~ Kłamstwo to produkt uboczny strachu. ~
*Ludmiła*
Na dzisiaj byłam umówiona z ginekologiem. Bardzo się bałam. Wstałam wcześnie. Zrobiłam wszystko, co robi się rano i postanowiłam obudzić Federico. Poszłam do sypialni, w której jeszcze spał mój mąż. Wyglądał tak słodko w samym podkoszulku i bokserkach, z zupełnie rozczochraną grzywką. Pochyliłam się nad nim i musnęłam jego wargi swoimi. Wolno otworzył oczka.
- Pobudka, śpiąca królewno - szepnęłam, rozbawiona.
- Zobaczyć cię zaraz po przebudzeniu, to najlepszy początek dnia - mrukną zalotnie, po czym wychylił się.
Złapał mnie w talii i przyciągnął do siebie. Wykradał mi pocałunki, a z każdą chwilą pogłębiał je coraz bardziej. Przewrócił mnie na plecy, Zsunął ze mnie srebrne bolerko, które miałam na sobie. Całował szyję, a ja wzdychałam cichutko. Gdy zabrał się za rozpinanie guzików w koszulce, którą miałam na sobie, musiałam usiąść.
- Fede, ale ja... ja jestem w ciąży - zmieszana, bawiłam się jednym z loków.
- Ale przed piątym miesiącem, prawda? - zapytał, na co kiwnęłam lekko głową. - Więc możemy - mrugnął do mnie. - Oczywiście, jeśli chcesz.
Zamiast odpowiedzieć, zacisnęłam pięść na jego koszulce, wpijając się w aksamit ust. Ostrymi paznokciami rozszarpałam materiał przylegający do klatki piersiowej ukochanego. Zrzucił ze mnie bluzkę i zsunął czarne rurki.
Bawił się ze mną, jak zawsze z resztą. To co robi z moim ciałem jest zaskakujące. Potrafi wprowadzić mnie w stan błogości, zaledwie całując mój brzuch. Choć dziś raczej nie doszło do niczego, czułam się jak w niebie. Właściwie, to zawsze się tak czuję, kiedy tylko Feduś jest przy mnie.
- Jak to możliwe, że za każdym razem jesteś dla mnie jeszcze bardziej pociągająca? - na słowa Federa zaśmiałam się cicho. Zawsze reaguję podobnie na jego zaczepki.
- A pociąga cię perspektywa zjedzenia jajecznicy? - zapytałam wtulona w jego umięśnione ramiona.
- Nie - zaprzeczył. Spojrzałam na niego, unosząc brwi. - Dziś zjemy naleśniki.
Wstałam, ubrałam na siebie zrzucone przedtem ciuchy i czekałam, aż Federico znajdzie coś w swojej szafie, Potem jeszcze układał grzywkę. A ponoć to kobiety dłużej się szykują...
Po jakiejś godzinie udało nam się zejść na dół. Razem zrobiliśmy pyszne śniadanko, które z chęcią zjadłam, bo byłam głodna. Fede chyba też był, choć jemu trudno się dziwić, zmęczony był chłopak.
Skończyłam posiłek, ale nie wstałam. Patrzyłam tępo w jeden punkt na ścianie, bo przypomniało mi się, że za jakąś godzinę mamy się stawić u lekarza. Zdałam sobie sprawę z tego, że trzęsą mi się dłonie. Strach przepełniał mnie całą. Calutką. Od góry do dołu.
- Co jest, kotku? - on najwyraźniej to zauważył.
- Martwię się - wyznałam, wbijając wzrok w blat stołu.
Na dzisiaj byłam umówiona z ginekologiem. Bardzo się bałam. Wstałam wcześnie. Zrobiłam wszystko, co robi się rano i postanowiłam obudzić Federico. Poszłam do sypialni, w której jeszcze spał mój mąż. Wyglądał tak słodko w samym podkoszulku i bokserkach, z zupełnie rozczochraną grzywką. Pochyliłam się nad nim i musnęłam jego wargi swoimi. Wolno otworzył oczka.
- Pobudka, śpiąca królewno - szepnęłam, rozbawiona.
- Zobaczyć cię zaraz po przebudzeniu, to najlepszy początek dnia - mrukną zalotnie, po czym wychylił się.
Złapał mnie w talii i przyciągnął do siebie. Wykradał mi pocałunki, a z każdą chwilą pogłębiał je coraz bardziej. Przewrócił mnie na plecy, Zsunął ze mnie srebrne bolerko, które miałam na sobie. Całował szyję, a ja wzdychałam cichutko. Gdy zabrał się za rozpinanie guzików w koszulce, którą miałam na sobie, musiałam usiąść.
- Fede, ale ja... ja jestem w ciąży - zmieszana, bawiłam się jednym z loków.
