środa, 5 sierpnia 2015

Es Posible 2 - I



*Ludmiła/ Lili*
Federico objął mnie w talii, a ja wtuliłam się w niego. Ciągle nie mogłam uwierzyć, że to dzieje się na prawdę. Nie mam bladego pojęcia czy to był sen, czy to wszystko wydarzyło się na serio.
Moje serce biło jak oszalałe, a ja trzęsłam się ze szczęścia.
Nawet się nie spostrzegłam, kiedy po moich policzkach wolno spływały małe kropelki.
- Federico, nie mogę uwierzyć, że to wszystko... - Załamał mi się głos, więc urwałam. Ukryłam twarz w zagięciu jego szyi. - Jeszcze wczoraj cię nienawidziłam - zaśmiałam się cicho.
- Wczoraj, to pojęcie wzglęgne, moje kochanie - Włoch gładził mnie po głowie i delikatnie, palcami, przeczesywał mój niedbały kucyk. - Lilcia, szkoła - szepnął mi do ucha.
Lili, no tak... Lili istnieje.

Szliśmy objęci w stronę naszego liceum. O tak wiele rzeczy chciałam go teraz zapytać, tak wiele powiedzieć, jednak nie umiałam znaleźć słów, a nawet jeśli, coś nie pozwalało mi wydobyć z siebie najcichszego dźwięku. Otaczała nas swego rodzaju cisza, cudowna melodia, wygrywana przez ptaki, szum wiatru w koronach drzew, stukot obcasów licznych kobiecych grupek, mijających nas z niekrytym niezadowoleniem. Ah, faktycznie, przecież Fede to 'idiota, który może mieć każdą'. Ale on ma mnie i tylko mnie.
- Liluś? - odezwał się do mnie, wyrywając mnie tym samym z zamyśleń. - Co zamierzasz zrobić?
- Ale w jakim sensie? - Zmarszczyłam czoło, nie rozumiałam zbytnio o co mu chodzi.
- Studio, szkoła, mama, ojciec Fran, twój brat, ojciec, siostra, German, zabójstwo, Hiszpania - zaczął wymieniać, a ja właśnie zdałam sobie strawę, że jeszcze żadna z tych rzeczy się nie wydarzyła.
Nigdy nie zepsułam związku mojej mamy z ojcem Francesci, Fede nie uczy się w Stiudiu, moja mama nie wie o moim życiu praktycznie nic, nie wyjechałam do Hiszpanii, nie poznałam Troya, Eljota i Emmy, nie zaszłam w ciążę, nie znalazłam trupów na strychu, a nawet samego strychu, nie dowiedziałam się prawdy o mężczyźnie, który śmiał nazywać się moim tatą, nie zostałam otruta przez własną matkę, nie poroniłam, nie odnalazłam siostry, mama nie urodziła mi brata, nie wzięłam ślubu z Fedusiem, nie mówiąc już o rozwodzie, German nigdy nie uderzył Vils, a ona nie poznała Leona - ba, przecież ciągle spotyka się z Diego. Natuśka nigdy nie wyjechała, a moi znajomi nie poznali prawdy, Lena mnie nienawidzi...
Westchnęłam cicho.
- Nie wiem - Pokręciłam głową, zamykając oczy. To wszystko chyba mnie przerasta. - Nie wiem, Federico - powtórzyłam nieco głośniej, uśmiechając się smutno.
Nie to, że przestałam być szczęśliwa. Kiedy Pasquarelli jest obok zawsze jakaś cząstka mnie staje się radosna i pobudza mnie do działania, każe żyć pełnią życia.
- To wszystko jest cholernie skomplikowane, powolutku zabiorę się za to...A zacznę od tego, że dzisiaj spędzę dzień z najlepszym chłopakiem na świecie - Posłałam mu nieśmiały uśmiech, po czym pociągnęłam w stronę klasy, gdyż zdążyliśmy już dojść pod szkołę.

