~ Nie chcę bać się tego, co mi daje świat ~
*Violetta*
Przebrałam się w swoje ubrania, pomalowałam się we własnym stylu i siedziałam na kolanach Leona, czekając na Marottiego w mojej garderobie.
- Będę miała duże kłopoty - szepnęłam do siebie, zawijając pasemko włosów na palec.
Mój chłopak nic nie powiedział. Pewnie sądził tak samo jak ja.
Choć w głębi duszy nie żałowałam tego, co zrobiłam, ciągle zadawałam sobie pytanie: "po co?"
Nagle drzwi otworzyły się z impetem, a do środka wpadł mężczyzna. Momentalnie poderwałam się z miejsca i stanęłam jak na baczność.
- Violetto - syknął czarnowłosy - postąpiłaś bardzo źle. Co ty sobie w ogóle wyobrażasz?! Że możesz od tak przerwać ważny koncert i wygłaszać przemówienia godne premiera?! Nie! Naucz się żyć! To tak nie wygląda! - krzyczał. - Otrzymałaś szansę i ją zmarnowałaś! Violetto, od tej chwili masz zakaz kontynuowania swojej nauki w Studiu.
Skończył mi wyrzucać i wyszedł, a ja stałam jak posąg. Nie docierało to do mnie. Po prostu mój mózg nie przyjmował tego do wiadomości. Mam zakaz chodzenia do Studia! Bożę, nie sądziłam, że ten człowiek jest zdolny wyrzucić mnie ze szkoły... To okropne!
Zagryzłam dolną wargę, moje oczy stały się małymi, wąskimi klinkami i ze wszelkich sił starałam się nie rozpłakać.
Wtedy Leon podszedł do mnie i zamknął w swoim uścisku. Nie wytrzymałam. Wylałam łzy na jego markową koszulkę...
Ale to mi pomogło. Leon mi pomógł. Tak się cieszę, że był ze mną. Że jest ze mną. Kocham go. Za to, że jest, kiedy go potrzebuję, za to, że rozumiemy się bez słów, że zawsze wie, czego mi potrzeba.
*około tygodnia później*
*Ludmiła*
Przebrałam się w swoje ubrania, pomalowałam się we własnym stylu i siedziałam na kolanach Leona, czekając na Marottiego w mojej garderobie.
- Będę miała duże kłopoty - szepnęłam do siebie, zawijając pasemko włosów na palec.
Mój chłopak nic nie powiedział. Pewnie sądził tak samo jak ja.
Choć w głębi duszy nie żałowałam tego, co zrobiłam, ciągle zadawałam sobie pytanie: "po co?"
Nagle drzwi otworzyły się z impetem, a do środka wpadł mężczyzna. Momentalnie poderwałam się z miejsca i stanęłam jak na baczność.
- Violetto - syknął czarnowłosy - postąpiłaś bardzo źle. Co ty sobie w ogóle wyobrażasz?! Że możesz od tak przerwać ważny koncert i wygłaszać przemówienia godne premiera?! Nie! Naucz się żyć! To tak nie wygląda! - krzyczał. - Otrzymałaś szansę i ją zmarnowałaś! Violetto, od tej chwili masz zakaz kontynuowania swojej nauki w Studiu.
Skończył mi wyrzucać i wyszedł, a ja stałam jak posąg. Nie docierało to do mnie. Po prostu mój mózg nie przyjmował tego do wiadomości. Mam zakaz chodzenia do Studia! Bożę, nie sądziłam, że ten człowiek jest zdolny wyrzucić mnie ze szkoły... To okropne!
Zagryzłam dolną wargę, moje oczy stały się małymi, wąskimi klinkami i ze wszelkich sił starałam się nie rozpłakać.
Wtedy Leon podszedł do mnie i zamknął w swoim uścisku. Nie wytrzymałam. Wylałam łzy na jego markową koszulkę...
Ale to mi pomogło. Leon mi pomógł. Tak się cieszę, że był ze mną. Że jest ze mną. Kocham go. Za to, że jest, kiedy go potrzebuję, za to, że rozumiemy się bez słów, że zawsze wie, czego mi potrzeba.
*około tygodnia później*
*Ludmiła*
Ten tydzień był, hm... bardzo, ale to bardzo zakręcony. Niczym roller coaster. Tak wiele się zdarzyło... Ale byłam tak zaplątana, że niedużo pamiętam. Ogólnie, prawie cały czas biegałam z jednego miejsca w drugie... Przygotowania kosztowały nas naprawdę wiele nerwów.
W chwili obecnej, siedziałam w fotelu, w domu Vilu, w pięknej, białej sukni ślubnej. Nerwowo skubałam końcówki włosów, przykrytych długim welonem.
- Lucia, nie denerwuj się - uśmiechnęła się moja przyjaciółka, po czym cmoknęła mnie w policzek.
- Ty przed swoim ślubem, też będziesz się stresować! - zakpiłam.
- A kto powiedział, że ja chcę wziąć ślub?! - pisnęła jedna z druhen.