- Ale przed piątym miesiącem, prawda? - zapytał, na co kiwnęłam lekko głową. - Więc możemy - mrugnął do mnie. - Oczywiście, jeśli chcesz.
Zamiast odpowiedzieć, zacisnęłam pięść na jego koszulce, wpijając się w aksamit ust. Ostrymi paznokciami rozszarpałam materiał przylegający do klatki piersiowej ukochanego. Zrzucił ze mnie bluzkę i zsunął czarne rurki.
Bawił się ze mną, jak zawsze z resztą. To co robi z moim ciałem jest zaskakujące. Potrafi wprowadzić mnie w stan błogości, zaledwie całując mój brzuch. Choć dziś raczej nie doszło do niczego, czułam się jak w niebie. Właściwie, to zawsze się tak czuję, kiedy tylko Feduś jest przy mnie.
- Jak to możliwe, że za każdym razem jesteś dla mnie jeszcze bardziej pociągająca? - na słowa Federa zaśmiałam się cicho. Zawsze reaguję podobnie na jego zaczepki.
- A pociąga cię perspektywa zjedzenia jajecznicy? - zapytałam wtulona w jego umięśnione ramiona.
- Nie - zaprzeczył. Spojrzałam na niego, unosząc brwi. - Dziś zjemy naleśniki.
Wstałam, ubrałam na siebie zrzucone przedtem ciuchy i czekałam, aż Federico znajdzie coś w swojej szafie, Potem jeszcze układał grzywkę. A ponoć to kobiety dłużej się szykują...
Po jakiejś godzinie udało nam się zejść na dół. Razem zrobiliśmy pyszne śniadanko, które z chęcią zjadłam, bo byłam głodna. Fede chyba też był, choć jemu trudno się dziwić, zmęczony był chłopak.
Skończyłam posiłek, ale nie wstałam. Patrzyłam tępo w jeden punkt na ścianie, bo przypomniało mi się, że za jakąś godzinę mamy się stawić u lekarza. Zdałam sobie sprawę z tego, że trzęsą mi się dłonie. Strach przepełniał mnie całą. Calutką. Od góry do dołu.
- Co jest, kotku? - on najwyraźniej to zauważył.
- Martwię się - wyznałam, wbijając wzrok w blat stołu.
- Naprawdę nie masz czego. Poza tym, jeśli chcesz, pójdę z tobą - zaproponował
- Nie! - krzyknęłam. Nie mogłam do tego dopuścić. Najpierw powinnam upewnić się, że mój książę jest też ojcem mojego dziecka. - Znaczy... no nie trzeba. Obiecałam Violi, że ją zabiorę - wymyśliłam na poczekaniu.
- Ok. W takim razie chodź, podwiozę cię do niej, a przy okazji posiedzę z Leonem - to nie była prośba, wiedziałam to.
Miałam wielką nadzieję, że Vilu nie będzie na mnie zła, ani nie wsypie mnie. Przecież ona nie ma pojęcia, że jestem niepewna...
Założyłam czarne, zamszowe koturny. W tych samych butach opuszczałam ten dom kilka miesięcy temu i nigdy nie sądziłam, że tu wrócę. Na szczęście los uśmiechnął się do mnie. Może i tym razem szczęście mi sprzyja. Spojrzałam na swoje odbicie w lustrze. Musi być okay. Wiele razy to sobie powtarzałam i w końcu zawsze jakoś dobrze się wszystko kończyło.
Weszłam do naszego samochodu, zapięłam pasy i w nerwach czekałam aż zajedziemy pod dom mojej siostry.
Miałam wielką nadzieję, że Vilu nie będzie na mnie zła, ani nie wsypie mnie. Przecież ona nie ma pojęcia, że jestem niepewna...
Założyłam czarne, zamszowe koturny. W tych samych butach opuszczałam ten dom kilka miesięcy temu i nigdy nie sądziłam, że tu wrócę. Na szczęście los uśmiechnął się do mnie. Może i tym razem szczęście mi sprzyja. Spojrzałam na swoje odbicie w lustrze. Musi być okay. Wiele razy to sobie powtarzałam i w końcu zawsze jakoś dobrze się wszystko kończyło.
Weszłam do naszego samochodu, zapięłam pasy i w nerwach czekałam aż zajedziemy pod dom mojej siostry.
- Vilu, to jak? Gotowa? - zapytałam, gdy otworzyła nam drzwi.
-Co? - zapytała zmieszana. Kurde, wiedziałam, że tak to będzie.
- No jak to, przecież jedziesz ze mną do ginekologa - w myślach modliłam się by mnie zrozumiała.
- Hm? - Violka, czemu jesteś taka niekumata?!
