~ "Nikt JEJ nie widział" ~
*Ludmiła*
Nie chcę się chwalić, ani nic, ale moje przesłuchanie do Studia wyszło świetnie, na pewno przejdę i stanę się uczennicą tej szkoły. Przerosłam samą siebie w tym, jak się zaprezentowałam.
- Byłaś świetna, kochana! - niespodziewanie podbiegła do mnie Nati i uściskała, chyba z całej siły, bo nie mogłam oddychać.
- Ej, udusisz mnie! - pisnęłam.
Dziewczyna puściła mnie i zaśmiała się uroczo. Jest świetną przyjaciółką.
- Lu, ja muszę iść na zajęcia z Pablo, ale poczekaj na mnie, to potem pójdziemy gdzieś razem, okay?
Pokiwałam ochoczo głową. Popatrzyłam jak znika za drzwiami do jednej z sali, a sama usiadłam na fotelu stojącym na korytarzu. Wyciągnęłam z torebki telefon i zaczęłam przeglądać internet.
- Hej - usłyszałam nagle nad sobą.
Uniosłam wzrok znad ekranu. Przede mną stał wysoki chłopak, niezbyt ładny, z tak malinowymi ustami, jakby je sobie pomalował szminką.
Ale, nie będę oceniać książki po okładce. Może być przecież miłą, fajną osobą.
- Cześć - uśmiechnęłam się wstając.
- Chciałem ci powiedzieć, że widziałem twój egzamin wstępny i byłaś świetna. Masz prawdziwy talent.
Zawstydziłam się trochę. Jeszcze nigdy, nikt nie mówił mi czegoś podobnego. Było mi bardzo miło, nawet trochę się zawstydziłam. Nerwowo skubałam końcówki włosów, wbijając wzrok w ziemię.
- Dziękuję - uniosłam kąciki ust. - A tak w ogóle, to jestem Ludmiła - podałam mu dłoń.
- Wiem..y...Więc, miło mi cię poznać - przejęzyczył się. - Clement.
Porozmawialiśmy trochę. Miło z nim spędziłam czas. Okazało się, że uczy się w tej szkole i choć nie ma jakiegoś super głosu, całkiem nieźle gra na różnych instrumentach.
Bardzo szybko minął mi czas z nim i nawet się nie spostrzegłam, gdy pojawiła się Nat.
- Clem, zostaw ją - warknęła w jego kierunku, kiedy do nas podeszła. - Ona nie da się nabrać na twoje beznadziejne sztuczki.
- Oj, Natuś - zrobił dziwną minę. - Przecież ja wiem, że tylko ty jesteś taka naiwna - prychnął i odszedł bez pożegnania. Niezbyt spodobało mi się to zachowanie, ale może nie jest bezpodstawne.
Razem z czarnowłosą wyszłyśmy ze szkoły, udając się na małe zakupy.
- O co chodzi z tym typem? - zapytałam ni z tego, ni z owego, gdy z dużymi torbami, siedziałyśmy w kawiarni, popijając kawę.
- Bo..on... - w oczach Natalii zalśniły łzy. - Nie mówiłam ci tego, bo ci nie ufałam, ale teraz ci ufam i nie chcę, żeby tobie też to zrobił... - mówiła cicho, słabym głosem. - On mnie.. - przełknęła ślinę - zgwałcił.
Zakrztusiłam się piciem, które piłam. Nie mogłam uwierzyć w to, co usłyszałam. Wydał się taki miły i wesoły. Ufam Natce, nie okłamałaby mnie. To on jest takim podłym hipokrytom. aj
- Zgłosiłaś to na policję? - zapytałam, dotykając jej dłoni.
- Nie mogę. Nie pytaj mnie czemu, nie powiem ci, po prostu nie mogę - odwróciła wzrok.
Nie mówiąc nic, przytuliłam ją. Moje biedactwo.
- Byłaś świetna, kochana! - niespodziewanie podbiegła do mnie Nati i uściskała, chyba z całej siły, bo nie mogłam oddychać.
- Ej, udusisz mnie! - pisnęłam.
Dziewczyna puściła mnie i zaśmiała się uroczo. Jest świetną przyjaciółką.
