sobota, 17 stycznia 2015

Es Posible - LX


~ Istnieje wiele rodzajów tortur, ale tęsknota za ukochaną osobą zdaje się być najgorszą z możliwych. ~
*12 lat później* 

*Federico* 
Siedziałem w pokoju, na łóżku i oglądałem stare albumy. Ciągle nie umiem pozbierać się po śmierci Ludmiły. Kiedy naszej małej, kochanej córeczki, Lili nie ma w pobliżu nie umiem się nawet uśmiechnąć. Tylko przy niej zakładam maskę. Nieraz, kiedy Li jest u siebie, a ja nie wiem co ze sobą zrobić, czuje Ludmiłę. Mam głupie wrażenie, że ona tam gdzieś w świecie jest i czeka na mnie. Nie umiem tego wytłumaczyć. Od jej śmierci minęło tak wiele lat, a mi ciągle brakuje jej obecności. Ubrania mojej kochanej ciągle wiszą w garderobie. Nie umiem się ich pozbyć. Nieraz idę tam i muskam opuszkami lekki materiał. Jednak to nic nie daje. Nigdy już nie poczuję jej ust na swoich, nigdy więcej nie przytuli się do mnie. Nigdy nie zakryje mi oczu od tyłu i nie każe zgadywać kto za mną stoi. Nigdy, nigdy, nigdy. Jej już po prostu nie ma. Nawet nie czuję jej obecności.
Nagle usłyszałem czyjeś kroki na schodach. Szybko schowałem zdjęcia pod łóżko. Włączyłem telewizor i udałem, że oglądam to, co akurat w nim leciało.
- Tato? Co ty oglądasz? - usłyszałem od drzwi. Do środka weszła Lilcia. Rzuciła torbę z książkami na podłogę, zaśmiała się, podeszła do mnie i ucałowała mój policzek.
- Jak było w szkole, aniołku? - zapytałem z uśmiechem.
- Dobrze. Pokażę ci coś. - schyliła się, a ja tylko miałem nadzieję, że nie zobaczy foto- książki. - Tata... co to? - zapytała, podając mi czarny album.
- Nic takiego, kochanie. Co chciałaś mi pokazać?
- Nie, już nie ważne - zamrugała kilka razy. - To coś ma jakiś związek z mamą, prawda? - nie wiedziałem co jej odpowiedzieć. Spuściłem tylko głowę. - Proszę, proszę powiedz mi. Nie wiesz jak to jest, kiedy nie masz pojęcia jaka była twoja matka. Nie zdajesz sobie sprawy jak to bardzo boli, gdy nie możesz jej sobie nawet wyobrazić, bo nie masz bladego pojęcia co lubiła, jakie miała pasje, a nawet jak wyglądała. Tato, ja już nie jestem małym dzieckiem, proszę cię, błagam, opowiedz mi o niej. Jedyne czego wszyscy przede mną nie ukrywacie, to to, że miała na imię Ludmiła i zmarła w dniu mojego urodzenia - w oczach dziewczynki zalśniły łzy.
- Jesteś do niej taka podobna - westchnąłem. - Dobrze, usiądź - wskazałem na miejsce obok. Posłusznie wykonała polecenie.
- Tylko pamiętaj, że możesz mi mówić naprawdę o wszystkim. Ogarniam już miłość i w ogóle, więc... - oparła głowę na moim ramieniu.
- Miała takie same włosy jak ty. I oczka też. Jesteś prawie taka sama jak ona. Nawet tak samo uparta. Jaka była? Cudowna. Piękna, niezwykle utalentowana osóbka, z masą wdzięku i wewnętrznego blasku. Mądra, pilna, pracowita... odziedziczyłaś po niej te cechy. Miła, pomocna i kochana, ale nieraz potrafiła być naprawdę wredna. Zawsze wiedziała czego chce i dążyła do ideału. Uwielbiała muzykę, taniec i sztukę. Przez krótki czas nawet pracowała jako modelka. Grała w kółku teatralnym... Ogólnie bardzo często występowała na scenie. Kochałem patrzeć na jej zwinne ruchy w rytmie muzyki... - westchnąłem. Zastanawiałem się co powiedzieć dalej. -  Kiedy zarzucała swoje złote loki na plecy, w powietrzu unosił się zapach rumianku, a szminka, której używała musiała być truskawkowa - uśmiechnąłem się do siebie. - A widzisz, kochanie, Lucię poznałem jeszcze w liceum, chodziliśmy do jednej klasy. Była niezwykle inteligentna. Miała wielkie ambicje. Chciała być kimś ważnym