sobota, 6 września 2014

Es Posible- XL

~ W oczach Twych na codzienność znajdę broń ~

*Violetta*
Zostało pięć minut do wielkiego koncertu. Byłam już ubrana . Miałam nałożony makijaż. Nerwowo chodziłam w tą i z powrotem. Nerwowo skubałam końcówki swoich idealnie skręconych włosów. W pewnej chwili rozległ się dźwięk pukania do drzwi. 
-Proszę! -zawołałam, opadając na fotel. 
Na szczęście był to tylko Leon. 
Spojrzałam po sobie. Trzęsły mi się ręce i nie miałam siły stać na nogach. Mój chłopak chyba to zauważył, bo podszedł do mnie i przytulił mnie mocno. 
Przeszedł mnie przyjemny dreszcz i momentalnie cała negatywna energia wyparowała ze mnie. Wszystkie obawy odeszły. Poczułam, że dam radę. Zaśpiewam i będzie dobrze. Będzie dobrze. 
- Marotti będzie wściekły - szepnął Leoś. - Jesteś pewna, że chcesz to zrobić?
- Tak Leon. Jestem w stu procentach pewna. Przecież, to jest okropne, co lu...- nie zdołałam dokończyć zdania, bo Marotti wszedł do środka i pociągnął mnie na scenę. 
Stałam tak. Nieruchomo. Wpatrywałam się w czubki swoich butów. Nagle reflektory zapaliły się, a kurtyna wolno poszła w górę. Zwróciłam głowę w bok. Leon stał tam i pokazał mi, że trzyma za mnie kciuki. 
Uśmiechnęłam się do siebie. Jeszcze raz poprawiłam mikrofon oraz słuchawkę w uchu. Z głośników popłynęły pierwsze nuty piosenki "Habla si puedes". 
Następnym utworem, który wykonałam, było "Hoy Somos Mas", a potem "Supercreativa". Po niej miało być "Te Creo", ale... Ale dałam Leonowi znak, żeby wyłączył muzykę. 
Nie wiem jak on to zrobił, ale jakoś sobie poradził. 
Wtedy nie myślałam racjonalnie. Liczyło się dla mnie tylko jedno. Wiedziałam, że robię źle, ale przecież cel przyświecał mi szczytny. 

*Ludmiła*
Robiłam ostatnie poprawki w makijażu. To był bardzo ważny dzień. Za tydzień nasz ślub. Nie mogę w to uwierzyć. Ciągle nie mogę uwierzyć. 
Jestem tak bardzo szczęśliwa. 
Wczoraj byłam u mojej pani ginekolog. Jako, że jestem już w czternastym tygodniu ciąży, bez problemu można było rozpoznać płeć dziecka. Ja jestem bardzo zadowolona, a Fede, no cóż, troszkę mniej, ale stwierdził, że i tak zawsze będzie kochał naszą małą córeczkę. Tak, urodzi się nam dziewczynka. Wybraliśmy już dla niej imię. Olivia. 
Zapatrzyłam się w swoje pięknie pomalowane paznokcie. Nagle poczułam, że czyjeś ciepłe wargi spoczęły na moim policzku. Uniosłam kąciki ust. 
- Fede - szepnęłam do siebie. 
- Czy moja księżniczka jest już gotowa? 
- Księżniczka tak. A książę też? - zaśmiałam się, wstając z miejsca. 
- Owszem - objął mnie i odgarnął włosy z twarzy. 
Tym razem jednak nie zganiłam go za to. Przyzwyczaiłam się, a nawet to polubiłam. 
Tak bardzo go kocham. Nie wiem co by było gdyby nie Federico. 
Ostatnio nawet troszkę o tym myślałam. Pewnie ciągle prowadziłabym podwójne życie, nie miała prawie żadnych przyjaciół i byłabym tą złą w Studio, a w szkole nikim ważnym dla ludzi. Lili. Nikim ważnym dla ludzi, ale kimś ważnym dla mnie samej. Moje alter ego. Moje wybawienie. Moc drugiej szansy
Staliśmy chwilkę, patrząc sobie w oczy. 
- Za co mnie pokochałeś? - zapytałam ni stąd, nie zowąd. Teoretycznie znałam odpowiedź, ale chciałam to usłyszeć po raz enty. 
- A ty ciągle o to pytasz - westchnął z uśmiechem. Rękę położył na mojej głowie i lekko pchnął ją,tak, żeby ułożyła się na jego klatce piersiowej. - Słyszysz? 
- Ale co? - wyszeptałam.
- Jak bije moje serce. W rytm twojego imienia. Luciu, skarbie - tym razem ujął moją twarz w swoje dłonie- kocham cię za to kim jesteś. Możesz mnie pytać o to kiedy chcesz, ale wiedz, że odpowiedź zawsze będzie brzmiała tak samo. Zakochałem się w tobie, by tak było pisane. Kotku, czyżbyś nie wierzyła w przeznaczenie? 
On mówił to tak... tak z uczuciem. Jest najwspanialszym chłopakiem. Najlepszym, co mi się przytrafiło w życiu. Nie wiem czym sobie na to zasłużyłam. Ale mimo wszystko czuję, że już zawsze będę szczęśliwa. 
- Wierzę - odparłam, rumieniąc się. 
Cmoknęłam Fede w usta i wtuliłam się w niego, a on objął mnie swoim silnym ramieniem. 
Mój rycerz. 

