~ "Kochanie, to nie jest dla ciebie dobre" ~
*Ludmiła*
Siedziałam na korytarzu Studia, niecierpliwie czekając, aż wreszcie wywieszą listę przyjętych kandydatów. Być może to dziwne, ale chciałam dostać się do tej szkoły. Sama nie wiedziałam czemu. To miejsce bardzo mi się podobało, nastawiało pozytywnie i czułam się tu dobrze. Mimo iż wiedziałam, że zbyt długo, niestety, się tu nie pouczę, chciałam chociaż troszkę.
Znudzona, chodziłam po korytarzu w tą i z powrotem. Prawie nikogo poza mną nie można było spotkać w budynku, tylko kilka osób kręciło się gdzieniegdzie. Faktycznie, było bardzo wcześnie.
Nagle poczułam, że ktoś obejmuje mnie w talii, od tyłu. Mocno się przestraszyłam, ale nie chciałam zwracać na siebie uwagi. Odwróciłam delikatnie głowę, by zobaczyć, kto za mną stoi i oniemiałam.
- F- Fede? - wyszeptałam.
Uwolniłam się z jego objęć. Patrzyłam prosto w oczy Włocha, tak niezwykle piękne. Nie mogłam wydusić słowa. Czułam, że po policzkach spływają mi łzy. Nie rozumiałam, skąd się tu wziął, lecz pomimo wszystko byłam tak strasznie szczęśliwa.
- Lud - przytulił mnie. - Muszę ci wszystko wyjaśnić. Ale tu nie jest bezpiecznie, ona ma w tym miejscu kamery, musimy się gdzieś zaszyć, tak, żeby nas nie widziała - mówił mi do ucha.
Nie miałam pojęcia o kim mówi, a mimo to pociągnęłam go za rękę w stronę wyjścia.
Przysiedliśmy na ławce, w parku, kilka ulic dalej.
- Zanim cokolwiek powiesz - zaczęłam, ciągle płacząc - musisz o czymś wiedzieć. Bo... bo ja cię kocham.
Nie otrzymałam odpowiedzi, zamiast tego poczułam jego wargi na moich. Przymknęłam powieki... Tak aksamitne, tak cudowne...
- Kocham cię najbardziej na świecie - złapał mnie za dłonie, gdy oderwaliśmy się od siebie. - Kochanie, to nie jest dla ciebie dobre. Ona tu jest, ona cię widzi. Nie wiem kim jest, ale jej plan jest straszny, musisz uciekać, proszę.
- Nigdzie nie ruszę się bez ciebie - pokręciłam głową. - Teraz, kiedy tu jesteś, nie możesz znowu zniknąć, zostawić mnie samą.
- Lusia, wszystko będzie dobrze, obiecuję. Znajdę cię, gdziekolwiek będziesz - chłopak pogłaskał mój policzek.
Moje serce rozrywało się na pół. Przeszywający ból zajął całe moje ciało. Usta drgały, a ręce zacisnęły się w pięści na jego koszulce.
Nie mogłam znów go stracić, nie mogłam już spuścić go z oczu, nie mogłam pozwolić, by ponownie wszystko się rozpadło.
- Nie rób mi tego - wychlipałam.
- Muszę... Ludmiła, Ludmi, Ludka, Lud, Lu...
Poderwałam się z miejsca. Ten sen był tak strasznie realny, tak bardzo realny, że aż niemożliwy... Rozejrzałam się wokoło. Siedziałam na jednej z puf w Studiu. Koczowałam tu od rana, ze zmęczenie musiałam usnąć.
Niewiele ludzi było wokół, odwróciłam głowę. Przy wejściu stał chłopak... Źle widziałam jego twarz, patrząc pod światło. Musiałam zmrużyć oczy, by dostrzec ten śliczny uśmiech i grzywkę, jak zawsze postawioną na żel.
- Fede?! - krzyknęłam, rzucając się ku niemu.
*Federico*
Blondynka wpadła mi w ramiona. Byłem niezwykle szczęśliwy, widząc ją, uśmiechniętą, czując jej zapach i mając ją w swoich objęciach.
- Ludmi - szepnąłem do niej. - Nie masz pojęcia jak się cieszę, że cię widzę.
- Tak bardzo się martwiłam - moczyła mi koszulkę swoimi słonymi łezkami.
