sobota, 14 lutego 2015

Mi Amor - 4. + Miniaturka na Walentynki ^^

~ „...z dwadzieścia lat minęło.”~


05.07
Mam spotkać się z panem Verdasem. Dzisiaj. Wczoraj jego dziewczyna, Violetta dała mi na niego namiary. Zadzwoniłam. Nie rozmawialiśmy długo. Muszę przyznać, że nie jestem pewna, czy to bezpieczne. Panna Castillo wydaje się być porządnym człowiekiem, jednak nie mam pewności co do Leona. A co jeśli to jakiś przestępca? Jednak, wybiorę się na to całe spotkanie. Dla Federico wystawię się na największe niebezpieczeństwo.
Zatrzasnęła brunatny notatnik i wrzuciła go do szuflady w komodzie stojącej przy łóżku.
Westchnęła cicho. Była zdeterminowana.
Naiwnie i ślepo wierzyła, że uda jej się odnaleźć ukochanego. Nawet nie po to, by być z nim. Nie była samolubną hipokrytką. Liczyło się dla niej tylko i wyłącznie jego bezpieczeństwo. Pragnęła, uczynić go szczęśliwym, kosztem własnego życia.
Cicho zeszła po schodach. Miała nadzieję, że siostra nie zauważyła jej. Przemknęła przez salon, do przedsionka. Schyliła się, by wyjąć z szafki na buty adidasy. Kiedy podniosła się, stanęła twarzą w twarz z Francescą.
-Gdzie idziesz? - zapytała czarnowłosa, składając ręce na krzyż, pod żebrami.
Pochyliła głowę w bok. Czekała na słowa Ludmiły, zastanawiając się, co ta ma jej do powiedzenia.
- Pobiegać – odparła blondynka po chwili zastanowienia. Nie miała pojęcia, czy taka wymówka wypali. Co gorsza, obawiała się, że nie.
Małe pomieszczenie wypełniła cisza, która zawisła w powietrzu wraz z nutką obaw i niepewności.
- Ściemniasz – oznajmiła Włoszka. Przymrużyła oczy, całkiem, jakby chciała wzrokiem wyciągnąć prawdę z chwilowej współlokatorki.
- Nie okłamałabym cię, Franiu – zarzekała się dziewczyna. W duchu, karciła się, że okłamuje najlepszą, a za razem jedyną przyjaciółkę i obiecywała sobie, że niebawem powie jej o wszystkim.
Nie wiedziała jednak, że ma przed sobą ciemną, niepewną przyszłość.
- I tak się wszystkiego dowiem – starsza z sióstr pokiwała głową z dezaprobatą, a następnie odwróciła się na pięcie i wyszła.
Lud odetchnęła z wyraźną ulgą. Nie cierpiała kłamać i co ważniejsze, nie umiała tego robić. Tą umiejętność miała dopiero nabyć. Życie miało ją tego nauczyć.
Szybkim krokiem wyszła, a kiedy znalazła się na chodniku, przyspieszyła do biegu. Łudziła się, że czarnowłosa nabierze się na jej małe oszustwo. Biła się z myślami. Powinna była jej wyjaśnić... Miała okazję. Stchórzyła.
Westchnęła cicho i gdy tylko znalazła się za zakrętem, zwolniła. Wyjęła z kieszeni czarnych legginsów karteczkę. Raz jeszcze spojrzała na zapisany na niej adres. Stary kościół na obrzeżach miasta nie należał do najbliżej położonych miejsc, a ona doskonale zdawała sobie sprawę z tego faktu.
Wtedy Ludmiła nie była jeszcze tak obeznana. Nie miała pojęcia w co się w pakowała. Nie wiedziała, że trzeba uważać na wszystko, co się mówi i robi. Do tej pory jej życie było przecież do granic możliwości proste, rutynowe i spokojne.
Złapała jedną z taksówek, a kierowcy podała zapisany świstek i pieniądze. Wsadziła w uszy słuchawki. Nie pozostało jej nic innego, jak zatopić się w marzeniach. Śniła na jawie. O bezkresnej toni oczu Federico, o ślicznych kościach policzkowych, o włosach, które zawsze tak starannie układał, o aksamitnych ustach, które mogłaby teraz całować i o jego umięśnionym torsie, w który mogłaby się obecnie wtulać, gdyby tylko los potoczył się troszkę inaczej.
Jednak to, jak wiele przeżyła w dzieciństwie, nauczyło dziewczynę jednej prostej reguły: nic nie dzieje się bez przyczyny. Ciągle trwała w przekonaniu, że i ona jeszcze kiedyś znajdzie szczęście.
Nawet się nie spostrzegła, a pojazd zatrzymał się. Uśmiechnęła się blado do kierowcy, podziękowała i opuściła samochód.