Naszą rozmowę przerwał dzwonek do drzwi. Wolno, żeby nie zniszczyć sukni, zeszłyśmy na dół. Angie stała przy drzwiach i beztrosko rozmawiała sobie z Leonem. Chłopak Violi, jeden z drużb, wyglądał bardzo ładnie. Leon jest przystojny, muszę to przyznać.
Cała nasza czwórka, czyli ja, Angie, Viola i Leosiek wsiedliśmy do samochodu Verdasa. Zamknęłam oczy. To moje ostatnie chwile, które przeżywam, jako Ludmiła Ferro. Za kilka godzin już nią nie będę... Stanę się Ludmiłą Pasquarelli. Jak to pięknie brzmi!
*trzy kwadranse potem*
Wolno kroczyłam po czerwonej wykładzinie, rozłożonej w kościele. Ludzie w ławkach, a było ich niemało, stali i patrzyli na mnie. Zazwyczaj lubię, kiedy ktoś zwraca na mnie uwagę, ale bez przesady... Przełknęłam ślinę. Moje serce kołatało się w piersi, wydawało mi się nawet, że dźwięk jego bicia zagłusza klasyczną, standardową, ślubną melodię.
Po kilku minutach, które mi wydały się latami świetlnymi, dotarłam do ołtarza. Stałam na ślubnym kobiercu. Patrzyłam centralnie w piękne, czekoladowe tęczówki Federico. On delikatnie, opuszkami palców dotknął mojej lewej dłoni i uśmiechnął się ciepło, jakby chciał powiedzieć "Nie zwracaj na nich uwagi. Robimy to dla siebie". To wyczytałam w jego oczach. Po chwili przemówił ksiądz, a jego głos odbił się echem. Powtarzaliśmy słowa przysięgi, najpierw Fede, potem ja. Raz pomyliłam się. Kiedy odkryłam ten fakt, byłam lekko przerażona, ale moje lata pracy na scenie nauczyły mnie, że nie można przyznać się do pomyłki i brnąć w tekst, ignorując gafę. Poza tym czytałam niedawno, że jeśli jedna ze stron, pomyli tekst przysięgi, szczęście w małżeństwie jest murowane. To dobrze. Ja chce być szczęśliwa.
I w końcu przyszedł czas na symboliczne przypieczętowanie ceremonii.
- Teraz możesz pocałować pannę młodą - oświadczył ksiądz.
Federico delikatnie objął mnie w talii (której aktualnie nie można było tak nazwać) i lekko przyciągną do siebie. W momencie, w którym nasze usta zetknęły się, poczułam na swojej skórze coś lekkiego, miłego, aksamitnego... było tego dużo. Słyszałam też, że ludzie biją brawo. Cofnęłam się troszkę, tym samym kończąc pocałunek i wtedy zorientowałam się, że z góry, z sufitu spadają płatki róż.
Wyszliśmy z kościoła, a przyznam nie spodziewałam się tego, bo ludzie zaczęli obsypywać nas ryżem wymieszanym z centami. Kiedy skończyli, stanęłam tyłem, do wszystkich kobiet, Zamachnęłam się i rzuciłam bukietem. Okazało się, że złapała go nie kto inny, a panna "A kto powiedział, że ja chcę wziąć ślub?!".
Spod kościoła wszyscy zaproszeni na wesele udali się do miejsca, w którym miało się ono odbyć. Muszę przyznać, że sama nie wiedziałam, gdzie się udajemy. Fede bardzo chciał mi zrobić niespodziankę...sam wszystko pozałatwiał. Czyż nie jest kochany?
Po jakichś dwudziestu minutach jazdy, my w samochodzie, ozdobionym białymi balonami w kształcie serca, goście autobusem, dotarliśmy do celu.
Przed wejściem Fede zakrył mi oczy dłońmi. Słyszałam, że otwiera drzwi. Potem zabrał swoje ręce.
Zobaczyłam piękną dużą salę, w zasadzie niczym się nie wyróżniającą. Zwyczajną, bardzo ładnie przystrojoną. Dopiero po chwili zwróciłam uwagę na to, gdzie się znajdujemy, uświadomiłam sobie, że doskonale znam to miejsce. Byliśmy tu kiedyś razem. Było to na naszą pierwszą rocznicę.
Zrobiłam krok w przód i rozejrzałam się uważnie. Na scenie, gdzie powinien grać zespół była tylko gitara i mikrofon. Spojrzałam pytająco na mojegonarzeczonego męża.
- Kapela trochę się spóźni - uśmiechnął się. - Pierwszy utwór wykonamy razem.
Uśmiechnęłam się do siebie. Bardzo oryginalnie. Ogólnie, Feduś ma świetne pomysły.
Wyszliśmy na zewnątrz akurat, kiedy pod budynek podjechały dwa autobusy pełne ludzi. Zajęliśmy się przyjmowaniem prezentów. Było ich tak wiele i każdy świetny. Nie zdarzyło się, żeby któryś był podobny do innego. Następnie zarosiliśmy do środka, weszliśmy na scenę i razem wykonaliśmy naszą piosenkę. Naszą "Ti Credo".
