poniedziałek, 6 kwietnia 2015

OS/ Fedemila/ Historia szczęśliwego zakończenia /




Tytuł: Historia szczęśliwego zakończenia
Para: Fedemila (ZNOWU XD ~Little Devil)
Gatunek: nowela
Ograniczenia wiekowe M (?)

*Ludmiła*
Siedziałam na łóżku w pokoju Violi i wpatrywałam się w nią, udając, że słucham tego, co do mnie mówi. Tak na prawdę myślałam intensywnie nad jedną ze swoich spraw. Zastanawiałam się, czy powinnam jej o tym powiedzieć...W końcu jest moją przyjaciółką. Ona chyba mi pomoże. Ale z drugiej strony, znam ją na tyle dobrze, że wiem jak zareaguje. Zaraz wyskoczy z jakimś głupim tekstem, a przecież Federico jest w pokoju obok i może ją usłyszeć, czego nie chcę.
- Lu, jesteś tam? - szatynka machnęła mi dłonią przed twarzom. Momentalnie powróciłam na ziemię i popatrzyłam na nią przepraszająco. - Mówię do ciebie już jakieś dwadzieścia minut. Co ci chodzi po głowie?
- Chyba jestem w ciąży - wypaliłam bez większych ogródek, nieświadoma tego, co właśnie wyznałam. Zakryłam usta ręką.
- Ty co jesteś?! - wykrzyknęła Viola, stając na równe nogi.
- Nie wiem - wzruszyłam ramionami. - Po prostu czasami jest mi niedobrze, a okres spóźnia mi się jakieś trzy miesiące - ściszyłam głos, niepewnie spoglądając w stronę otwartych drzwi.
- Wtedy byłaś jeszcze z Federico - stwierdziła po chwili. Miałam ochotę załamać ręce. Świetna dedukcja, serio. - To znaczy, że wy... - spojrzała na mnie z głupkowatym uśmieszkiem.
- Nie, kurwa, wiatropylna jestem - syknęłam.
Dziewczyna uniosła ręce w obronnym geście, a ja uderzyłam się otwartą dłonią w czoło. Czasami potrafi doprowadzić mnie do białej gorączki.

*Violetta*
- Luśka, to może zrobisz test? - zapytałam.
Nie potrafiłam przestać się uśmiechać. W wyobraźni widziałam ją i Federico... Nie, nie powinnam.To bardzo chore. Zamachałam głową, by odpędzić od siebie te niezbyt czyste myśli.
- Tylko, że nie wiem skąd go wezmę. Do apteki na pewno nie pójdę - westchnęła blondynka. Nie rozumiem jej. Przecież jest dorosła... a. Nie jest dorosła. Zapomniałam, że jest o rok młodsza. No, niby takim smarkulom też by sprzedali, ale zaraz pół Buenos Aires by o tym mówiło, bo przecież wielka gwiazda U'Mixu kupuje test ciążowy... Sensacja. Afera musi być.
Nagle coś mi się przypomniało. Bez słowa pociągnęłam blondynę za rękę, w stronę łazienki.
- Ej, co ty robisz? -warknęła, najwidoczniej zdenerwowana.
Nie odpowiedziałam, tylko wepchnęłam ją do pomieszczenia i zamknęłam za nami drzwi. Schyliłam się do szafki pod zlewem i wyjęłam z niej średnich rozmiarów, turkusowe pudełko. Otworzyłam i, po czym podałam dziewczynie jeden, nowy biały i plastikowy przedmiot.
Ona wzięła go ode mnie, a następnie zmierzyła od góry do dołu wzrokiem, jakby chciała mnie prześwietlić.
- Violka... Skąd ty to masz? - zapytała nie przestając na mnie patrzeć.
- Angie dała mi na osiemnaste urodziny. Stwierdziła, że mogą się przydać - obojętnie wyruszyłam ramionami.
Właściwie, to równie dobrze mogła dać mi paczkę prezerwatyw.
Nie rozumiem też czemu uważa, że ja mogłam przeżyć już swój pierwszy raz. Ja i Leon jeszcze że sobą nie staliśmy! To nonsens.
- Fajne ma o tobie zdanie - prychnęła moją przyjaciółka. - A teraz proszę, wyjdź, albo chociaż się odwróć, bo chcę zrobić ten cholerny test.
Według jej polecenia zwróciłam się w stronę ściany. Być może przewróciła oczami. Szukałam palcami w kolano i niecierpliwie czekałam na zezwolenie odwrotu.
- Vilu... - odezwała się ciecho. - Co znaczą dwie kreski?
- O ja pierdolę, Luśka. Jesteś w ciąży!
Rzuciłam się na jej szyję. Ucieszyłam się, jednak ona nie wyglądała na nazbyt szczęśliwą. Śmiem podejrzewać, że to dziecko będzie mojego kuzyna, a jak wszystkim wiadomo rozstali się. Pewnie się boi. Ja sama nie wiem jak mógłby zareagować. W sumie, to ją rozumiem.
Poszłyśmy do mojego pokoju. Moim zdaniem, mimo wszystko powinna mu powiedzieć.