*Federico*
Na początku poszliśmy z Lusią do Studia. Lu momentalnie wypatrzyła w tłumie dziewczyny i pociągnęła mnie w ich stronę. 
- Hola! - zawołała radośnie. 
Nie widziały się przez dwa dni (sobota i niedziela), a zachowują się, jakby spotkały się po roku czasu. 
- Dobra, dziewczyny, przejdę do sedna, bo musimy się spieszyć... - zagadnęła Ludmi, po czym wręczyła Cami, Fran, Naty i Lenie po białej kopercie. - To są zaproszenia na nasz ślub! - pisnęła radośnie, "zawieszając się" na moim ramieniu. 
Widziałem jak całej czwórce zaświeciły się oczy. Pewnie chciały coś powiedzieć, ale nie zdążyły, bo chwyciłem moją narzeczoną za nadgarstek i odszedłem. 
Odnalazłem chłopaków w jednej z sali. Siedzieli tam wszyscy - Diego, Marco, Maxi, Andreas, Seba i Broadway. Tym razem również Ludmiła rozdała im zaproszenia.  Złożyli nam gratulacje. 
Zaraz potem skierowaliśmy się do pokoju nauczycielskiego, gdyż Lud uparła się by zaprosić również Angie. 
Ponoć bardzo dobrze się ze sobą dogadywały jeszcze za dawnych czasów, kiedy Ludmiła nie była tylko Ludmiłą. To wszystko jest skomplikowane i raczej nigdy do końca tego nie ogarnę. 
 Szliśmy wolno, parkiem, trzymając się za ręce. Promienie słońca muskały nasze twarze, a wietrzyk pieścił ciała. 
Ludmi tak pięknie wyglądała, to znaczy, ona zawsze pięknie wygląda, ale teraz nie mogłem oderwać od niej oczu. 
- Fede? - zapytała po chwili. 
- Tak kochanie? 
- Na pewno nie jesteś zły, że zaprosiłam Emmę, Troya i Eljota? 
- Nie słoneczko, to twoi przyjaciele, więc nie mam nic przeciwko temu, żeby byli na naszym ślubie. 
- Jesteś wspaniały - wspięła się na palce i ucałowała mój policzek. 
- Tylko z tym Troyem, to... - pogroziłem palcem, na co moja ukochana zaśmiała się. 
- Jesteś zazdrośnikiem, Federico! - zmierzwiła ręką moją grzywkę. - Ale i tak cię wielbię - wystawiła mi język. 