Odsunąłem ją od siebie na długość ramion. Dłonią, starłem małe kropelki z jej policzków. Była taka kochana, bezbronna. Miałem ochotę pocałować ją, przytulić mocno i już nigdy, nigdy nie puścić.
- Uroczo wyglądasz, gdy śpisz - uśmiechnąłem się. - I przez sen wymawiałaś moje imię. Śniłem ci się?
Twarz złotowłosej spowił rumieniec. Słodko przygryzła wargę i przytaknęła, skinieniem głowy.
- Lusia, nie chcę cię stracić już nigdy więcej, kocham cię - ująłem jej twarz w dłonie.
Chciałem by wiedziała. Nawet jeśli Panienka X znów będzie czegoś ode mnie chciała, nie będę już tak niespokojny, wiedząc, że Lu wie, co do niej czuję.
- Na serio? - błądziła wzrokiem po mojej twarzy, jakby chciała znaleźć tam odpowiedź.
- Posłuchaj - wskazałem na moje serce - ono bije w rytmie twojego imienia.
- Federico, spełniasz moje największe marzenia.
Zbliżyłem jej twarz do swojej i pocałowałem ją bardzo, bardzo delikatnie. Potrzebowałem tego, potrzebowałem poczuć jej smak.
- Kochanie, grozi ci niebezpieczeństwo - odezwałem się nagle. - Ta kobieta, kimkolwiek jest, pewnie już na nas patrzy i planuje coś złego.
- Tu są jej kamery, prawda? - zapytała, rozglądając się.
Trochę zaskoczyła mnie tym stwierdzeniem. Zamrugałem kilka razy, po czym potwierdziłem jej tezę.
- Musisz być mega ostrożna, obiecaj mi to - założyłem kosmyk jej włosów za ucho. - Ja znów zniknę, jeśli nie odezwę się do jutra, znaczy, że ona... Jeszcze będziemy szczęśliwi, razem.
Ostatni raz musnąłem jej malinowe usta, po czym odszedłem. Nie spoglądałem za siebie, nie zniósłbym widoku Lucii tak smutnej i przygnębionej z mojego powodu. To trochę egoistyczne podejście do sprawy, jednak w ten sposób obojgu nam będzie lepiej.
Chciałem móc zaopiekować się nią, być przy niej cały czas, ale nie mogłem, nie teraz.
Poszedłem w stronę centrum. Powinienem wtopić się w tłum, pozostać niezauważonym.
*Gery*
Podbiegłam do Ludmiły, gdy tylko Federico oddalił się na bezpieczną odległość. Znam obojga od bardzo dawna, ale nie widzieliśmy się masę lat.
Byłam bardzo ciekawa, czy którekolwiek z nich mnie pozna. Choć szczerze w to wątpiłam, miałam taką nadzieję. Nie dość, że to zaoszczędziłoby mi mnóstwo czasu i zbędnej roboty dla NIEJ, może udałoby mi się znaleźć kogoś, z kim mogłabym nieraz spędzić czas.
- Ludmi? - złapałam ją za ramię.
Blondynka szybko odwróciła się w moją stronę. Na jej twarzy można było wyczytać przede wszystkim zmieszanie, ale i ból. Wiedziałam, że cierpi przez to, co się dzieje. Ona kocha Fede i to, że mogła go zobaczyć było jak miód na serce dla skalanej duszy.
Czułam się źle, robiąc jej taką krzywdę. Niestety zbyt późno dowiedziałam się o co w tym wszystkim chodzi, by móc zrobić krok w tył. Moje życie, albo jej smutek. Wybór był banalny. Przecież doskonale wiem, że oni oboje są dla szafowej bardzo ważni i pilnuje ich jak oczka w głowie. Nie wiem po co jest ta cała gra, nie mam pojęcia co ona chce w ten sposób osiągnąć. Tok myślenia tej kobiety jest dobijający.
- Przepraszam, czy my się znamy? - moje rozmyślenia przerwał głos Lud.
Uśmiechnęłam się delikatnie. Tak jak przypuszczałam, nie miała bladego pojęcia kim jestem.
- Tak, znamy się. Jestem Gery, taka mała smarkula, co nigdy nie dawała ci spokoju, córka Angeli, z Hiszpanii, kojarzysz może?