*Federico*
Z pokoju Violetty dochodziły głośne, a jednak nie do końca zrozumiałe krzyki. Nie mogłem się na niczym skupić. Właściwie to nie do końca była wina tych hałasów. Ciągle myślałem o Ludmile. Bardzo mi jej brakuje. Kocham ją najbardziej na świecie, a przez jedną małą kłótnie straciłem ją na zawsze. Już nawet nie pamiętam o co nam poszło... Jestem kretynem. Nie walczyłem o nią. Przecież powinienem.
Podniosłem się z łóżka i smętnym krokiem poszedłem do pokoju szatynki. Drzwi były uchylone. Już miałem zamiar wchodzić do środka, gdy zobaczyłem burzę blond loków. Przystanąłem więc we framudze. Ona mnie nie widziała, była odwrócona tyłem. Viola natomiast leżała na łóżku wpatrując się w sufit.
- Posłuchaj, Violetta - zwróciła się do niej blondynka bardzo przekonywującym głosem - Federico NIE może dowiedzieć się że jestem z nim w ciąży!
- Słucham?! - krzyknąłem mimo woli. Lu odwróciła się w moją stronę, a Viola usiadła.
- Fede, ja ci to wyjaśnię - podeszła do mnie.
Widziałem w jej oczach łzy, a to bolało mnie najbardziej. Ciągle mocno ją kocham. Jesteśmy sobie przeznaczeni. Może ta ciąża będzie w stanie uratować to co straciliśmy. Jednak w tamtej chwili nie myślałem tak trzeźwo. Byłem zszokowany i wściekły, bo chciała to przede mną ukryć.
- Co mi chcesz wyjaśniać? - prychnąłem. - Przecież ja wiem jak to się stało - warknąłem, po czym obróciłem się na pięcie i szybkim krokiem wyszedłem. Potrzebowałem ochłonąć, pogadać z kimś, przemyśleć całą sprawę na spokojnie.