*Federico*
Usiadłem na ławce przy klasie Pani Browskiej, nauczycielki od angielskiego, która - jeśli wszystko pójdzie tak jak poprzednio- jutro usadzi mnie i Lu w jednej ławce, włączy jakiś film i każe klasie zrobić jego opracowanie w parach.
Na samą myśl o tamtym dniu kąciki moich ust uniosły się wysoko.
Wziąłem Ludkę na kolana i przytuliłem ją mocno. Na korytarzu nie było zbyt wiele osób, czemu w sumie trudno się dziwić, skoro przyszliśmy tu koło siódmej trzydzieści.
- Wiesz, że tak teoretycznie, to jeszcze nawet się nie całowaliśmy? - szepnąłem jej do ucha, po czym musnąłem jej policzek.
Widziałem jak się zarumieniła. Odwróciła wzrok w kierunku okna. Jednak uśmiech ciągle nie schodził jej z twarzy.
- To da się zmienić - zaśmiała się cichutko, zwracając twarzyczkę w moją stronę.
Nie mogłem oderwać od niej wzroku. Promieniała, biło od niej ciepło, uśmiech rozpromieniał buzię, a w kącikach oczu robiły się urocze zmarszczeczki.
- Te amo, mi amor - powiedziałem cichutko poatrząc prosto w jej piękne oczy. - Jesteś najważniejszą osobą w moim życiu i nigdy już nie pozwolę nikomu nas rozdzielić.
Otworzyła swoje delikatne, malinowe usteczka, żeby najprawdopodobiej odpowiedzieć, ale ja nie pozwoliłem jej na to.
Przysunąłem ją jeszcze bliżej siebie i pocałowałem. Nasze wargi tak idealnie do siebie pasowały. Jej smak, truskawkowy błyszczyk i takie aksamitne usta, stykające się z moimi.
- Nie wierzę. - Ktoś nagle przerwał nam tę cudowną chwilę.
Niechętnie oderwałem się od Lusi i wzrokiem pełnym irytacji spojrzałem na Natalię.
Blondyneczka zagryzła lekko, nerwowo dolną wargę. Ciągle siedziała mi na kolanach i co chwila zerkała na mnie ukradkiem.
- N-Nata - zaczęła, jąkając się - bo... Nie mów nikomu, proszę.
- Spokojnie, nie powiem - westchnęła. - Ale nie mogę uwierzyć, że nic mi nie powiedziałaś, jesteśmy przyjaciółkami, a ty ukrywałaś przede mną związek z Federico...
- Ale my nie jesteśmy parą! - zawołała szybko Lucia. Rozmawiały tak swobodnie, jakby mnie tam w ogóle nie było. - Chyba nie jesteśmy? - Popatrzyła na mnie niepewnie, a ja mimowolnie zaśmiałem się.
- Naty ci nie uwierzy, kochanie. Nikt w to nie uwierzy. I wiesz, że wcale nie mówię o tym czy jesteśmy razem czy nie, bo sam nie wiem... - Przytuliłem ją.
- Wyglądacie jakbyście byli - stwierdziła Hiszpanka, ciągle udając obrażoną. - Chcę jeszcze wam powiedzieć, że zbiera się coraz więcej ludzi...
Ludmiłka wstała z moich kolan i podeszła do czarnowłosej. Spojrzała na mnie przepraszająco po czym obie zniknęły za ścianą.

