sobota, 14 marca 2015

Mi Amor 8.

~ "Nie jesteś tym, za kogo się podajesz..." ~



*Ludmiła*
Camila stanęła naprzeciw i utkwiła we mnie wzrok. Przeszywała mnie na wskroś. Miałam wrażenie, że zaraz zemdleję. Jej pewność siebie biła na głowę moją dotychczasową odwagę. Głośno przełknęłam ślinę. Miałam wrażenie, że nie wytrzymam tej presji, którą na mnie wywierała.
- Nie jesteś tym, za kogo się podajesz, Ludmiło - odezwała się stanowczo.
Nie rozumiejąc nic, oparłam się o ławkę. Zamknęłam oczy. Cholernie bałam się, że jestem tak marna w swoich drobnych kłamstewkach, że zostałam rozpracowana już na początku. Pierwszego dnia mojej walki o życie najdroższej mi osoby miałam polec, zostać raz na zawsze przekreślona.
Wtedy też dotarło do mnie, że nie mogę się poddać, muszę walczyć, bo mam dla kogo. Wyprostowałam się, uniosłam głowę do góry i spojrzałam na rudą.
- Nie wiem o czym pani mówi - złożyłam ręce na piersi.
Zawsze byłam dobrą aktorką. Potrafiłam perfekcyjnie grać kogoś, kim wcale nie jestem. Podczas mojego pozornie niedługiego życia zdążyłam nauczyć się już wielu rzeczy. Przed każdym udawałam kogo innego, sprawiałam, że widzieli we mnie taką osobę, jaką chcieli widzieć. Postanowiłam, że wykorzystam tę niezwykle przydatną umiejętność.
- Niezła z ciebie aktorka, Lu - uśmiechnęła się lekko nauczycielka. - Dobrze, skończmy już tą partię kart i przejdźmy do rzeczy.
Uniosłam wzrok na chłopaka, opierającego się o drzwi. Unosił kąciki ust lekko, a jednocześnie wykrzywiał je w typowym grymasie, sygnalizując tym samym, że bardzo chciałby się roześmiać, lecz nie może.
Nie rozumiałam o co w tym chodzi. Z jednej strony Cami była dla mnie wredną jędzą, a z drugiej, odnosiłam wrażenie, że da się ją lubić i przyciągała do siebie ukrytym optymizmem.
Lubię ludzi, których nie da się do końca przejrzeć. Są zagadką. Trzeba powoli dochodzić do ich wnętrza. To tak, jak z prezentem urodzinowym. Dostajesz duże pudło, opakowane z piękny papier, a w środku znajdujesz malutki przedmiot.
- A więc, moja droga - odezwała się znów Cam - jestem częścią tego wszystkiego. Od dawna współpracuję z Verdasem. Teraz wiem o tobie niemalże wszystko. Ten gość jest naprawdę dobry w znajdowaniu potrzebnych informacji. A wiec... - zrobiła chwilową przerwę, w której błądziła po mojej twarzy wzrokiem. Tym razem jednak byłam nieugięta. - Więc szukasz Fede? - odwróciła nagle wzrok.
Jestem, byłam i będę osobą, która wie więcej niż może się wydawać. Umiem rozgryźć poszczególne gesty. Ją akurat coś zabolało, powróciło jakieś niezbyt przyjemne wspomnienie związane z Federico.
- Tak, chcę odnaleźć Pasquarelliego, bo jest dla mnie naprawdę ważną osobą - wyznałam. - Ale... wydaje mi się, że dla ciebie również jest kimś bliskim.
- Był - poprawiła mnie. - Był moim narzeczonym.
Poczułam, jak grunt osuwa mi się pod nogami. Zakręciło mi się w głowie, kolana stały się miękkie. Przestałam mieć władzę nad własnym ciałem. Upadłam. Maxi złapał mnie w ostatniej chwili.
Serce waliło mi jak młot. Nie potrafiłam się uspokoić i mimo iż miałam wielką ochotę, wybuchnąć płaczem, uciec, schować się i nigdy nie wychodzić, odsunęłam od siebie te myśli.
Powinnam uszanować to, że Włoch najwidoczniej już dawno o mnie zapomniał i chciał ułożyć sobie życie z kimś zupełnie innym.
Zastanawiało mnie tylko jedno...
- Jak to, "był"? - wymsknęło mi się, gdy już stanęłam na własnych nogach.
- Rozstaliśmy się, bo stwierdził, że nie potrafi tak żyć i jego serce należy do innej dziewczyny. Do pięknej blondynki, którą kochał dawno temu - westchnęła. - Teraz już wiem, że chodziło mu o ciebie.
Zrobiło mi się jej żal. Ona chyba naprawdę go kochała... Ale on kochał mnie. Gdy wreszcie to do mnie dotarło, poczułam nagły przypływ sił, rozpaliła się we mnie nowa nadzieja i wiara. Może faktycznie chodziło mu o MNIE?