*Leon*
Federico napisał do mnie dość nietypowego esemesa. Właśnie szedłem otworzyć mu drzwi. W zaskakująco szybkim tempie tu dotarł. Wpuściłem przyjaciela do środka. Wpadł do mojego salonu jak burza, usiadł na kanapie i czekał aż do niego podejdę.
- Jestem taki wściekły - warknął.
- A może 'cześć Leon, Co u ciebie, stary?' Wiesz, u mnie super, fajnie, że pytasz - przysiadłem się do Włocha.
- Sorry - westchnął. - Właśnie dowiedziałem się, że Ludmiła jest ze mną w ciąży.
Zadławiłem się wodą, którą piłem. Nie dowierzałem w to, co słyszałem.
- Ludmiła? W ciąży? Z tobą? - pytałem wybałuszając oczy. Byłem w niemałym szoku.
- Cholera, jesteś taki głupi, czy tylko udajesz? - syknął Fede. Widać było, że nie jest w najlepszym humorze. Zresztą nie dziwię się. Zarwali z Lu już dwa miesiące temu i teraz nagle dowiaduje się że będzie miał dziecko.
- Powiedziała ci o tym?
- Nie, podsłuchałem jej rozmowę z Violettą - przyznał.
- No nieźle... - szepnąłem.
Wstałem z kanapy i udałem się w stronę kuchni. Wyjąłem z lodówki dwa piwa i wróciłem do pokoju. Postawiłem jedną z puszek przed kumplem, ale on skrzywił się znacząco.
- Nie mam ochoty, kurwa, Leon - odezwał się. - Chociaż... Masz coś mocnego? - spojrzałem na niego niepewnie, co chyba zauważył. - Mogę zawsze zachlać się na śmierć.
- Jesteś idiotą, Federico. Zależy ci na Ludmile? Nie, nawet nie musisz odpowiadać, przecież wiem, że tak - on tylko kiwnął głową.
- Kocham ją. Kocham ją najbardziej na świecie. Wszystko bym oddał, żeby teraz móc z nią być. Jest dla mnie całym światem - mówił, jakby do siebie, zupełnie przybity.
W tej chwili wpadł mi do głowy genialny pomysł. Wstałem i odszedłem bez słowa. Wyjąłem z kieszeni komórkę i zadzwoniłem do Violi. Moja księżniczka odebrała już po dwóch sygnałach.
- Tak, Leo? - usłyszałem jej melodyjny głos, który trochę zagłuszał płacz jej przyjaciółki.
- Skarbie, przyszły tatuś do mnie przyszedł i podobnie jak Ludmiła nie jest zbyt szczęśliwy.
- Sugerujesz, że on chciałby do niej wrócić? Bo wiesz, Luśka... em, zacytuję ją. 'Pragnę go jak nigdy wcześniej'.
- Super. Spotkajmy się za piętnaście minut w parku niedaleko twojego domu. Przyprowadź blondynę.
Nie powiedziałem już nic więcej, tylko rozłączyłem się. Nie miałem zbyt wiele czasu, a jeszcze pozostała kwestia wyciągnięcia tego cielaka na zewnątrz.

*Federico*
Leon sądził chyba, że nie słyszałem jego rozmowy z Violą. Mógł odejść kawałek dalej niż za ścianę, ale nie mogę zbyt wiele od niego oczekiwać, przecież inteligencją nie błyszczy.
- Fedeee! - krzyknął, jakbym był głuchy. Verdas na prawdę nieraz działa mi na nerwy. - Wychodzimy.
- Spotkać się z twoją dziewczyną i Lud - dodałem. Chłopak zrobił minę typu poker face i spojrzał na mnie wzrokiem, który pytał skąd o tym wiem. - Nie jestem taki głupi jak ty, żeby się nie domyśleć - sprostowałem.
- Czasami serio zastanawiam się, za co cię lubię - uśmiechnął się, ruszając w stronę drzwi.
Uniosłem kąciki ust. Mimo, że czasem się droczymy, jesteśmy sobie naprawdę bliscy, Jak bracia. Dobrze jest mieć kogoś takiego, kto zawsze ci pomoże i zrozumie.
Gdy doszliśmy na umówione miejsce dziewczyny już na nas czekały. Moja maleńka siedziała na ławce. Patrzyła w ziemię, głowę miała spuszczoną, a mimo to widziałem wyraźnie, że płakała.
Pytanie tylko, czemu. Na tamtą chwilę miałem dwie możliwe opcje. Pierwsza - nie chce tego dziecka. Druga - chce mnie. Szczerz mówiąc, miałem nadzieję, że chodzi o to, że chciałaby być ze mną. Zależy mi na niej i...
- Nie stój tak debilu - przyjaciel popchnął mnie w stronę złotowłosej.
- Lusiu, możemy porozmawiać? - zapytałem, siadają obok niej.
Violetta dyskretnie oddaliła się wraz z Leonem i sądzili, że nie widać ich za tym drzewem... Pasują do siebie. Oboje bardzo sprytni.
Dziewczyna uniosła na mnie wzrok pełen smutku. Serce mi pękało kiedy patrzyłem na nią w takim stanie. Nie mogłem tego znieść. Chciałem powiedzieć coś, co przerwałoby jej cierpienie, ale nie umiałem znaleźć słów.
- Nie usunę dziecka, jeśli o to ci chodzi - odezwała się cicho. Spuchnięte, czerwone wargi drgały lekko. Miałem nieodpartą chęć zetknięcia ich z moimi, jednak powstrzymałem się. Nie miałem pewności, jak zareaguje.
- Ja chcę, żebyś urodziła - stwierdziłem. Musiałem być szczery. Również co do uczuć.  Nie zgodziłbym się na aborcję.
- Więc czego chcesz? - spytała cicho.
Ciebie.
Pocałować  Cię. 
Przytulić Cię. 
Powiedzieć kim jesteś dla mojego serca.  
- Twojego szczęścia - wyszeptałem, nie do końca pewny.
- Nigdy już nie będę szczęśliwa - uśmiechnęła się smutno.
Miałem ochotę płakać. Moje biedactwo, kruszynka, słoneczko... Nie pozwolę, żeby ta historia miała zły koniec. Nie nasza historia.
- Dlaczego?