- Wczoraj o tym rozmawiałyśmy. Przez telefon. Pamiętasz? - zrobiłam minę typu 'ratuj, błagam!' i dzięki Bogu zrozumiała moje przesłanie.
- Ach, tak! - zawołała. - Przypominam sobie. Tylko daj mi minutkę. Zresztą, wejdźcie do środka.
Pociągnęła mnie w stronę swojego pokoju, kiedy tylko przekroczyliśmy próg. Zdążyłam zauważyć, że w salonie siedział Leon z miską popcornu. Oglądał chyba jakiś mecz.
Szatynka zamknęła za nami drzwi. W pomieszczeniu panował zupełny bałagan. Na podłodze leżała sterta ubrań, na burku porozwalała masę książek, nie pościeliła łóżka, nie odsłoniła okien, nie pozamiatała... Jednym słowem - pewnie pokłóciła się z Leonem.
Szatynka zamknęła za nami drzwi. W pomieszczeniu panował zupełny bałagan. Na podłodze leżała sterta ubrań, na burku porozwalała masę książek, nie pościeliła łóżka, nie odsłoniła okien, nie pozamiatała... Jednym słowem - pewnie pokłóciła się z Leonem.
-Czy ty, Lu, już do reszty zgłupiałaś? - wydarła się na mnie szeptem.
- Wybacz kochana, musiałam coś wymyślić - spuściłam głowę na znak tego, że jest mi wstyd.
- Ale po co?
- Bo...em... No bo ja.nie.wiem.czy.to.dziecko.Fede.czy.Troya - wyznałam na jednym wdechu. Tak jakby mi trochę ulżyło, że już nie trzymam wszystkiego w sobie.
- Jak możesz tego nie wiedzieć?!- wytrzeszczyła oczy. - I czekaj, że kogo?! A mniejsza... - machnęła ręką - i co masz zamiar zrobić?
- Dowiem się z kim jestem w ciąży. Fede wie, że go zdradziłam, ale nie ma pojęcia z kim i jak. Jeśli się dowie, wpadnie w szał. Mimo wszystko powiedziałabym mu. A jeśli on jest ojcem, wszyscy będą szczęśliwi - ucięłam.
Moja przyjaciółka tylko z dezaprobatą pokiwała głową.
Moja przyjaciółka tylko z dezaprobatą pokiwała głową.
*Violetta*
Ludka była już u tego swojego lekarza. Siedziałam w poczekalni, przeglądałam strony jakiegoś beznadziejnego brukowca i myślałam nad tym, jaka ona jest głupia. No bo jak można nie wiedzieć z kim jest się w ciąży. Nie chcę mówić, że zachowała się jak jakaś dziwka, bo ja sama i moja przeszłość nie jesteśmy święte. Ale to już lekka przeginka. Rozumiem, że była upita, a człowiek w takim stanie robi różna rzeczy, jednak to przekracza granice mojej wyobraźni.
Nagle poczułam niedopisany ból. Syknęłam.
Jakaś kobieta siedząca obok podbiegła do pielęgniarki na recepcji.
- Przepraszam, ta pani chyba rodzi - wskazała na mnie.
Siostra zawołała lekarza. Ten stwierdził, po zobaczeniu mnie, że faktycznie moje dzieci postanowiły zobaczyć świat. Nie mogłam wytrzymać skurczy. Odeszły mi wody. Przewieźli mnie na porodówkę. Kazali przeć. Niewiele pamiętam. Wszystkie myśli skupiłam na tym, by urodzić.
- Który to miesiąc? - zapytał mężczyzna.
- Początek ósmego - wydusiła.
On kiwną porozumiewawczo do pielęgniarki. Nie wiedziałam czy to dobrze, czy raczej nie. Mam nadzieję, że ta pierwsza opcja...
Nagle poczułam niedopisany ból. Syknęłam.
Jakaś kobieta siedząca obok podbiegła do pielęgniarki na recepcji.
- Przepraszam, ta pani chyba rodzi - wskazała na mnie.
Siostra zawołała lekarza. Ten stwierdził, po zobaczeniu mnie, że faktycznie moje dzieci postanowiły zobaczyć świat. Nie mogłam wytrzymać skurczy. Odeszły mi wody. Przewieźli mnie na porodówkę. Kazali przeć. Niewiele pamiętam. Wszystkie myśli skupiłam na tym, by urodzić.
- Który to miesiąc? - zapytał mężczyzna.
- Początek ósmego - wydusiła.
On kiwną porozumiewawczo do pielęgniarki. Nie wiedziałam czy to dobrze, czy raczej nie. Mam nadzieję, że ta pierwsza opcja...