- Lu, ja muszę iść na zajęcia z Pablo, ale poczekaj na mnie, to potem pójdziemy gdzieś razem, okay?
Pokiwałam ochoczo głową. Popatrzyłam jak znika za drzwiami do jednej z sali, a sama usiadłam na fotelu stojącym na korytarzu. Wyciągnęłam z torebki telefon i zaczęłam przeglądać internet.
- Hej - usłyszałam nagle nad sobą.
Uniosłam wzrok znad ekranu. Przede mną stał wysoki chłopak, niezbyt ładny, z tak malinowymi ustami, jakby je sobie pomalował szminką.
Ale, nie będę oceniać książki po okładce. Może być przecież miłą, fajną osobą.
- Cześć - uśmiechnęłam się wstając.
- Chciałem ci powiedzieć, że widziałem twój egzamin wstępny i byłaś świetna. Masz prawdziwy talent.
Zawstydziłam się trochę. Jeszcze nigdy, nikt nie mówił mi czegoś podobnego. Było mi bardzo miło, nawet trochę się zawstydziłam. Nerwowo skubałam końcówki włosów, wbijając wzrok w ziemię.
- Dziękuję - uniosłam kąciki ust. - A tak w ogóle, to jestem Ludmiła - podałam mu dłoń.
- Wiem..y...Więc, miło mi cię poznać - przejęzyczył się. - Clement.
Porozmawialiśmy trochę. Miło z nim spędziłam czas. Okazało się, że uczy się w tej szkole i choć nie ma jakiegoś super głosu, całkiem nieźle gra na różnych instrumentach.
Bardzo szybko minął mi czas z nim i nawet się nie spostrzegłam, gdy pojawiła się Nat.
- Clem, zostaw ją - warknęła w jego kierunku, kiedy do nas podeszła. - Ona nie da się nabrać na twoje beznadziejne sztuczki.
- Oj, Natuś - zrobił dziwną minę. - Przecież ja wiem, że tylko ty jesteś taka naiwna - prychnął i odszedł bez pożegnania. Niezbyt spodobało mi się to zachowanie, ale może nie jest bezpodstawne.
Razem z czarnowłosą wyszłyśmy ze szkoły, udając się na małe zakupy.
- O co chodzi z tym typem? - zapytałam ni z tego, ni z owego, gdy z dużymi torbami, siedziałyśmy w kawiarni, popijając kawę.
- Bo..on... - w oczach Natalii zalśniły łzy. - Nie mówiłam ci tego, bo ci nie ufałam, ale teraz ci ufam i nie chcę, żeby tobie też to zrobił... - mówiła cicho, słabym głosem. - On mnie.. - przełknęła ślinę - zgwałcił.
Zakrztusiłam się piciem, które piłam. Nie mogłam uwierzyć w to, co usłyszałam. Wydał się taki miły i wesoły. Ufam Natce, nie okłamałaby mnie. To on jest takim podłym hipokrytom. aj
- Zgłosiłaś to na policję? - zapytałam, dotykając jej dłoni.
- Nie mogę. Nie pytaj mnie czemu, nie powiem ci, po prostu nie mogę - odwróciła wzrok.
Nie mówiąc nic, przytuliłam ją. Moje biedactwo.
*Clement*
Słodka, mała blondyna nie wie, że wiem o niej niemalże wszystko. Znam jej przeszłość i przyszłość, przewiduję jej każdy ruch. Może i jestem 'chłopakiem na posyłki', ale ja też mam z tego zyski.
Jestem wredny i egoistyczny, można powiedzieć też że bezwzględny. Ale nie ja jedyny. Są gorsi ode mnie, znam ich dobrze, to przez nich stałem się taki, jaki jestem. Teraz już mi to nie przeszkadza. Pracuję na nich, oni mi płacą. Wszystko to opiera się jedynie na kasie, zyskach. Materializm nieraz jest przerażający, i to, co ludzie są w stanie zrobić dla pieniędzy.
- Odpieprz się od niej - moje przemyślenia przerwał Diego, który trzymał mnie za koszulkę. - Nie próbuj zrobić jej krzywdy.
