~
„...z dwadzieścia lat minęło.”~
05.07
Mam spotkać się z
panem Verdasem. Dzisiaj. Wczoraj jego dziewczyna, Violetta dała mi
na niego namiary. Zadzwoniłam. Nie rozmawialiśmy długo. Muszę
przyznać, że nie jestem pewna, czy to bezpieczne. Panna Castillo
wydaje się być porządnym człowiekiem, jednak nie mam pewności co
do Leona. A co jeśli to jakiś przestępca? Jednak, wybiorę się na
to całe spotkanie. Dla Federico wystawię się na największe
niebezpieczeństwo.
Zatrzasnęła
brunatny notatnik i wrzuciła go do szuflady w komodzie stojącej
przy łóżku.
Westchnęła
cicho. Była zdeterminowana.
Naiwnie
i ślepo wierzyła, że uda jej się odnaleźć ukochanego. Nawet nie
po to, by być z nim. Nie była samolubną hipokrytką. Liczyło się
dla niej tylko i wyłącznie jego bezpieczeństwo. Pragnęła,
uczynić go szczęśliwym, kosztem własnego życia.
Cicho
zeszła po schodach. Miała nadzieję, że siostra nie zauważyła
jej. Przemknęła przez salon, do przedsionka. Schyliła się, by
wyjąć z szafki na buty adidasy. Kiedy podniosła się, stanęła
twarzą w twarz z Francescą.
-Gdzie
idziesz? - zapytała czarnowłosa, składając ręce na krzyż, pod
żebrami.
Pochyliła
głowę w bok. Czekała na słowa Ludmiły, zastanawiając się, co
ta ma jej do powiedzenia.
-
Pobiegać – odparła blondynka po chwili zastanowienia. Nie miała
pojęcia, czy taka wymówka wypali. Co gorsza, obawiała się, że
nie.
Małe
pomieszczenie wypełniła cisza, która zawisła w powietrzu wraz z
nutką obaw i niepewności.
-
Ściemniasz – oznajmiła Włoszka. Przymrużyła oczy, całkiem,
jakby chciała wzrokiem wyciągnąć prawdę z chwilowej
współlokatorki.
- Nie
okłamałabym cię, Franiu – zarzekała się dziewczyna. W duchu,
karciła się, że okłamuje najlepszą, a za razem jedyną
przyjaciółkę i obiecywała sobie, że niebawem powie jej o
wszystkim.
Nie
wiedziała jednak, że ma przed sobą ciemną, niepewną przyszłość.
- I tak
się wszystkiego dowiem – starsza z sióstr pokiwała głową z
dezaprobatą, a następnie odwróciła się na pięcie i wyszła.
Lud
odetchnęła z wyraźną ulgą. Nie cierpiała kłamać i co
ważniejsze, nie umiała tego robić. Tą umiejętność miała
dopiero nabyć. Życie miało ją tego nauczyć.
Szybkim
krokiem wyszła, a kiedy znalazła się na chodniku, przyspieszyła
do biegu. Łudziła się, że czarnowłosa nabierze się na jej małe
oszustwo. Biła się z myślami. Powinna była jej wyjaśnić...
Miała okazję. Stchórzyła.
Westchnęła
cicho i gdy tylko znalazła się za zakrętem, zwolniła. Wyjęła z
kieszeni czarnych legginsów karteczkę. Raz jeszcze spojrzała na
zapisany na niej adres. Stary kościół na obrzeżach miasta nie
należał do najbliżej położonych miejsc, a ona doskonale zdawała
sobie sprawę z tego faktu.
Wtedy
Ludmiła nie była jeszcze tak obeznana. Nie miała pojęcia w co się
w pakowała. Nie wiedziała, że trzeba uważać na wszystko, co się
mówi i robi. Do tej pory jej życie było przecież do granic
możliwości proste, rutynowe i spokojne.
Złapała
jedną z taksówek, a kierowcy podała zapisany świstek i pieniądze.