dla świata, pomagać innym... Zakochałem się w niej, kiedy tylko pierwszy raz ją zobaczyłem. Ten lśniący, blond kucyk i bursztynowe oczy. Ale ona mnie nie znosiła. Próbowałem się z nią umówić, ale uważała, że do każdej dziewczyny podchodzę w ten sam sposób. Mówiła, że jestem idiotą - mimowolnie zaśmiałem się. - Ale pewnego dnia nauczycielka kazała nam razem zrobić jakąś pracę. Kiedy spacerowaliśmy po parku i omawialiśmy jej szczegóły, ktoś do niej zadzwonił i musiała iść. Zrobiłem głupio, ale śledziłem ją. Okazało się, że prowadzi podwójne życie. To wszystko było takie skomplikowane... Twoja babcia kazała jej uczyć się w prestiżowej szkole muzycznej, podczas gdy moja biedna Ludmiłka wolała być normalną nastolatką. Bała się, że jeśli wiem, to wydam jej sekret. Nigdy nie miałem zamiaru tego robić. Zbyt bardzo mi na niej zależało. Potem staliśmy się przyjaciółmi. Bardzo dobrymi. Potrafiliśmy rozmawiać o wszystkim. Aż wreszcie przyznała, że mnie kocha. Tak zaczęła się nasza wspólna przygoda, która jest tak zagmatwana, że trudno będzie mi ją wyjaśnić, ale chodzi mniej więcej o to, że jaj matka dowiedziała się o tym, co nas łączy, a w międzyczasie zerwała z facetem, z którym była w ciąży, a tak nawiasem mówiąc to chodzi o ojca Fran, więc John jest twoim wujkiem... Zabrała Lu z Buenos Aires do Hiszpanii. Nie kontaktowaliśmy się wtedy bardzo długo, bo twoja mama prosiła, żebym o niej zapomniał, ale nie umiałem. Ona tym czasem była z takim Troyem... I pewnego dnia spotkaliśmy się. Wygrałem wyjazd do tego miasta. Okazało się, że mnie okłamała i wściekły wyjechałem, pozostawiając ją. Już następnego dnia zobaczyłem ukochaną w domu Vilu. Wróciła, uciekła, bo Violetta nagadała jej, że miałem wypadek. Pogodziliśmy się. Po pewnym zdarzeniu, zresztą pewnie się domyślisz, okazało się, że Ludka jest w ciąży. Ze mną oczywiście. Było nam dobrze, do puki jej matka nie chciała jej otruć przez co ona poroniła. Zaczęliśmy się kłócić, aż w końcu ona ponownie wyjechała do Hiszpanii. Zobaczyłem ją dopiero na naszej rozprawie rozwodowej, której udało się uniknąć, bo wytłumaczyliśmy sobie wszystko. Znów zaszła w ciąże i po raz kolejny było cudownie. Ale szczęście jest kruche, maleńka i nie trwa zbyt długo, niestety. Musieliśmy opuścić Argentynę, bo ojciec Lu i Violi chciał nas wszystkich pozabijać, a bynajmniej tak tłumaczyła to Angie. Spędziliśmy w Paryżu pięć pięknych miesięcy. Resztę historii znasz... Ale musisz wiedzieć, że  twoja matka była najwspanialszą kobietą na ziemi. Taka delikatna, jak kwiatek. Śliczna i kochająca. Nikt nie będzie w stanie jej zastąpić. Jeśli chcesz wiedzieć, jak wyglądała, to proszę - podałem córce zdjęcia. - Idę na spacer kochanie - ucałowałem jej czółko.
Potrzebowałem samotności. Nie mogłem wytrzymać wspomnień. Były jak arszenik. Zatruwały mi życie. Nie chcę już dłużej siedzieć i nic nie robić.
Wcisnąłem ręce w kieszenie. Wszedłem do najbliższego sklepu i kupiłem paczkę żyletek. Pamiętam, jak Lusia mówiła mi, że boli tylko pierwsze cięcie. Będę miał okazję się przekonać. Poszedłem na cmentarz. Przykucnąłem przy nagrobku. W głowie dudniły mi jej słowa "Opiekuj się naszą małą córeczką.". Ona już nie jest mała. Ona da sobie radę. Ma jeszcze wiele ludzi. Ma charakter mojej żony. Jest silna i da sobie radę, wiem to. Po prostu wiem.
- Zaraz będziemy razem, Ludka - szepnąłem.
Potem tylko otworzyłem zakupioną rzecz i kilkakrotnie przejechałem nią po skórze.
Usłyszałem cichy krzyk. Nie mój.
- Nie! - płakała... Ludmiła?