*Ludmiła*
Zaniosłam zaproszenia do Sally i zostawiłam jedno u Leona, jedno u Vilu, a Feder zaniósł jedno swojemu przyjacielowi z liceum. Potem udaliśmy się do rodziców mojego narzeczonego. Uśmiechaliśmy się do siebie porozumiewawczo. 
Siedzieliśmy w czwórkę (no, może piątkę, jeśli liczyć Olivię) przy stole i piliśmy kawę. 
- Mamo - odezwał się w pewnym momencie Fede i  położył na blacie kopertę. 
Kobieta spojrzała na nas podejrzliwie, po czym wzięła rzecz do ręki. 
Zaczytała się w treści zaproszenia. 
Kiedy już oderwała wzrok od kartki i przeniosła go na nas, widziałam, że w jej oczach lśnią łzy szczęścia. 
- Czyli jednak się pobieracie? - zapytała uśmiechając się. 
Nie mogę. Nie umiałam się powstrzymać i wybuchnęłam śmiechem. 
- Wisisz mi dychę! - parskną Federico.
Chodziło mu o to, że założyliśmy się, jak zareaguje jego mama. Ja obstawiałam, że chociaż tym razem nie zada jakiegoś idiotycznego pytania. 
Opanowaliśmy się i przytaknęliśmy. Feder i ja na zmianę opowiadaliśmy, że już wszystko jest załatwione. 
Dopiero wtedy zdałam sobie sprawę, że nie mam jeszcze sukni ślubnej.
- Wszystko jest gotowe, poza moją kreacją - wypaliłam. 
- W takim razie musisz jak najszybciej sprawić sobie strój! Jutro koniecznie pójdźcie do miasta! Dam wam namiary na dobrego krawca - wyciągnęła za swojej kopertówki coś w rodzaju portfela, tylko po brzegi wypełnionego wizytówkami. Wyjęła jedną i podała mi. - Załatwię wam cenę po znajomości. 
 Wróciliśmy do domu, a zostało nam jeszcze trochę czasu przed zajęciami w Studiu. Usiadłam wygodnie na kanapie, wzięłam laptopa na kolana, a Feduś w tym czasie robił nam w kuchni pizzę. Weszłam w pocztę. Miałam jedną nową wiadomość. Przestraszyłam się, kiedy zobaczyłam te sam adres, z którego ktoś mi groził.
A gdzie zaproszenie dla mnie?? 
Chcę zobaczyć Twoje szczęście, przed cierpieniem. 
Chcę widzieć jak będziesz umierać w męczarniach, żegnając się ze wszystkim, 
co kochasz. 
Powinnaś mieć się na baczności. 
Jestem wszędzie. 
Widzę co robisz. 
Musisz mi zapłacić. 
Odkupić winy. 
Czekam na zaproszenie. 
Czekam... 
Tik, tak, tik, tak...
Boję się. Tak. Cholera jasna! Boje się.
Lepiej? Ulżyło? Nie... Wcale. 
Do moich oczy napłynęły łzy. Nie smutku. Nie żalu. A poczucia bezradności, beznadziejności i wstydu, że nie umiem sama poradzić sobie z problemami. 
Czemu teraz? Czemu, kiedy mam kogo kochać? Dlaczego w tych najpiękniejszych chwilach? Dlaczego?! 
Uderzyłam pięścią o stół, sięgnęłam po poduszkę i ukryłam w niej twarz. Odstawiłam laptopa na ławę i pobiegłam do góry. Zamknęłam się w sypialni. Osunęłam się po drzwiach i zaczęłam płakać. 
Bolało mnie serce i dusza. 
Mimo, że wcale nie chciałam być sama, ukryłam się w sobie. Federico nie mógł zobaczyć, że coś jest źle... Nie mógł. 

*Violetta*
Przez mocne światło nie mogłam dostrzec fanów siedzących dalej, niż w trzecim rzędzie. To mnie irytowało, ale nie mogłam z tym nic zrobić. Wystarczająco nabroiłam. 
- Kochani - odezwałam się, zmuszając do uśmiechu. - Jeśli mam być szczera, nie wiem, od czego zacząć. Chciałam powiedzieć coś ważnego, chciałabym, aby to co powiem, wpłynęło na wasze życie. Posłuchajcie mnie przez chwilkę. Przybyłam tu do was, do Francji, do Paryża, z Buenos Aires w Argentynie. Musiałam lecieć samolotem i jechać taksówką. Z góry, to wszystko wygląda tak pięknie. Domy są takie maleńkie, a ludzie wcale niedostrzegalni. Świat mieni się tysiącem kolorów i w ogóle jest niesamowicie. Ale, kiedy jest się już na ziemi, wszystko się zmienia. Zazwyczaj takie duże miasta jak to są utrzymywane w porządku. Ale to tylko pozory. Ładnie jest tylko w miejscach, odwiedzanych przez turystów. A ja miałam ta okazję, zobaczyłam inne części miasta. Wiecie co? Przeraziłam się. Budynki, są brudne, obdarte z tynku... Podwórka zaśmiecone, trawa wcale nie jest zielona, rzeki są jak ścieki, niebo zasnuwa warstwa dymu, w powietrzu unosi się pył, bezpańskie zwierzęta, błąkają się wszędzie, a my? A ludzie? Nie.. Nie możemy nazwać się ludźmi. Oczywiście nie mówię o każdym człowieku, ale są tacy, którzy to wszystko ignorują, których nie obchodzi cierpienie innych. Czemu jesteśmy tak bardzo obojętni? A czemu potrafimy widzieć czubek własnego nosa, tylko i wyłącznie? Czy tak trudno jest pomóc starszej pani w zakupach? Czy tak trudno jest rzucić kromkę czerstwego chleba, głodnym zwierzętom? Czy tak trudno jest postawić małą drewnianą budkę, schronienie dla bezpańskiego kota, czy psa. Czy wiele nas kosztuje wyrzucenie śmieci do kosza? Czy wiele nas kosztuje palenie węglem, drewnem, a nie plastikiem... Przecież wiele można, a jednak my nie robimy nic. Jeśli tak będzie nadal, nasz piękny świat umrze. Będziemy żyć w szarej i smutnej rutynie. Zginiemy przedwcześnie za naszą głupotę!
Potem nastała długa cisza. Nagle kurtyna opadła, a Marotti podbiegł do mnie. 
- Już do garderoby, Violetto! Poważnie sobie porozmawiamy! - krzyczał mężczyzna. 
Bez słowa sprzeciwu pomaszerowałam do wskazanego mi pomieszczenia. Nie spodziewałam się niczego innego, niż kłopotów... 

