. Odejdź, nie powiem ci zbyt wiele, nic nie wiem. Nie wiem, nie wiem, tak jak ty. 
- Kłamiesz - syknęłam.
- Co? - Naty odwróciła się do mnie, stała krok przede mną.
- Nic.
- Ludmiła, nie chcę dla ciebie źle. Nie narażaj się na to niebezpieczeństwo. Nawet nie wiesz co ci grozi. 
- Ale chcę wiedzieć - odpowiedziałam bezgłośnie i śmiało weszłam do środka, wymijając Natkę.
~
Hello.
Dziś przychodzę do Was ze spóźnionym o tydzień rozdziałem dziewiątym.
Co sądzicie? Mam nadzieję, że wyrazicie swoją opinię ^^
Na Wasze pytania czekam również w zakładce "ZAPYTAJ POSTAĆ".
A co tam u Was? Mikołajki coraz bliżej, awh. My w szkole robimy już 2 grudnia, a choinka w klasie już stoi :D Ferie coraz bliżej hyhy, teraz już Kevin leci <3
Kocham Was bardzo <333
Do następnego (w Andrzejki :D )

8 komentarzy:

  1. Nawet nie wiesz jak czekałam na ten rozdział kocham <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Wrócę ♥ Tylko Kevina obejrze do końca i sie umyje xd

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przepraszam, że dopiero teraz, ale oglądałam jeszcze taki supi film a w sobotę cały dzień sprzatałam ;-;
      I teraz ledwo piszę bo mi tak zamarzły palce że nie mogę nimi ruszać :c
      No nie ważne xdd
      Rozdział cudo :***
      Jejku, jak ona za nim tęskni :cc
      Może Rose dobrze gada żeby przestała go szukać, bo może stać jej się niebezpieczeństwo :\ nie wiem :c
      Przepraszam że tak krótko ale idę na obiad XD
      Czekam na nexta :***
      Kocham♥♥
      Ola.

      Usuń
  3. Świetny :)
    Tak dużo pytań, tak mało odpowiedzi ale cierpliwym być a nie od razu mieć wszystko, trzeba i czytać uważnie do końca wtedy odpowiedzi się znajdą (czy mi się wydaje czy to zdanie jakoś dziwnie brzmi ? To takbjak z tym, że mnie tu nie ma (nie lubię być niesłowna) jestem tylko jedną z tych katalogow-graficznych blogerek, które nie zajmują się grafiką :/ ale tak lubiłam.tą poprzednią część es posible, że nie sposób było nie wrócić....
    Do nexta
    Liv

    OdpowiedzUsuń
  4. W mojej szkole zabranie kartki = pała jak stąd do Tokio.
    Lusia ma Shuringana - potwierdzone info - jasnowidz i hipnozyterka. Czas ogarnąć się z maniaczeniem przed Naruto... Życie. Albo rzyć.
    Poza tym Ludmiła mnie trochę irytuje - naprawdę, yandere z niej i tsundere w jednym. Niby nie chce, a potem to chce stalkować i zrywać się z lekcji...
    Też czekam ;)

    OdpowiedzUsuń

Czytasz? Skomentuj!