*w tym samym czasie*

*Ludmiła*
Już tak długo błądzę po świecie. Nie wiem kim jestem. Nie wiem, co się stało. Nic nie wiem. Ludzie zupełnie nie zwracają na mnie uwagi. Jakbym była niewidzialna... Czemu tak jest?
Żebym jeszcze wiedziała jak wrócić do domu... żebym wiedziała gdzie jest mój dom. Ale oczywiście ja nie mogę nic pamiętać. Bo po co, prawda?
Tego dnia coś kazało mi iść tam, a nie gdzie indziej. Coś ciągnęło mnie ku ogromnej willi. Nie wiem co i czemu. Po prostu musiałam.
Przeniknęłam do środka. Drzwi były otwarte na oścież, co w sumie mnie nie zdziwiło. W końcu na dworze panował upał.
Czułam się dziwnie, to miejsce wydało mi się tak niesamowicie znajome. Rozglądałam się wszędzie, penetrując teren. Nagle zobaczyłam jakąś dziewczynkę. Mimowolnie, podążyłam za nią, po schodach. Była do mnie niesamowicie podobna. Chwilę potem moim oczom ukazał się bardzo przystojny mężczyzna. Jego też skądś znałam. Tylko, kurcze, skąd?! Rozmawiali chwilę, a w pewnym momencie z ust blondyneczki padło słowo "mama". Poczułam ukłucie w okolicy serca. Wszystko powoli wracało.
Stanęłam przed Fede, ale on nie zauważył mnie. Dotknęłam jego ramienia, ale nie zareagował. Znów to samo. Spojrzałam na moją córeczkę. Chwila! Przecież ja umarłam... Nie! Proszę, tylko nie to. Chciałam być znów przy nich. Chciałam móc przytulić, pocałować. Chciałam, tak bardzo chciałam. Wiedziałam jednak, że to nieosiągalne. Nie żyłam.
Usiadłam na podłodze. Teraz kiedy już wiem, będę mogła chociaż przy nich być.
Przysłuchiwałam się uważnie słowom męża. Opowiadał Lili naszą historię. Chciałam zapłakać, ale nie miałam czym, więc westchnęłam tylko cichutko.
Po jakimś czasie Włoch wstał. Poszłam za nim. Szliśmy ulicami miasta, a ja dopiero teraz zdałam sobie sprawę z tego, jak wiele straciłam, jak wiele mnie ominęło i co się stało. Wszedł do sklepu, a ja postanowiłam zaczekać. Opierałam się chwilę o ścianę budynku. Zadawałam sobie tylko jedno pytanie - dlaczego ja? Starałam się znaleźć odpowiedź, ale nie dawałam rady. Po prostu. W końcu on wyszedł, a ja zobaczyłam, co trzymał w ręce. Moje serce, gdybym je miała, pewnie biłoby teraz sto razy na sekundę. Kupił żyletki... Miałam nadzieję, że nie to, o czym myślałam. Jednak myliłam się. Doszliśmy nad mój grób. Mówił, że zaraz będziemy razem. Nie  mógł, nie mógł! Przyłożył ostry przedmiot do nadgarstka i energicznie przeciągnął nim po skórze...
- Nie! - krzyknęłam.
Zachwiałam się i upadłam. Zrobiło mi się całkowicie ciemno przed oczami...