*Ludmiła*
Wyszłam z gabinetu. Byłam tak niesamowicie szczęśliwa. Okazało się, że urodzę dziecko Federico. Mojego kochanego! Byłam uśmiechnięta od ucha do ucha. Rozejrzałam się w poszukiwaniu Violetty, by przekazać jej dobrą wiadomość, ale nigdzie nie widziałam szatynki. Podeszłam do jednej z pracownic, mając nadzieję, że ona wie, co się stało z moją przyjaciółką.
- Przepraszam, taka brunetka, co tu siedziała... Nie wie pani co się z nią stało?
- Wydaje mi się - zwróciła się do mnie, unosząc wzrok znad pliku kartek - że mówisz o tej dziewczynie, która zaczęła rodzić. Nie mogę wiele powiedzieć, chyba, że jesteś kimś z rodziny.
- Jestem jej siostrą - wyjąkałam. - A-ale, ona była dopiero w ósmym miesiącu... czy, czy jej dzieci,,,czy one przeżyją?
- Proszę pani, spokojnie. Mamy bardzo wysoki poziom. Ratowaliśmy niemowlęta nawet z dwudziestego tygodnia - mówiła oschle. - Proszę, żeby pani zadzwoniła do męża bądź chłopaka pani siostry, jeśli takowy istnieje, oczywiście. Potem może się pani skierować na prawo, do sali sto siedem.
Odeszła, pozostawiając mnie samą. Cała się trzęsłam. Bardzo się martwiłam. Ok, może i rodziły się u nich wcześniaki i to nawet bardzo małe, ale umierały też całkiem normalne dzieci...Olivia.
Oparłam się o ścianę. Drżącymi rękami wyjęłam z torebki komórkę. Wykręciłam numer Leona, ale nie odebrał. Raz, drugi, trzeci... W końcu przestałam się starać i zadzwoniłam do męża. On odebrał po pierwszym sygnale.
- Halo? Czego chcesz? - zapytał trochę chamsko. Auć. Fede, nie mam czasu, ale powiedziałabym ci coś o tym, jak się zachowujesz wobec mnie. Czy ja ci coś złego zrobiłam?
- Przyjeżdżajcie natychmiast, Violetta rodzi - powiedziałam pospiesznie.
- Jasne, zaraz będziemy. Królewno - warknął, po czym się rozłączył.
Nie rozumiem, czemu jest taki opryskliwy. Mimo, że użył ładnego określenia, wcale nie było to miłe.
Westchnęłam głęboko.Usiadłam na jednym z plastikowych krzeseł i tylko czekałam. Bo nic innego mi nie pozostało.
Wyszłam z gabinetu. Byłam tak niesamowicie szczęśliwa. Okazało się, że urodzę dziecko Federico. Mojego kochanego! Byłam uśmiechnięta od ucha do ucha. Rozejrzałam się w poszukiwaniu Violetty, by przekazać jej dobrą wiadomość, ale nigdzie nie widziałam szatynki. Podeszłam do jednej z pracownic, mając nadzieję, że ona wie, co się stało z moją przyjaciółką.
- Przepraszam, taka brunetka, co tu siedziała... Nie wie pani co się z nią stało?
- Wydaje mi się - zwróciła się do mnie, unosząc wzrok znad pliku kartek - że mówisz o tej dziewczynie, która zaczęła rodzić. Nie mogę wiele powiedzieć, chyba, że jesteś kimś z rodziny.
- Jestem jej siostrą - wyjąkałam. - A-ale, ona była dopiero w ósmym miesiącu... czy, czy jej dzieci,,,czy one przeżyją?
- Proszę pani, spokojnie. Mamy bardzo wysoki poziom. Ratowaliśmy niemowlęta nawet z dwudziestego tygodnia - mówiła oschle. - Proszę, żeby pani zadzwoniła do męża bądź chłopaka pani siostry, jeśli takowy istnieje, oczywiście. Potem może się pani skierować na prawo, do sali sto siedem.
Odeszła, pozostawiając mnie samą. Cała się trzęsłam. Bardzo się martwiłam. Ok, może i rodziły się u nich wcześniaki i to nawet bardzo małe, ale umierały też całkiem normalne dzieci...
Oparłam się o ścianę. Drżącymi rękami wyjęłam z torebki komórkę. Wykręciłam numer Leona, ale nie odebrał. Raz, drugi, trzeci... W końcu przestałam się starać i zadzwoniłam do męża. On odebrał po pierwszym sygnale.
- Halo? Czego chcesz? - zapytał trochę chamsko. Auć. Fede, nie mam czasu, ale powiedziałabym ci coś o tym, jak się zachowujesz wobec mnie. Czy ja ci coś złego zrobiłam?
- Przyjeżdżajcie natychmiast, Violetta rodzi - powiedziałam pospiesznie.
- Jasne, zaraz będziemy. Królewno - warknął, po czym się rozłączył.
