sobota, 11 października 2014

Es Posible - XLV


~ Jest (...) taki rodzaj smutku, którego nie można wyrazić łzami. Nie można go (...) wytłumaczyć ~

*Violetta* 
Wyjęłam klucze z tylnej kieszeni dżinsów. Przekręciłam je w zamku, po czym wolno otworzyłam drzwi. W domu panowała ciemność całkowita. Wytężyłam wzrok. Na dole nie było nikogo. Przełknęłam ślinę. Bałam się. Najciszej ja umiałam, ruszyłam w stronę swojego pokoju. Gdy już znalazłam się w środku, zapaliłam lampkę stojącą na biurku. Nie dawała dużo światła. Z korytarza nikt nie powinien zauważyć, że jestem w pomieszczeniu. Zgarnęłam wszystkie potrzebne rzeczy, do torebki, którą miałam przy sobie. Podeszłam do drzwi i nasłuchiwałam czy nikt nie idzie. Gdy byłam tego pewna, wymknęłam się na hol. 
W pewnej chwili moje serce stanęło, bo usłyszałam niezrozumiałe krzyki dobiegające z jednego z pokoi. 
Przywarłam do ściany. Nie wiedziałam, co robić. Iść, czy też stać, a może się schować... Bałam się. W mojej głowie, zaczęło tworzyć się tysiąc przeróżnych, czarnych scen. 
Oddychałam głęboko, ale nierówno. Nagle ktoś pojawił się obok mnie. Dopiero po chwili w zataczającym się mężczyźnie, u którego widać było kilkudniowy zarost, od którego czuć było alkoholem, rozpoznałam własnego ojca. Dzięki Bogu, nie zauważył mnie. Ominął i poszedł na dół. Zostałam postawiona w niejasnej sytuacji. Przecież nie mogłam teraz wyjść. 
Ciszę, panującą wkoło mnie zakłócił cichy, tłumiony płacz. Wolno poszłam do miejsca, z którego dochodził dźwięk. Uchyliłam drzwi i wślizgnęłam się do środka. 
Zobaczyłam drobną postać, kobietę, skuloną w kłębek na łóżku. Podeszłam jeszcze bliżej. Odgarnęłam z jej twarzy niesforne kosmyki włosów. Ona spojrzała na mnie. 
- Violu? - wychrypiała. 
Cholera jasna, to była Angie! 
- Tak... Tak m-mamo- wybełkotałam. - Co ten potwór ci zrobił? - poczułem, że zbiera mi się na płacz. 
Nie mogłam patrzeć, na jej posiniaczone ręce, zakrwawioną twarz i... chyba połamana żebra. 
- To boli - wyjęczała. 
- Tak, wiem... wiem. Zabiorę cię stąd.
Co z tego, że mnie okłamała? Trudno. Nie da się cofnąć czasu. Wiem, że mnie kocha, nigdy nie zrobiła nic, co było dla mnie złe. Teraz, dawała się katować, za moje winy. Ale ja na to nie pozwolę. 
Pomogłam szatynce wstać. Nie wiem, jak to zrobiłyśmy, nie pamiętam nic, dopiero w chwili, gdy znalazłam się na ulicy, odzyskałam świadomość, ale biegłyśmy ile sił w nogach, byle dalej od tego piekła. 


