sobota, 26 września 2015

Miniaturka/ Fedemila/ It's okay? / For Milcia, Jula, Weronisia

Dziś mamy 26 września, czyli urodziny mojej Emilci ♥
Wczoraj były urodziny Juli, więc to właśnie im chcę zadedykować ten post.
Julka! Spełnienia marzeń, żebyś zrobiła karierę jako tancerka, miała dobre ocenki, żebyś nawiązała kontakt w tymi swoimi jutuberami ;) I ogólnie to czego jeszcze tylko chcesz. 
Mila... Hy, hyhy. No tak, słońca ty moje. Tobie życzę, żebyś znalazła powołanie, spełniła marzenia, miała dobre ocenki, żebym nie musiała robić za ciebie zadanek, hyhy, żebyś nadal była tak pomysłowa, żeby ta nutella nie poszła Ci w tyłek, żebyś nadal mnie znosiła, żebyś jadła ze mną ogórki w szkole, żebyś dostała te swoje simsy, czy tam meble, już nie wiem co chcesz, nigdy Cię nie słucham gdy o tym mówisz (nie no, wiesz, że żartuję) i żebyś pojechała ze mną do Chorwacji ♥ Żeby pani z techniki nam dała te głupie piątki, żeby projekt naukowy nam wyszedł, żebyśmy wygrały konkurs, żeby po prostu wszystko toczyło się dobrze. Wiesz jak bardzo Cię kocham Miśka ♥ 
W dodatku we wtorek urodziny obchodzi moja Weronisia (nie, nigdy nie powiem na Ciebie Wercik, wal się, to moje skarbie ♥ ) Wiem, że troszkę przed czasem, ale Tobie też chciałam złożyć życzenia. Więc sto lat, zdrówka, szczęścia, pomyślności, sto lat życia i radości, hehe. Więcej chwil ze mną i Milą, fajnego crusha, spełnienia marzeń, hajsu, przyjaciół i wszystkiego co tylko zechcesz ♥


Tytuł: It's okay?
Para: Fedemila
Gatunek: Romans
Ograniczenia wiekowe: M/+

Śliczna blondynka stanęła przy barze. Jej oczy były czerwone, a małe łezki ciągle wypływały spod powiek.
- Nigdy mu tego nie wybaczę, nigdy - szeptała do siebie pod nosem.
Położyła drżącą rękę na blacie, a sama usiadła na jednym z wysokich krzeseł. Skrzyżowała nogi w kostkach, natomiast twarz schowała w dłoniach.
To wszystko ciągle zajmowało jej myśli, nie mogła pozbyć się widoku tej sceny, od natłoku przetłaczających wyobrażeń zaczęło kręcić jej się w głowie.
- W czymś pani pomóc? - Barman podszedł do niej.
Mężczyzna przetarł szarą powierzchnie ścierką. Rozejrzał się. Wokół było mnóstwo nieodpowiedniego dla tej zjawiskowej kobiety towarzystwa. Ona wyglądała na odpowiedzialną, z dobrego domu, przerażoną, przygnębioną, ale przede wszystkim, zranioną.
Inni ludzie nie byli z jej otoczenia. Dziewczyny w skąpych sukienkach, upite do niepamięci, powalające obmacywać się facetom w długich włosach, z tatuażami, albo kolczykami na całym ciele.
- Coś mocnego - rzuciła tylko, ścierając z twarzy wolno płynące stróżki.
Zmarszczył brwi, wpatrując się w nią. Pokiwał głową z dezaprobatą, po czym odszedł na chwilę. Po kilku minutach wrócił. Usiadł obok niej i wziął jej ręce w swoje.
- Nie marnuj się tutaj - odezwał się, patrząc w jej oczy.
Przypatrywała mu się. Wydawał się tajemniczy. Miał na sobie czarną koszulę i dżinsowe spodnie. Jego ciemne włosy były starannie ułożone, a oczy skrywały setki tajemnic. Tak piękne, czekoladowe oczy.
- Posłuchaj, przed chwilą nakryłam mojego męża na zdradzie. Chcę zapomnieć, po prostu zapomnieć - tłumaczyła, a żal na nowo się w niej zebrał. Łzy ponownie wydostały się na jej gładkie policzki.
Podniósł jej delikatne, kruche ciałko, a ona zarzuciła kościste ręce na jego szyję.
- Gdzie mnie zabierasz? - zapytała cicho.
Nie bała się nieznajomego mężczyzny, wręcz przeciwnie, czuła się przy nim bezpiecznie.
- Nie zostawię cię tutaj w takim stanie. - Uśmiechnął się delikatnie i pogładził jej włosy.
Postawił ją na chodniku, przed srebrnym Mercedesem. Otworzył drzwi samochodu od strony pasażera i pomógł jej wejść. Sam zajął miejsce przy kierownicy.
- Pytałam gdzie mnie zabierasz - upomniała się, zapinając pasy.
- Do siebie. Przecież nie zawiozę cię do domu, do męża, prawda?
Skinęła głową,
Jechali niecałe pół godziny, żadne z nich nie odezwało się w tym czasie ani słowem. Ludmiła patrzyła w okno na migający za szybą obraz, oddalali się od dzielnic, które znała, Buenos Aires to duże miasto, rzadko kiedy bywała w jego wschodniej części. Zatrzymał się pod dużym domem, w ciemności nie można było dostrzec jego koloru. Włoch zaprosił blondynkę do środka, a ona skorzystała z zaproszenia.
W środku willa wydała się liczyć hektary, przestrzeń była ogromna. Usiadła wygodnie na kanapie, a chłopak przyniósł im po kubku herbaty.
- Jak się czujesz? - zapytał, siadając obok.
- Już lepiej, dziękuję. - Posłała mu ciepły uśmiech. - Mogę o coś zapytać?
- Jasne, pytaj.
- Skoro masz taką willę i najwidoczniej śpisz na pieniądzach, po co jeszcze pracujesz? Nie chcę być wścibska, nie w tym rzecz...
- To skomplikowane, nie będziesz w stanie zrozumieć....jeśli ci powiem, będę musiał cię zabić - zaśmiał się. - Właściwie nawet nie wiem jak masz na imię.
- Jeśli ci powiem, będę musiała cię zabić. - Udawała poważną, a przynajmniej starała się, ale nie bardzo jej to wychodziło. - Jestem Ludmiła.
- Federico. To zabawne, znałem kiedyś jedną Ludmiłę, ale to było wiele lat temu - westchnął. - Tamta dziewczyna była brunetką.
Jej serce zabiło szybciej. Federico, Federico, Federico... tak dawno nie słyszała tego imienia. Ile to już lat minęło? 14? Tak, chyba właśnie tyle.