Nie rozumiem, czemu jest taki opryskliwy. Mimo, że użył ładnego określenia, wcale nie było to miłe.
Westchnęłam głęboko.Usiadłam na jednym z plastikowych krzeseł i tylko czekałam. Bo nic innego mi nie pozostało.
*Federico*
Weszliśmy do środka. Leon jechał tak szybko, że bałem się o swoje życie. Mam nadzieję, że Lu wyjaśni mi coś... Okłamała mnie. A to boli. Nie czułbym się tak zraniony, gdyby przyznała, że nie wie, czy to właśnie ze mną jest w ciąży. Wiem przecież o tym, że między nami nie zawsze było cudownie.
Weszliśmy do środka. Leon jechał tak szybko, że bałem się o swoje życie. Mam nadzieję, że Lu wyjaśni mi coś... Okłamała mnie. A to boli. Nie czułbym się tak zraniony, gdyby przyznała, że nie wie, czy to właśnie ze mną jest w ciąży. Wiem przecież o tym, że między nami nie zawsze było cudownie.
- Gdzie Violetta? - zapytał mój przyjaciel od razu kiedy zobaczył Lu.
Blondi wstała z krzesła na którym siedziała. Widziałem w jej cudnych oczach strach i niepokój. Może dałem jej jakieś sprzeczne sygnały, kiedy rozmawialiśmy. Chyba byłem zbyt ostry.
Blondi wstała z krzesła na którym siedziała. Widziałem w jej cudnych oczach strach i niepokój. Może dałem jej jakieś sprzeczne sygnały, kiedy rozmawialiśmy. Chyba byłem zbyt ostry.
- W sali 107 - powiedziała beznamiętnie po czym ruszyła za Meksykaninem.
- Stój, Lu. Leon, zaraz dojdziemy - złapałem ją za łokieć i przyciągnąłem do siebie. Na moje słowa chłopak tylko skinął głową, nawet na mnie nie patrząc. Denerwował się bardzo, to jasne.
- Co się stało kochanie? - zagryzła nerwowo dolną wargę. Czyli jednak miała coś na sumieniu i wcale mi się nie wydawało. Bo tak długim obcowaniu z moją żoną zdążyłem nauczyć się co oznacza jaka reakcja.
- Nie byłaś umówiona z Violą. Leon mówił, że miała zamiar czytać książkę i cały dzień siedzieć w pokoju, bo się pokłócili. Czemu mnie okłamałaś? - syknąłem zły.
- No... Bo ja musiałam się upewnić, czy na pewno ty jesteś ojcem tego dziecka - wbiła wzrok w czubki swoich butów. - Przykro mi.
- Lucia, przecież ja wiem, że... wiem to. Nie złościłbym się, gdybyś mi powiedziała, że masz wątpliwości. Jest mi teraz przykro, że zostałem oszukany. Przez ciebie - westchnąłem. Uleciała ze mnie cała wściekłość. Na nią nie potrafię się gniewać. Jest zbyt delikatna i zawsze boję się, że ją skrzywdzę. Jestem w stanie wybaczyć złotowłosej wszystko.
- Przepraszam.. Powiem ci coś na pociechę. Ty będziesz tatusiem. Nie Tro...em... ktoś inny.
- Przecież zdążyłem się domyślić, że byłaś wtedy z Troyem, kochanie. To nic trudnego. Cieszę się, naprawdę. I nie chcę się kłócić - przytuliłem Lucię. To same dobre wiadomości. To wspaniałe, że mam taką cudowną żonę i niebawem będę miał i synka lub córeczkę. Musnąłem usta ukochanej swoimi.
- Idziemy?- spytała, gdy się od siebie oderwaliśmy.
- Gdzie? - zmarszczyłem brwi, zdziwiony.
- Do Violki przecież! - zaśmiała się ciągnąc mnie w stronę sali porodowej.
*Francesca*
Dziś, jak co rano odebrałam pocztę. Było jak zawsze kilka rachunków, faktur i tym podobnych. Ale poza tym w stosie listów znalazła się przesyłka zaadresowana do mnie. Co dziwne, nie od żadnej firmy, czy coś... Zaciekawiona, otworzyłam ją. To, co przeczytałam, przyprawiło mnie o dreszcze.
Witaj, Francesco.
Piszę do Ciebie, gdyż nie jestem pewien, czy Violetta otworzyłaby ten list.
Nie chcę nic od Was.
Proszę jedynie o przysługę.
Chciałbym, byś przekazała mojej córce, że chciałbym z nią porozmawiać.
Bardzo Ci dziękuję,
German Castillo.