*Camila*
Wiem, że musiało ją to zaboleć. Zresztą, było widać po reakcji. Nie miałam zamiaru sprawić jej przykrości. Moje zadanie polega na czymś innym. Leon kazał mi zrobić z niej twardą kobietę, więc do tego będą dążyć. Ta dziewczyna nie jest świadoma tego, w co się pakuje. Przecież ona nie ma pojęcia, jak wiele zła może ją spotkać.
Wydaje się być na prawdę nadzwyczaj miłą i wrażliwą. Teoretycznie tacy ludzie są najbardziej lubiani. Dobrze, ale w tym przypadku owe cechy są najgorszymi jakie można posiadać.
Mąż mojej koleżanki postąpił słusznie, wysyłając Luśkę do mnie.
Muszi nauczyć się żyć ze świadomością, że każda z chwil może być jej ostatnią i pogodzić się z tym, że nieraz trzeba dokonywać wyborów, które wpływają na nasze życie tak, a nie inaczej i choć nie zawsze jest to korzystne, trzeba umieć się bronić. Ta blondi nie wie jeszcze, że nie raz może zdarzyć się, coś, co trwale pozostawi ślad na jej psychice. Trzeba będzie umieć wybierać- własne bezpieczeństwo za czyjeś życie.
Trudno. Świat taki już właśnie jest. Nie ma sprawiedliwości.
Większość ludzi, a zwłaszcza takich jak ona, nigdy nie poznała prawdy o istnieniu. Może jej się wydawać, że jest inteligentna, błyskotliwa i ma wiedzę. Zgodzę się z tym, ale chodzi w tym wszystkim właśnie o to, że pomiędzy dobrem i złem jest bardzo cienka linia, którą niezwykle łatwo jest przekroczyć, nawet nie mając o tym pojęcia.
Ludmiła właśnie dokonała wyboru i nie sądzę, by było on tym właściwym.
Czeka ją długa droga, dużo cierpienia i chwili niepewności.
Moja rola w całym teatrzyku, gdzie lalkarzami są ci, o których istnieniu nawet nie wiemy, kończy się z momentem, w którym raz na zawsze opuści progi tej szkoły.

*wieczorem*

*Maxi*
Przechadzałem się po mieście, usiłując zapanować nad niepohamowaną potrzebą zajarania trawki.
- Obiecałeś, obiecałeś Lu, że tego nie zrobisz. Już nigdy więcej - powtarzałem sobie.
Próbowałem sam siebie przekonać do słuszności sprawy.
Lud jest delikatna i nie wiem czy jej serduszko wytrzymałoby, gdyby dowiedziała się o złamaniu danego jej słowa. Robiłem to tylko i wyłącznie dla niej, bo jako jedyna dała mi nadzieję na lepsze jutro.
Jest cudowną dziewczyną, która we wszystkim potrafi dostrzegać piękno.
Może gdyby była młodsza i nie miała już swojego księcia na białym koniu, miałbym u niej jakieś szansę? Jest między nami chemia, potrafimy się dogadać i zrozumieć. Poznałem Ferro dopiero wczoraj, a mam wrażenie, że znamy się całe życie.
Mam do niej zaufanie i po prostu wiem, że mógłbym zwrócić się do niej z absolutnie każdą sprawą, a ona zawsze byłaby w stanie mnie wysłuchać.
Nie chcę się zakochiwać. Nie w Ludmi. Nie chcę, nie mogę, bo nie zniósłbym myśli, że ona nie odwzajemnia tego uczucia.
Szedłem tak, przed siebie i nawet nie zauważyłem, kiedy doszedłem na jakąś dużą łąkę. Jeszcze nigdy tu nie byłem.
Na środku niewielkiego pagórka rosło jedno, bezlistne drzewo. W mroku, który rozpraszała tylko lekka poświata rzucana przez księżyc, dostrzegłem, że ktoś tam leży. Podszedłem bliżej. Nie bałem się nigdy, więc i teraz nie odczuwałem strachu.
Gdy zbliżyłem się dość znacznie do ów osoby, moje usta same wygięły się w uśmiechu.
- Maxi - Lu podniosła się na łokciach. - Co tutaj robisz o takiej godzinie?
- Mógłbym zapytać cię o to samo - stwierdziłem, kładąc się obok.
- Myślę - szepnęła.
Znów ułożyła głowę na miękkiej murawie. Zapatrzyła się w niebo, piękne, gwieździste.
Przypatrywałem się dziewczynie. Czułem, że mimo wszystko zawsze pozostaniemy przyjaciółmi i szczerze mówiąc, bardzo mi to odpowiadało. Chcę jej pomóc, a nie mącić w głowie.
- O Federico? - zapytałem cicho, sam nie wiem czemu. Jakbym obawiał się, że głośniejszy ton może zniszczyć coś, zburzyć, wypędzić magię.