*Federico*
Usłyszałem trzaśnięcie drzwi. Odstawiłem wszystko na bok i skierowałem się do salonu. Ludmiły nie było. Był za to jej otwarty laptop. Wiem, że nie powinienem, a jednak to zrobiłem. Spojrzałem na ekran była zalogowana na swoją pocztę. Kliknąłem w ostatnią odebraną wiadomość i zacząłem czytać. 
Boże, to co ktoś jej wysłał... okropna groźba. 
Moje serce stanęło. Sprawdziłem wiadomości nadesłane z tego adresu. To nie mógł być przypadek. Takie wiadomości już się pojawiały... 
Dlaczego nic mi nie powiedziała? 
Odstawiłem komputer na bok. Skierowałem się na górę. Kiedy znalazłem się już w holu usłyszałem cichuteńki płacz, dochodzący z sypialni. Zapukałem delikatnie w drzwi. 
- Nie teraz, Fede - załkała Lud. 
- Kochanie, wpuść mnie. Musimy porozmawiać - poprosiłem. 
Dziewczyna lekko uchyliła drzwi. Usiedliśmy na łóżku. Zamknąłem jej dłonie w swoich i spojrzałem jej głęboko w oczy, które od pewnego czasu wydawały mi się inne, a teraz już wiedziałem czemu. Był w nich strach. Bała się. 
- Ludmi, ja już wiem... wiem o groźbach - kiedy to powiedziałem, ona wybuchnęła płaczem, układając głowę na moim ramieniu. 
Głaskałem moją ukochaną po głowie, w nadziei, że się choć troszkę uspokoi. 
- Czemu mi nie powiedziałaś, słońce? - zapytałem, gdy wylała już wszystkie łzy i nie miała czym płakać. 
- Bo nie chciałam, żebyś się martwił - pociągnęła nosem.
Jest taka wspaniała i troskliwa. Nie chce, żebym zaprzątał sobie głowy jej problemami, nawet jeśli są poważne i samej jest jej ciężko. 
Ale to nie ona ma się opiekować mną, a ja nią. 
I nie wiem jak to zrobiła, ale wybłagała, żebyśmy nie szli z tym na policję przed naszym ślubem. 