Strach malował się na twarzy blondynki, gdy patrzyła na ciemny, brudny budynek. Nie był on dużych rozmiarów. Przypominał większość starych, gotyckich kościołów. Ciemne ściany najpewniej zbudowano z kamienia. Zimnego, nieprzyjemnego kamienia. Cała budowla lekko przechylała się w lewo, w stronę cmentarza.
Z ledwością otworzyła mosiężne wrota. W środku było całkiem pusto, cicho i ciemno. A bynajmniej tak jej się wydawało. Stała chwilę nieruchomo. Po jakimś czasie, oczy dziewczyny przywykły do półmroku i widziała już wszystko dużo wyraźniej. Usiadła w jednej z ławek. Postanowiła wykorzystać tą chwilę samotności na modlitwę. Uklękła.
- Drogi Boże – zaczęła ledwo dosłyszalnym szeptem. - Wiem, że to nie będzie łatwe. Pewnie czeka mnie wiele zła. Boję się bardzo, ale dla mojego... dla Federico zrobię wszystko. Wiem, że jesteś bardzo zajęty. Wiele ludzi cię o coś prosi, a ty, jako ten wszechmogący, jako najlepszy, król króli, dobry ojciec, dla każdego chcesz jak najlepiej. Zdaję sobie sprawę, że bez cierpienia, nie byłabym w stanie pojąć szczęścia. Ani ja, ani nikt. Ale czemu to wszystko mi się przytrafia? Czy nie pomyliłeś się w swoich poczynaniach? Wiem, że co się stało, to się nie odstanie, zatem proszę cię tylko o to, byś zesłał do mnie anioła stróża, bym była bezpieczna. Muszę znaleźć Fede. Całego i zdrowego. Proszę – przeżegnała się, po czym usiadła i czekała nadal.
Nie minęło wiele czasu, a do wnętrza wpadła smuga światła. Do środka wszedł wysoki, dobrze zbudowany mężczyzna, ubrany w dżinsy i granatową koszulę. Podszedł do złotowłosej.
- Panna Ludmiła? - zapytał, na co ona tylko kiwnęła głową. - Witam, jestem Leon Verdas. Gdy byłem tu ostatnim razem, to miejsce wyglądało lepiej. No ale cóż, trzeba przyznać, z dwadzieścia lat minęło... Wie pani, nie wydaje mi się, by to miejsce było odpowiednie na nasze spotkanie. Ściany mają uszy. Na dworze stoi mój samochód. Zapraszam na przejażdżkę.
Hiszpanka bez słowa wstała. Skierowała się w stronę wyjścia. Mocne światło oślepiło ją. Zachwiała się, ale nie upadła. Przymknęła powieki, na chwilę, a gdy je odemknęła, zobaczyła czarne ferrari. Brunet otworzył drzwi pojazdu i gestem zaprosił do środka. Posłusznie usiadła w samochodzie. Zaraz potem dołączył się do niej pan Verdas. Mężczyzna odpalił samochód. Kierowali się obwodnicą, na drugi koniec miasta.
- Ludmiło, wiesz, że wpakowałaś się w niezłe bagno? - zagadnął mężczyzna, skręcając gwałtownie.
- Tak, panie Leonie. Zdaję sobie z tego sprawę. Ale kocham Federico i jestem zdolna przepłacić własnym życiem za jego.
- No, no – uśmiechnął się ukośnie. - Mam jednak nadzieję, że nie trzeba będzie aż tyle płacić.
Resztę trasy pokonali w ciszy. Ona nie odważyła się odezwać, a on nie wiedział o czym mógłby mówić. W końcu zatrzymali się gdzieś na skraju lasu.
- Przyznam, że trochę się boję – wymamrotała pod nosem.
- Nie ma czego – zapewnił mężczyzna, wygodnie układając się w fotelu. - Zaraz przyjdzie tu mój znajomy. Potem nasze drogi się rozejdą.
Uznała ten układ za uczciwy. Wydawało się jej, że to dobry pomysł. Jednak szybko zmieniła zdanie.
~
Holaaa ^^
Cio tam u Was? ^^
Kurcze, ale te moje rozdziały ostatnio krótkie :o
A jak się Wam ten podoba?
Macie jakieś pomysły, kto może być tym 'znajomym' Leona? ^^
~
Kocham Was wiecie?
~
Spojler z 5.
- Lu poznaje owego znajomego
- Francesca rozmawia z Ludmiłą
- Luśka wyprowadza się od Fran.
~
A dzisiaj mamy walentynki! ^^ Co prawda ja sama nie obchodzę tego święta, ale święto świętem, a każda okazja do świętowania jest dobra. Nie wiem czy mnie rozumiecie, bo ja siebie sama nie rozumiem xD
No ale, do rzeczy. Z okazji walentynek, mam dla Was miniaturkę ^^. I życzę dużo miłości!