On też w tym siedział, byliśmy wspólnikami,przyjaciółmi. Ale w końcu zrezygnował, bo niby się zakochał. Jego dziewczyna musiała umrzeć, trochę mi jej szkoda, biedna, chorowała ciężko. Teraz niby prowadzi normalne życie, jak to nazywa, ale to tylko pozory, ONA ciągle ma go pod lupą.
Tak na prawdę nigdy, nikt JEJ nie widział. Wszyscy, którzy w tym są, wiedzą, że jest kobietą i nic więcej.
- Będę robić co mi się podoba - zaśmiałem się.
- Trzymaj się od niej z daleka, radzę ci, śmieciu - plunął mi w twarz.
Odszedł, pozostawiając mnie samego. To nie było potrzebne, teraz pożałuje, że ze mną zadarł, i on i ta cała Ludmiła.
Jestem wredny i egoistyczny, można powiedzieć też że bezwzględny. Ale nie ja jedyny. Są gorsi ode mnie, znam ich dobrze, to przez nich stałem się taki, jaki jestem. Teraz już mi to nie przeszkadza. Pracuję na nich, oni mi płacą. Wszystko to opiera się jedynie na kasie, zyskach. Materializm nieraz jest przerażający, i to, co ludzie są w stanie zrobić dla pieniędzy.
- Odpieprz się od niej - moje przemyślenia przerwał Diego, który trzymał mnie za koszulkę. - Nie próbuj zrobić jej krzywdy.
On też w tym siedział, byliśmy wspólnikami,
Tak na prawdę nigdy, nikt JEJ nie widział. Wszyscy, którzy w tym są, wiedzą, że jest kobietą i nic więcej.
- Będę robić co mi się podoba - zaśmiałem się.
- Trzymaj się od niej z daleka, radzę ci, śmieciu - plunął mi w twarz.
Odszedł, pozostawiając mnie samego. To nie było potrzebne, teraz pożałuje, że ze mną zadarł, i on i ta cała Ludmiła.
*XXX*
Stukot moich wysokich szpilek roznosił się po całym budynku. Dostałam telefon od znajomego, z informacją, że nasza kochana Ludmiła jest już w Studiu On Beat.
Jak na razie wszystko szło zgodnie z planem, który ułożyłam. Ona i jej wielka przygoda, Federico, który ciągle truje, by zostawić ją w spokoju, Violetka... Oni wszyscy będą cierpieć. Będą bardzo cierpieć. Latami pracowałam na to, co teraz osiągam i wiem, że ich zniszczę. Zapłacą mi za wszystko. Każdy z nich ma jakiś słaby punkt, w który należy uderzyć, by zmienić ich w proch.
Doszłam do końca długiego, ciemnego korytarza. Kluczykiem, który trzymam zawsze w tylnej kieszeni spodni, otworzyłam masywne drzwi. Zamknęłam je za sobą, po czym przeszłam przez jeszcze jedne, działające na skaner soczewki.
W pomieszczeniu znajdowało się mnóstwo monitorów, dzięki którym mogłam obserwować każdy ruch Ferro. On Beat jest usiane moim tajnym sprzętem.
Usiadłam na krześle obrotowym i piłując paznokcie, obserwowałam blondynę. Wszystko co robiła. Każdy krok, każda wypowiedziana przez nią głoska.
Nie wiedziała, że ktoś nad nią jest, bo skąd miała wiedzieć. Zdążyłam już zauważyć ją przy czarnowłosej dziewczynie w kręconych włosach.
Zamoczyłam usta w kawie, gdy nagle przyszedł mi do głowy świetny pomysł, który mógłby już troszkę podjudzić tego naiwnego dzieciaczka, który sądzi, że nie wiem, co planuje. Ja doskonale zdaję sobie sprawę, że na dziś wieczór zaplanował sobie ucieczkę.
W każdym bądź razie, wzięłam ze sobą laptopa i przenośnym dyskiem kamer, po czym wyszłam, dokładnie zamykając za sobą przejście.
- Proszę pani - w pewnym momencie podeszła do mnie jakaś dziewczynka, której nie znałam. - Bo ja mam sprawę, bo tam...
- Zamknij się - syknęłam. - Nic mnie to nie obchodzi. Weź idź zjeść obiad, czy co tam chcesz.
Wyszłam z budynku, kierując się w miejsce, gdzie przetrzymywałam Federico.