Kelnerzy przynieśli już obiad, więc każdy zajął się jedzeniem.
Po skończonym posiłku podeszłam do Emmy i Eljota, których wypatrzyłam w tańczącym do granej muzyki tłumie.
- Em! El! -zawołałam ściskając ich. - Tak się cieszę, że was widzę.
- Boże, Lu, my też - dziewczyna była uśmiechnięta od ucha do ucha. - Przepraszam, że tak to...ale wiesz jaka jestem. W którym jesteś miesiącu? - spojrzała na mój brzuch, ukazując swoje białe ząbki.
- Niebawem czwarty - odpowiedziałam całkiem naturalnie.
- Jeju, tak szybko leci czas - westchnął chłopak. - Popatrz, pół roku temu się żegnaliśmy, a kiedy znów cię widzimy, bierzesz ślub.
- Taak -przeciągnęłam. - Ale wy chyba nie znacie Federico, prawda? - zapytałam, bo ten właśnie do mnie podszedł.
- Nope - pokręciła głową Emma.
- To w takim razie ja was zostawiam, byście lepiej się poznali, a ja lecę poszukać Troya...
- Lu, ale on nie przyjechał. Boże, miałam ci przekazać! - moja przyjaciółka lekko puknęła się w czoło otwartą dłonią. - Prosił, żeby bardzo cię przeprosić, ale miał już zaplanowany wyjazd na Ibizę, ze swoją dziewczyną...
- A, w porządku, to w takim razie idę zobaczyć co u dziewczyn. Fede - zwróciłam się do niego. - kocham cię - cmoknęłam go w policzek i odeszłam pobawić się z dziewczynami.
*Federico*
To najwspanialszy dzień w całym moim życiu. Ludka została moją żoną. To takie niesamowite. Żadne słowa nie opiszą tego, jak bardzo jestem z tego powodu szczęśliwy.
Zostałem sam z jej przyjaciółmi. Uśmiechnąłem się do nich miło i starałem się zacząć z nimi rozmowę.
Mimo buzujących we mnie endorfin, zachowałem zdrowy tok myślenia i wpadłem na to, że mogę się od nich wiele dowiedzieć. Najpierw rozmawialiśmy o zainteresowaniach, zamiłowaniach, pomysłach na spędzanie wolnego czasu i tak dalej, a kiedy już złapałem z nimi dobry kontakt, nie bałem się zadać tego pytania.
- Nie wiecie może, czy Lud miała w Hiszpanii jakichś wrogów?
Spojrzeli po sobie zdezorientowani,
- Nie, raczej, nie - odpowiedziała w końcu dziewczyna.
- Hm... no okey - westchnąłem zrezygnowany.
Wspaniale spędziliśmy całe wesele. Była świetna muzyka, smaczne jedzenie, przyjemne towarzystwo... i nic więcej do szczęścia nie potrzeba.
Kiedy w nocy wracaliśmy do domu, przed progiem wziąłem Lud na ręce.
- Przestań, jestem za ciężka! - zaśmiała się, zaplatając ręce na mojej szyi.
Weszliśmy do środka, usadziłem ją na kanapie i pocałowałem.
Poczułem smak malinowej szminki. Zawsze jej używa. Moja żona zawsze jej używa.
W chwili obecnej, siedziałam w fotelu, w domu Vilu, w pięknej, białej sukni ślubnej. Nerwowo skubałam końcówki włosów, przykrytych długim welonem.
- Lucia, nie denerwuj się - uśmiechnęła się moja przyjaciółka, po czym cmoknęła mnie w policzek.
- Ty przed swoim ślubem, też będziesz się stresować! - zakpiłam.
- A kto powiedział, że ja chcę wziąć ślub?! - pisnęła jedna z druhen.
Naszą rozmowę przerwał dzwonek do drzwi. Wolno, żeby nie zniszczyć sukni, zeszłyśmy na dół. Angie stała przy drzwiach i beztrosko rozmawiała sobie z Leonem. Chłopak Violi, jeden z drużb, wyglądał bardzo ładnie. Leon jest przystojny, muszę to przyznać.
Cała nasza czwórka, czyli ja, Angie, Viola i Leosiek wsiedliśmy do samochodu Verdasa. Zamknęłam oczy. To moje ostatnie chwile, które przeżywam, jako Ludmiła Ferro. Za kilka godzin już nią nie będę... Stanę się Ludmiłą Pasquarelli. Jak to pięknie brzmi!
*trzy kwadranse potem*
Wolno kroczyłam po czerwonej wykładzinie, rozłożonej w kościele. Ludzie w ławkach, a było ich niemało, stali i patrzyli na mnie. Zazwyczaj lubię, kiedy ktoś zwraca na mnie uwagę, ale bez przesady... Przełknęłam ślinę. Moje serce kołatało się w piersi, wydawało mi się nawet, że dźwięk jego bicia zagłusza klasyczną, standardową, ślubną melodię.