*Ludmiła/Lili*
Przewróciłam kolejną stronę w pamiętniku. Czy jest sens wracać, do tego, co było? I to na tak krótki czas, Czytając o tym, co kiedyś przeżywałam, czułam, że nie warto. A jednak coś pchało mnie, bym znów stała się Lili. Bym znów... Bym znów oszukiwała wszystkich. Ale po co? 
"Wolnym krokiem szłam do Studia. Przebrana, inaczej uczesana, umalowana.
Teraz ja - Ludmiła. 
Tu znają moje prawdziwe imię, a nie znają prawdziwej mnie. 
Życie nie jest łatwe, ale trzeba sobie jakoś radzić. 
Pewna siebie, kroczyłam jednym z korytarz. 
Tutaj mogłam się mścić, wściekać i krzyczeć. Ale nic nie dawało mi takiej satysfakcji, jaką miałam z ciężkiej pracy i wysiłku. 
Pozory mylą, nieprawdaż?
I tylko Naty zna prawdę..." 
Nawet nie spostrzegłam się, kiedy wzeszło słońce. Jego promienie, wpadające przez szparkę, pomiędzy parapetem, a roletą, pieściły moje poliki. Wzięłam głęboki wdech. Powietrze w pokoju było ciepłe i czułam się nadzwyczaj bezpiecznie. 
Nagle poczułam, czyjś oddech na karku. Podskoczyłam, przestraszona. Federico zaśmiał się, a ja udając oburzoną, zatrzasnęłam pamiętnik, na tyle głośno, że zwrócił na mnie uwagę. 
- Wybacz, nie chciałem cię wystraszyć. Czy wybaczysz mi, jeśli zrobię naleśniki na śniadanie? - przytulił mnie do siebie. 
- Chcesz mnie przekupić naleśnikami! - prychnęłam. 
- A czymś innym? - ukazał ząbki w chytrym uśmiechu. 
- Może... - wzruszyłam ramionami. 
Nie czekając dłużej, Feder wpił się w moje wargi. Ten pocałunek działał na mnie tak kojąco. Było mi błogo i nagle zrobiłam się śpiąca. 
Wraz z mężem zeszłam na dół. On udał się do kuchni, a ja do salonu. Ułożyłam się wygodnie na kanapie i sama nie wiem, kiedy powieki mi opadły. 

*Federico*
Wszedłem do pokoju, by oznajmić Luci, że śniadanie jest już gotowe, ale zastałem ją śpiącą smacznie na sofie. Uniosłem kąciki ust. Wyglądała jak małe, słodziutkie dziecko. Wziąłem koc z szafy i przykryłem nim moją żonę. Pocałowałem w czoło. 
Usiadłem na fotelu obok. Mógłbym na nią patrzeć godzinami. Jest taka śliczna. I kochana, mądra, opiekuńcza... Jej blond włosy opadały równymi falami, a te, które były bliżej twarzy, unosiły się, by potem znów opaść, z każdym oddechem Ludmiły. Delikatnie wydęła usta. Ciekawe, co jej się śniło. Czy może ja? A może Olivia? Studio? Byleby nie był to koszmar... Ostatnio, od kiedy policja złapała Anastazję, Ludka była bardzo niespokojna. Przyznam, że martwiłem się o nią, jednak w przeciągu ostatnich trzech dni, wracała do normalnego życia. Mam nadzieję, że ta cała szopka  szybko się skończy. Chciałbym, żeby moja księżniczka miała, normalne, spokojne życie. 
Podniosłem się, westchnąłem, po czym zwróciłem w stronę dzwoniącej komórki, którą zostawiłem na blacie kuchennym. 
- Halo? - odezwałem się, ściszonym głosem, przykładając słuchawkę do ucha.
- Pan Pasquarelli? - usłyszałem znajomy głos policjanta.
- Tak. O co chodzi, panie Alexandrze? - zapytałem, chyłkiem spoglądając na moją uroczą żonę.
- Czy pani Pasquarelli jest w domu?
- Wie pan... jest, ale nie może w tej chwili rozmawiać.
- Dobrze. Proszę w takim razie przekazać, że dzisiaj o trzeciej musimy się spotkać na komisariacie, w budynku przy wydziale śledczym - poprosił funkcjonariusz.
- Dobrze. Bardzo dziękuję. Do zobaczenia - rozłączyłem się.
Dziwne, ale byłem przekonany, że tu chodzi o matkę Lusi. Po prostu to wiedziałem. Nie miałem żadnych wątpliwości.

*Francesca*
Diego to naprawdę dobry przyjaciel. Potrafi wysłuchać i mówić. Pocieszyć i zrozumieć aluzję. Był, kiedy potrzebowałam bliskości, a zawiodłam się na innych. Jednak... to nie to samo, co z Marco. Do jego przyjaciela zwyczajnie nie czuję nic tak mocnego. Wiem też, że Hiszpan nie jest ze mną do końca szczery. On również wolałby być teraz z Larą. Nie jestem ślepa, ani głupia. Zdaję sobie z tego sprawę. Trzeba skończyć tą nieczystą grę. Musimy się dogadać. Działać razem, jak zespół, jak przyjaciele.
- Diego! - krzyknęłam za chłopakiem, kiedy zobaczyłam go przy szafce. - Słuchaj. Powiem to teraz. Potem wymięknę...Więc teraz. Ja nie jestem twoją jedyną, a ty moim jedynym. Tęsknisz za Larą, a ja za Marco... Słuchaj, dość długo przebywałam z Ludmiłą, żeby wiedzieć, jak zaplanować coś tak, by się udało. Dlatego, Diego, my dwoje, razem. Połączymy siły, by odzyskać nasze drugie połówki. Ale pamiętaj... choćby nie wiem co się działo... przyjaciele? - wyciągnęłam dłoń w jego stronę.
- Przyjaciele na zawsze - potrząsnął nią, a potem posłał mi słodki uśmiech.