*Cami*
Siedziałam w domu, w swoim pokoju, na łóżku i czytałam nową, bardzo ciekawą książkę, kiedy zadzwonił dzwonek do drzwi. Zeszłam na dół. Otworzyłam. W progu stała zadowolona Fran, a w nią Lena. 
- Idziesz z nami do parku? - zapytała Francesca. 
- W sumie, to czemu nie - wzruszyłam ramionami, zgarnęłam klucze i wyszłam, zamykając dom. 
Gdy tylko znalazłyśmy się na ulicy, dziewczyny, bez mojego pozwolenia związały mi oczy. 
Były dwie, więc nie miałam szans. 
Prowadziły mnie w lewo, w prawo, w lewo, w lewo... aż w końcu sama nie wiedziałam, gdzie byłam. 
- Jesteśmy - oznajmiła Lena, odwiązując mi opaskę. 
Moim oczom ukazał się koc piknikowy,rozłożony na polanie, wokół kwiaty i świece. Na kocu siedział Broadway. Zrobiłam krok w tył, ale moje przyjaciółki powstrzymały mnie. 
- Zostawimy was samych... Cam, nie próbuj nawet zwiać - powiedziała Frania, po czym obie gdzieś przepadły. 
-Camila - Brod podszedł do mnie. -Porozmawiajmy. 
Zgodziłam się, siadając. 
- Camila, ty wcale nie chciałaś mi dać tej piosenki, ja to wiem. Francesca mi o wszystkim powiedziała. Ale skoro mnie kochasz, czemu nie możemy być razem? 
- Bo kiedy jesteśmy blisko siebie nie umiemy się nie ranić - wyszeptałam, czując, zbiera  mi się na płacz. 
- Proszę  cię, daj mi jeszcze jedną szansę. Ja się zmieniłem. Udowodnię ci to - złapał moją dłoń.
- Ale... ale ostatnią- spojrzałam w jego oczy.
Podniósł się, złapał mnie w objęcie i podniósł wysoko.
Potem jeszcze długo rozmawialiśmy, leżąc, wpatrując się w puszyste, białe obłoki. 

~
Witam Was! 
Teraz szykuję nam się długa wypowiedź, ale postaram się streścić... 
Tak więc... Moi drodzy, chcę abyście wiedzieli, że ten tekst Violi o życiu, to taki mój osobisty apel do Was, perełeczki. 
Co do rozdziału... hm... na początku prawie przez pięć dnu siedziałam przed pustą stroną na bloggerze, bo nie miałam pomysłu. Kiedy już coś wymyśliłam, szkoła nie pozwoliła mi napisać tego tak szybko, jak bym chciała. 
Co do szkoły... Kochani, jak tam u Was? Podoba się Wam? Macie dużo nauki? Jakieś cele? A może już osiągnięcia? 
No i tak, zdaję sobie sprawę doskonale, że teraz możecie nie mieć czasu na komentowanie, ale proszę, zostawcie po sobie chociaż kropkę, chociaż przecinek. To bardzo wiele dla mnie znaczy. 
Chciałabym poczytać, co sądzicie o tym rozdziale, bo uważam go, za w miarę niczego sobie. 
Kocham Was mocno, mocno, mocnooo <3333 
~
Kochani, wiecie, jest taka sprawa...
1. Nie pisałam Wam chyba, że ja i Klaudia (Ludmi Ferro) założyłyśmy razem bloga, na którego Was serdecznie zapraszam. klik
2. Jest taka jedna wspaniała, utalentowana osóbka... Sprawdźcie w menu, od dołu, w buttonach, powinien tam znajdować się button z napisem "Lilfans" - jeden klik wiele może. Przeniesie Was on na wspaniałego bloga. 
3. Moja przyjaciółka z realu, Emi, prowadzi bloga. Niestety nie cieszy się on zbyt wielką  popularnością. Byłabym Wam ogromnie wdzięczna, gdybyście odwiedzili jej bloga, a może nawet skomentowali. 
Przykład: "Hej, jestem tu od Wercika, prowadzisz super bloga :)" Przecież to niewiele. KLIK
4. Znacie na pewno, taką wspaniałą dziewczynę - Niezwyczajną/Dżolę. Prawda? Kochana, niestety nie pokazuje się już na blogu, ale my możemy go odwiedzić, może kiedyś, gdy na niego wejdzie i zobaczy ile było wejść (ja liczę, że dziesiątki tysięcy!) powróci? KLIK
Miałam pisać coś jeszcze, ale wyleciało mi z głowy.... 
~
Kocham Was najmocniej na świecie. Jesteście najlepsi  ♥ 

28 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Niedługo ślub Fedemili <3
      Przyjdzie na świat Olivia <3 <3
      Lu dostaje kolejne groźby :/
      Ale Fede się dowiedział i ją wspiera ^_^
      Rozdział cudowny, czekam na next :***

      Usuń
    2. W następnym rozdziale ^^
      Olivka <3
      Zły kto jej grozi...
      Next w sobotę :)
      Buziaczki :*

      Usuń
  2. Zajmuje i wrócę później <3
    Na Tka

    OdpowiedzUsuń
  3. Odpowiedzi
    1. Jejku, jak ja tu późno wracam, wstyd, wstyd, wstyd. T_T
      Ale jestem w końcu znalazłam chwilke, by zasiąść do komputera. :3 Jednak jest to bardzo mała chwilka, dlatego komentarz będzie krótki. :c
      Kocham ten rozdział, baaardzo baardzo kocham. <3
      Fedemiła, Ślub. Tylko tydzień. Fedemiła. Ślub. Tylko tydzień. Nie wierzę no!!! Ty wiesz jak ja ich kocham!!! <3 :D Już chcę no, pisze ten rozdział.. :cc <3
      Ściskam ;*
      ~V.