- Fede, przyszłam! -zaśmiałam się. - Mam coś co cię może za in te re so wać... - przesylabizowałam i podkreśliłam ostatnie słowo. Stanęłam za nim, by mnie nie widział i otworzyłam przed nim laptopa.
Kliknęłam w ikonkę z odpowiednim nagraniem i przyglądałam się jak ten zapchlony kundel, cierpi.
O to chodziło. Widziałam ból w jego oczach, widziałam tęsknotę wymalowaną na twarzy i strach o nią. Wszystkie te uczucia mieszały się, tworząc miłość i nienawiść.
Jak na razie wszystko szło zgodnie z planem, który ułożyłam. Ona i jej wielka przygoda, Federico, który ciągle truje, by zostawić ją w spokoju, Violetka... Oni wszyscy będą cierpieć. Będą bardzo cierpieć. Latami pracowałam na to, co teraz osiągam i wiem, że ich zniszczę. Zapłacą mi za wszystko. Każdy z nich ma jakiś słaby punkt, w który należy uderzyć, by zmienić ich w proch.
Doszłam do końca długiego, ciemnego korytarza. Kluczykiem, który trzymam zawsze w tylnej kieszeni spodni, otworzyłam masywne drzwi. Zamknęłam je za sobą, po czym przeszłam przez jeszcze jedne, działające na skaner soczewki.
W pomieszczeniu znajdowało się mnóstwo monitorów, dzięki którym mogłam obserwować każdy ruch Ferro. On Beat jest usiane moim tajnym sprzętem.
Usiadłam na krześle obrotowym i piłując paznokcie, obserwowałam blondynę. Wszystko co robiła. Każdy krok, każda wypowiedziana przez nią głoska.
Nie wiedziała, że ktoś nad nią jest, bo skąd miała wiedzieć. Zdążyłam już zauważyć ją przy czarnowłosej dziewczynie w kręconych włosach.
Zamoczyłam usta w kawie, gdy nagle przyszedł mi do głowy świetny pomysł, który mógłby już troszkę podjudzić tego naiwnego dzieciaczka, który sądzi, że nie wiem, co planuje. Ja doskonale zdaję sobie sprawę, że na dziś wieczór zaplanował sobie ucieczkę.
W każdym bądź razie, wzięłam ze sobą laptopa i przenośnym dyskiem kamer, po czym wyszłam, dokładnie zamykając za sobą przejście.
- Proszę pani - w pewnym momencie podeszła do mnie jakaś dziewczynka, której nie znałam. - Bo ja mam sprawę, bo tam...
- Zamknij się - syknęłam. - Nic mnie to nie obchodzi. Weź idź zjeść obiad, czy co tam chcesz.
Wyszłam z budynku, kierując się w miejsce, gdzie przetrzymywałam Federico.
- Fede, przyszłam! -zaśmiałam się. - Mam coś co cię może za in te re so wać... - przesylabizowałam i podkreśliłam ostatnie słowo. Stanęłam za nim, by mnie nie widział i otworzyłam przed nim laptopa.
Kliknęłam w ikonkę z odpowiednim nagraniem i przyglądałam się jak ten zapchlony kundel, cierpi.
O to chodziło. Widziałam ból w jego oczach, widziałam tęsknotę wymalowaną na twarzy i strach o nią. Wszystkie te uczucia mieszały się, tworząc miłość i nienawiść.
*Federico*
Ona wyszła, zostając mnie samego z zamkniętym laptopem i własnymi myślami. Nie trzasnęła drzwiami, co niemało mnie zdziwiło. Zawsze wychodziła, impulsywnie zamykając. Tym razem zobaczyłem nawet, że drzwi są niedomknięte, pozostały lekko uchylone.
Byłem związany, a to jedyne powstrzymywało mnie od ucieczki. Wiedziałem, że muszę coś wymyślić. Wziąłem głęboki wdech, mój umysł pracował na najwyższych obrotach.
- Cholera, Federico, myśl - szepnąłem do siebie.
Przywołałem w wyobraźni obraz rozweselonej Lu, bo wiedziałem, że pierwszą rzeczą jaką zrobię, będzie odnalezienie jej. Panna X - jak nazywam tą wredną jędzę, która ma jej coś za złe - zrobiła wielki błąd pokazując mi nagranie ze Studia, na którym Clement rozmawia z moja księżniczką. Doskonale wiedziałem, gdzie jest i jak ją znaleźć.