Miniaturka
Tytuł: Morir de amor. 
Para: Fedemila
Gatunek: dramat
Ograniczenia wiekowe: K

Nieziemsko piękna blondynka, o piwnych, dużych oczkach i porcelanowym nosku, lekko zadartym nosku, siedziała na chłodnym pisku wylewając łzy. Marzyła o tylko jednej rzeczy. 
Zapomnieć o nim.
Każdego z nas spotykają zawody. Ale ją nigdy dotąd. Zawsze otrzymywała to, czego chciała. 
Jego oczy.
Już trzecią godzinę tkwiła na plaży. Myślała tylko o nim.
O nich.
Słońce chyliło się ku zachodowi. Fale obijały się o jej kostki. 
Jej pierwsza porażka.
Druga.
Trzecia.
Czwarta.
Nieprzerwanie dążyła do celu, nie rozumiejąc jak wielu ludzi przy tym krzywdzi. Ona, wielka gwiazda, aktorka i w dodatku Włoszka. O nieskazitelnej cerze i lśniących włosach. Ona, Ludmiła Ferro. 
Nigdy nie chciała kochać, ani być kochana. Nigdy.
Do tej pory. 
Chłód obezwładnił jej ciało. Mroźny wiatr otulił ją niczym ciepły koc. Nie potrzebowała więcej do szczęścia.
Potrzebowała jego.
Było już za późno. Straciła go. Przez własną głupotę. Na zawsze. Przymknęła powieki. Wciągnęła nosem rześkie powietrze. Była sama. Załkała cicho. Nie potrafiła dłużej być tą idealną, tą wspaniałą. Chciała zasmakować prawdziwego życie. I słono za to zapłaciła. 
Było jej tak przeraźliwie zimno, że nic nie mogło się z tym równać.
Poza jego obojętnością.
Położyła się na piachu. Zdawało jej się, że śni. 
Snem było trwanie u jego boku.
Zacisnęła usta w wąski klinek. Jedną z rąk uderzyła o podłoże. Gwałtownie i mocno. Malutkie ziarenka odbiły się od dłoni dziewczyny, w wyniki uderzając o jej ciało. 
Nie miała siły już dłużej trzymać się w ryzach. Obezwładniła się. Jej serce skuł lód. Nie tylko sercem, ale i ciałem owładał mróz. 
Poczuła, że dłużej nie może klęczeć  na bezkresnym kobiercu cierpienia. Podniosła się, a po chwili zachwiała. Nogi były zupełnie pozbawione czucia. Bezsilne. Opadła na miękki grunt. Odpłynęła. 

Rankiem jej ciało znalazł chłopak spacerujący brzegiem. To był on. Młody Włoch padł na kolana.
Zabrała mu ją woda. 
Za późno uświadomił sobie, że ją kochał. 

Tydzień potem, cały Rzym huczał od wieści o jej śmierci. W każdej gazecie dziewczyna umierała z innego powodu.
Tylko on wiedział.
Umarła z miłości.
~
Miniaturka jest strasznie stara. Była pierwszą, którą napisałam. Co o niej myślicie? Mi osobiście się nawet podoba. 
~
Jeszcze raz: KOCHAM WAS!!!

14 komentarzy:

  1. WoW <3
    Rozdział boski ;33
    Kurde też bym chciała tak pisać :/
    Zazdroszczę talentu ;3
    Co do rozdziału:
    Ludmiła by oddała życie za Federa ;(
    W sumie nie wiem kim jest ten mężczyzna ;/
    Ale jestem bardzo ciekawa ;3
    Co do niespodzianki :
    Jprdl ;/ Łezka mi się zakręciła ;c
    To takie smutne ;c
    Kurcze blaszka...
    Czekam na kolejny rozdział ;3
    Życzę dużo weny.
    Pozdrawiam i całuje ;3
    Hej... Część... Pa... Trzymajcie się... Do następnego razu<3
    A noi PIERWSZA.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ojej! Śliczny rozdział. Troche krótki ale nie szkodzi. Co to za znajomy?! Ja chce wiedziec! Nie mam zadnego pomyslu.
    Miniaturka, jest, jest taka łał.
    Piękna, ta miłość, ta śmierć. No cudowne.
    Nudzi mi sie, (gówniany szpital -,-)
    Do nexta.
    Besos, Mechiś ;* <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Mmm, Leon taki tajemniczy, no nie powiem, ciekawie. :]]
    I Ludmi taka zdesperowana, podziwiam ją *________*
    A twoja miniaturka jest taka smutna, ale jednocześnie urocza. (Nie jestem pewna jak to ubrać w słowa)
    No i oczywiście szczęśliwych walentynek.!!!
    (Lub 15 lutego-światowy dzień singla-w zależności co obchodzisz)
    Ale mimo to wszystko sprowadza się do jednego:
    Udanego dnia.!!!
    ~Anonim Juleśka❤