      Usuń
  4. Zajmuję z anonima :3
    ~Lili ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wreszcie do Ciebie zawitałam.
      Taak wiem, że nie muszę pisać komentarzy, ale zrozum, że chcę. To dla mnie zaszczyt, że mogę wyrazić swoje zdanie na tak cudownym blogu. Serio <3
      Jednak najpierw przejdę do czegoś ważniejszego...
      Zaczęłam czytać od końca, więc teraz Cię "shejcę" XDD
      Ośmieszyłaś się, reklamując mój blog ;-; Już raz Ci pisałam, żebyś tego nie robiła >.< Ale niee. Ty jesteś uparta. Jak osioł XD (To słowa Ruggiego, nie moje XD )
      Jak w ogóle można zapraszać do mnie? Why? Is it a nightmare or something?
      Specjalnie będę pisała NIE po polsku, żebyś nie rozumiała xD
      Weź w ogóle usuń ten button ;-; Jak to wygląda ;-; Tylko blog szpeci ;-; Takie "Lilfans" ;-; Ja nie mam fanów ;-; (Ty się nie liczysz XD )
      Ale okaay. Wiem, że i tak Cię nie przekonam, (bo jesteś ciołem i nie zrozumiesz) więc przejdę do rozdziału ;-; ♥
      "Był to tylko Leon" TYLKO?! Jak można tak mówić?! Leoś to ósmy/dziewiąty cud świata. Każdy powinien się cieszyć, że przyszedł ♥ Przynajmniej ja bym skakała ze szczęścia XD
      Wydaje mi się, że coś ominęłam >.< Co Vilu chce zrobić? Ona i Leoś coś wymyślili :o Ale co?? >o<
      Już za tydzień ślub Fedemili *-* Jak ten czas szybko leci :'3
      Niedługo im dziecko na świat przyjdzie *o* Ou. Wait. Zapomniałam, że jednak.. Okay, I'll be quiet xD
      Zamiast "książę" przeczytałam "ksiądz" XD
      Lusia będzie brała ślub z księdzem XD Lmfao XD Sam będzie im sakramentu udzielał XD
      Przypomniało mi się, jak kolega z mojej klasy mówił, że zostanie księdzem, a jak spotka ładną dziewczynę i będzie chciał się z nią ożenić, będzie miał ślub za darmo XD
      Znowu odbiegłam od tematu >o<
      Ale to wszystko przez tę piosenkę XD Coś mi się robi w głowę, jak jej słucham. Ale jest taka kawaii >o< Z jednej strony robi mi się tak cieplutko na sercu, a z drugiej smutno, bo mi brakuje tańczenia T-T Chcę wakacje!! -.-
      Nie no, komentarz do rozdziału, a piszę o wszystkim, ale nie o nim :') Inteligencja, lvl Lili :')
      Okay, od teraz nie odbiegnę od tematu. I promise XD
      "Lili - nikim ważnym dla ludzi" ;-----; Jak chcesz zginąć? :*
      Jeju, jaki słodki fragment Fedemili <3 Fede przyłożył Lu do swojego serca <3 Mdleję <3
      Too sweet >o< Może i jesteś okrutna i ciągle kogoś zabijasz (Ops. Spoiler xD ) ale czasami piszesz tak kawaii, że na moją twarz od razu wstępuje uśmiech <3
      Lu zaprosiła na ślub nawet Murzyna! :o Woo :o Jaka ona litościwa XD Pewnie Brod będzie sprzątał xD
      Kto grozi Lusi?? :C Znowu ta sama osoba, no T-T Nienawidzę tego kogoś >o<
      Jejku, słowa Vilu były takie piękne. Genialnie to napisałaś. Każdy wyraz był w stylu Violetty ♥
      Wzruszyłam się :'3
      Żeby tylko nie miała kłopotów! >o< Jeśli Marotti zrobi coś, co mi się nie spodoba, zemszczę się. Już mam kilka pomysłów. Heheheheheeheh >D
      Fede wreszcie dowiedział się o groźbach <3 Będzie mógł chronić Ludmiłę <3
      Wiesz, że nawet Bromi mi się podobała? *w* Taka słodka była >///<
      Dobrze, ja już kończę moje wywody. Tak idiotycznego komentarza nie napisałam dawno :')
      Następny rozdział postaram się skomentować chociaż odrobinę lepiej.
      Kocham Cię <33
      Ps. Pewnie są jakieś błędy, ale nie mam siły poprawiać ;-; Muszę napisać jeszcze kilka takich komentarzy >o< Wybacz ♥