- Geruś?! - szeroko otworzyła oczy. - Skąd ty tutaj?
- Przeprowadziłam się do tego miasta, gdy kilka lat temu mama znalazła tu miłość swojego życia - uniosłam kąciki ust.
- Serio? Angela jest gdzieś tutaj? Muszę się z nią koniecznie spotkać - rozweseliła się trochę. Robiło mi się jej żal, nie wiedziała co ją czeka.
- W przyszłym tygodniu wraca z wycieczki, na której była z okazji urodzin. Wiesz, taki prezent ode mnie i jej męża.
- Super - przytuliła mnie.
- Wybaczysz mi, jeśli pójdę? Muszę coś pilnie załatwić, ale mam nadzieję, że jeszcze uda nam się porozmawiać.
Zamachała głową, a ja zaczęłam odchodzić.
Wsadziłam dłonie do kieszeni moich zielonych rurek. Czułam się bezsilna wobec tej wielkiej, szarej eminencji. To potworne, co jedna osoba może zrobić, jak potrafi zniszczyć życie tysiącu innych.
Doszedł do mnie sygnał wiadomości, na który czekałam. Wyjęłam komórkę i szybko sprawdziłam maila od NIEJ.
F.P. znajduje się w Galerias Pacyfico. Czarne BMW z charakterystycznym wgnieceniem czeka za budynkiem.Zagryzłam wargi. Nie rozumiałam, czemu muszę działać wbrew swojej woli, swoim przekonaniom i ideom.
Na początku było tak fajnie, obiecywali kasę za nic i totalny luz. Musiałam być zupełną idiotką, dając się nabrać na coś takiego.
Stanęłam przy głównym wejściu do galerii, a w jednej z aplikacji, którą dostałam jaką załącznik do swego rodzaju instrukcji działania, śledziłam uważnie każdy krok Włocha. Zbliżał się w moim kierunku.
Po jakichś piętnastu minutach, mogłam już dostrzec go na własne oczy.
Odeszłam kawałek, po to, by rozpędzić się i wbiegnąć w niego.
- Ojeju, przepraszam pana - udałam wystraszoną.
- Nic się nie stało, każdemu mogło się zdarzyć - posłał mi uśmiech. - Chwila... Gery?
- Feder? Ojej! Nie widziałam cię masę czasu! Co tam u ciebie?
- No... chyba ok - obojętnie wzruszył ramionami. - Cieszę się, że cię widzę.
- Chodź, może przejdziemy się i opowiesz mi co robiłeś przez te wszystkie lata?
Tak jakbym nie wiedziała, jakbym nic nie wiedziała. A prawda była inna, znałam niemal każdy szczegół jego życia.
Szliśmy wolno w stronę wyznaczonego miejsca, a gdy przechodziliśmy obok JEJ samochodu, dwóch ludzi w garniturach złapało chłopaka i wciągnęło go do środka.
- Przepraszam - powiedziałam bezgłośnie, tak jakby miało to coś zmienić.
*Ludmiła*
Pablo właśnie wieszał listę z nazwiskami nowych uczniów, kiedy zabrzęczał mój telefon. Odeszłam od zbiorowiska ludzi i stanęłam na boku, z dala od nich.
- Halo? -zapytałam, przykładając słuchawkę do ucha.
Zazwyczaj nie odbieram numerów zastrzeżonych, ale w tym wypadku musiałam. Tliła się we mnie nadzieja, że to Federico...
- Witaj ślicznotko - usłyszałam damski głos po drugiej stronie.
Moje całe ciało przeszedł niepokój, w tym momencie zdałam sobie sprawę, że osoba, która teraz do mnie mówiła, stała za tym wszystkim. Zapewne miała ze sobą Federa, a niedługo będzie mieć i mnie. Zaczęłam nerwowo skubać paznokcie, przełknęłam głośno ślinę.
- Czego ode mnie chcesz? - odezwałam się ściszonym głosem, by nie wzbudzić niczyjego zainteresowania.
- Ja? - zaśmiała się. - Dowiesz się w swoim czasie. Chcę ci tylko powiedzieć, że jest ze mną twój drogi kolega, Pasquarelli. Chcesz mu może coś powiedzieć?
- Zostaw go z spokoju, ty podła jędzo - wysyczałam przez zaciśnięte zęby.