    OdpowiedzUsuń
  4. Odpowiedzi
    1. Cuuudooo <3
      Lu jest taka kochana <3 Jedt gotowa otrzeć się o śmierć, żeby znależć Federico :) Fede musi wiedzieć, że Ludmi ta walczy, żeby go odnaleźć ;) Spotyka go po latach, wtedy on zostaje porwany, przez co Lu wywraca swoje życie do górynogami, żeby go znaleźć. A dzięki Vilu Ludmi wie, że musi działać szybko, wie, kto może jej pomóc :3 Mimo, że się nie znają, to Violetta i Leon zachowują się wobec Lu jak prawdziwi przyjaciele ;3
      Mam tylko nadzieję, że Ludmiła nie wplącze się w żadne bagno, i odnajdzie go szybko, całego i zdrowego <3
      Czekam na następny rozdział ;*

      Usuń
  5. Kochana.
    Rozdział przecudowny!
    Wydaje mi się, że tym znajomym jest Diego...
    Miniaturkę czytałam!
    Czytałam i słuchałam "Heart's All Gone (Interlude)" zespołu blink-182.
    Pasuje tu jak ulał!
    Szkoda mi Luśki.
    Wiesz że ja jeszcze mam beke z Podletty?
    To mnie totalnie rozjebało!
    Kocham!



    MECHI♥♡♥♡

    OdpowiedzUsuń
  6. Kochana,
    Twój blog jest cudowny ♥
    A ta historia przepiękna ♥
    Hmmmm, czyżby tym "tajemniczym" przyjacielem Leona był Diego, i to wtedy spodoba mu sie Lusia? Nie wiem :P
    Czekam niecierpliwie na next :) :*

    p.s. zajrzysz? never-say-never-fedemila.blogspot.co.uk/

    Buziaki, Mercy :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Jakieś tutvj kurczę horrory. Wiesz, dwójka młodych ludzi wchodzi do lasu i już nie wychodza. Kiedyś na basenie miałam bekę z tego, że pan wszedł do kantorka i słuch o nim zaginał. Podobno jego duch dalej tam żyje... No wiesz, coś w stylu 'pasztet' - jeśli to przeczytvłaś z nieba spadnie na Ciebie szynka chyba, że wyślesz to na 3827948478129 blogów. Nom.
    Diegoo... Ty miałeś by do cholery dobry, mieć z Lara dwójkę zaplutych dzieci, a nie się z Verdasem bratać, no ja... Dziękuję!
    Masowy spam: http://dreams-about-friend.blogspot.com/
    Chrzvnię tym linkiem wszystkim ludziom na ziemi xd

    OdpowiedzUsuń
  8. Cudo !!! <3
    Wspaniały blog !
    Chciałabym mieć taki talent jak Ty ;)
    Czekam na next ;*
    Zapraszam też do siebie :)
    http://coletteandadam.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. Super rozdział <333
    Od dwóch dni czytam twojego bloga a już przeczytałam wszystko , masz wspaniałego bloga :*

    Czekam na nowy rozdział :D

    OdpowiedzUsuń
  10. Świetny rozdział, jak wszystko co piszesz! Z każdym nowym rozdziałem ta historia robi się coraz lepsza i ciekawsza! Uwielbiam to twoje opowiadanie! Niesamowite, naprawdę! Jak ty to wszystko wymyślasz! Kocham cię za ten twój nieziemski talent do pisania! Miniaturka... hymmm brak mi słów! To jest po prostu najlepsza miniaturka, którą czytałam!! Piszesz niesamowite rzecz. Jak zwykle czekam z niecierpliwością na nexta <3
    ~~Wika

    OdpowiedzUsuń
  11. Ojej
    Dopiero dziś zaczęłam czytać nowe opowiadanie
    I szczerze przyznaje
    CUDOWNE
    Tematyka genialna
    A wykonanie achh po prostu mmmmm :*
    Czekam na kolejny
    Buziaki
    Mela

    OdpowiedzUsuń
  12. Łoo ! Ale historia !
    Ah ta wyobraźnia blogerów. Co by bez niej było?
    Świetny rozdział !
    Zapraszam do mnie, jestem nowa XD
    http://life-ludmi-ferro.blogspot.com/?m=1

    OdpowiedzUsuń
  13. Zaczarowałaś mnie! *,*
    Dobrze, że Leon zgodził się pomóc naszej kochanej Lu ;3
    Ale boje się, że wpląta się w jakieś bagno...
    Oby Federowi nic nie było ;-;
    A co do miniaturki - cudowna, jak każde twoje dzieło...
    Wenyyy!
    Besos - Maja♥

    OdpowiedzUsuń

Czytasz? Skomentuj!