      Usuń
    2. Debil Debil Debil Debil Debil Debil Debiiiil!
      Przypomnij mi, za o ja Cię tak bardzo kocham!
      Nie wiem, co Ci napisać, bo podczas czytania tego wspaniałego komentarza pisałam z Tobą na GG więc tak jakby, już wiesz, co wtedy czułam...
      Rozwaliłaś mnie na amen xD
      Ja Ciebie kocham bardzo bardziej xD To nie po pl, ale co tam xDD
      <333

      Usuń
  5. Witaj ty mój skarbeczku!
    Na początek jak to zawsze na początek pisze,że rozdział był fenomenalny!!!
    Awww niedługo ślub Fedemili♥
    Kto jest tym okrutnym człowiekiem który chce zniszczyć życie Federa i Lu......... o to jest pytanie?
    Ale ty znasz odpowiedź i nie chcesz powiedzieć ty zua:D
    No i jeszcze jedna wspaniała wiadomość niedługo przyjdzie na świat córusia Feduśa i Ludmisi .;) Olivia:***
    Słodkie imię♥:*;)
    A co do tej szkoły cóż szkoła jest może fajna ale nauka okrutna. I za nim zapomnę mam na początek już dużo nauki tak więc jak nie będę miała czasu to naprawdę nie wyrobię się z komentowaniem tych zajefajnych rozdziałów. Za co cię ogromnie przepraszam:( Ale na pewno będę wszystkie czytać.A jak cię to pocieszy bo normalne jestem w tej chwili okropna to będę pisać jakieś krótkie komki albo jak sama chciałaś kropeczki:):(

    Kocham ciebie słonko!♥:***

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cześć kochana!
      Dziękuję Ci bardzo <3
      Ślub w przyszłym rozdziale :')
      Kim jest ten podły człowiek? Ja nie powiem xD
      Olivka <3
      Tak, nauka to... bleeee!
      Nie przepraszaj, nie ma za co.
      Każda kropeczka,pozostawiona w kom. to dla mnie uśmiech <3
      Ja Ciebie też <333

      Usuń
  6. Wiem, jestem okropna, przez tyle czasu nie komentowałam...
    Po prostu nie miałam weny na komentarze.
    Wybacz mi...
    Ale nie o to chodzi.
    Ten rozdział jest taki śliczny!
    Nie mogę po prostu...
    Przepraszam, że komentarz taki krótki, ale po prostu nie mam siły na dłuższy, wybacz...
    Kocham Ciebie i Twojego bloga ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie jesteś okropna!
      Wiem jak to jest z tą weną, nie martw się.
      Oczywiście, że Ci wybaczam, no coś Ty!
      Dziękuję Ci bardzo, słoneczko.
      Nie masz za co przepraszać <3
      A ja kocham Ciebie <3

      Usuń
  7. OMG!! KOCHANA,JAKA AKCJA!! Boże biedna Lu:< Dobrze ze Fede ro zobaczyl :) Olivia,Olivia,Oliwia,tak to bardzo piękne imię:* Czekam na slub naszej fedemili z niecierpliwością <3333 K.C i czekam na nexika ❤❤❤❤

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. =)
      lub w kolejnym rozdziale ;)
      Next w sobotę :)
      Buziaczki ♥
      i Dziękuję.