~
Pfffffffffffff..............i co teraz i co teraz? Taka tajemnica i zostawiłam ją na epilog. 
Co myślicie? Tylko szczerze, okay? 
~
Moje kochane perełki ♥ Tak, o Was mówię ♥ 
~
No cóż... spojlera z epilogu raczej nie dam xD

10 komentarzy:

  1. Kochasz tajemnice, prawda? Nie wiedziałam, że można tak ciekawie prawie-zakończyć tą historię. Nie mogę się doczekać epilogu <3 Wiedziałam od razu , że nie uśmiercisz Luśki w taki sposób, że nie będziesz pisała z jej perspektywy. Co ja myślę ... hymm to po prostu było BOSKIE i cudowne Szczerość to moje drugie imię, więc wszystkie komentarze jakie napisałam były w 100% szczere i prawdziwe. Szykuj się na długi komentarz przy epilogu, taką mam nadzieję, że oddam w następnym komentarzu to jak wspaniałe jest, było i będzie to opowiadanie, ale to później.
    ~~Wika

    OdpowiedzUsuń
  2. Wercik !
    Jesteś bardzo niedobra !
    Ale jednocześnie tak bardzo mnie intrygujesz !
    Wiesz co mi się przypomniało ? Niedawno czytałam pewną książkę i byłoby bosko gdybys tu zastosowała to samo co tam !
    Nie chce zdradzać wiele ale byłoby tak cudownie gdyby ona wróciła ...
    Aż mi dreszcz przeszedł.
    To jest takie cudowne.
    Nadal jestem pod wielkim wrażeniem twojego talentu, zresztą jak zawsze kiedy Cię czytam ;)
    Jak zwykle nie moge doczekać sie kolejnych rozdziałów.
    Jestem ciekawa co przygotowaławas dla nas w epilogu ;)
    Kocham Cię mocno ;*
    Alex ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudo *.* to jest łał. Fede idioto! Zostawosz 12letnią córke sam!? Zyj! I ty Lu tez masz żyć! Ale dramatycznie. Idealnie. Kocham i zapraszam do mnie na rozdzial ruggcedes.blogspot.com nie jest on ani troche tak dobry jak twoj ale no cuz nie kazdy rodzi sie z talentem. Ty go masz a ja akurat nie
    Te amo, Mechiś

    OdpowiedzUsuń
  4. Uuu.. Cudeńko.. Fede ty idioto...

    OdpowiedzUsuń
  5. Ojej, rozdział cudowny... Przepraszam, ze dopiero teraz komentuję, ale wcześniej jakoś się nie złożyło.To pewnie przez to lenistwo.
    Dlaczego wszyscy dookoła mają takie cudowne opowiadania, taki talent, a ja?
    No ale nie będę się tu nad sobą użalać, z ogromną niecierpliwością czekam na następny rozdział. A no właśnie, rozdział... Jeszcze nie było ani jednego, który w jakikolwiek sposób by mnie nie dotknął. Dziękuję.
    Pozdrawiam, do zobaczenia;**

    OdpowiedzUsuń
  6. Najlepszy...
    Oj Feder... Masz żyć. A może Lucia żyć????
    Uhhh. Zazdroszczę. Talentu.
    To genialny rozdziałek.
    A teraz podsumowanko. Es Posible
    Najlpesze opowiadanie..
    Tyle się działo.
    Nigdy nie zapomne...
    Bożę ponad 50 rozdziałów, a każdy to cudo.
    Ale co się dziwić. Na BEST blogu BEST tekst.
    Pozdrawiam i czekam na następne..
    Alex

    OdpowiedzUsuń
  7. Jestem :)
    Mam duże zaległości na każdym blogu. Chciałam odejść ,ale coś trzymało mni jednak tutaj w tym świecie. Nie wytrzymałam. Bez pisania... Jestem nikim. Tylko tutaj mogę być sobą. Mam nadzieje ,że rozumiesz o co mi chodzi :) Rozdział jest przecudowny chyba najbardziej mi się podoba ze wszystkich jest taki.. tajemniczy. Ojejuniu tak szybko to wszytsklo zleciało już za chwilę będzie epilog... Nie wierzę w to... Mam nadzieję ,że kolejne rozdziały będą tak samo genialne ( co ja gadam na pewno będą) Z każdym dniem piszesz coraz lepiej... Kocham Cię.
    Dawna Na Tka
    Mrs Dark

    OdpowiedzUsuń
  8. On na żyć.
    Ona ma żyć.
    Koniec . !!!!



    MECHI♥♡♥♡

    OdpowiedzUsuń
  9. Super opowiadanie! Płakałam przy 2 ostatnich rozdziałach.

    OdpowiedzUsuń

Czytasz? Skomentuj!