*Ludmiła*
- Dlaczego? Ach, dlaczego? Federico, nie widzisz tego? - mówiłam ze łzami w oczach.
Potrzebowałam go, pragnęłam. Kochałam i nie potrafiłam tego zmienić. Był dla mnie kimś, kto potrafił wywołać uśmiech. Dawał mi radość, nadzieję, miłość. Życie bez niego nie ma sensu. Nie potrafiłam, nigdy, pogodzić się z naszym rozstaniem. Zawsze żyłam z marzeniami, w których do siebie wracaliśmy.
- Dlatego... - odważyłam się. Mam tylko jedną szansę. Nic mnie nie kosztuje próba. Może uda mi się znów poczuć jego usta na moich. A jeśli nie, nic nie tracę. - Dlatego, że mi cię brakuje. Dlatego, że jesteś ojcem mojego dziecka. Dlatego, że bez ciebie już świat nie jest kolorowy. Dlatego, że, niestety, nie potrafię o tobie zapomnieć i kurde, kocham cię jak głupia.
Nie dałam sobie rady, rozpłakałam się, wstałam i odbiegłam.
Niestety nigdy nie byłam zbyt szybka i Fede musiał mnie dogonić. Złapał za ramię, odwrócił do siebie. Przycisnął maksymalnie jak tylko można. Ujął moją twarz w dłonie. Przełknęłam ślinę.
- Nigdy, nigdy więcej cię nie zostawię - zapewnił. - Kocham cię.
Chciałam odpowiedzieć, jednak nie zdążyłam. Książę złączył nasze usta w niezwykle namiętnym pocałunku, tym samym przypieczętowując nasza miłość.
- Od teraz, do końca świata, liczysz się tylko ty - poczułam, wspaniały zapach jego perfum, bo objął mnie. - Jeśli urodzi się dziewczynka, nazwiemy ją Home, a jeśli chłopiec Suen, od suenos.
- Dobrze, kochanie - wydusiłam cichutko, wtulając się w tors Federico.

*Violetta*
- Leoś, czemu szczęśliwe zakończenia zazwyczaj mają smutną historię? - zapytałam, widząc pocałunek mojej przyjaciółki z kuzynem.
- Nie zawsze, perełko - mój miś objął mnie ramieniem. -Przecież ze mną nie jesteś smutna.
- Masz rację - cmoknęłam bruneta w policzek. -  A bo wiesz... muszę ci coś powiedzieć...Bo, ja też jestem w ciąży.
- Słucham?! - odskoczył ode mnie jak poparzony.
- Przecież żartuję - zaśmiałam się, przybliżając do niego.
Miłość zawsze zwycięży. Nawet jeśli przez radykalne sytuacje i skrajne emocję. Wiem, że każdy kiedyś znajdzie swoje szczęście.
~
Cześć Misiaki!
Wiecie czego nie ogarniam? Wytłumaczycie mi może czy Wielkanoc jest wesołym, czy smutnym świętem? Nie no dobra, nie musicie :)
Przychodzę dzisiaj do Was z OneShotem. Powiecie mi, czy Wam się chociaż troszkę podoba? Według mnie, jest okayo ^^
KOCHAM WAS BARDZO, BARDZO!!!
Mokrego poniedziałku :*  ;)