Zamarłam, gdy spojrzałam na podpis. Nie wiedziałam, co mam robić. Z jednej strony bałam się. Skąd ten facet miał mój adres? Jednak... po treści nie wnioskuję, że ma złe zamiary.
Już sama nie wiem... Na kopercie nawet nie ma adresu, z którego wysłano.
Ale chyba dam to Vilu. Powinnam. O to prosi mnie jej ojciec. Nie chcę potem mieć wyrzutów sumienia. Tak, jutro do niej pójdę.
Bałam się i martwiłam, ale co innego mogłam zrobić? German jest naprawdę nieobliczalny. Sądzę, że moja przyjaciółka ze swoją matką załatwi wszystko lepiej niż ja sama w dodatku całkiem zdezorientowana.
~
Denny ten rozdział. Wcale mi się nie podoba. Beznadzieja. Brakowało mi weny jak go pisałam.
A Wy co sądzicie?
~
Wiecie że jesteście najlepszymi czytelnikami jakich można mieć? Kocham Was mocno perełeczki.
~
Spojler z 58:
- Angie ma złe wieści
- Kilka osób zmienia miejsce zamieszkania
- Ludmiła rozmawia z Federico
- Violetta spotyka się z ojcem
A Wy co sądzicie?
~
Wiecie że jesteście najlepszymi czytelnikami jakich można mieć? Kocham Was mocno perełeczki.
~
Spojler z 58:
- Angie ma złe wieści
- Kilka osób zmienia miejsce zamieszkania
- Ludmiła rozmawia z Federico
- Violetta spotyka się z ojcem
Miejsce
OdpowiedzUsuńCudowny rozdział *__*
UsuńI nawet w najmniejszym nie jest denny.
Dobrze że ojcem okazał się Fede, jak by to był Troy rozszarpałabym go.
Fede jaki słodki jak jest zdenerwowany na Lu, ale naszczęście się pogodzili.
Violetta rodzi, mam nadzieje że jej dzieci wyjdą na świat j będą żyły...
German przyjeżdża O_o
Jestem ciekawa czego chce od Violi.
Czekam na nexta.
Pozdrawiam <3
Kocham <3
Hania (Mini)
Trololololololololololololololololololololo, najwybitniejsza i najwspanialsza bloggerka dodała rozdział *-*
OdpowiedzUsuńWercia, zaufaj mi, dobrze ? Nie mów, że nie mam racji.
Kochanie stworzyłaś tą stronę - fedemila-4ever.blogspot.com - ona jest dla nas, twoich czytelników jak drugie niebo, pierwszy stopień dla raju, na prawdę.
Muszę się odnieść do samego początku ze szczególnym uwzględnieniem dla intymnej chwili Femiły... Federico jest taki słodki, przystojny i romantyczny, że o matkooooooo ! <333
Końcówka i środek były pełne napięcia i dramatyzmu, uwielbiam Cię za to. Ku mojemu zadowoleniu Fede zrozumiał i wybaczył, FEDEMILA SOŁ MUCH <33333333
Violka rodzi *-* Będą dzieci <333 Żywię szczerą nadzieję, że maleństwa będą zdrowe i przeżyją,
German....ajć /; sumienie mu dokucza, wcale się nie dziwię ;c
Kocham Cię <3
Zajmuje ♥
OdpowiedzUsuńJestem i ja ^^
OdpowiedzUsuńNie wiem czy się cieszysz czy nie ale co tam ;P
Rozdział jak zwykle genialny, wiesz o tym co nie ? ;P
Fede kłóci się z Lu :(
Jak dobrze, że okazało się że to jego dziecko ! Kamień z serca normalnie !
Violetta rodzi.
Ciekawie ciekawie :D
I list od Germana specjalnie dla niej ...
Ciekawe co on od niej chce -.-
Troskliwy tatuś się odezwał -.-
Ciekawe o czym Fedemila będzie rozmawiać. Może wybiorą imię dla dziecka ? ^^
Oby wszystko się ułożyło i wgl :D
Kocham
Alex ;*
Francesca... Już ty lepiej nie myśl, bo Ci to wcale dobrze nie wychodzi! Gościu ma jakieś problemu, wytrzasnął adres i jeszcze napisał list z więzienia, nosz... Na pewno nie ma złych zamiarów -.-'
OdpowiedzUsuńA teraz kolejna ciekawostka z serii 'O Boże, przestać gadać... '. Nie pytaj się skąd wiem. Lu i Federico mogą to de facto robić do końca. Najwyżej przyspieszą prio poród o... Kilka dni maksymalnie.
Viola rodzi. Dalej jej nie lubię :p
León ty.... Debilu. Idioto! Nierobie!!! Nigdy nie wiesz, może po prostu miała Cię dosyć?
Ka mówiłam:
Zdradziłam Cię i mogłam mieć dzieci z innym
I tak Cię kocham <3
WoW.