Zacisnąłem dłonie w pięści. Nie miałem pomysłu na rozerwanie tych grubych sznurów. Nie miałem nic ostrego, a byłem w jakimś przedszkolu. Jedyne co przychodziło mi do głowy, to kant biurka, stojącego w rogu. Wolno i cicho przysunąłem się do niego, wtedy moim oczom ukazało się pudełeczko z długopisami, ołówkami, linijkami i... nożyczkami. Udało mi się chwycić jedne i starałem się przeciąć linę. Minęło dużo czasu, ale w końcu moje ręce stały się wolne. Szybko rozwiązałem nogi. Czułem się swobodnie, czułem się wolny i przepełniała mnie radość. Podbiegłem do drzwi, patrzyłem przez szparę. Słońce już zaszło, ale nie było jeszcze bardzo ciemno. Nie zwracałem uwagi na to, gdzie jestem, co mnie otacza. Szybko dostrzegłem wyjście do ulicy. Nie jest daleko, kilka metrów, może z dziesięć. Nikogo nie było wkoło. Zebrałem się w sobie i pobiegłem najszybciej jak potrafiłem. Minąłem wyjście, ale nie przestałem uciekać. Chciałem jak najszybciej stamtąd zniknąć, dowiedzieć się, jak daleko byłem od Buenos Aires.
Gdy nie miałem już siły, zwolniłem. Spojrzałem za siebie i odetchnąłem z ulgą, bo nikogo za mną nie było. Nieopodal widziałem niewielkie miasto.
Tam, zaszedłem do najbliższego sklepu.
- Przepraszam - odezwałem się do sprzedawcy. - Jakie to miasto?
- Jesteśmy w Toledo, kilkadziesiąt kilometrów od Montevideo.
- W Urugwaju? - wytrzeszczyłem oczy, a mężczyzna kiwa znacząco głową.
Wyszedłem szybko. Znam to miasto, doskonale je znam. Nie wiedziałem jak się tu znalazłem, po co tu jestem, ale za do doskonale znałem rozkład pociągów i umiałem trafić do BA. Poszedłem na pobliską stację kolejową i za pieniądze, które miałem w spodniach, a o dziwo mi ich nie zabrali, kupiłem bilet na najbliższy pociąg. Nie czekałem długo na nocny kurs.
Nad ranem byłem już w moim mieście. Od razu popędziłem do Studia, musiałem znaleźć Ludmiłę, po prostu musiałem.
Byłem związany, a to jedyne powstrzymywało mnie od ucieczki. Wiedziałem, że muszę coś wymyślić. Wziąłem głęboki wdech, mój umysł pracował na najwyższych obrotach.
- Cholera, Federico, myśl - szepnąłem do siebie.
Przywołałem w wyobraźni obraz rozweselonej Lu, bo wiedziałem, że pierwszą rzeczą jaką zrobię, będzie odnalezienie jej. Panna X - jak nazywam tą wredną jędzę, która ma jej coś za złe - zrobiła wielki błąd pokazując mi nagranie ze Studia, na którym Clement rozmawia z moja księżniczką. Doskonale wiedziałem, gdzie jest i jak ją znaleźć.
Zacisnąłem dłonie w pięści. Nie miałem pomysłu na rozerwanie tych grubych sznurów. Nie miałem nic ostrego, a byłem w jakimś przedszkolu. Jedyne co przychodziło mi do głowy, to kant biurka, stojącego w rogu. Wolno i cicho przysunąłem się do niego, wtedy moim oczom ukazało się pudełeczko z długopisami, ołówkami, linijkami i... nożyczkami. Udało mi się chwycić jedne i starałem się przeciąć linę. Minęło dużo czasu, ale w końcu moje ręce stały się wolne. Szybko rozwiązałem nogi. Czułem się swobodnie, czułem się wolny i przepełniała mnie radość. Podbiegłem do drzwi, patrzyłem przez szparę. Słońce już zaszło, ale nie było jeszcze bardzo ciemno. Nie zwracałem uwagi na to, gdzie jestem, co mnie otacza. Szybko dostrzegłem wyjście do ulicy. Nie jest daleko, kilka metrów, może z dziesięć. Nikogo nie było wkoło. Zebrałem się w sobie i pobiegłem najszybciej jak potrafiłem. Minąłem wyjście, ale nie przestałem uciekać. Chciałem jak najszybciej stamtąd zniknąć, dowiedzieć się, jak daleko byłem od Buenos Aires.