Wsadziła w uszy słuchawki. Nie pozostało jej nic innego, jak
zatopić się w marzeniach. Śniła na jawie. O bezkresnej toni oczu
Federico, o ślicznych kościach policzkowych, o włosach, które
zawsze tak starannie układał, o aksamitnych ustach, które mogłaby
teraz całować i o jego umięśnionym torsie, w który mogłaby się
obecnie wtulać, gdyby tylko los potoczył się troszkę inaczej.
Jednak
to, jak wiele przeżyła w dzieciństwie, nauczyło dziewczynę
jednej prostej reguły: nic nie dzieje się bez przyczyny. Ciągle
trwała w przekonaniu, że i ona jeszcze kiedyś znajdzie szczęście.
Nawet
się nie spostrzegła, a pojazd zatrzymał się. Uśmiechnęła się
blado do kierowcy, podziękowała i opuściła samochód.
Strach
malował się na twarzy blondynki, gdy patrzyła na ciemny, brudny
budynek. Nie był on dużych rozmiarów. Przypominał większość
starych, gotyckich kościołów. Ciemne ściany najpewniej zbudowano
z kamienia. Zimnego, nieprzyjemnego kamienia. Cała budowla lekko
przechylała się w lewo, w stronę cmentarza.
Z
ledwością otworzyła mosiężne wrota. W środku było całkiem
pusto, cicho i ciemno. A bynajmniej tak jej się wydawało. Stała
chwilę nieruchomo. Po jakimś czasie, oczy dziewczyny przywykły do
półmroku i widziała już wszystko dużo wyraźniej. Usiadła w
jednej z ławek. Postanowiła wykorzystać tą chwilę samotności na
modlitwę. Uklękła.
- Drogi
Boże – zaczęła ledwo dosłyszalnym szeptem. - Wiem, że to nie
będzie łatwe. Pewnie czeka mnie wiele zła. Boję się bardzo, ale
dla mojego... dla Federico zrobię wszystko. Wiem, że jesteś bardzo
zajęty. Wiele ludzi cię o coś prosi, a ty, jako ten wszechmogący,
jako najlepszy, król króli, dobry ojciec, dla każdego chcesz jak
najlepiej. Zdaję sobie sprawę, że bez cierpienia, nie byłabym w
stanie pojąć szczęścia. Ani ja, ani nikt. Ale czemu to wszystko
mi się przytrafia? Czy nie pomyliłeś się w swoich poczynaniach?
Wiem, że co się stało, to się nie odstanie, zatem proszę cię
tylko o to, byś zesłał do mnie anioła stróża, bym była
bezpieczna. Muszę znaleźć Fede. Całego i zdrowego. Proszę –
przeżegnała się, po czym usiadła i czekała nadal.
Nie
minęło wiele czasu, a do wnętrza wpadła smuga światła. Do
środka wszedł wysoki, dobrze zbudowany mężczyzna, ubrany w dżinsy
i granatową koszulę. Podszedł do złotowłosej.
- Panna
Ludmiła? - zapytał, na co ona tylko kiwnęła głową. - Witam,
jestem Leon Verdas. Gdy byłem tu ostatnim razem, to miejsce
wyglądało lepiej. No ale cóż, trzeba przyznać, z dwadzieścia
lat minęło... Wie pani, nie wydaje mi się, by to miejsce było
odpowiednie na nasze spotkanie. Ściany mają uszy. Na dworze stoi
mój samochód. Zapraszam na przejażdżkę.
Hiszpanka
bez słowa wstała. Skierowała się w stronę wyjścia. Mocne
światło oślepiło ją. Zachwiała się, ale nie upadła.
Przymknęła powieki, na chwilę, a gdy je odemknęła, zobaczyła
czarne ferrari. Brunet otworzył drzwi pojazdu i gestem zaprosił do
środka. Posłusznie usiadła w samochodzie. Zaraz potem dołączył
się do niej pan Verdas. Mężczyzna odpalił samochód. Kierowali
się obwodnicą, na drugi koniec miasta.