*Ludmiła*
Małe, słone kropelki, wbrew mojej woli, ciągle wypływały spod powiek. Jedne łykałam, inne kapały na świeżą trawę.
Tęskniłam, tak cholernie tęskniłam, jak jeszcze nigdy za nikim.
Z każdą minutą odnosiłam coraz większe wrażenie, że powinnam działać szybko, a tym czasem nie robię nic, by choć odrobinę poprawić sytuację, w której znajduje się Feduś. Pamiętam, kiedy nazywałam go tak w dzieciństwie bardzo się denerwował, nie lubił tego.
W głowie kotłowały mi się tysiące, a może nawet miliony myśli. Każda zupełnie inna, lecz wszystkie sprowadzały się do jednej osoby... Bolało, tak niezmiernie bardzo bolało.
Nagle na niebie spostrzegłam spadającą gwiazdkę. Szybko uklęknęłam, zacisnęłam powieki, a w pięści zamknęłam mój medalik w kształcie literki "F".
- Proszę cię, proszę, pozwól mi mieć go przy sobie - wychlipałam, po czym znów opadłam na ziemię.
"Kocham cię, Federico - pomyślałam".

~
Hola!
Tak jak widzicie, zmieniłam narrację. Wydaje mi się, że w ten sposób moje rozdziały są dłuższe i chyba nawet ciut lepsze. Mam nadzieję, że nie przeszkadza Wam ta zmiana...
Ogólnie, w tym na górze, podoba mi się pierwsza perspektywa. Reszta nie koniecznie... ale mogło być zdecydowanie gorzej.
A Wy perełki, co sądzicie?
~
Chciałam Wam jeszcze raz bardzo podziękować za to, że wczoraj (13.03.2015 - piątek) licznik na moim blogu wybił ponad 100 tysięcy. To niesamowite uczucie. Mimo wszystko, ciągle nie umiem w to uwierzyć.
Jesteście najwspanialsi, dziękuję.
~
KOCHAM WAS NAJMOCNIEJ JAK TYLKO MOŻNA!!! Pisałam Wam o tym kiedyś? ;333
~
Spojler z 9.
Szczerze mówiąc....nie mam jeszcze pojęcia co będzie działo się w następnym rozdziale, ale wydaje mi się, że mogę wsadzić tam rozmowę Camili z Lu na temat niebezpieczeństwa, wściekłą Luśkę i próbę samobójczą... O, może jednak wiem, co będzie :)
~
Jeszcze raz bardzo Wam dziękuję za wszystko co dla mnie robicie.
Mam jeszcze kilka spraw organizacyjnych...
1. Prosiliście, żebym odpowiedziała na Wasze LBA. Misiaki, ja to zrobię, ale niestety nie teraz. W wakacje... Szkoła i te sprawy... dno dna.
2. Konkurs... pytaliście co z nim. No więc oficjalnie wszystkich informuję, że 25 marca pojawi się post.
3. PRZEPROSINY!
Ja Was bardzo przepraszam, że u większości osób mam zaległości z komentowaniem. Ja będę komentować, przysięgam. Niech mi tylko w szkole trochę odpuszczą i będę. Ale na serio czytam wszystko.
4. Właściwie to jest jeszcze jedna sprawa, dotyczy ona Violetta Live. Chciałabym, żebyście napisali na końcu komentarza "VL" jeżeli będzie na koncercie w Łodzi o 19.
Koniec ogłoszeń parafialnych. Dziękuję.