*Naty*
Luśka pociągnęła mnie w stronę toalety o mal nie zabijając się o własne nogi. Wyglądała na zaaferowaną. Szłam za nią szybko, zupełnie nic nie rozumiejąc.
Jeszcze wczoraj gadała, że Pasquarelli to idiota, flirciaż, bezuczuciowy debil, który rozkochuje w sobie dziewczyny tylko po to, żeby potem je rzucić. A dzisiaj obściskiwała się z nim na ławce i całowała, jakby byli parą conajmniej od roku!
- Lil, wyjaśnij mi o co w tym chodzi. - Stanęłam przy umywalce i złożyłam ręce na piersi. - Dwadzieścia cztery godziny temu byłaś gotowa zmieszać go z błotem, a dzisiaj...
- Kocham Federico - wydusiła z siebie.
To jakieś żarty? A może program telewizyjny? Wyskoczą zza rogu i oznajmią mi, że zostałam wkręcona? To by się nawet zgadzało...
- Nie mówisz poważnie, prawda? - Popatrzyłam na nią jak na nie w pełni zdrową umysłowo. - Albo dostałaś objawienia, albo robisz sobie ze mnie jaja.
- Raczej to pierwsze - westchnęła. Osunęła się po ścianie i przysiadła na podłodze.
Zamrugałam kilkukrotnie, przyglądając jej się uważnie. Może jest chora? Ma gorączkę, albo dostała okres? Majaczy, zdecydowanie majaczy. Nie może być w nim zakochana, przecież go nienawidzi...ła?
Dotknęłam dłonią jej czoła, ale nie było ani zbyt ciepłe, ani zimne. Blada też jakoś szczególnie nie była. Wyglądała jak zawsze. Ale zachowywała się, jakby odbyła podróż na księżyc i wróciła.
- Nie uwierzysz mi, jeśli powiem, że przeżywam właśnie swoje życie po raz drugi? - zapytała cicho, widocznie zrezygnowana.
Podciągnęła kolana pod brodę i ułożyła na nich głowę. Pustym wzrokiem błądziła po białej ścianie. Zatrzymała się na czymś i zmróżyła oczy.
- Natalia? - odezwała się poważnie. - Przysięgam, że to wszystko dzieje się drugi raz. Jutro zachorujesz, na angielskim puści nam jakiś beznadziejny film i każe zrobić projekt na jego podstawie. Będę w parze z Fede. Jutro w Studiu będzie występ dla burmistrza, a Violetta pozna Leona. Ty niedługo spotkasz Maxiego, kuzyna Fede. To będzie miłość od pierwszego wejżenia. Ja i Fede zrezygnujemy z występu w 'Romeo i Julii', a moja mama będzie spotykać się z ojcem Fran - mówiła szybko. - Udowodnię ci to.
Wstała i błyskawicznie podeszła do ściany. Przejechała po niej dłonią, jakby czegoś szukała.
-Mam - szepnęła i wyjęła z framugi jakąś kartkę. Wyglądała, jakby miała conajmniej dwadzieścia lat.
Rozwinęła ją i ze świecącymi oczami podała mi.
Było to coś w postaci recenzji jakiegoś filmu, napisanej po angielsku. Rozpoznałam w tym pismo mojej przyjaciółki. Na marginesie widniało kilka serduszek, narysowanych czarnym długopisem. Pod nimi widniał malutki napis "Fede + Lu" z datą... która miała wypaść za tydzień.
- Co to jest?-  uniosłam wzrok znad papieru.
Ludmiła uśmiechała się szeroko.
- Ten dramat będziemy oglądać jutro - Patrzyła mi w oczy, podekscytowana tą sprawą. - To część naszego projektu. Wykonane dokładnie za tydzień.
- Ale to znaczy, że...
Dziewczyna pokiwała głową.
Nie, nie wierzę, to nie możliwe, przecież takie rzeczy się nie zdarzają. Albo to cięgle sen, albo cud, albo... albo ja sama nie wiem.

*Violetta*
Usiadłam na łóżku w swoim pokoju. Wzięłam do ręki pamiętnik i długopis. Chciałam coś napisać, ale jakoś nie mogłam. Coś w środku mówiło mi, że powinnam porozmawiać z Ludmiłą, z Diego.
Westchnęłam, odkładając fioletowy zeszyt na biurko.
Zeszłam do kuchni i otworzyłam lodówkę w poszukiwaniu czegoś do picia. Usłyszałam charakterystyczną melodię, oznajmiającą mi,  że ktoś próbuje się ze mną skontaktować.
Odstawiłam dzbanek z sokiem pomarańczowym na blat i wzięłam do ręki komórkę. Spojrzałam na wyświetlacz i zmarszczyłam brwi.
- Ej, co jest? Zazwyczaj nie dzwonisz tak wcześnie - odezwałam się, siadając na blacie. Wzięłam do ręki szklankę i upiłam kilka łyków, podczas gdy Lu do mnie mówiła.
- Viola, musimy pogadać, serio. Możemy spotkać się godzinę przed zajęciami nad rzeką, tam gdzie zawsze? Tylko...bez Diego.
- Dobrze. - Odstawiłam szklankę i dopiero wtedy usłyszałam jakieś szmery w tle.
- Kochanie, pospiesz się - szepnął ktoś po drugiej stronie, jakiś kawałek dalej.
- Ludmiła, z kim ty jesteś i gdzie? Masz chłopaka? I w ogóle mam się martwić? Jesteś śmiertelnie poważna, zaczynam się bać.
- Nie martw się, po prostu chcę ci coś opowiedzieć. I będzie ze mną... Nie, nie ważne, Viola, muszę kończyć, buziaczki sister - usłyszałam znów, po czym Lusia się rozłączyła.
Odłożyłam telefon i wróciłam do swojego pokoju. Ludmiła zrobiła mi niezły mętlik w głowie, przysięgam, że jeszcze nigdy nie była tak... zdystansowana.
Moje przeczucia chyba nie były aż tak mylne, jakby mogło się wydawać. Położyłam się na łóżku i zakryłam głowę poduszkami.
- Chyba powinnam zerwać z Diego - szepnęłam do siebie.
Nie wiem dlaczego tak właśnie czułam. Tej nocy przyśnił mi się pewien czarujący szatyn. Nie pamiętałam nic prócz jego twarzy, ślicznych oczu i zniewalającego uśmiechu.
Nie, przecież to tylko sen, on wcale nie musi mieć na imię Leon i nie musi mieszkać dwie przecznice dalej. Sen... A może powinnam to sprawdzić?
Właściwie, to mam jeszcze te pięć godzin, zanim spotkam się z przyjaciółką....
~
Hollo! <3
Ciooo tam u Was?
Mamy pierwszy rozdział, asfghj <3
Tak fajnie mi się to pisze <3
A jak Wam się czyta? Tylko szczerze poproszę ^^
Kocham Was baaardzo, bardzo, bardzo, ale tak bardzo <3
Nie dam spojleru, nie tym razem...Bo jeszcze sama nie wiem,  co będzie się dziać, hah <3
Buziaki i do soboty <3