Po kilku minutach, które mi wydały się latami świetlnymi, dotarłam do ołtarza. Stałam na ślubnym kobiercu. Patrzyłam centralnie w piękne, czekoladowe tęczówki Federico. On delikatnie, opuszkami palców dotknął mojej lewej dłoni i uśmiechnął się ciepło, jakby chciał powiedzieć "Nie zwracaj na nich uwagi. Robimy to dla siebie". To wyczytałam w jego oczach. Po chwili przemówił ksiądz, a jego głos odbił się echem. Powtarzaliśmy słowa przysięgi, najpierw Fede, potem ja. Raz pomyliłam się. Kiedy odkryłam ten fakt, byłam lekko przerażona, ale moje lata pracy na scenie nauczyły mnie, że nie można przyznać się do pomyłki i brnąć w tekst, ignorując gafę. Poza tym czytałam niedawno, że jeśli jedna ze stron, pomyli tekst przysięgi, szczęście w małżeństwie jest murowane. To dobrze. Ja chce być szczęśliwa.
I w końcu przyszedł czas na symboliczne przypieczętowanie ceremonii.
- Teraz możesz pocałować pannę młodą - oświadczył ksiądz.
Federico delikatnie objął mnie w talii (której aktualnie nie można było tak nazwać) i lekko przyciągną do siebie. W momencie, w którym nasze usta zetknęły się, poczułam na swojej skórze coś lekkiego, miłego, aksamitnego... było tego dużo. Słyszałam też, że ludzie biją brawo. Cofnęłam się troszkę, tym samym kończąc pocałunek i wtedy zorientowałam się, że z góry, z sufitu spadają płatki róż.
Wyszliśmy z kościoła, a przyznam nie spodziewałam się tego, bo ludzie zaczęli obsypywać nas ryżem wymieszanym z centami. Kiedy skończyli, stanęłam tyłem, do wszystkich kobiet, Zamachnęłam się i rzuciłam bukietem. Okazało się, że złapała go nie kto inny, a panna "A kto powiedział, że ja chcę wziąć ślub?!".
Spod kościoła wszyscy zaproszeni na wesele udali się do miejsca, w którym miało się ono odbyć. Muszę przyznać, że sama nie wiedziałam, gdzie się udajemy. Fede bardzo chciał mi zrobić niespodziankę...sam wszystko pozałatwiał. Czyż nie jest kochany?
Po jakichś dwudziestu minutach jazdy, my w samochodzie, ozdobionym białymi balonami w kształcie serca, goście autobusem, dotarliśmy do celu.
Przed wejściem Fede zakrył mi oczy dłońmi. Słyszałam, że otwiera drzwi. Potem zabrał swoje ręce.
Zobaczyłam piękną dużą salę, w zasadzie niczym się nie wyróżniającą. Zwyczajną, bardzo ładnie przystrojoną. Dopiero po chwili zwróciłam uwagę na to, gdzie się znajdujemy, uświadomiłam sobie, że doskonale znam to miejsce. Byliśmy tu kiedyś razem. Było to na naszą pierwszą rocznicę.
Zrobiłam krok w przód i rozejrzałam się uważnie. Na scenie, gdzie powinien grać zespół była tylko gitara i mikrofon. Spojrzałam pytająco na mojego
- Kapela trochę się spóźni - uśmiechnął się. - Pierwszy utwór wykonamy razem.
Uśmiechnęłam się do siebie. Bardzo oryginalnie. Ogólnie, Feduś ma świetne pomysły.
Wyszliśmy na zewnątrz akurat, kiedy pod budynek podjechały dwa autobusy pełne ludzi. Zajęliśmy się przyjmowaniem prezentów. Było ich tak wiele i każdy świetny. Nie zdarzyło się, żeby któryś był podobny do innego. Następnie zarosiliśmy do środka, weszliśmy na scenę i razem wykonaliśmy naszą piosenkę. Naszą "Ti Credo".
Kelnerzy przynieśli już obiad, więc każdy zajął się jedzeniem.
Po skończonym posiłku podeszłam do Emmy i Eljota, których wypatrzyłam w tańczącym do granej muzyki tłumie.
- Em! El! -zawołałam ściskając ich. - Tak się cieszę, że was widzę.
- Boże, Lu, my też - dziewczyna była uśmiechnięta od ucha do ucha. - Przepraszam, że tak to...ale wiesz jaka jestem. W którym jesteś miesiącu? - spojrzała na mój brzuch, ukazując swoje białe ząbki.
- Niebawem czwarty - odpowiedziałam całkiem naturalnie.
- Jeju, tak szybko leci czas - westchnął chłopak. - Popatrz, pół roku temu się żegnaliśmy, a kiedy znów cię widzimy, bierzesz ślub.
- Taak -przeciągnęłam. - Ale wy chyba nie znacie Federico, prawda? - zapytałam, bo ten właśnie do mnie podszedł.
- Nope - pokręciła głową Emma.