Miałam ochotę krzyczeć, płakać, drzeć się najgłośniej jak można, tak, żeby było mnie słychać w każdym najskrytszym zakątku świata, wiedziałam jednak, że nie mogę.
- Głowa do góry, piersi do przodu i uśmiech do kamery - powiedziała tonem, nie zmiennym od tego, którego używała chwilę wcześniej. Najwidoczniej specjalnie wyprowadzała mnie z równowagi. - Twój chłopak cię ogląda.
Moje serce znów zaczęło bić szybciej i nie wiedziałam tylko, przez co. Nazwanie Fede moim chłopakiem było naprawdę piękne i trochę podniosło mnie na duchu.
- Daj mi go do telefonu - wzięłam głęboki wdech. Chciałam utrzymać pozory opanowanej, wyciszonej, jednak gdy tylko usłyszałam jego głos w słuchawce, coś we mnie pękło.
Nie umiałam już dłużej trzymać się w ryzach, upadłam na samo dno, leżałam na bezkresnym ołtarzu cierpienia, modląc się tylko o miłość i zwykłe życie.
Łzy spływały potokiem po mojej bladej twarzy, miałam wrażenie, że zaraz stracę siłę, nawet na stanie. Przykucnęłam przy jednej ze ścian.
- Z- zro - robię wszy - szystko, żeby - śmy byli szczę - ęśliwi - wychlipałam w słuchawkę.
- Będziemy - usłyszałam tylko.
Potem tylko trzy głuche sygnały, huki piorunów rozrywających moje ciało.
Zupełnie opadłam z sił, pozwoliłam krwi wylać się z żył, sercu stanąć, a duszy ulotnić się daleko.
*Diego*
Tym razem w szkole pojawiłem się z niewielkim opóźnieniem. Na korytarzach było już zupełnie pusto i miałem właśnie wejść do klasy, gdy moją uwagę przykuła drobna, skulona postać pod jedną ze ścian. Podszedłem do istotki i dopiero gdy byłem bardzo blisko, dostrzegłem, że to ta śliczna blondynka zalewa się łzami. Lekko dotknąłem jej kolana, podkulonego pod brodę, a ona uniosła na mnie swoje smutne oczka.
- Ej, co się stało? - zapytałem troskliwie, przykucając obok niej.
- Mój... mój chłopak - łykała słone kropelki - on... - zagryzła wargi i ukryła twarz w dłoniach, zdawało mi się, że coś ugrzęzło jej w gardle i nie była w stanie nic powiedzieć.
- Spokojnie, już dobrze - objąłem ją, a po chwili wziąłem na ręce.
- Co ty robisz? - pisnęła cichutko, ale nie wyrywała się, a wręcz przeciwnie, oplotła moją szyję rękami.
Pod wpływem jej dotyku, poczułem jak po moim całym ciele przechodzą przyjemne dreszcze.
Niosłem ją przez pół miasta i wcale nie obchodziło mnie to, że ludzie patrzą na mnie dziwnie, że rzucają pytające spojrzenia. Uśmiechnięty, że mogę ją nieść, kierowałem się w stronę plaży i dopiero tam, położyłem ją na rozgrzanym piasku.
- Popatrz - zacząłem cicho - morze, bezkresna toń, głębia, ocean, niebo, nigdy nie kończący się wszechświat. Słońce, wysoko, daleko. Z tej perspektywy nasze problemy są tak niewielkie. A jednak wierzę, że spotkało cię coś strasznego. Spróbuj przez chwilę o tym nie myśleć, zmienić coś, przypomnieć sobie, jak wygląda szczęście, radość.
- Nie umiem. Jedyna osoba...Ja tak go kocham - wychrypiała
Jej niemal białą twarzyczkę pokrywał mocny rumieniec, a usta, malinowe od płaczu,drżały leciutko.
- Masz mnie, słonko. Pamiętaj o tym - pocałowałem ją delikatnie w czółko. - A teraz otrzyj każdą pojedynczą łzę i pozwól mi wreszcie cieszyć się twoją radością. - umieściłem palce w kącikach jej ust, po czym uniosłem je do góry. - Od razu lepiej - wyszczerzyłem rząd białych zębów w uśmiechu.
Lu spojrzała na mnie z irytacją, po czym wybuchnęła śmiechem. Własnie o to mi chodziło. Mógłbym zrobić wszystko, by widzieć radość na jej twarzy.