-
Ludmiło, wiesz, że wpakowałaś się w niezłe bagno? - zagadnął
mężczyzna, skręcając gwałtownie.
- Tak,
panie Leonie. Zdaję sobie z tego sprawę. Ale kocham Federico i
jestem zdolna przepłacić własnym życiem za jego.
- No, no
– uśmiechnął się ukośnie. - Mam jednak nadzieję, że nie
trzeba będzie aż tyle płacić.
Resztę
trasy pokonali w ciszy. Ona nie odważyła się odezwać, a on nie
wiedział o czym mógłby mówić. W końcu zatrzymali się gdzieś
na skraju lasu.
-
Przyznam, że trochę się boję – wymamrotała pod nosem.
- Nie ma
czego – zapewnił mężczyzna, wygodnie układając się w fotelu.
- Zaraz przyjdzie tu mój znajomy. Potem nasze drogi się rozejdą.
Uznała
ten układ za uczciwy. Wydawało się jej, że to dobry pomysł.
Jednak szybko zmieniła zdanie.
~
Holaaa ^^
Cio tam u Was? ^^
Kurcze, ale te moje rozdziały ostatnio krótkie :o
A jak się Wam ten podoba?
Macie jakieś pomysły, kto może być tym 'znajomym' Leona? ^^
~
Kocham Was wiecie?
~
Spojler z 5.
- Lu poznaje owego znajomego
- Francesca rozmawia z Ludmiłą
- Luśka wyprowadza się od Fran.
~
A dzisiaj mamy walentynki! ^^ Co prawda ja sama nie obchodzę tego święta, ale święto świętem, a każda okazja do świętowania jest dobra. Nie wiem czy mnie rozumiecie, bo ja siebie sama nie rozumiem xD
No ale, do rzeczy. Z okazji walentynek, mam dla Was miniaturkę ^^. I życzę dużo miłości!
Zapomnieć
o nim.
Jego
oczy.
O
nich.
Jej
pierwsza porażka.
Druga.
Trzecia.
Czwarta.
Potrzebowała
jego.
Poza
jego obojętnością.
Snem
było trwanie u jego boku.
~
Holaaa ^^
Cio tam u Was? ^^
Kurcze, ale te moje rozdziały ostatnio krótkie :o
A jak się Wam ten podoba?
Macie jakieś pomysły, kto może być tym 'znajomym' Leona? ^^
~
Kocham Was wiecie?
~
Spojler z 5.
- Lu poznaje owego znajomego
- Francesca rozmawia z Ludmiłą
- Luśka wyprowadza się od Fran.
~
A dzisiaj mamy walentynki! ^^ Co prawda ja sama nie obchodzę tego święta, ale święto świętem, a każda okazja do świętowania jest dobra. Nie wiem czy mnie rozumiecie, bo ja siebie sama nie rozumiem xD
No ale, do rzeczy. Z okazji walentynek, mam dla Was miniaturkę ^^. I życzę dużo miłości!
Miniaturka
Tytuł: Morir de amor.
Para: Fedemila
Gatunek: dramat
Ograniczenia wiekowe: K
Nieziemsko
piękna blondynka, o piwnych, dużych oczkach i porcelanowym nosku,
lekko zadartym nosku, siedziała na chłodnym pisku wylewając łzy.
Marzyła o tylko jednej rzeczy.
Każdego
z nas spotykają zawody. Ale ją nigdy dotąd. Zawsze otrzymywała
to, czego chciała.
Już
trzecią godzinę tkwiła na plaży. Myślała tylko o nim.
Słońce
chyliło się ku zachodowi. Fale obijały się o jej kostki.
Nieprzerwanie
dążyła do celu, nie rozumiejąc jak wielu ludzi przy tym krzywdzi.
Ona, wielka gwiazda, aktorka i w dodatku Włoszka. O nieskazitelnej
cerze i lśniących włosach. Ona, Ludmiła Ferro.
Nigdy
nie chciała kochać, ani być kochana. Nigdy.
Do
tej pory.
Chłód
obezwładnił jej ciało. Mroźny wiatr otulił ją niczym ciepły
koc. Nie potrzebowała więcej do szczęścia.