- To w takim razie ja was zostawiam, byście lepiej się poznali, a ja lecę poszukać Troya...
- Lu, ale on nie przyjechał. Boże, miałam ci przekazać! - moja przyjaciółka lekko puknęła się w czoło otwartą dłonią. - Prosił, żeby bardzo cię przeprosić, ale miał już zaplanowany wyjazd na Ibizę, ze swoją dziewczyną...
- A, w porządku, to w takim razie idę zobaczyć co u dziewczyn. Fede - zwróciłam się do niego. - kocham cię - cmoknęłam go w policzek i odeszłam pobawić się z dziewczynami.
*Federico*
To najwspanialszy dzień w całym moim życiu. Ludka została moją żoną. To takie niesamowite. Żadne słowa nie opiszą tego, jak bardzo jestem z tego powodu szczęśliwy.
Zostałem sam z jej przyjaciółmi. Uśmiechnąłem się do nich miło i starałem się zacząć z nimi rozmowę.
Mimo buzujących we mnie endorfin, zachowałem zdrowy tok myślenia i wpadłem na to, że mogę się od nich wiele dowiedzieć. Najpierw rozmawialiśmy o zainteresowaniach, zamiłowaniach, pomysłach na spędzanie wolnego czasu i tak dalej, a kiedy już złapałem z nimi dobry kontakt, nie bałem się zadać tego pytania.
- Nie wiecie może, czy Lud miała w Hiszpanii jakichś wrogów?
Spojrzeli po sobie zdezorientowani,
- Nie, raczej, nie - odpowiedziała w końcu dziewczyna.
- Hm... no okey - westchnąłem zrezygnowany.
Wspaniale spędziliśmy całe wesele. Była świetna muzyka, smaczne jedzenie, przyjemne towarzystwo... i nic więcej do szczęścia nie potrzeba.
Kiedy w nocy wracaliśmy do domu, przed progiem wziąłem Lud na ręce.
- Przestań, jestem za ciężka! - zaśmiała się, zaplatając ręce na mojej szyi.
Weszliśmy do środka, usadziłem ją na kanapie i pocałowałem.
Poczułem smak malinowej szminki. Zawsze jej używa. Moja żona zawsze jej używa.
~
Rozdział jest krótki i w większości beznadziejny.
Tym razem wstawiłam dwa gify bo nie umiałam się zdecydować na jeden.
Jestem na nogach od około siedemnastu godzin, po pięciu godzinach snu i po szkole. Szkoła męczy. Padam na twarz. Wszystko mnie boli. Pisałam ten rozdział, będąc półprzytomna, więc może być naprawdę bardzo dużo błędów, które jednak potem postaram się poprawić.
Ślub, ślub i po ślubie....
Muszę się Wam pochwalić :D Sprawiłam sobie poduchę z Ruggim ♥_♥. Jest taka słitasińska <333 (te błędy są umyślnie żeby nie było). Coś czuję, że tej nocy będę całować poduszkę xDD
Do końca piątku pozostało 12 minut, a ja może wreszcie pójdę spać.
~
Spojler z 42 (20.09.2014):
- Mamy Wigilię!! C;
- Marotti i Pablo się kłócą.
- Diecesca(??)
-Będzie szpital >D
~
Kocham Was bardzo, bardzo, baaardzoooo ♥
Tym razem wstawiłam dwa gify bo nie umiałam się zdecydować na jeden.
Jestem na nogach od około siedemnastu godzin, po pięciu godzinach snu i po szkole. Szkoła męczy. Padam na twarz. Wszystko mnie boli. Pisałam ten rozdział, będąc półprzytomna, więc może być naprawdę bardzo dużo błędów, które jednak potem postaram się poprawić.
Ślub, ślub i po ślubie....
Muszę się Wam pochwalić :D Sprawiłam sobie poduchę z Ruggim ♥_♥. Jest taka słitasińska <333 (te błędy są umyślnie żeby nie było). Coś czuję, że tej nocy będę całować poduszkę xDD
Do końca piątku pozostało 12 minut, a ja może wreszcie pójdę spać.
~
Spojler z 42 (20.09.2014):
- Mamy Wigilię!! C;
- Marotti i Pablo się kłócą.
- Diecesca(??)
-Będzie szpital >D
~
Kocham Was bardzo, bardzo, baaardzoooo ♥
Cudowny *-*
OdpowiedzUsuńFede i Lu są małżeństwem <3
Lu się stresowała i to bardzo ale wszystko się dobrze skończyło
Szkoła, wiem coś o tym :/
Czekam na next!!! :**
Dziękuję :*
UsuńKocham <3
Jeju jak pięknie <3 Kocham ten rozdział.
OdpowiedzUsuńNiestety tylko tyle mogę powiedzieć, mam takie urwanie głowy, że dzisiaj pierwszy raz usiadłam :(
~V.
Dziękuję Julciu ↨
UsuńMoje biedactwo, nie przemęczaj się...
