sobota, 21 marca 2015

Mi Amor - 9.

~ "...ogólne pojęcie śmierci" ~


*Ludmiła*
Zaraz po lekcjach miałam spotkać się z Camilą. Chciała zabrać mnie na siłownie, by sprawdzić jak wytrzymała jestem. Ta dziewczyna twierdzi, że muszę być zwinna, silna i ogólnie sprawna fizycznie. 
Cały poranek spędziłam robiąc porządki w mieszkaniu. Nie wiem, czy mogę nazywać jej moim, przecież prawnie należy do Leona, a ja jestem tu tylko chwilową lokatorką.
W każdym bądź razie, nie znoszę bałaganu, jak większość medyków muszę mieć wszędzie czyściutko. Podejrzewam, że to zła cecha, a zwłaszcza dla mnie, teraz. 
Wydaje mi się, że dwa różne typy ludzi różnie mnie odbierają. Jedni uważają za pustą blondynkę, a inni za kruszynkę, która się wszystkiego boi. Oczywiście ani jedno, a ni drugie nie jest prawdą. 
Nie czuję jakiegoś wielkiego strachu przed tym, co ma nadejść, nie obawiam się niebezpieczeństw.
Jedyna myśl, jaka przyprawia mnie o dreszcze, to ta, że mogę stracić Fede. Moje serce rwie się ku niemu. Gdy tylko myślę o tym, że teraz mogłabym być zamknięta w jego silnych ramionach, mógłby otaczać mnie troską i dawać miłość tak wielką, jaką ja go darzę, a zamiast tego jesteśmy od siebie tak cholernie daleko i z niewiadomych przyczyn mam wątpliwości co do jego uczuć, chce mi się płakać. Zła, smutna i roztrzęsiona przysiadłam na kanapie. Nieraz nie rozumiem siebie. Myślę o czymś, co sprawia mi ból, robię rzeczy, które ranią mnie samą. Czuję się, jakbym miała dwie twarze, jedną która jest dobra, delikatna i śliczna, oraz drugą, która robi wszystko, by zniszczyć tą pierwszą.  
Oblizałam wyschnięte usta, wyjęłam z kieszeni białych rurek błyszczyk i przejechałam nim po wargach. Wstałam z siedzenia, ociągając się przy tym. Niebawem miałam spotkać się z Cami, a naprawdę odechciało mi się wychodzenia z domu.
Chwyciłam płaszczyk z wieszaka, bo dziś mocno padało i ogólnie, było chłodno. 
Szłam, wlekąc nogę za nogą. Smętność tego dnia wcale nie pomagała mi w pozytywnym myśleniu. 
Przypomniało mi się nawet pewne zdanie, które zawsze mówiłam w dzieciństwie. "Świat umiera". To prawda, bo przecież podczas deszczu nie ma kolorów, nie ma wesołości. Wszystko umiera, by wraz ze zniknięciem opadów znów się odrodzić. Nieraz ciężko jest zrozumieć przyrodę i ogóle pojęcie śmierci. 
Z moich poważnych przemyśleń dotyczących istnienia, wyrwał mnie dźwięk czyjegoś krzyku. Uniosłam wzrok i zobaczyłam że na dość wysokim blokiem mieszkalnym, konkretniej mówiąc, na dachu stoi dziewczyna. Na dole natomiast, jakiś mężczyzna. Chyba policjant. Wyglądało to, jakby ona chciała skoczyć. 
Nie zastanawiając się nawet chwili, pobiegłam w tamta stronę. Nie wiem w jaki sposób znalazłam się obok potencjalnej samobójczyni. 
Złapałam ją za ramię i odciągnęłam od krawędzi podłoża. 
- Co ty wyrabiasz?! - krzyknęłam na nią. 
- Niech pani mnie zostawi! Kim pani w ogóle jest?! Nie ma pani prawa wtrącać się w moje żyje! - również uniosła głos.
Wzięłam głęboki wdech. Nie mogłam jej tak traktować. Nie powinnam też tak pochopnie oceniać. Musiała być naprawdę nieszczęśliwa i mieć powody do chęci zabicia się. 
- Spokojnie, już... Posłuchaj, jesteś jeszcze młoda i niezależnie co ci się złego przytrafiło, wyjdziesz jeszcze na prostą. Nie możesz zmarnować tego, co dostałaś. Życie jest wielkim darem, a darów się nie oddaje. Nie jeden marzyłby, żeby być tak ślicznym, zdrowym, wolnym... człowiekiem jak ty, wiesz? Twoje kłopoty z perspektywy wszechświata są naprawdę małe. 