*Ludmiła*
Poczułam wspaniały zapach. Przetarłam oczy, ziewnęłam przeciągle. Rozejrzałam się wokoło. Na stoliku przede mną,  stał talerz pełen naleśników z owocami. Uśmiechnęłam się frywolnie. Czyli Fede dotrzymał słowa.
-Dziękuję - szepnęłam do siedzącego obok Włocha.
- Za co? - cmoknął mnie w policzek. - Za to, że cię kocham? Proszę bardzo. Zawsze do usług - zaśmiał się.
Zabrałam się za pałaszowanie, przygotowanego dla mnie dania. Ten to ma talent do gastronomii...
Włączyłam telewizor. Przełączyłam na wiadomości.
Wypuściłam widelec z ręki. Pozwoliłam, by z brzdękiem odbijał się od podłogi. Zamknęłam oczy, ukryłam twarz w dłoniach.
- Nie, to się nie dzieje - powiedziałam, jeszcze powstrzymując łzy.
Jednak szybko odpuściłam, a słone kropelki poczęły spływać po moich rozgrzanych polikach.
- Lud, musisz być silna...Dasz radę... - Fede próbował mnie pocieszyć.
- Nie! - krzyknęłam, choć wiem, że niepotrzebnie. - Nic już nigdy nie będzie dobrze! Widzisz co tam pisze? Widzisz?! "48-latka, Anastazja F. przyznała się do popełnienie dziewiętnastu zabójstw, czym obarczyła, na pierwszej rozprawie, swojego byłego męża - Marcela F. Kobiecie grozi do trzydziesty lat więzienia". Federico, przecież to...
- Cii - przerwał mi, kładąc swój palec, na moich wargach. - Dzwonił komisarz. Mamy się z nim spotkać dzisiaj o piętnastej. Wtedy dowiemy się, czy to wszystko jest prawdą.
- Dobrze - uległam. - W takim razie nie będę zwlekać... Fede... Chcę, żeby Lili wróciła - wzięłam głęboki wdech. - Ja.wiem.że.to.beznadziejny.pomysł.ale.brakuje,mi.jej. Proszę, Feduś, zgódź się.
- Nie - odparł rzeczowo.
- Co? Ale czemu?
- Bo nie. Prosto z mostu i na temat, Lu.
- Federico, proszę, albo się zgódź, albo uzasadnij swój wybór.
- Okey - kiwną głową. - Nie zgadzam się, na to, byś znów prowadziła podwójne życie, bo to niezdrowe. Musisz wstawać wcześniej, chodzić spać później. Wiesz, że po tym, co ostatnio przeszłaś nie powinnaś się przemęczać. Poza tym, jak to sobie wyobrażasz? Sądzisz, że zgodzą się na twój powrót? Przecież ty... my niedługo będziemy mieć dziecko. Lu, musisz na siebie uważać, dbać. A ja chcę być przy tobie. Nie przy Lili. Fakt, to w niej się zakochałem. Ale kocham ciebie.
- No... - westchnęłam. - trudno. Ale za to będziesz musiał znosić moje nocne bezsenności oraz rozkapryszenie. A tak w ogóle, to idź sobie ułożyć tą twoją grzyweczkę, bo ci ją zetnę - wystawiłam mu język.
Zahaczył o niego swoim, łącząc nasze wargi w pełnym namiętności pocałunku. Tego mi było trzeba...
- Nie odważyłabyś się - pokiwał głową z łobuzerskim uśmieszkiem. Potem odwrócił się w stronę łazienki.
Dzieciak. Taki dzieciak i idiota. Ale jednak mój. I nikomu go nigdy nie oddam.