Gdy nie miałem już siły, zwolniłem. Spojrzałem za siebie i odetchnąłem z ulgą, bo nikogo za mną nie było. Nieopodal widziałem niewielkie miasto.
Tam, zaszedłem do najbliższego sklepu.
- Przepraszam - odezwałem się do sprzedawcy. - Jakie to miasto?
- Jesteśmy w Toledo, kilkadziesiąt kilometrów od Montevideo.
- W Urugwaju? - wytrzeszczyłem oczy, a mężczyzna kiwa znacząco głową.
Wyszedłem szybko. Znam to miasto, doskonale je znam. Nie wiedziałem jak się tu znalazłem, po co tu jestem, ale za do doskonale znałem rozkład pociągów i umiałem trafić do BA. Poszedłem na pobliską stację kolejową i za pieniądze, które miałem w spodniach, a o dziwo mi ich nie zabrali, kupiłem bilet na najbliższy pociąg. Nie czekałem długo na nocny kurs.
Nad ranem byłem już w moim mieście. Od razu popędziłem do Studia, musiałem znaleźć Ludmiłę, po prostu musiałem.
~
Hi!
Cio tam? Jak tam?
Czy w Waszych szkołach teraz jest tak tragicznie jak w mojej? : )
Przepraszam Was za to meeeeega opóźnienie, ale po pierwsze szkoła, po drugie... byłam tak wstrząśnięta odejściem mojego Rugge, że nie miałam siły nic pisać :<
Przepraszam Was za to meeeeega opóźnienie, ale po pierwsze szkoła, po drugie... byłam tak wstrząśnięta odejściem mojego Rugge, że nie miałam siły nic pisać :<
A co do rozdziału...
Szczerze mówiąc, to nawet mi się podoba. Nie wiem... A Wam?
~
Spojlerek?
- Federico zostaje schwytany
- Ludmiła rozpoznaje Diego
- Lud spotyka Gery i Len
~
~
Kocham Was mocno.
~
~
Mogę mieć prośbę? Wyperswadujcie mi jakość pomysł o odejściu stąd.
Wrócę ♡
OdpowiedzUsuńKochana rozdział jest Cudowniastyczno-Wspaniałostyczny ♡♡♡ (tsa moje słowa xd) przepraszam, że krótko ale musze lecieć :( Kocham <3
UsuńDos!
OdpowiedzUsuńHejo melduje się Magic Rose <3 Omg ,ale to jest piękne! "Panna x"? Wtf? Kurde zaczyna robić się skomplikowanie... Luśka czymaj sie z daleka od tego debila okej??? On jest złyyyyyyy! Haha powiedzmy ,ze tego nie wiedziałaś.. Diego uuuuu broni (Luśki?) z tego co zrozumiałam to chyba tak... Ale ja nie ogarnięta więc wiesz... Naty... Biedactwo moje chodź tu <3 <3 Fede o kurde biedak czemu ona to robi dlaczego ta babka x wszystkim truje życie i kto to jest do cholery!!!
Co do notki.. Kurwa u mnie tak napierdzielają (psieplasiam za słownictwo) tymi sprawdzianami i kartkówkami ,że jprdl.. Masakra jakaś Nie martw się nic się nie stało.. Rugg.... Też jestem zrozpaczona... przez dwa dni nie byłam w stanie nic robić oprócz leżenia i patrzenia się w sufit... Po prostu horror... Akurat teraz... Akurat na koncertach w Polsce gdy wszyscy tak na niego czekali...