OdpowiedzUsuńKochana, ty to nazywasz dennym rozdziałem?
To chyba mnie nie czytasz!
Jesteś najwspanialszą blogerką EVER!!!!
Uffff... Jak dobrze, że to dziecko Fedusia.
Ten Troy... Egh... Nie lubie. Nie nawidzę. Blee!
Japierdzu.
Ten German to chyba jakiś psychopata!! (HaHa. Tak mówimy u nas w klasie na jednego chłopaka. Teraz będzie Germanem ".")!!!!
Aaaaaa!!!!
Vajoletka rodzi!!!!
Aaaaaa!!!!
Maasakra.
Ale piękna masakra.
Wgl nie wiem czy wiesz, że dziś Cande ma urodziny?
A za tydzień Facu!
HaHaHa!!!
Odpierdala mi!!!
To pa.
I czekam na cb u sb!!!
Ciao, Koffam!!!!
MECHI♥♡♥♡
Rozdział już jest!!!!
UsuńZostałaś nominowana do LBA!!
Usuńhttp://fedemila-my-live.blogspot.com/2015/01/lba.html
Jaki denny......... ;/
OdpowiedzUsuńWez przstan xdddd
Ccialabym pisac jak ty <3333
Violka rodzi uhuhuuuuuu xddd niezle
Federico Junior +_+
Hhhahh moj pou nazywa sie ruggero_junior
Hauhah nie nic xd
Wracajac do rozdzialu...
Wspanialy. Boski. Akcja w nim jest xd
Czekam na te rozmowe Lu z Fede xdd
I oczywiscie na calego nexta <3
Kocham mocno ❤❤❤❤❤
Dzięki aniołku <3
UsuńK.C. ♥
Super
OdpowiedzUsuńVilu rodzi nonono
Będzie Federico junior lub Ludmiła junior
Kc Do nexta
Besos Zupełnie Inna
Dzięki słońce <3
UsuńK.C. <3
AAA!!!
OdpowiedzUsuńKolejny wspaniały rozdział...
Tak masz nową czytelniczkę.
Przeczytałam wszystkie dotychczasowe rozdziały <3
I nareszcie mogę skomentować<3
Feduś taki kochany...
Fedemiła<3
Rozdział cudowny NO!
Pozdrawiam i do następnego.
Jeju, cieszę się, że jesteś ♥
UsuńDziękuję bardzo ♥
Koffam <3
Ja znam przyszłość. Buahahahahahahaha!!!!!!
OdpowiedzUsuńLOL wariat. o_0
Wariat to Ty jesteś, miśka <3
UsuńPrzyszedł czas na mój komentarz :)
OdpowiedzUsuńJestem tak podjarana, że po prostu nie wiem... No nie wiem jak mogłaś napisać, że ten rozdział jest denny do cholery!
Tak strasznie podobała mi się ta scena ''łóżkowa'' Fedemili *o*
Leonetta skłócona? Ojojoooojjj :O A o cóż to znowu? :O
Violka za wcześnie zaczęła rodzić hahaah xd
Leon taki wkurzony... Czyżby to była jedna z poważniejszych kłótni?
Fede taki kochany nie jest zły na Lu... <33333
Matko ja też chce takiego męża! <333333333
I ten list Germana do Francesci... Co on niby chce jej przekazać hmmm?
Już czekam na kolejny rozdział!
Weny kochana! ;*
Buziole - Maja <3
PS: WPADNIJ! ;D http://one-more-chance-fedemila-marcesca.blogspot.com/
Tęskniłam, kochanie.
UsuńNie jest, ale i tak dziękuję ♥
Nie, nie będzie to aż taka poważna kłótnia.
Kto by nie chciał takiego Fedusia ♥ ?
Kolejny w sobotę ;3
Dzięki pysia <3
K.C. ♥
Wrócę później no bo jak wiesz jest 2:50 w nocy i nie myśle logicznie więc nie jestem w stanie napisać normalnego komentarza ;**
OdpowiedzUsuńNo normanie cie kooocham!!! Jesteś mym bogiem, moim idolem i przykładem. Między innymi zaczelam pisac dzieki tobie.Nie miesci mi sie w glowe jak mozna miec taki talent jak ty. Ja nie jestem tak dobra nawet w jednej osiemnastej tego co ty, baa nawet w jednej miliardowej tak dobra jak ty. Ja cie uwielbiam. Jak wydasz książke to ja poprosze jeden egzemplarz i to z autografem autorki. Kocham, pozdrawiam!
UsuńBesos, Mechi Mechiś Lambre ;***
Jeju, nie wiem co powiedzieć. Nie przeceniaj mnie. Jestem tylko zwykłą osobą, z tak zrytą psychiką, że pewnie niedługo kochani rodzice oddadzą mnie do psychiatry.