Było
już za późno. Straciła go. Przez własną głupotę. Na zawsze.
Przymknęła powieki. Wciągnęła nosem rześkie powietrze. Była
sama. Załkała cicho. Nie potrafiła dłużej być tą idealną, tą
wspaniałą. Chciała zasmakować prawdziwego życie. I słono za to
zapłaciła.
Było
jej tak przeraźliwie zimno, że nic nie mogło się z tym równać.
Położyła
się na piachu. Zdawało jej się, że śni.
Zacisnęła
usta w wąski klinek. Jedną z rąk uderzyła o podłoże. Gwałtownie
i mocno. Malutkie ziarenka odbiły się od dłoni dziewczyny, w
wyniki uderzając o jej ciało.
Nie
miała siły już dłużej trzymać się w ryzach. Obezwładniła
się. Jej serce skuł lód. Nie tylko sercem, ale i ciałem owładał
mróz.
Poczuła,
że dłużej nie może klęczeć na bezkresnym kobiercu
cierpienia. Podniosła się, a po chwili zachwiała. Nogi były
zupełnie pozbawione czucia. Bezsilne. Opadła na miękki grunt.
Odpłynęła.
Rankiem
jej ciało znalazł chłopak spacerujący brzegiem. To był on. Młody
Włoch padł na kolana.
Zabrała
mu ją woda.
Za
późno uświadomił sobie, że ją kochał.
Tydzień
potem, cały Rzym huczał od wieści o jej śmierci. W każdej
gazecie dziewczyna umierała z innego powodu.
Tylko
on wiedział.
Umarła
z miłości.
~
Miniaturka jest strasznie stara. Była pierwszą, którą napisałam. Co o niej myślicie? Mi osobiście się nawet podoba.
~
Jeszcze raz: KOCHAM WAS!!!
WoW <3
OdpowiedzUsuńRozdział boski ;33
Kurde też bym chciała tak pisać :/
Zazdroszczę talentu ;3
Co do rozdziału:
Ludmiła by oddała życie za Federa ;(
W sumie nie wiem kim jest ten mężczyzna ;/
Ale jestem bardzo ciekawa ;3
Co do niespodzianki :
Jprdl ;/ Łezka mi się zakręciła ;c
To takie smutne ;c
Kurcze blaszka...
Czekam na kolejny rozdział ;3
Życzę dużo weny.
Pozdrawiam i całuje ;3
Hej... Część... Pa... Trzymajcie się... Do następnego razu<3
A noi PIERWSZA.
Ojej! Śliczny rozdział. Troche krótki ale nie szkodzi. Co to za znajomy?! Ja chce wiedziec! Nie mam zadnego pomyslu.
OdpowiedzUsuńMiniaturka, jest, jest taka łał.
Piękna, ta miłość, ta śmierć. No cudowne.
Nudzi mi sie, (gówniany szpital -,-)
Do nexta.
Besos, Mechiś ;* <3
Mmm, Leon taki tajemniczy, no nie powiem, ciekawie. :]]
OdpowiedzUsuńI Ludmi taka zdesperowana, podziwiam ją *________*
A twoja miniaturka jest taka smutna, ale jednocześnie urocza. (Nie jestem pewna jak to ubrać w słowa)
No i oczywiście szczęśliwych walentynek.!!!
(Lub 15 lutego-światowy dzień singla-w zależności co obchodzisz)
Ale mimo to wszystko sprowadza się do jednego:
Udanego dnia.!!!
~Anonim Juleśka❤
Miejsce <3
OdpowiedzUsuńCuuudooo <3
UsuńLu jest taka kochana <3 Jedt gotowa otrzeć się o śmierć, żeby znależć Federico :) Fede musi wiedzieć, że Ludmi ta walczy, żeby go odnaleźć ;) Spotyka go po latach, wtedy on zostaje porwany, przez co Lu wywraca swoje życie do górynogami, żeby go znaleźć. A dzięki Vilu Ludmi wie, że musi działać szybko, wie, kto może jej pomóc :3 Mimo, że się nie znają, to Violetta i Leon zachowują się wobec Lu jak prawdziwi przyjaciele ;3
Mam tylko nadzieję, że Ludmiła nie wplącze się w żadne bagno, i odnajdzie go szybko, całego i zdrowego <3
Czekam na następny rozdział ;*
Kochana.