Nawet o tym nie myśl! Jak z tąd odejdziesz i tak będę Ci truć życie dowiem się gdzie mieszkasz i namówię Cię na wrócenie na blogera więc uważaj (xd)
Dlaczego chcesz odejść? Ciężko Ci się pisze?Zrób sobie przerwę. Nie masz na nic ochoty? Spróbuj z kimś pogadać... Wiem ,że to trudne ,ale pomaga... Coś się stało? Napisz do kogoś (np mnie). Ale błagam Cię nie odchodź.. Jesteś inspiracją dla wielu blogerek ( między innymi mnie) Większość osób uwielbia Twoje opowiadania ,bo są świetne! A jak zdarzy się jakiś hejter to się nim nie przejmuj! Nie ma podstaw by twierdzić inaczej niż Ci ,którzy kochają Ciebie i Twojego bloga... Pamiętaj tutaj możesz być sobą stworzyłaś sobie inny świat gdzi ludzi znają Cię jako kogoś kogo chcesz aby znali. To wszytsko jest Twoje więc proszę nie rób tego!
Czekam na nexta (pamiętaj ma być o żadnym odejściu nie ma mowy)
Magic Rose ♡
Miejsce <3
OdpowiedzUsuńJestem!
OdpowiedzUsuńKrotko b olece na obiad ^^
Cudowny
Kocchanie jak ty to robisz ze masz taki talent, a j mam jego brak, a nawet na minusie talentu xd
Kocham i czekam na next ;***
Bardzo fajny!
OdpowiedzUsuńJa tez bylam wztrzasnieta odejsciem Rugga
Jak mogli mu pozwolić w srodku trasy odejsc!?!!!?!?
Nadal placze...
Dlatego przepraszam ze taki krotki kom.
Do nexta <3
K.C <3
No i mamy dwunasteczkę ♥
OdpowiedzUsuńOczywiście cudowną <33
Ach skarbie, zazdroszczę talentu.
Rozdział booooski.
Mój Feduś dopiero co uciekł i znów będzie schwytany?? ;(
No i ten Clement! Ugh! Niech się utopi, czy coś...
Mam nadzieję, że Diego będzie dobry.
Kooocham mocno i całuję ♥
Zajmuję... Wiesz, że wrócę, prawda? Wierzysz?
OdpowiedzUsuńWybacz, nie mam dzisiaj siły...
Ja już liczyłam, że mój Dieguś go poskręca nogą do nosa i i ręką do karku, a ten mu tylko napluł w twarz. Zawiodła się...
UsuńMam nadzieję, że Gery nie będzie... Wredna. Federico, cholero jedna, nawet uciec raz a dobrze nie umiesz...
Mogę mieć do Ciebie proźbę.? Nie rób z Gery złośnicy, proszę. Naprawdę, uwielbiam ją, a że niestety w serialu gra tą złą to jest mi ciężko. Tak więc liczę na ciebie. ;3
OdpowiedzUsuńCo do samego rozdziału to podobało mi się.
Bardzo ucieszyłam się, że Fede uciekł (ale oczywiście nie ma to jak niespodziewany zwrot akcji-przeczytałam spojler, moje życie legło w gruzach).
Wprowadziłaś postać, o której nic nie wiemy, co nadaje temu wszystkiemu nutę tajemniczości.
Co do notki pod rozdziałem:
-w szkole beznadziejnie, do tego wszystkiego nie mogę spać, a jak się uda to trzeba wstać i przez cały dzień jesteś śpiący (i co zrobisz.? Nic nie zrobisz. Życie.)
-Rugg...ciężka sprawa. Wprawdzie (niestety) nie pojawię się na koncertach, ale ten fakt mocno mną wstrząsnął.
-Mam Cię przekonać.? No dobrze, spróbuję:
Pomijając to, że twoje prace i ty sama w sobie jesteście świetnie, naprawdę chcesz tak szybko skończyś to, nad czym tak długo pracowałaś.?
Niedawno obchodziłaś rocznicę tego bloga.
Wypisałaś nam dokładnie, co udało Ci się przez ten czas osiągnąć.
Wspomniałaś też o nas, swoich czytelnikach.
I mimo, że nie każdy komentuje to co piszesz (chociażby z braku czasu czy też chęci) to myśle, że i tak czytają wszystko, bez wyjątku.
Masz też obecną historię, której jeszcze nie skończyłaś. Nie zostawiaj jej bez zakończenia.
Wiem, że może jest ciężko, ale nikt Cię nie pogania.
Nie wiem, co zrobisz, ale co kolwiek postanowisz, ja to uszanuję i postaram się wesprzeć.