*Natalia*
Spuściłam głowę. Może ta blondynka naprawdę miała rację. Może nie powinnam chcieć popełnić samobójstwa. Jednak w momencie, gdy Clement zadzwonił do mnie z wiadomością... po prostu nie dałam sobie rady. Miałam wtedy wrażenie, że nic nie ma sensu, że to już nie dla mnie ten świat. 
Zamknęłam oczy. Wstyd przepełniał mnie całą. 
Tyle razy ile już byłam raniona, tyle razy upadałam, a jeszcze więcej razy się podnosiłam. Milion razy już poległam, ale milion dwa wstawałam by dalej walczyć. 
Tego wszystkiego było już chyba dla mnie zbyt wiele. Psychicznie sobie nie poradziłam.
- Ja...nie wiem co powiedzieć - przyznałam, gdy ona skończyła. - Chyba powinnam ci podziękować za uratowanie życia.
- Nie ma sprawy - machnęła ręką, jakby chciała powiedzieć "to dla mnie norma". - Mogę wiedzieć kim jesteś?
- Nazywam się Naty.
- Ludmiła - podała mi dłoń. - Wiesz... nie jest tu najcieplej. Może przejdziemy się gdzieś na kawę czy kakao i porozmawiamy w spokoju? - zaproponowała. 
Skinęłam głową, otulając się ramionami. Skierowałam się w kierunku wyjścia, zejścia. 
Na dole minęłam Germana, do którego nie odezwałam się nawet słowem. Jest takim samym idiotom jak te jego córeczki. 
Usiadłam razem z Ludmiłą w pobliskiej knajpeczce. Przypatrywałam się jej uważnie. Nie bardzo wiedziałam skąd się wzięła. Być może została mi zesłana z nieba, jako anioł stróż. 
- Opowiesz mi coś o sobie? - poprosiłam, gdy już złożyłyśmy zamówienie. Ciekawiła mnie. Wydawała się być inna do tych dotychczas znanych mi ludzi. Miła i sympatyczna, bezinteresowna, szczera, pomocna...  
- Mam dwa....em, osiemnaście lat. Mieszkam nieopodal, sama, bo z rodzicami nie utrzymuję kontaktu. Jedyna rodzina jaką mam to kuzyn Maxi - westchnęła. W tak szybkim czasie posmutniała niesamowicie. Uleciał z niej wewnętrzny wdzięk i chyba uległa jakimś wstrętnym myślom, wspomnieniom, które pętały jej umysł. 
- Jestem od ciebie starsza aż o trzy lata - uśmiechnęłam się lekko. - Chodzę do prestiżowej szkoły muzycznej, Studia On Beat. Właściwie, to nie wiem co mogę jeszcze powiedzieć. Raczej ciężko mi jest otwierać się przed nowo poznanymi ludźmi.
- Chciałabym wiedzieć, czemu prawie skoczyłaś - oznajmiła, upijając łyk espresso, którą w międzyczasie przyniosła kelnerka. 
Przełknęłam ślinę. Nienawidzę mówić o swoich problemach, jest to dla mnie jak kula u nogi. 
- Moi rodzice zmarli rok temu w wypadku. W podobnym czasie mój chłopak wyjechał do Europy. Wtedy też zakochałam się w pewnym przystojnym Włochu, który ciągle gadał tylko o jakiejś swojej dawnej przyjaciółce. Zaczęłam się ciąć. W Studiu zaczęłam zadawać się nieodpowiednimi osobami. Dzisiaj zadzwonił do mnie kolega i powiedział, że... - głos mi się załamał - zaczął mnie szantażować. Nie chciałam zrobić tego, co ode mnie żądał, więc zagroził, że dopilnuje tego, by wyrzucili mnie ze szkoły. Potem jeszcze jego dziewczyna... Oni nie dają mi spokoju. 
Była mi ciężko o tym wszystkim mówić, ale gdy już się wygadałam, poczułam się lżej, jakby ktoś zdjął ze mnie ciężar.