*około trzech godzin potem*

*Federico*
Wszedłem za Lu do dużego pomieszczenia, które bardziej przypominało hol hotelowy niż pokój kontrolny.
- Nie będę owijał w bawełnę - oświadczył policjant. - Pani Anastazja, to tak naprawdę Maria Castillo. Wykazały to badania krwi, a zresztą, sama się przyznała.
Przeniosłem wzrok z Alexandra, na Lu. Była blada, a jednak jej twarz przyjęła kamienny wyraz. Nawet w pięknych, karmelowych oczach dziewczyny nie mogłem nic wyczytać. Patrzyła gdzieś, w okno. Wiedziałem, że jest w szoku. Udawała obojętną. Zawsze dobrze grała.
- Zeznała - kontynuował mężczyzna - że faktycznie jesteś jej córką, lecz kiedy miałaś trzy latka sfałszowała sobie dane personalne. Tobie również zmieniła nazwisko, tyle, że już prawnie, wychodząc za Marcela. Przedtem ona nazywała się jeszcze inaczej. Twoim ojcem. Ludmiło, jest pan German Castillo. Maria, bo chyba tak mogę ją nazywać, przyznała, że upozorowała swoją śmierć, gdy dowiedziała się o romansie męża z siostrą, i uciekła. W dowodzie masz złą datę urodzenia, nie przyszłaś na świat w lutym, lecz we wrześniu... Ach, no i masz przyrodnią siostrę, Violettę Castillo, która liczy sobie wiosny o jeden dzień później niż ty. Nie wiem, co jeszcze... Pewnie wiesz już z wiadomości, że pan Ferro zostanie wypuszczony z więzienia po załatwieniu wszystkich formalności, a twoja matka stanie przed sądem.
- Proszę jej nie nazywać moją matką. Nie jest nią. To zła osoba. Nie chcę jej znać. Nie chcę mieć z nią absolutnie nic wspólnego - wycedziła przez zaciśnięte zęby blondynka. - Nie mam zamiaru utrzymywać kontaktu ani z nią, ani z moim rzekomym tatusiem.
Lud wstała i wyszła bez słowa pożegnania. Mogę ją zrozumieć. Mimo, że chciała być dzielna, twarda, to w środku wrzało. Serce krwawiło, dusza była raniona, takimi ranami, które nigdy się nie zabliźnią.

~
Hooola ♥
Hej, mysiaczki, czy Wam też się wydaje, że piszę coraz gorzej?
I czy tylko mi tak spadają statystyki?
I czy tylko u mnie nie komentuje połowa osób?
Dobra, narzekam, wiem. Ale ja po 1 w nocy zawsze narzekam....
To jak? Podobało się Wam choć troszkę? Według mnie rozdział jest beznadziejnie krótki i zdecydowanie za dużo w nim dialogów...
~
Spojler z 46:
- Po rozwiązaniu umowy z U-Mix, Studio popada w kłopoty finansowe.
- Francesca i Diego wcielają swój plan w życie.
- Violetta postanawia stawić czoła lękom.
- Federico zabiera Ludmiłę do...(nie powiem, bo sama nie wiem xD)
- Lud ma przed Federico kolejną tajemnicę.
~
Mam taką prośbę... Ja wiem, że teraz jest szkoła. Wiem, jak trudno jest znaleźć wolną chwilę. Dlatego nie proszę o długie, piękne komentarze, jakie piszecie zazwyczaj. Wystarczy jeden przymiotnik, ktopka, a nawet przecinek. To dla mnie znak, że jesteście, że mam dla kogo pisać. Jeśli nie będę miała dla kogo pisać, to po co prowadzić bloga?
~
Kocham Was mocno, mocniutko <3 Jesteście najlepsi mimo wszystko <3
~
Pewnie jest multum błędów. Pisanie, kiedy jest się półprzytomnym na pewno nie może dać dobrych skutków. Jak tylko wstanę, to je wszystkie poprawię :* .
~
Dzisiaj rozdział opublikowałam tak, szybciej, za to, że w ubiegłym tygodniu był później. ♥


30 komentarzy:

  1. Rudy lisek znika za orzeszkami, ale wróci !

    OdpowiedzUsuń
  2. Czytając ten rozdział dostałam szoku
    Fede nie pozwolił na powrót Lili kochany i tak dalej Fede
    Matka Lu to Maria,a ojcem jest German ojejku szok
    Te wszystkie morderstwa...oj biedna Lu biedna
    Viola i Lu są siostrami no tego już się nie spodziewałam
    German achh zrobić krzywdę biednej Angie ,po tym jej już wybaczyłam
    Cieszę się,że udało im się uciec
    Ciekawe jak zareaguje Leon jak zobaczy ,że nie ma Violi
    Martwi mnie,że Lu będzie miała sekret przed Fede
    Nie mogę się doczekać gdzie Feduś zabierze Lusię
    Buziaki będę czekać na nexcik
    Kochammm <333

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Świetnie wszystko ujęłaś. Cieszę się, że Ci się podoba c:
      Ja Ciebie tak kofam <3

      Usuń
    2. Czyli tak seeio to Ludmiła jest Violom a violetta to oszustka! Chyba już nie bendę oglądać serialu. Nienawidzę Vilu!