K.C. <3
Diecesca!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Tej reakcji powinnaś się spodziewać po mnie. Mój Dieguś... <3 Ślub... Śliczne, popłakałam się. I prawie zwymiotowałam na kawałku Leonetty. Jest to komplement, bo znaczyże dotarło w jakimś stopniu do mnie i jako, że nienawidzę leonetty... No cóż.
OdpowiedzUsuńSpodziewałam się :)
UsuńPopłakałaś? En serio? o.o Ja potrafię kogoś doprowadzić do łez... wow o.o
Hahah, dobrze, przyjmuję jako komplement :D
Buziaczki :3
Wrócę potem ;*
OdpowiedzUsuńNajpierw chcę Ci pogratulować osiągnięć *-*
UsuńJeej, wyświetlenia lecą z dnia na dzień *-* Nawet się nie obejrzysz, a będziesz miała 50k <3
*It's weird, that I'm not jealous, but proud ♥ *
Właśnie na moich oczach naskoczyło 40900 ♥
Moja mała Onee-chan ma taki wielki talent *-* <3
(Teraz nie pisz czegoś idiotycznego w stylu "Wcale nie. Nie potrafię pisać" -.- Bo każdy wie, że to nieprawda ;* )
I nie zabraniaj mi słodzić, bo ja kocham to robić XD Zwłaszcza, jeśli ktoś na to zasługuje ;*
Okay, maybe I'll write something about chapter xD
(Uczę Cię angielskiego, ciesz się XDD )
Jejku, cudowny fragment Leonetty ♥ Leoś zawsze jest w odpowiednim miejscu *-* Taki idealny ♥
Wiedziałam, że Marotti to zrobi -.- On jest okropny -.- Hate, hate, hate, hate >O<
Zabrać Violettcie to, co tak wiele dla niej znaczy T-T To prawie tak samo, jakby zabronił Jej zbliżać się do Leosia :<
But it's not his fault. You done that D<
Więc wybierz Swoją śmierć:
a) uduszenie poduszką z nadrukowanym Ruggim
b) śmierć z tęsknoty za Ruggim (zabronię mu do Ciebie przychodzić XD )
c) zawał (sprowadzę do Ciebie Kropka >D )
Pozwalam Ci zadecydować tylko dlatego, że Cię kocham, inaczej od razu wybrałabym c) >DDD
Ale wróćmy do rozdziału ^^
"- A kto powiedział, że ja chcę wziąć ślub?!" Ja! >O<
Właśnie, skoro o tym mowa, mogłabyś zrobić zaręczyny Leonetty :D U mnie to nie za szybko się pojawi, więc chciałabym przeczytać u Ciebie *w*
Jaki cudowny ślub Fedemili *-*
Ludmi się pomyliła XD
Dobrze, że nie przewróciła się, jak szła do ołtarza XDDD
Soo kawaii >///< Czytałam o nich i chciałam więcej <33 Ciągle tego chcę *-*
Viu złapała bukiet :o ♥ Teraz musisz zrobić ich (Leonetty) zaręczyny! XDDD
Awww zaśpiewali "Ti credo" *-* Tyle słodkich rzeczy w jednym rozdziale <333
Troy nie przyjechał :o Ojej, jak mi przykro... Dobra żartuję XD
Już myślałam nad tym, czy na pewno Cię zabijać, ale po przeczytaniu notki pod rozdziałem, jetem pewna, że tak :'3
A B czy C? XD (↑)
Marotti i Pablo będą się kłócić?? Mam nadzieję, że o to, aby przywrócić Violę do studio! >O<
Wigilia awww *-*
Chcę już następny Słoneczko <33
Kocham Cię NajNajNajMocniej <3
Dziękuję ale do 50 tys jeszcze bardzo daleko.
UsuńNie lubię angielskiego.
Wybieram śmierć przez poduszkę xD
Dziękuję Ci za wszystko.
Bardzo bardzo bardzo Cię kocham <333
MOJE MIEJSCE ♥
OdpowiedzUsuńwrócę do ciebie tutaj jutro, skarbku ;*
Nie wiem co napisać.Ale wiem co powinnam już dawno zrobić.
OdpowiedzUsuńWerciku! Mój ty Kochany.
Nie będe na Ciebie zła kiedy nie będziesz chciała się ze mną kontaktować.
Masz prawo to zrobić.Bo wiem,że to na 100% moja winna.
Nie komentowałam,
Nie odzywałam się,
Nie dawałam znaku życia,
Muszę się uporać ze swoimi problemami
Którymi mam aż za na tto .
Nie daje już rady ale nie będę cie zamęczać moimi i tylko moimi problemami.
Wiedług mnie jestem na samym dnie psychicznym .Nikt o tym nie wie .
Tylko ja...
Tylko
Przy rodzinie , przyjaciołach .
Udaję szczęśliwą .
Nie chcę zadręczać ich moimi problemami bo sami na pewno mają swoje...
A tak rozdział .
Piękny...
Po płakałam się .
Lubie czytać rzeczy , smutne, wzruszające.
Po prostu lubię płakać tak wiem to dziwne.