12 komentarzy:

  1. Fedemila <3 i śmieszna Leonetta
    Zapraszam do siebie i czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  2. Zajebisty :')
    Nic więcej powiedzieć nie moge.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapraszam tu, mam nadzieje, że zostawisz po sobie ślad w postaci komentarza http://xeverythinghaschangedx.blogspot.com/2015/04/zamowienie-01-fedemila-no-siempre-las.html?m=1

      Usuń
  3. O !!!!!!!!!!!!!!!!!
    WOW!!!!!!!!!!!!!!
    Jedyne określenie które przychodzi mi do głowy!
    Super
    Boskie
    cudne
    fantastyczne!
    Fedemilka pogodzona <3
    k.c <3

    OdpowiedzUsuń
  4. HaHa
    "No bo... Leoś... Ja też jestem w ciąży..."
    Pierdzielnęłam!
    Sory, że jak zwykle jadę od końca, ale taka moja natura ^^
    Nie, kochana.
    To nie było "okayo"
    To było, kuźwa, wysuwiste (za dużo Karola...)
    "Violu... Co oznaczają dwie kreski?"
    Serio, Lu? Nawet ja wiem...
    "Czasami zastanawiam się, za co ja cię lubię..."
    Leże! Jebłam!
    Kuźde, ty mi tak robić nie możesz, że piszesz o takie cudo, a mówisz że to jest okayo...
    No przecież to jest Z-A-J-E-B-I-S-T-E-!
    I ani mi się waż zaprzeczać!
    Ok, ja kończe, bo musze zjeść zajączka z czekolady ;*
    Kocham i pozdrawiam ♡



    MECHI♥♡♥♡

    OdpowiedzUsuń
  5. Wrócę tu obowiązkowo. Grzej mi miejsce :-*<3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. WIATROPYLNA xDDDDDDDDDDDD
      Zabiło mnie to :D
      Wercia mistrzu kabaretów XDDDDDDDDDDD
      Ogólnie to jestem dumna, z Ciebie. Moje słoneczko się rozwija, pamiętam jak po raz pierwszy trafiłam na tego bloga. Dużo się zmieniło, ja, ty, twoja twórczość. Z dnia na dzień jesteś coraz zdolniejsza, a już wtedy byłaś doskonałą pisarką. Osiągniesz wiele, bardzo wiele. Pozwól, że ja i Laura będziemy Cię wspierać.
      Ale przejdźmy do konkretów.
      Partcik piękny, humorystyczny, ale i ciut dramatyczny, podzwiam osoby, które potrafią tak łączyć te dwa gatunki, ja niestety takowej umiejętności nie posiadam.
      FEDEMIŁA <33333333333333333333333333333333333333333333
      Nie masz sobie równych, na prawdę. Uwielbiam Cię <3

      Usuń
  6. Wspaniały!
    Chciałabym, żeby to była jakaś historia, a nie one shot..
    Chcę wiedzieć czy to chłopiec czy dziewczynka!
    I ogólnie chcę wiedzieć wszystko!
    Więcej takich historii <3

    OdpowiedzUsuń
  7. ZA-RĄ-BIS-TY!!! Normalnie THE BEST OF <3
    Ale się uśmiałam :'D Leonetta zarąbista, Fedemila jeszcze lepsza... po prostuuu... no NAJ! Ach!
    Pozdrawiam
    Zarra <3 <3 :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Wera zaszalałaś :) Nie mogłam oderwać oczu od tekstu super :D
    Karina :*

    OdpowiedzUsuń

Czytasz? Skomentuj!