Jeśli będziesz chciała to napisz. Znajdę trochę wolnego czasu (i szybszy internet) by Ci odpisać.
I pamiętaj-jesteś wyjątkowa, i choć może praktycznie wogóle się nie znamy (czasem wyślemy sobie jakiegoś snapa) to sądzę, że chyba nikt nigdy nie będzie umiał Cię zastąpić.
~Anonim Juleśka ❤
Świetny rozdział . Czekam na next.
OdpowiedzUsuńMoje:)
OdpowiedzUsuńMoja droga normalnie co rozdziaał to lepszy.
OdpowiedzUsuńJak ja Ci tego talentku zazdroszczę Miśka.
Clement .Tego to normalnie bym zatłukła za to co zrobił mojej Natuni.A jak coś się stanie mojej Lusi to normalnie nogi z dupy powyrywam.Co jak co ale Diego i Feder napewno mi w tym pomogą co do tego nie mam żadnych wątpliwości.;)
Feder jak się ucieka to pożądnie a nie.....
Kim jes ta ONA???????
Please powiedz:(:)
Ja chce wiedzieć. .....
Dobra koniec mojego nudzenia.
Do nexta:)
Your,
Mila♥
Ps.Zapomniałam o najważniejszm co do twojego odejścia z tego bloga. Przedstawie ci taki cytacik z mojej strony ''PO MOIM ZDECHŁYM TRUPIE" rozumiesz ty normalnie chcesz abym zawała dostała jak przeczytałam , że myślisz o odejściu.Dobra chwila..... ok już się opanowuje...wdech i wydech i.......już jest ok.Teraz mogę zacząć cie przekonywać.
UsuńProsze Ciebie bardzo przemyśl to jeszcze.
Wiem zależy to od ciebie więc zrozumiem wszystko co postanowisz.Ale wiec ,że będę bardzo ale to bardzo za tobą teskknić jak odejdziesz:; (
Jeszcze raz.
Your,
Mila ♥
Super!
OdpowiedzUsuńPanna X- jeju kto to jest no! xd
OdpowiedzUsuńNiecierpliwie się... -.- <3
Zapraszam do mnie i na mojego nowego bloga, którego prowadzę z przyjaciółką xd --> http://historie-przyjaciolek.blogspot.com/2015/04/prolog.html
Kurczę, dlaczego ja dopiero teraz trafiłam na tego bloga?
OdpowiedzUsuńDziewczyno, Ty chyba nie zdajesz sobie sprawy z tego jaki wielki talent posiadasz!
Przeczytałam każdą twoją historię i na każdej płakałam. Na dodatek masz takie oryginalne pomysły. Sam Andrsen by się ich nie powstydził.
Zabraniam CI myśleć o odejściu i to nie są zwykłe słowa. Obiecuje Ci, że, gdy tylko to zrobisz biorę parasolkę pod pachę i zapierniczam na hulajnodze do Ciebie, żeby Cię tą parasolką zdzielić.
Albo zastosują taką niewinną, ale sprawdzoną metodę.
Zaczynasz myśleć o odejściu.
Nad twoją głową pojawia się ostra siekiera, której długi sznurek trzymam JA.
Każde drastyczna myśl dotycząca odejścia, to drastyczne puszczenie sznureczka.
Siekera leci i leci... A jak upada upierdziela ci jakąś kończynę. c:
Tak, wiem, jestem psychiczna, ale cóż zrobić, gdy jedna z najlepszych blogerek chce mnie już wpędzić na ten drugi świat? Trza się jakoś bronić.
Jak na razie to tyle. Mam nadzieję, że jak następnym razem tu wrócę, to Ty będziesz wesołym, uśmiechniętym Wercikiem, który dodaje wyśmienite rozdziały!
A zakończę sobie komentarz klasycznym:
"CZEKAM NA NEXT"
a co mi tam :D.
Super! I nie odchodź!
OdpowiedzUsuńPerełko, zostałaś nominowana do LBA na moim blogu http://ruggchi-w-serduszku.blogspot.com/2015/04/liebster-blog-award.html
OdpowiedzUsuńBesos, Mechiś ♥
Całkiem fajny artykuł.
OdpowiedzUsuń