OdpowiedzUsuńRozdział przecudowny!
Wydaje mi się, że tym znajomym jest Diego...
Miniaturkę czytałam!
Czytałam i słuchałam "Heart's All Gone (Interlude)" zespołu blink-182.
Pasuje tu jak ulał!
Szkoda mi Luśki.
Wiesz że ja jeszcze mam beke z Podletty?
To mnie totalnie rozjebało!
Kocham!
MECHI♥♡♥♡
Kochana,
OdpowiedzUsuńTwój blog jest cudowny ♥
A ta historia przepiękna ♥
Hmmmm, czyżby tym "tajemniczym" przyjacielem Leona był Diego, i to wtedy spodoba mu sie Lusia? Nie wiem :P
Czekam niecierpliwie na next :) :*
p.s. zajrzysz? never-say-never-fedemila.blogspot.co.uk/
Buziaki, Mercy :*
Jakieś tutvj kurczę horrory. Wiesz, dwójka młodych ludzi wchodzi do lasu i już nie wychodza. Kiedyś na basenie miałam bekę z tego, że pan wszedł do kantorka i słuch o nim zaginał. Podobno jego duch dalej tam żyje... No wiesz, coś w stylu 'pasztet' - jeśli to przeczytvłaś z nieba spadnie na Ciebie szynka chyba, że wyślesz to na 3827948478129 blogów. Nom.
OdpowiedzUsuńDiegoo... Ty miałeś by do cholery dobry, mieć z Lara dwójkę zaplutych dzieci, a nie się z Verdasem bratać, no ja... Dziękuję!
Masowy spam: http://dreams-about-friend.blogspot.com/
Chrzvnię tym linkiem wszystkim ludziom na ziemi xd
Cudo !!! <3
OdpowiedzUsuńWspaniały blog !
Chciałabym mieć taki talent jak Ty ;)
Czekam na next ;*
Zapraszam też do siebie :)
http://coletteandadam.blogspot.com/
Super rozdział <333
OdpowiedzUsuńOd dwóch dni czytam twojego bloga a już przeczytałam wszystko , masz wspaniałego bloga :*
Czekam na nowy rozdział :D
Świetny rozdział, jak wszystko co piszesz! Z każdym nowym rozdziałem ta historia robi się coraz lepsza i ciekawsza! Uwielbiam to twoje opowiadanie! Niesamowite, naprawdę! Jak ty to wszystko wymyślasz! Kocham cię za ten twój nieziemski talent do pisania! Miniaturka... hymmm brak mi słów! To jest po prostu najlepsza miniaturka, którą czytałam!! Piszesz niesamowite rzecz. Jak zwykle czekam z niecierpliwością na nexta <3
OdpowiedzUsuń~~Wika
Ojej
OdpowiedzUsuńDopiero dziś zaczęłam czytać nowe opowiadanie
I szczerze przyznaje
CUDOWNE
Tematyka genialna
A wykonanie achh po prostu mmmmm :*
Czekam na kolejny
Buziaki
Mela
Łoo ! Ale historia !
OdpowiedzUsuńAh ta wyobraźnia blogerów. Co by bez niej było?
Świetny rozdział !
Zapraszam do mnie, jestem nowa XD
http://life-ludmi-ferro.blogspot.com/?m=1
Zaczarowałaś mnie! *,*
OdpowiedzUsuńDobrze, że Leon zgodził się pomóc naszej kochanej Lu ;3
Ale boje się, że wpląta się w jakieś bagno...
Oby Federowi nic nie było ;-;
A co do miniaturki - cudowna, jak każde twoje dzieło...
Wenyyy!
Besos - Maja♥