12 komentarzy:

  1. Biedna Lu, biedny Maxi, biedna Cami, wszyscy tacy biedni, samotni i smutni ;[[
    Chyba zaraz przez to wszystko złapię doła ;c
    Ale jestem dumna z Maxi'ego, że tak dzielnie sobie radzi ze swoim nałogiem ;3
    Po spojlerze z 9 zaczynam się trochę bać ;[ (Kogo ty zamierzasz uśmiercić.!?)
    Podsumowując: rozdział zachwycający,(bardzo podoba mi się zmiana narracji ^^)
    I mam nadzieję, że wkrótce pojawi się coś nowego.
    Pozdrawiam.
    ~Anonim Juleśka ❤

    OdpowiedzUsuń
  2. Odpowiedzi
    1. Hmmm...
      I o czym by tu napisać?
      O tym, że jesteś świetna w swoim "fachu"?
      Nie, bo to doskonale wiesz.
      O tym, że powinnaś w przyszłiści wydać jakąś książkę (którą ja chce mieć pierwsza!) ?
      Nie, bo to zrobisz na pewno.
      O tym, że chce już Fedemile?
      To zrobisz pewnie jakoś na końcu albo przynajmniej w połowie.
      O tym, że chce już NEXTA?
      Nie, bo ty publikujesz co sobotę...
      No to o czym ja mam kurwa napisać?!
      No nic, chyba nic nie wymyślę.
      Mogę się odnieść tylko do ogłoszeń parafialnych...


      Ja się na pewno nie obrażę. Przeczytam 3-osobową narrację, ale wygodniej mi się czyta 1-osobową.

      Gratuluję kochanie! No i widzisz. Gdybyś nie umiała pisać, to czy wbiłabyś tyle? c:

      Ymmmm... Chyba tak... Ale już nie pamiętam xD

      No to się ciekawie zapowiada...

      Dobrze kochanie. Każdy na pewno zrozumie twoją sytuację.

      Ho Ho! Ciekawe kto wygrał...

      I tutaj też cię rozumiem ;3

      Ja nie jadę niestety... Przepraszam...

      I to koniec odniesień do ogłoszeń parafialnych!
      Kocham cię, Werensztajnie!



      MECHI♥♡♥♡

      Usuń
  3. Biedna Lu tyle ja czeka.....
    Cami cami cami? Fajnie!
    Jestem ciekawa co dzieje sie z Fede
    Oby Lu wytrwała!
    Zapraszam do mnie
    <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Super rozdział <33
    Czekam na nexta :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Cudowne! Brak mi słów! Jestem wręcz oczarowana historią i talentem, który posiadasz. Sam sposób, w jaki opisujesz sytuacje, sprawia, że czytelnik może sobie wszystko dokładnie wyobrazić i...i to jest piękne!! :* Brak mi słów...Po prostu BOSKO :*
    Szkoda tylko Lu...tak kocha Federico...szkoda Cami, bo kocha/kochała Fede równie mocno...i Maxiego...szkoda wszystkich :*
    Jeszcze raz wspominam, że ten rozdział jest obłędny! <3
    Czekam z niecierpliwością na number 9 :D
    Pozdrawiam, Patty ♥

    OdpowiedzUsuń
  6. Cudo *,*
    Teraz nie mam czasu na dłuższy kom. ale jak bd mg to wróce.
    Do nexta albo wcześniej ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Rozdział po prostu Genialny<3
    Bardzo podoba mi się zmiana narracji. Chociaż mi to obojętne, która będziesz pisać.
    Szkoda mi Cami kochała Federico, ale on niestety uczucie, którym darzył Ferro było silniejsze ;/
    Ah.. Ten Maxi.. Bardzo dobrze, że radzi sobie z nałogiem.
    Czekam na kolejny cud-rozdział ;3
    Pozdrawiam ciepło Caroline (Klaudia Mnatsakanyan)
    Ciao ;*

    OdpowiedzUsuń
  8. Wspaniały, czekam na nexta :)

    OdpowiedzUsuń

Czytasz? Skomentuj!