*Ludmiła*
Pogładziłam dłoń tej biednej czarnowłosej Argentynki. Zrobiło mi się jej naprawdę żal. Stracić tak wiele w jednym czasie i być dręczonym przez rzekomych przyjaciół... wydaje się okropne. 
- Musisz się im przeciwstawić, albo donieść komuś na to jak nieludzko się wobec ciebie zachowują - poradziłam jej. - Jesteś inteligentna i ładna. Nikt nie ma prawa cię... - nie udało mi się dokończyć, gdyż zadzwoniła moja komórka. 
Wyjęłam ją, spojrzałam na wyświetlacz i załamałam ręce. Czułam, że zaraz porządnie mi się dostanie. Wcisnęłam zieloną słuchawkę, przygotowana na niezły ochrzan. 
- Lud?! Gdzie ty jesteś?! Co się z tobą dzieje?! Czekamy już jakieś dwadzieścia minut! - darła się w niebo głosy Cami. 
- Są złe warunki, mam mały problem z dotarciem na miejsce - westchnęłam. Liczyłam, że nabierze się na moją marną wymówkę. 
- No i? Ludmiła, pogoda pogodą, a obowiązki obowiązkami. Może ty się zwyczajnie na nadajesz? 
- Ja się nie nadaję? - krzyknęłam. - Że niby ja? Posłuchaj mnie. Od wczoraj wysłuchuję twoich narzekań, stękań i opowieści o tym, czego to ja nie umiem i co to ja źle robię. Przestań wytykać mi moje błędy i weź się zastanów nad sobą. Będę tam wtedy, kiedy mi się zachce i nie będziesz urządzać mi życia, rozumiesz? - mówiłam jak najęta. Byłam wściekła. Rozłączyłam się.
Nie wiem co ta ruda sobie wyobraża. Może, że ja będę dostępna na każde jej zawołanie. Jeśli tak sądzi, to grubo się myli. Może i ma  mi pomóc, ale nie w taki sposób. Tak, do niczego nie dojdzie. 
- Natka, ja muszę już iść. Zadzwoń do mnie wieczorem, to pogadamy - napisałam jej na karteczce mój numer i wyszłam. 
Szłam szybko w stronę siłownie, na której umówiłam się z Cam i Maxim. Z każda chwilą rosła we mnie złość. 
Niektórzy ludzie są tak potwornie denerwujący. Nie bardzo pojmuję ich tok myślenia. Chcą skupiać na sobie całą uwagę, albo uważają, że wszystko kręci się wokół nich. Takiego zachowania zdecydowanie nie można zaliczyć do normalnych. 
Od początku uważałam, że Camila jest jakaś niezrównoważona psychicznie, ale żeby aż tak, by dzwonić do mnie i się drzeć bez większego powodu? No ja rozumiem, jakby powiedziała to samo, ale w całkiem inny sposób. Nie byłoby prościej? Nie było mnie złości?
Pociągnęłam drzwi i weszłam do pomieszczenia. W środku panowała zupełna ciemność.
- Halo? Jest tu kto? - zapytałam niepewnie. 
Wyjęłam z torebki gaz pieprzowy, w który niedawno się zaopatrzyłam. 
Usłyszałam kroki kilka metrów dalej. Ktoś zbliżał się do mnie, a gdy był już na niebezpiecznie bliską odległość, użyłam mojej tajnej broni. 
Po kilku sekundach samo zapaliło się światło i zobaczyłam, że na podłodze, przede mną, leżał manekin. Uniosłam zdziwiony wzrok. O prostopadłą ścianę do tej, przy której stałam, opierali się moim znajomi. 
- Zaliczyłaś pierwszy test moja droga, gratulacje - zadowolona Cami poklepała mnie po ramieniu. 
Otworzyłam buzię ze zdziwienia. Nie wierzyłam, że mogli mnie tak urządzić. 
- Ukartowaliście to? - zapytałam z niedowierzaniem. - Nawet Natkę?
- Wszystko było zaplanowane, oprócz twojego spotkania z Natalią - wyjaśnił Maxi.
Pokiwałam głową.  W głowie miałam kompletny mętlik.
~
Cześć! 
Jak się Wam podoba? Tylko proszę, szczerze. 
Według mnie mało się dzieje, ale długościowo nie jest najgorzej. o do treści, to ja się wolę nie wypowiadać...
~
Spojlerek: 
- rozmowa Lu z Naty 
- sprzeczka Lu i Cami 
- wieści na temat Federico.
~
Mam takie pytanie... Bo pod ostatnim rozdziałem było 12 komentarzy. W porównaniu do innym to dużo mniej. Ogólnie, statystyki jakoś tak spadają. Trochę mnie to martwi. Chciałam zapytać o powód, bo sądzę, że możecie go znać.Czy może ja aż tak źle piszę?? 
Proszę, powiedzcie mi co robię źle. 
~
Co tam u Was?
Ja byłam chora :< Właściwie, to ciągle trochę jestem, ale to mało istotne... Dziś pierwszy dzień wiosny ^^
~
KOCHAM WAS NAJMOCNIEJ MOJE ANIOŁKI
~
Jak wiemy, za tydzień Violetta Live. Tak myślałam... Chciałbym się spotkać z Wami. Chciałabym trochę Was poznać. Tak na żywo. Więc jeżeli ktoś z Was jedzie na Violetta Live w przyszłą niedzielę, obojętnie na którą godzinę, proszę, napiszcie do mnie. Najlepiej na gg ( mój numer gg: 51192567  )
albo na poczcie ( weronika.a.d@wp.pl  lub wercik.weronka@onet.pl ) asku (@Fedemilers) lub w komentarzu pod rozdziałem. 
Dziękuję bardzo. 
Kocham Was.
Ps. Jest późno w nocy, już nie mam siły, żeby sprawdzić, zrobię to dzisiaj jakoś wieczorem... 