UsuńNie mam talentu, serio >.< '
Aj, kochana, bardzo, ale to bardzo Ci dziękuję.
Buziaki <3
Przywitaj Princess.
OdpowiedzUsuń(Lol tylko na Twoim blogu tak piszę, bo jesteś moim Niggasem XD Ruggiego podobno też XD)
Dlaczego już nie odpowiadasz na komentarze, co? Ty ciołowaty leniu.
Długo mnie nie było :< (Tak, jak wszędzie) Ale Ty i tak wybaczysz, bo Princess Ci tak każe. (bitch pls xD)
Okay, przestanę robić z Ciebie Nigga'sa, bo jeszcze mnie o rasizm oskarżą, czy coś :x
Napiszę w punktach, tak jak Ty u mnie :DD, bo tak łatwiej :3
1. Nie masz prawa mi się sprzeciwiać, więc zabraniam mówić Ci kłamstwa typu "Wercia nie ma talentu" "Wercia jest beznadziejna" "Wercia to głupek" Oj, sorry, ostatnie to prawda xD
2. Piszesz genialnie, a dowodem na to są m.in.: komentarze, milion (prawie) wyświetleń, obserwatorzy. Myślisz, że jakbyś nie miała talentu, tak dużo osób by czytało Twój blog? W pisaniu nie leci się na śliczną buźkę, kotku.
3. Weź sobie playlistę odnów, bo dużo linków nie działa *taka pomocna ja xD*
4. Za to, że pokłóciłaś Leonettę możesz szykować się na śmierć hyhy.
5. Za to, że zabijesz... Oj, nie będę spoilerować XD
6. Taka mała, a taki zboczeniec, jejuu >o< Nie przepuścisz żadnej okazji, prawda? :D
Jeszcze tak idiotycznego komentarza nie napisałam :DD Gomen.
Następnym razem bardziej się postaram ;*
Ilysm <3
Witam Cię, Princessa xD
UsuńWal się Devilu... a, czekaj. Raczej Debilu xD
Nie odpowiadam, bo nie mam czasu ;-;
Jak dla mnie to byłaś prawie codziennie :D
Ja Cię oskarżam xD Rly? Broadway - latająca małpa? Żal żalu xD
1. Ja nie kłamię ;-; Ja się co najwyżej mylę, ale nie w tym wypadku ;-;
2. Podajesz mi argumenty takie jak ja Tobie i myślisz, że mnie nimi przekonasz? Nie xD pfff xD Milion wyświetleń? Naucz się liczyć xDD
3. Nie wiedziałam lol xD Odnowię ją przy romoncie bloga ^^
4. Nie martw się, Leoś będzie tak łaskawy i się pogodzą.
5. Przymknij swą śliczną buźkę. Albo niech Ci Jorgi ją przymknie xD
6. Haha, mała? Phhhi >.< Nie, nie przepuszczę xD Żal xD
Zgadzam się. Jeszcze tak idiotycznego komentarza nie napisałaś xD
Ale i tak Cię kocham, Lili :*
Witaj xd!!
OdpowiedzUsuńZostałaś prze ze mnie nominowana!!!
http://fedemilamoniczkaopowiada.blogspot.com/
jejku, jak ty świetnie piszesz! ♥
OdpowiedzUsuńmam jeszcze małe pytanko :) w jakim programie robiłaś nagłówek? :)
Bardzo dziękuję <3
UsuńKochana, ja nie robiłam ani tego nagłówka, ani szablonu. Zamawiałam na obecnie zawieszonym blogu grafisznym (button znajdziesz po prawej) u wspaniałej Dodo Comello.
Cos czuje ze Twój blog dołączy do moich ulubionych ♡ Świetny! :)
OdpowiedzUsuńNormalnie nie wierze! Jak ty to robisz! Piszesz swoje rozdziały za każdym razem inaczej, a wszystkie są NIESAMOWITE :) Moje ulubione słowo, które pasuje tylko do Ciebie. Dzisiaj się chyba nie rozpiszę jakoś super długo, ale to zawsze coś, prawda? Mniejsza z tym, chciałam ci powiedzieć, że swoją MINATURKĄ zagospodarowałaś moje 5 cudownych minut. Nie chciałam pisać tam komentarza wolałam to zrobić dzisiaj i od razu rozdział skomentować. Chociaż była taka, krótka to była piękna :*
OdpowiedzUsuńBeznadziejny?! Co to ma znaczyć! TO WSZYSTKO CO PISZESZ JEST CUDOWNE! Ja już dzisiaj wiem, że następny rozdział będzie się podobał WSZYSTKIM czytelnikom! Kocham mocniej :*
~~Wika