      Usuń
    3. Nie, kochanie.
      Vilu i Lu to siostry - mają tego amego ojca, a inne matki. Vilu żyła w niewiedzy, że jest owocem zdrady jej ojca z siostrą żony, a Lu... Lu to córka narodzona z małżeństwa Mari i Germana.

      Usuń
  3. Bardzo ciekawy rozdział! Violetta i Lu siostrami! A co się stanie z Johnem? Wiesz to jest piękne. Jedyne, co mi nie pasuje, to Maria, która zawsze była dla mnie czysta, niewinna i wspaniała, ale wiadomo, każdy ma inny obraz.

    Uwielbiam twojego bloga!

    Pozdrawiam

    Cindy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ci.
      John... Nie martw się. Pamiętam o nim.
      Tak, to fakt.
      Jeszcze raz bardzo dziękuję <3
      Buziaki :*

      Usuń
  4. Haha :D Bardzo dziękuję, że jesteś <3
    O to mi właśnie chodziło :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie martw się, nie tylko u Ciebie. Ale nic to, co ja się będę użalać. Masz dla kogo pisać. Jej prawdziwe imię zaczyna się na M, nick na L, ma zupełnego świra na punkcie D... Zua Maria, zuy German. A Violetta to zawsze była zua, jej satanistyczny różowy pamiętnik też. Dielara<3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Martuś, mówisz o sobie <3
      Kocham.Cię <3
      A widzisz, mówiłam, że wszyscy są źli xD
      Tak, będzie Dielara c:
      Buziaki, słońce

      Usuń
  6. Hej... Rozdział ładny przepraszam ,że zkrytykuje ,bo dobrze wiem ,że piszesz świetnie i zawsze mi się Twoje rozdziały bardzooo podobały (Piszesz sto razy lepiej ode mnie) ,ale coś ze mną jest nie tak... Dlatego właśnie będe Hejterem teraz tylko proszę nie obrażaj się... Rozdział ładny co prawda to prawda o 1 w nocy ciężko się pisze ,ale mi tylko wtedy przychodzi wena (Jak ją mam). Tak naprawdę jedyne co mnie w nim zaskoczyło to, to ,że Anastazja to Maria i to ,że Ludmi i Viola to przyrodnie siostry.. Inne jest takie standardowe... Nie wiem co ja teraz tu pieprze ,ale tak jakoś. Rozdział trochę krótki ,ale ładnie napisany. Pamiętaj to ,że standardowy nie znaczy ,że zły tylko inny niż zwykle.. Pewnie większość za taki kom pod rozdziałem ładnym by sie obraziła ,ale mam nadzieje ,że ty nie.. Mam także nadzieje ,że fanki twojego bloga nie będą złe za ten kom.. Nauczyłam się ,że nawet najgorsza prawda jest lepsza niż najpiękniejsze kłamstwo :/.. Kochanie ? Mam takie osobiste pytanie... Czy ty kiedyś chciałaś tak bardzo umrzeć i już nie mieć tylu problemów i mieć wszystko w dupie ,że tak powiem ?
    Na Tka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej słoneczko!
      Ja się NIGDY nie obrażam. Tak samo nigdy nie kłamię.
      Dziękuję Ci, że powiedziałaś prawdę. Trzeba być odważnym. Dziękuję Ci za to.
      Powiem Ci szczerze, że nie wiem, jak Ty bardzo pragniesz odejść, ale owszem, miałam kiedyś coś takiego, że odechciało mi się żyć... Ale przetrwałam. I wierzę, że Ty też przetrwasz.
      Powiem jeszcze, coś co może Ci się wydawać smutną prawdą, ale jest wspaniałym stwierdzeniem. Bowiem, już nigdy nie spojrzysz na świat tak samo, jak dawniej... Nie. Wszystko wyda Ci się istnieć bardziej.
      Kocham <3