22 komentarze:

  1. Wrócę ;3
    Klaudia Mnatsakanyan

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jestem<3
      Dzisiaj krótko bo mam mało czasu ;*
      Lu jest taka zmartwiona i zdenerwowana.
      Uratowała Natalie.
      Kurde.. Ile Fede miał tych dziewczyn.. Naty, Camila.. Ciekawe kto następny.
      Czekam na kolejny cud-rozdział.
      Pozdrawiam cieplutko<3
      Ciao ;*


      Caroline...
      Klaudia Mnatsakanyan

      Usuń
  2. Nie przestawał pisać opowiadania są świetne bardzo mi się podobają i czekam na następne części
    Już nie mogę się doczekać

    OdpowiedzUsuń
  3. Kochana, ja wiem.
    To cię boli, ale na pewno Cię czytamy.
    To że nie komentujemy to pewnie brak czasu.
    Wiesz, drugie półrocze, ferie się skończyły...
    Mnie też to na początku zdziwiło, że tak mało osób komentuje, ale no cóż.
    A co do rozdziału to jest susuuuuuuperaśny!
    Zapraszam do mnie na yo-quiero-besarte-ti-i-wanna-kiss-you.blogspot.com
    Tam pojawił się konkurs i... nabór...
    Ok, kończe!
    Ciao!