Hmmm co tu powiedzieć po prostu nie wiem hah
Leonetta nienawidzę jej .
Ale fragment Violetty
Był smutny.
Współczuję jej
Dobrze, że ma Leona.
Fedemiła ahh
Na to czekałam <3
Kocham po prostu Kocham
Loffciam ten fragmęt Federico i Ludmili
Czekam na Next!
Pamiętaj Kocham cię!
i JESZCZE RAZ przepraszam...
Zasłużyłam sobie na karę.
Julia a może wrak człowieka?
Julia Kocha i zawszę będzie.
Dziękuje że jesteś
Nie obrażam się nigdy. Nie masz za co mnie przepraszać. Mam nadzieję, że szybko podasz się z problemami.martwię się o Ciebie. Dziękuję Ci slonko. Kocham Cię :*
UsuńFocham się na ciebie!!!!!!! Tak robię foch 4-ever!!!!! Wiesz dlaczego?!?!? Jak ty śmiesz twierdzić że to jest beznadziejne?!?!?!? Jak już napisze tego koma to będzie foch 4-ever!!!!! Na ale dobra przejdę do rzeczy boski rozdzialik ♥♥♥ Oj fedemiłka i ślub słocizna!♥!♥! Troy nie przyjechał? I dobrze!!! Jeszcze by wszystko zepsuł -_- !!!
OdpowiedzUsuńNadal główkuje kto pisze te groźby..........już wiem!!!.......chyba............może to wszystko to plan tej dziewczyny Troya??? Chociaż z jednej strony ona przecież nie zna Lu i skąd by wiedziała o ślubie...........??? Ale za to z drugiej strony może ona (dziewczyna Troya) dowiedziała się z kąś że Troy nadal kocha Lu i się zdenerwowała a o ślubie też mogła się dowiedzieć od Troya??? Nie, no nie wiem!!!! Ale nie ważne........dobra jeszcze raz:rozdział BOSKI ♥♥♥ i bardzo cie KOFFAM ♥♥♥
A i zapomniałabym od teraz mam na ciebie focha forever!!!!! I nie wcale nie żartuje!!!!
///Zfochana Mechi
Nie fochaj się xD
UsuńTak twierdzę. Tak jest.
Dziękuję Ci bardzo kochana.
K. C. <3
Przepraszam, że znowu komentuję z opóźnieniem.
OdpowiedzUsuńZabijesz mnie, prawda?
Mnie także wykańcza szkoła.
Rozdział jest piękny, świetna akcja, a długość mi w zupełności odpowiada :D
Masz wielki talent!
Oni są tacy sweeeet!
Przepraszam, ale nie mogę sobie pozwolić na dłuższy komentarz, bo mam do odrobienia jeszcze zadanie z fizyki i polaka i do tego nauczenie się na kartkówkę z matmy. Tsaaa...
Przepraszam, że taki krótki i bezsensowny komentarz, ale nie mam czasu na dłuższy. Przepraszam.
Czekam na nexta kochana <3
Nie masz za co przepraszać.
UsuńNie zabiję Cię! Ja zabijam tyko fikcyjne postacie...
Dziękuję Ci bardzo C=
Ale talentu nie posiadam... :D
ie przepraszaj. Nie masz ze co ;3
Kocham <3
Jestem mułem ! Nie skomentowałam ;-;
OdpowiedzUsuńZajmuję, bo aktualnie angielski czeka :(
Wcale nie! Nie jestem :3
UsuńNic się nie stało.
Nie lubię angielskiego -,- Nigdy nie lubiłam -.-
Wybacz,wybacz,że tak późno:*
OdpowiedzUsuńBoski rozdział ;*
Fedemila kocham ich
Ślub :** nareszcie razem na zawsze
Mam nadzieję ,że już będą szczęśliwi
Kochamm,kochamm czekam na nexcik :***
Nic nie szkodzi c;
UsuńDziękuję Ci bardzo.
Szczęście...Czym jest?
Ja Ciebie też <3
Violę wyrzucili ze Studia? Nie wyobrażam sobie tego. Przecież muzyka to jej życie. Co ona wtedy musiała czuć? :( Ale Leon jest przy niej. To takie słodkie! A Lusia szykuje się do ślubu <3 I taki uroczy ślub :* Cudowne
OdpowiedzUsuńTwoje opowiadanie jest bardzo fajne, a ty masz talent
Późno znalazłam tego bloga. Wybacz, ale dopiero zaczynam czytać
Czekam na next
Nowa Werciknator
Bardzo Ci dziękuję.
UsuńNie wybacze, bo nie mam czego. ;3
Cieszę się, że jesteś.
Białaczki. :*
Kochanie rozdział świetny <3 jak zawsze ślub fedemilci <3 <3 jea jea :* Kocham cie mocno i przepraszam ,że nie komentuje ,ale no.. nie potrafie...
OdpowiedzUsuńNa Tka
Dziękuję <<33.