      Usuń
  7. Mam nadzieję, że wybaczysz mi taki krótki komentarz ;-;
    Oczywiście wiesz jak bardzo cię uwielbiam <333
    Masz przeogromny talent ;***
    Rozdział cudowny!
    Kocham Fedemilę :3333
    Buziole - Maja <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jasne, wiem ile miałaś do nadrabiania <3
      Dziękuję Ci kochana <3
      Buziaki ;3

      Usuń
  8. Mój Boże ! Ale się porobiło.
    Okay prosiłaś o krótkie komentarze ale ja tak nie umiem xd
    Zacznę od tego że po prostu jestem w szoku ! Ogromnym i przerażającym wielkim szoku ! Jak można być tak złym jak jej mama ? No jak ?!
    Co za psychopatka ! Nie dość że sama zabijała to wszytko zgarniała na niewinnego męża...
    Viola i Ludmi siostrami :D !
    Z tego akurat się cieszę :D
    Diego i Fran tylko przyjaciółmi :c
    Tylko tylko :( a ja chcę żeby oni byli razem :(
    Ludmi będzie mieć jakąś tajemnice przed Fedusiem ? :( Feduś będzie zły :(
    Kocham uwielbiam i w ogóle wiesz że Cię wielbię :* <3
    Pozdrawiam cieplutko Alex <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochanie, źle zrozumiałaś ;3
      Długie są najlepsze! Chodziło o to, że będzie miło, jeśli Ci, co czytają, a nie komentują, zostawili po sobie ślad.
      Będzie, będzie ;c
      Bardzo Ci dziękuję.
      Ja Ciebie też kocham, uwielbiam etc. <3
      :*****

      Usuń
  9. Kochanie przepraszam że tak późno ale po prostu ostatnio chodzę jakaś nieobecna i o wszystkim zapominam -_- Rozdział boski <3 Weź oddaj mi trochę tego talentu!!!!
    Biedna Lusia :'( I Feduś który ją pociesza ;3
    Kochanie wiem że komentarz strasznie krótki ale jutro mam PIĘĆ sprawdzianów!!!!! I niestety muszę cały dzień zakówać -_-
    A i jeszcze coś!!!!
    Dziękuje słońce za taki miły kom pod moim beznadziejnym rozdziałem <3
    I dzięki za pomysł na next ;3 (którego oczywiście jeszcze nie napisałam -_-)
    Do następnego <3

    ///Twoja Mechi <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie masz za co przepraszać.
      Dziękuję Ci, kochanie <3
      Ale ja nie mam talentu ;c
      Taaak, szkoła to zło.
      Nie masz za co dziękować, masz talent ;3
      K.C. <3

      Usuń
  10. Kochana,
    Co to jest to piękne coś do góry? Bo ja nie wiem jak to nazwać *.* Arcydzieło? ;3 Tak, pasuje.
    Jeju, Lusia, tak mi jej żal, że sama prawie ryczę ;c Jak ty to robissz? Tak cudownie oddajesz emocje <3
    Mam nadzieję, że wybaczysz brak rozpisania, ale jeszcze musiałam skomentować poprzedni rozdział ^^
    Do następnego <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, aniołku <3
      Ja nie wiem...
      Nie mam czego wybaczać.
      K.C. <3

      Usuń
  11. No ufff... Nareszcie mogę to napisać...
    Czekam na next :D
    Oj, oj,
    Wercik tylko Marię siekierką, oj siekierką ją.
    Czekaj bo ja już nie czajajam:
    Anastazja=Maria
    Anka/Mari+German=Vilu, Lu
    Lu+Vilu=sisters???
    Jakie to jest pokręcone....
    No i jak mówiłam czekam na next :D
    Lookniesz??
    fedemila-my-livie.blogspot.com
    (Tak ma być l i v I{i} e)




    MECHI♥♡♥♡

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A i jeśli już coś dodaję (chodzi o tego koma) to mam jeszcze 2 sprawy do przekazania:
      1. Mega rozdział....
      2. Na moim blogu proszę o komenty pod postami :D
      (Nie zmuszam. W miarę w możliwości proszę o polecenie mnie znajomym)




      MECHI♥♡♥♡

      Usuń
    2. Anastazja=Maria
      Anastazja (Maria)+German=Ludmiła
      Angie+German=Vilu
      Vilu i Lu to w połowie siostry, bo mają tego samego ojca, a różne matki.
      Dziękuję ;*
      Zajrzę w wolnej chwili, bo na razie mam meeega dużo nuki ;c
      K.C. <3

      Usuń

Czytasz? Skomentuj!