    MECHI♥♡♥♡

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie mam zbyt czasu, ale nie chcę byś uznała, że niw czytam :( (to jest pewnie powód dlaczecudnysz mało komentarzy i nie tylko ty, ti przez czas koniec feri i coraz bliżej do kińca roku)
    Rozdział cudny i przez glupią chorbę nie jestem w stanie racjonalnie myśleć, więc wole nie pisć bezsensownych zdań, (w symie to kto nienalny zastanawia si3 jak sie posze bezsensowny? Nikt ha też nie ale teraz jednao taj)(i jest juz głupi i bezsensu)
    Dobra koncze
    Besoes
    Hania :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Wow
    Super kochanaczekam na Nexta
    Kocham
    Przepraszam ze tak krotko<3

    OdpowiedzUsuń
  6. Meeega <3
    Czekam na kolejny :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Wspaniały rozdział,
    czekam na nexta :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja ostatnimi czasy prowadzę wojnę z całym światem, kilka osób mnie zaczęło wkurzać, ja się nakręciłam i nawet zaczęłam liczyć znaki w komentarzu i dokładnie tyle wpisywać.
    Ostatnio mam dosyć Violetty, więc i gorzej mi się czyta. W ogóle jakoś mi bardziej podchodziła fabuła kiedy Lu była nastolatka... Tia.
    Watek tragiczny. Niby ważne sprawy ale ja wolę lekkie opowiadania bez większych problemów i tak dalej. Nie lubię tematów samobójstw. W3 ogóle jestem osoba której mottem jest 'stay positive' i kocham swoje życie i... No nie moje klimaty xd Ciekawie o tym piszesz, ale nom...
    Fedemiła... To się nie zmieniło. Fajnie oddajesz charakter postaci ^^
    Zapraszam na rozdział u mnie i to tyle...

    OdpowiedzUsuń
  9. Świetny rozdział <3
    Wiemy, że ostatnio mało zaglądamy na Twojego bloga, ale to po prostu brak czasu...Ostatnio dostaję coraz gorsze oceny, mam mnóstwo dodatjowych zajęć i obowiązków...
    A co do rozdziału: świetny <3
    Lu taka dobroduszna ;) Fajnie, że uratowała Naty. I tym samym pokazała Cami, że ta nie może wymagać od Ludmiły posłuszeństwa i zaliczyła zadanie :)
    Swoją drogą, iledziewczyn miał Fede? xD
    Czekam na następny <3

    OdpowiedzUsuń
  10. Znasz bloggerke Mechi Mechiś Lambre? Miala dwa blogi Usunela je Wiem jedynie, ze nie dlatego ze juz jej sie nie chcialo ich prowadzic, nie dlatego ze nie miala czasu, lecz dlatego ze pewna osoba strasznie ja hejtowala Nie wazne skad o tym wiem Wiem tez ze ona juz nie wroci na bloggera Jezeli kiedykolwiek wam zalezalo lub zalezy na niej, zrobmy razem jakas akcje, dzieki ktorej nas zapamieta. Bedzie ona wchodzic na inne blogi byc moze nawet komentowac, anonimowo ale nie wroci Napisala mi taka wiadomosc na poczte, z tymi informacjami ktore teraz wam podaje. Zrobicie cos dla niej? Pokarzecie ze pamietacie? Prosze was

    OdpowiedzUsuń
  11. Ja bym ci radziła usunąć bloga, robisz coraz gorsze i nudniejsze odcinki. To jest... bez obrazy ale beznadziejne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację, ona zaczynna się robić beznadziejna, i co niby? Ludmiła ratuje Fede? HAHA żal, żałosny ten cały blog, jak to czytam, że Lu to kruszynka to chce mi się śmiać nie tylko dlatego, że to na prawdę wstrętna jędza tylko dlatego, że to ogromna baba, ona ma 183 cm!

      Usuń
    2. Weź się ogar ;-; ty byś tak nie napisała

      Usuń
    3. Anonim1 : Oczywiście że znam!
      Jak widzisz, nie tylko ją hejtują. Nie, nie, nie...ona nie może odejść. Masz może do niej jakiś kontakt czy coś???
      Anonim2: Dziękuję za wyrażenie swojego zdania. Jest ono dla mnie cenne i przyznam, że się zgadzam.Są nudne. Szkodo tylko, że skomentowałeś/łaś z anonima. Co do Twojej rady to nie mogę nawet powiedzieć że przemyślę, bo blog jest dla mnie naprawdę ważny, kocham go i dzięki niemu coś osiągnęłam.
      Anonim3: Proszę Cię, to jest zwykły hejt bez uzasadnienia. Jeśli próbowałeś/ próbowałaś zrobić mi przykrość, to Ci nie wyszło, odważny człowieku ;) No i co, że Mechi ma tyle wzrostu? Czy nie rozumiesz, że to fikcja, że to świat nie realny, stworzony?
      Buziaczki :*
      Anonim4: Dziękuję <3