8 komentarzy:

  1. Super :* Jak zawsze ♥
    PS Pierwsza XDDD

    OdpowiedzUsuń
  2. Kocham to opowiadanie, po prostu kocham! <33333
    Jak się czyta? Jakbym życie wygrała <33333
    Strasznie się cieszę, że wróciłaś do tej historii
    I że już się tak nie męczysz <3
    Hehe Natka tam padła xd :D
    Rozdział genialny ;*****

    OdpowiedzUsuń
  3. Joł, joł Słoneczko <3
    Rozdział jest Cudowny ♡
    Ja po prostu uwielbiam to opowiadanie *.*
    Eech, co teraz... No więc ten XD Nie wiem czy wiesz, ale tak jakby trochę wróciłam na bloggera :) Okej, okej... No więc to ja - Juluuś :) Nie no.. aż tydzień wytrzymałam bez bloggera xd No jestem przewidywalna :D Jak człowiek nie umie odejść... to po prostu nie umie xd Tak wróciłam i znowu świece inteligencją prawie jak Andres xD Widać to po tym jak wspaniale składam wypowiedzi xD Dobrze... Jeśli chcesz to przeczytaj tą notkę: fedemilaviolettamarzenia.blogspot.com/?m=1
    Kooooooocham Cię ♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej Wercik :*
    Chociaż jestem na wakacjach to postanowiłam coś skomentować.
    Dawno tego nie robiłam jednak postanowiłam, że to zrobię.
    To opowiadanie zapowiada się wspaniale !
    Kto nie chciałby przeżyć czegoś jeszcze raz ? Lu i Fede mają taką szansę, szansę na miłość.
    Nie mam słów na to ...
    To jak piszesz, twoje pomysły i pomysł na siebie. Zazdroszczę ci tego ...
    Ja sama swoje opowiadanie zamierzam usunac ale nie wiem czy zaczynać od nowa. Chciałabym ale boje sie, że znow nie dam rady.
    Koncze ten beznadziejny komentarz ;-;
    Trzymaj sie, pozdrawiam ciepło i życze miłego wypoczynku :*
    Alex

    OdpowiedzUsuń
  5. Heyoo ♡
    Matko, kocham to opowiadanie i to jak piszesz ♡
    Nie wszystko do końca ogarniam, bo nie czytałam poprzedniej historii, ale staram się jak mogę :D
    To takie skomplikowane, a zarazem fascynujące.
    To tak jakbym oglądała "Dzień świstaka" i czytała "7 razy dziś" :D
    Aaa bd Leonetta! Moja najukochansza para ♡
    Potem jest Fedemiła ♡
    Kocham ♡
    Wspaniały rozdział ♡
    Czekam na dwójeczkę ☆

    OdpowiedzUsuń
  6. Cudeńko!
    HaHa
    Nata i Vilu nie wiedzą o co chodzi xD
    Ej, a będzie Podletta?
    PLIS!!!! UWIELBIAM!
    Ja się rozpisywać nie mogę, bo zaraz z mamą w Badmintona mamy zagrać, więc kończę.
    Zapraszam do siebie (kolejny raz)
    yo-quiero-besarte-ti-i-wanna-kiss-you.blogspot.com
    nunca-digas-nunca-opowiadania.blogspot.com
    oneshots-violetta.blogspot.com
    dont-stop-5sos.blogspot.com
    Kocham i czekam na next!
    Pozdrawiam ♡



    Lilly xD

    OdpowiedzUsuń
  7. Hey , hey , hey. Cudeńko tylko denerwują mnie te objawienia i spostrzeżenia Ludmiły!! No i przez to nie nie daje rady,czytać tego ze zrozumieniem. Aleee tak. To będzie powtórka starych wydarzeń. Historia lubi skię powtarzać a Lusia będzie robić wszystko,aby znowu się to nie zdarzyło.fgggggvvchggfhjddfhcfxfgvvsfjbbhchnfvkjgjjgghyj nie wiem co robie. Wariuje. Ok...


    Ciao!

    OdpowiedzUsuń

Czytasz? Skomentuj!