*Lena*
Podeszłam do listy nowych uczniów i uśmiechnęłam się z satysfakcją. Moja kuzynka, Gery dostała się do Studia. Jest świetną tancerką, będzie najlepsza wśród tych wszystkich pozostałych beztalenci.
Odwróciłam się z zamiarem wejścia do pokoju nauczycielskiego, gdy usłyszałam śmiech dochodzący ze strony głównego wejścia. Zwróciłam się w tamtą stronę, a moim oczom ukazał się Diego z jakąś dziewuchą.
-Zdaje się, że trwają lekcje, panie Hernandez - złożyłam ręce na piersi. - Marsz do klasy, albo będę musiał wyciągnąć wnioski z twojego postępowania.
Chłopak momentalnie zniknął z mojego pola widzenia.
- A ty co? - warknęłam do niej. - Jesteś uczennicą tej szkoły? Bo jeśli nie, to musisz wyjść.
- Ja nie wiem - niepewnie popatrzyła na mnie, a potem a kartki wiszące na tablicy ogłoszeń.
Przepuściłam ją, by mogła sprawdzić, czy dostała się do Studia i ku jej wielkiej uciesze, tak, dostała się.
- Nie ciesz się zbyt długo - mocno chwyciłam ją za łokieć. - Będę twoją nauczycielką, a to na zdrowie ci nie wyjdzie.
~
Misiaki, jak Wam poszły egzaminy? Kto pisał? Cały czas trzymałam kciuki ^^
Reszta gimnazjalistów miała trochę luzu, ehehehe :) Miałam czas napisać rozdział wcześniej, na spokojnie ^^
Szczerze mówiąc, to moim zdaniem ten rozdział jest znośny :)
Mamy trochę Fedemili ^^
Proszę, napiszcie swoje opinie :**
~
Spojlerek z 14. ^^
- Lu i Diego zbliżają się do siebie
- Ktoś podsłuchuje rozmowę Leny z Gery
- Ludmiła 'poznaje' Angie.
~
No, także ten... KOCHAM WAS!!
~
Chciałam podziękować Lilce za pomoc przy rozdziale <3
(mam nadzieję że nikt się nie obrazi, za to, że dziękuję ;-;)
~
Ok, jest godzina 03.06 w nocy, chyba idę spać :D
VIP klepu klepu klapu klep. Moje miejsce.
OdpowiedzUsuńMoje!
OdpowiedzUsuńMiejsce. <3
OdpowiedzUsuńFedemila! Znaczy... troszke jej mało, ale i tak się cieszę, że w ogóle.
OdpowiedzUsuńJak dla mnie, to rozdział jeden z najlepszych :D
Czyli wszystkich razem wziętych <3
Wiesz co? Bo teraz to ja zaczęłam Angie podejrzewać!
Ale to nie ona prawda? Oby to nie była ona.
Bardzo mocno cię kocham no i twojego cuuudownego bloga ;*
Wrócę... Obiecuję..
OdpowiedzUsuńMagic Rose
Wróciłam :*
UsuńRozdział świetny tak samo jak Twój blog <3
Co tam mało Fedemili co? Kurde no i już go złapali chamstwo... Zła Gery!!! Jak mogłaś widzialaś jak czuła się Lusia jak mogłaś jej to zrobić.. Na szczęście ma Diega.. zaraz wróć Diego ona ma chłopaka więc spadaj (znaczy przyjaźnić sie możesz ,ale nic więcej jasne!?) Angie? Ona ją zna??? Kurde kto to ta "panna x" nie mam pojęcia kurde weż powiedz!!!!!Jestem zła ,bo już nie ma Fedemili no!!! Foh
Czekam na nexcik <3
U mnie jest od zeszłej niedzieli ,a rozdział 5 dodam w pon :*
Magic Rose
Wrócę <3
OdpowiedzUsuńWitaaam.
UsuńJestem nową czytelniczką. Zdążyłam już przeczytać wszystkie opublikowane rozdział "Mi Amor". Są naprawdę świetne.
A twraz co do rozdziału.
Cudoo :*
Była Fedemila. Tak troszeczkę, ale była.
Lusia i Dieguś... Nie! Nie! Nie!
Mogą być przyjaciółmi, ale...