      Usuń
  12. Kochany obojniaku, nie lubię cię bo twoje komy pod opowiadaniem są jak zwykle beznadziejne ;* (ja tylko żartujję) xD Ale ty bosko piszesz *-*

    OdpowiedzUsuń
  13. No nie! Aż mi się chce fochać na cały świat, że ja tak nie umiem.
    Nie będę się fochać, bo przynajmniej mogę czytać;*
    Tak bardzo kocham każdy twój rozdział
    To niesamowite, w jaki sposób to wszystko opisujesz;*
    Bardzo chce przeczytać dziesiąty rozdział
    Mimo, że mogłabym czekać na niego wieczność, warto;*
    Baaaaardzo mocno cię kocham <3333333
    Pisz nam jak najdłużej takie cuda;*
    Feeeduś, no w końcu coś o nim <3 Weny słoneczko;*
    PS. Przepraszam, że nie komentowałam ;* Wybaczysz??
    Pewnie rozumiesz, szkoła itd. Ale jest już coraz mniej nauki :D
    Wraaacam do cb! <3 <3 <3 <3

    OdpowiedzUsuń
  14. Hejka, ale durzo animowyh, fajnie by było, gdybysi napisała coś w łurzku.. Jestesi jeszcze dzieckiem, więc takih żeczy niennapiszesz wiesz bo mam 20 lat, więc ja takie żeczy znamm


    Amanda ;-)

    OdpowiedzUsuń
  15. Super :*
    Hahaha zaliczony XD
    Ej... ale Natalia jakiś Włoch i dawna znajoma...
    Czy to.nie o Fede O.o
    Ciekaweee
    Pozdrowionka i do nexta xoxo

    OdpowiedzUsuń
  16. Trochę zaskoczyła mnie próba samobójcza Natali, no bo rozumiesz, tu wszystko takie lekkie, mimo że Fede porwany to jednak jest nadzieja, Maxi obiecał że już nic nie weźmie a tu nagle takie BAM.!!! ;/
    Na szczęście nic jej się nie stało, bo bardzo lubię tą postać. <333
    Co do reszty nie mam uwag, niestety głowa mi pęka i straciłam wszystkie chęci na komętowanie i te sprawy. ;cc
    W każdym razie życzę Ci weny i kreatywności oraz pozdrawiam. ;3
    ~Anonim Juleśka ❤

    OdpowiedzUsuń
  17. Hej dawno nie komentowałam ,ale ostatnio wróciłam do komentowania i odrabiam zaległości. Rozdzialik cudowny. Nie przejmuj się nieuzasadnioną krytyką anonimów ,bo ,szczerze to jest żałosne. Zdradze Ci pewien mój sekret ,ale ciii. Kiedyś dawno temu ( nie no może tak z rok czy dwa lata) zaczełam oglądać "Violette" bardzo spodobał mi się nowy serial Disney'a. Później pokochałam go jeszcze bardziej przez Fedemile ,więc zaczęłam szukać o niej opowiadań. W wakacje gdy całe dnie spędzałam w domu czytałam sobie Twojego bloga. Wszystkie opowiadania przeczytałam i czekałam na nowe części z każdym dniem coraz bardziej niecierpliwie. Tak bardzo go kocham <3. Jesteś wspaniałą osobą i nigdy nie przestawaj pisać ,jeżeli sprawia Ci to radość. A wracając do rozdziału. Jak przeczytałam o próbie samobójczej Naty to prawie ,że się popłakałam biedna dziewczyna. O jeny kiedy te wieści o Fede kobieto przestań trzymać mnie w niepewności!!!!! Lusia jeju jaka kochana <3 <3 <3 Śliczne <3
    Do następnego.
    Magic Rose (Dawna Na Tka)

    OdpowiedzUsuń

Czytasz? Skomentuj!