Mała dziewczynka, bawiąca się w piaskownicy ze swoim najlepszym przyjacielem. Znali się od zawsze, wiedzieli o sobie nawzajem wszytko, każdy swój najmniejszy sekret. Cóż z tego, że mięli dopiero po osiem lat. Nikt nie mógł równać się z nim. Nazywali ją chłopczycą, bo nie chciała spędzać czasu z nikim innym, tylko z brunetem. Wtedy wyglądał inaczej, miał ciemnobrązowe włosy - co właściwie nie uległa zmianie - opadające na czoło i okulary, które najwidoczniej zamienił na soczewki.
Poznali się gdy mięli po sześć lat, dom Ludmiły właśnie był w budowie, przeszła pooglądać nakładanie stropu wraz z mamą, z tą różnicą, że ją nie bardzo to interesowało. Usiadła na krawężniku, bawiąc się swoim ulubionym pluszowym misiem.
- Co robisz? - zapytał ktoś, kto przysiadł obok. - Mogę się z tobą pobawić? Jestem Federico, a ty jak masz na imię? Będziesz tu mieszkać? Masz ładne włosy. A ile masz lat? Ja mam sześć, a ty?
Uśmiechnęła się tylko, już polubiła nowego kolegę.
Z każdym rokiem ich przyjaźń kwitła, byli coraz starsi, a co się z tym wiązało, coraz bardziej znali życie, uczyli się razem, dorastali, upadali i wstawali, poznawali nowe rzeczy, zakochiwali się...
Mięli po dwanaście lat, gdy po raz pierwszy pojęła, że jest dla niej kimś więcej niż zwykłym przyjacielem. Darzyła go uczuciem o wiele silniejszym, ale bała się cokolwiek powiedzieć, nie chciała niszczyć ich przyjaźni. Aż wreszcie ona sama się zniszczyła, brunetka nie mogła patrzeć na to, jak oddaje swoje serce komuś innemu niż ona, natłok obowiązków coraz bardziej oddalał ich od siebie, podobnie jak i uczucie, którym jej serce postanowiło go obdarować, budowało pomiędzy nimi niewidzialny mur, zaporę, już nie było jak kiedyś. Po ukończeniu liceum oboje poszli swoimi ścieżkami, ona przeprowadziła się do internatu, a on wyjechał do Włoch. Najwidoczniej wrócił, nic jej o tym nie mówiąc.