Nic więcej.. Jasne???
Ale i tak uwielbiam Twoje opowiadania.
Buziaaaki <3
Ola
Kiedy wyniki konkursu???? <3
UsuńNiedługo :* Muszę tylko spotkać się z kimś i dogadać co do głównej nagrody, bo wybór jest mega ciężki :)
UsuńMiejscówka:),
OdpowiedzUsuńJa to jestem tak strasznie okropna komentuje dopiero teraz ale jakoś nie miałam weny a to złapał mnie leń więc przepraszam Ciebie bardzo.
Usuńrozdział naprawdę niesamowity kochana jesteś coraz lepsza ja ci to mówię ale wszyscy na pewno to już wiedzą.
Oj feduś feduś jak się ucieka to dobrze a nie....
Gery mam ciebie zastrzelić bo jak tak to pożyczam wiatrówkę.Możesz sobie już szykować trumienkę.hahahaxD
Ja na poważnie.......
Dieguś i Lu no dobra pocieszaj ją sobie ale nic więcej bo wulądujesz w trumnie razem z Gery:0
Kończę♥
Buziaki♥♥♥♥♥
Zmieniłam nazwę♥
UsuńCudowny!
OdpowiedzUsuńFedemilaaaaa <3
F.P. =Ferro Priscylla ?????
OdpowiedzUsuńFederico Pasquarelli c;
UsuńDieguś, to było takie urocze i w ogóle... Poeta, myśliciel... Nie żebymi to do niego pasowało, ale było całkiem interesujące.
OdpowiedzUsuńFedemiła <3 To było bardzo urocze... I dziwne. Ale urocze.
Fedemila! Ale tylko troszkę! :(
OdpowiedzUsuńKiedy mogę się spodziewać, ze w końcu będą razem? Już nie mogę się doczekać Werciku :)
Zapraszam też do mnie, moja kochana! :*
I czekam na nexta ;D
Rozdzial jest
OdpowiedzUsuńMega
Wow
Odlot
Boski
Cudny
Piekny
Swienty
Fajny
Fantastyczny
Anielski
Arcydzieło
Magiczny
Do nexta <3
Kc <3
Gery nie była wredna.!!! Sukces.!!! (Pomijając to, że pomogła złapać Fede, ale udajmy, że była zmuszona-bo po części była.)
OdpowiedzUsuńNo i oczywiście Fedemiła. Tu nie muszę się rozpisywać.
I coś mi się wydaje, że to powoli kroczy ku Diemile. Ale ja i tak mam nadzieje, że to będzie po prostu wielka przyjaźń...i tyle.
Ahh, zapomniałabym o Lenie.!!! Emm...zawsze musi być ktoś wredny, prawda.? O ile nie skłóci Lu I Gery, to jakoś ją przeżyję.
I to by było na tyle jeżeli chodzi o rozdział.
Miłego tygodnia życzę (mój zaczął się kiepsko).
~Anonim Juleśka ❤
Jak dobrze jest znów wrócić do żywych ! <3
OdpowiedzUsuńPostanowiłam wrócić do komentowania i postanowiłam zacząć od twojego bloga.
Kochanie !
Śledzę nowe opowiadanie od początku ! Tyle że nigdy nie skomentowalam bo brakowało mi czasu. (Wiem, kiepska wymówka ;-;)
Chciałam ci podziękować za wyróżnienie mnie z okazji roku twojego bloga :*
Słońce ! Strasznie ci dziekuje ! Za pamięć przede wszytskim.
Wiesz moze o juz wcześniej miałam zamysły zeby zacząć pisać bloga. Ale gdy przeczytałam twoje pierwsze opowiadanie tylko mnie utwierdzilas w tej decyzji.
Teraz czytam i widzę jak z rodziału na rozdział coraz bardziej rozkwitasz.
W każdym z nich dajesz nam cząstkę siebie mówiąc nam tym samym że nie robisz tego dla siebie tylko dla nas !
Jesteś wielka w tym co robisz :*
I choćby walił się świat czy miałabyś hejterow wszedzie to pamietaj ze zawsze masz nas ! A przede wszystkim mnie ;*
Mam nadzieje że choć trochę zrekompensowałam się tym komentarzem ;*
Kocham Cię mocno skarbie :* i trzymaj tak dalej :*
Alex