UsuńNie przejmuj się c;
Bardzo kocham <3
Przepraszam, jestem okropnym człowiekiem. Wiem to. Powinnam już dawno zawitać za twoim blogu z jakimś solidnym komentarzem, a tymczasem komentuję prawdopodobnie dzień przed dodaniem nowego fragmentu historii. Na prawdę jestem przytłoczona tym faktem. Tym bardziej, że rozdział przeczytałam już jakiś czas temu.
OdpowiedzUsuńNie będę wymigiwać się nauką, ponieważ dostrzegam coraz mniej owoców tej pracy, pomimo chęci złapałam już dwie nieprzyjemne oceny i wydaje mi się, że kolejne para znajdzie lukę w moim dzienniczku. Nie rozumiem co się dzieję. Nauka nigdy nie sprawiała tylu problemów jak w bieżącym roku szkolnym. Cóż, nie pozostaje mi nic innego jak otworzyć podręcznik z chemii i dokładnie nauczyć się wiązań. Ale widzę, że odbiegłam od tematu. Nie powinnam.
Dobrze przejdźmy do mojej opinii, w porządku ? Kochanie, na prawdę dostrzegam ile ciężkiej pracy włożyłaś w pisanie tego posta. Każde słowo, każde zdanie, każdy znak interpunkcyjny jest dokładny, wyraźny i ma piękny przekaz, doprawdy, to zaszczyt, że mogę czytać coś tak wyjątkowego i niesamowitego.
Moje myśli zostały zburzone, zaintrygowałaś mnie zapowiedzią następnego rozdziału. Diecesca ? Czy to możliwe ? Jedna z moich ulubionych bohaterek serialu z Diego ? Nie chodzi o to, że go nie lubię. Kocham go, ale jego postawa, w niektórych sytuacjach odstrasza. Od zawsze jestem zwolenniczką Marcesci i tak pozostanie, aczkolwiek, jeśli zdecydujesz się na nowe połączenie w opowiadaniu to spojrzę, a przynajmniej postaram się spojrzeć na to optymistycznie. Czytam opowiadanie ze względu na styl pisania, a nie na wątki, ale miło, kiedy piękne słowa opisują coś co tak mocno lubisz.
No i ponownie odbiegłam od tematu....
Słoneczko, nie posiadam się radości, że Fedemila w końcu została połączona silnym dowodem miłości.
Ich związek nareszcie znalazł odpowiednie ujście wyrażenia, a wkrótce na świecie zjawi się dziecko, ich dziecko, prawda ? Maleńka istotka poczęta z płynu namiętności i stałych dotyków delikatności. Dziecko - najpiękniejsza istota jaka stąpała po ziemi, kiedykolwiek.
Kocham Cię, bardzo mocno i czekam na następny rozdział z niecierpliwością.
Wercik Wercik Wercik.
OdpowiedzUsuńCzy ty musisz tak genialnie pisać ? Pisać tak, że przy tobie mam kompleksy jak z tąd do kosmosu ? ;-;
No racja musisz <3
Dawno tu mnie nie było bo na pewno wiesz jak to jest mieć masę obowiązków i ani trochę czasu na przyjemności.
No ale bla bla bla ja tu tylko o sobie a miałam pisać o tobie <3
Nie wierze że to się stało <3
Powiedzieli sobie tak <3
Byłam taka podekscytowana że czytałam wszystko jednym tchem. Mało tego szczerzyłam się jak jakaś idiotka.
Co do poprzednich rozdziałów to podejrzewam kto wysyła Lu groźby. A może się mylę ? No nie wiem bynajmniej tylko ów ktoś przychodzi mi do głowy.
Och Leonetta <3 tacy słodcy :3
Zapewnia nie będzie Ci się chciało czytać tego komentarza ale nie ważne :D liczy się to co chce Ci powiedzieć :3 rób dalej to co kochasz, pisz ile wlezie i co ci ślina na język przyniesie żebyśmy mogli to czytać :3
Kocham i Pozdrawiam
Alex <3
Aaaaaaaaaaaaa!!!!!!!! Jakaż to ja jestem oropna i zła i wgl. Nie komentowałam przez dwie historie!!!!! Ale mam takie wyrzuty sumienia, że OMG... No, ale czasu nie cofnę.
OdpowiedzUsuńEUPHORIA!!!! Przewidywana Diecesca!!!!!!! Aaaa!!!!!! Moja 3 ulubiona para z Violetty 3!!!!!!
Kocham cię!!!!!!! Kocham, kocham, kocham, kocham mój długopis!!!!!! No i ciebie oczywiście.... Luśka+Feduś+ŚLUBIK=MOJE NAJWIĘKSZE MARZENIE Z SERIALU!!!!!
Swetrowy rozdział!!!
I podczas czytania twoich komów pod rozdziałami myślałam nad zabiciem cię plasteliną. WERCIK BYĆ NAJLEPSZA W ŚWIAT I MÓWI CI TO MECHIK!!!! (tak wiem troszkę sciągnełam, ale to sie nie powtórzy, obiecuję xD)
MECHI♥♡♥♡