- Jestem...byłam brunetką, jestem też Ludmiłą, którą znałeś - szepnęła niepewnie, poprawiając kosmyk włosów, niesfornie opadający na twarz.
Popatrzył na nią, zaintrygowany. Czy ta kobieta, prawie czterdziestolatka, wyglądając na dwadzieścia, ewidentnie poprawiana botoksem, mogła być jego Ludmiłą? Tą, o której starał się zapomnieć przez tyle lat, przez tyle nieudanych związków, które niszczył on sam, a właściwie wspomnienia osoby, która była dla niego wszystkim, chociaż nigdy nie miał odwagi jej tego powiedzieć, a gdy chciał, było już za późno, bo poznała swojego Leona.
- Skąd mam wiedzieć, że mówisz prawdę? - zapytał z uśmiechem.
Patrzył w jej oczy, tak głęboko, intensywnie, że nie potrzebował argumentów, by wiedzieć, rozpoznał ją po spojrzeniu.
- Kiedy miałeś siedem lat posikałeś się w majtki na Sylwestra - powiedziała pewnie, uśmiechając się mimowolnie na wspomnienie sprzed dwudziestu sześciu lat. - Zgubiłeś też portfel taty, a wszytko zrzuciłeś na starszego kuzyna, o dziwo ci wtedy uwierzyli.
- Lu... - szepnął. - Nie mogę w to uwierzyć.
- Że pamiętam takie rzeczy? - zaśmiała się. - Wiem, ja też.
- Wiele razy próbowałem cię znaleźć, ale nigdy mi się nie udawało.
- Wiesz, że jest coś takiego jak Facebook?
- Nie mogę korzystać z takich portali społecznościowych - westchnął. - Pracuję w FBI.
Jej źrenice powiększyły się maksymalnie.
- Więc stąd ta praca - wywnioskowała.
Pokiwał głową. Patrzył na nią chwilę, po czym wstał, a po chwili wrócił.
- Uznasz mnie za wariata, bo nie widzieliśmy się prawie piętnaście lat, ale wierzę w to, że ciągle pozostałaś taka, jaka byłaś, że tamta Ludmiła nie zginęła - zaczął, a blondynka popatrzyła na niego z uśmiechem. - I wiem, że pewnie myślisz, że ja jestem inną osobą, ale uwierz mi, że ciągle pozostałem sobą. Zdaję sobie sprawę, że mówię ci to późno, ale kocham Cię, Lu. Kocham cię, zawsze kochałem i nigdy nie potrafiłem przestać o tobie myśleć. - Wyciągnął przed siebie drżącą dłoń, na której spoczywało czerwone pudełeczko. - Przeleżał w szufladzie wiele lat, wiele kobiet mogła go nosić, ale myśl, że jesteś gdzieś tam, w świecie, nie pozwalała mi dać go żadnej innej. Zadam ci pytanie, które zmieni twoje życie, jeśli tylko się zgodzisz... Zostaniesz moją żoną?
- Fede ja... - przełknęła ślinę, zdawała sobie sprawę, że przy nim może być prawdziwie szczęśliwa, że odmieni jej życie, a jednocześnie miała przed sobą tak wiele wątpliwości. Jego praca - czy to bezpieczne? Jej córka - czy to zaakceptuje? Czy oboje są jeszcze w stanie być blisko siebie, po tym jak krzywdzili się nawzajem? Przecież spotkała go po tak długim czasie i spędzili ze sobą niecałe dwie godziny... - Tak.
Wsunął jej na palec srebrny pierścionek. Co z tego, że najpierw musiała wziąć rozwód. Czekał już tak długo - będzie w stanie jeszcze trochę wytrzymać.
Przytulił ją, był tak niesamowicie stęskniony jej zapachu, dotyku, głosu, uśmiechu. A teraz mógł mieć ją tylko dla siebie, całkiem jakby nikt inny już wcale się nie liczył.
- Nigdy więcej nie pozwolę ci odejść, nigdy - szepnął.
Wtuliła się w mężczyznę, ukryła twarz w zagięciu jego szyi, uroniła kilka łez - to ze szczęścia.
- Tak bardzo cię kocham - odezwała się cicho. - W prawdziwej miłości ani czas ani odległość nie mają znaczenia.

~
I jak tam u Was?
U mnie w szkole jakoś leci, nawet nieźle, wręcz fajnie jest, dużo się dzieje, może trochę za dużo, ale co tam, trzeba przeżyć, hyh ♥
Jak Wam się podoba, bądź nie podoba praca?
Chciałam Wam jeszcze powiedzieć, że przemyślałam sobie pomysł z założeniem bloga z autorskim opowiadaniem i zrobię to, ale najpierw muszę ogarnąć 2 pozostałe blogi, na których nie pojawiły się posty jakoś od czerwca czy lipca.
Czekam na komentarze perełeczki ♥
Kocham Was mocno ♥

3 komentarze:

  1. Świetne...sorki za spam..ale zależy mi na czytelnikach.. :)
    http://violettaileon-pieknahistoriamilosci.blogspot.com/
    CZEKAM NA NEXT :)

    OdpowiedzUsuń
  2. To ja wrócę jak mi przejdzie wnerw, na to, że się kom nie dodał... Kst.

    OdpowiedzUsuń
  3. Wow !!!
    To jest cudowne!!!!!!
    Skąd ty masz taki talent???
    Nie chcesz go sprzedać??
    Przydałby się.
    Kofam

    OdpowiedzUsuń

Czytasz? Skomentuj!