      Usuń
  8. Ślicznie :*
    Ślub Fedemilci aaaa nie mogę się doczekać
    Jaki Fede jest kochany ,ale mam nadzieję że choć sam pójdzie z tymi groźbami na policję żeby Lusi się nic nie stało
    Kochana cudowny rozdział :* :*
    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję <3
      Tak, ślub w następnym rozdziale ;)
      Kocham <3

      Usuń
  9. Odpowiedzi
    1. Kochanie, tęsknię za Tobą i za Twoim blogiem.
      Pewnie nie chcesz, do nas wracać, być może nie możesz...
      Nie gniewaj się na mnie, za to co napisałam.
      Mi i LilDevil bardzo Cię brakuje.
      Kochamy Cię <3

      Usuń
    2. Hah, ja muszę Cię poprawić.
      Ja chcę do was wracać. Ja mogę do was wrócić. Nie gniewam się na Ciebie, jestem Ci raczej wdzięczna. Dobra....wracam. Wyszło na twoje. Wracam jako JA. Prawdziwa, pełna zapału i chęci.
      biglove-violettaiinni.blogspot.com
      Przekarz Lil, że jestem z niej dumna. Rozwinęła skrzydła, jest coraz lepsza. Ty też. Ja też was kocham <3

      Usuń
    3. Jejuu, jak my się cieszymy *-* (Jestem pewna, że Werka jest tak samo szczęśliwa, jak ja)
      Ty jesteś ze mnie dumna? Please, no. Może odrobinę się rozwinęłam, ale wciąż nie mam talentu. A tego się nie da naprawić :'3
      Nowy blog *-* Od razu zapisuję sobie link <3
      Będę oczekiwała na prolog <33
      Dobrze, że znów jesteś pełna zapału i chęci *-* Kochałam każde opowiadanie, każdą historię, każe słowo, jakie napisałaś <3
      Ciebie też kocham <3 Mam nadzieję, że już nas nie zostawisz c': <3

      Usuń
    4. Jejciu, Skarbie, cieszę się tak baaardzo <3333333 Brak mi słów, żeby opisać moje szczęście!!!!
      Do Lil: Ogarniam tytuł "BigLove" - jest dobrze xDD

      Usuń
  10. Nie no kochana po prostu brak mi słów to jest świetne!!!! Tak się stęskniłam za twoim opowiadaniem przeczytałam wszystko i moja reakcja to: JEZU jak ja mogłam tyle przegapić?!?!?!? Lu w ciąży z Feduśiem= SŁOCIZNA (nie wiem jak to się piszę xD) jestem w szoku zaszokowałaś mnie swoim talentem (znowu ♥ ) tata Lu jest mordercą nie no tego to się nie spodziewałam biedna Lusia ;'( . Nawet sobie nie wyobrażasz jaka byłam wściekła kiedy przeczytałam jak obraża cie jakiś popie****ony anonimek jak on śmiał coś takiego napisać?!?!?!?!
    Sekundka muszę chwilkę ochłonąć
    Jeden wdech.........
    Drugi....................
    Trzeci...................
    Czwarty.....................
    I piąty........................
    Spoko już się uspokoiłam.......Hmm co jeszcze mogę dodać po prostu brakuje mi słów żeby opisać to cudo. Wieć chyba już kończe to na pożegnanie BARDZO dziękuje za miły kom. pod moim postem na blogu i BARDZO mocno cie KOFFAM ♥♥
    Ps. mam putanko nie wiesz przypadkiem jak ustawić na blogu możliwość anonimoweko komentowania bo ja nie mam pojęcia o.O

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeju, jak ja za Tobą tęskniłam!!!
      Bardzo Ci dziękuję. Słonko, ale żeby przeczytać tyle moich w większości beznadziejnych rozdziałów? Woow, podziwiam Cię <3
      Musisz wejść w ustawienie i tam poszperać. Powinno być. Ja już nie pamiętam ;c
      Ja Ciebie też kocham <333

      Usuń
  11. Nie mam za bardzo czasu, weny, nastroju ani czegokolwiek, więc mój komentarz będzie krótki acz treściwy:
    Czyżby Lenka się mściła? Lenka (Mroczny rycerz) powraca, buahahaha!!! Zły tatuś?
    Violetta - jaka ona kochana. Dalej jej nie lubię. Nie lubię. Nie cierpię! Biedny León ;.;
    Bromi <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Laguś, ja Cię tak kocham <3
      Nie musisz komentować, przecież to nie jest obowiązkiem.
      Ja nie powiem ;x xD
      Kocham <3

      Usuń
  12. Ogarnełam troche opowiadanie, bo jestem chora na ...czekaj.. ( teraz wołam mame i pytam sie jak to sie nazywało xD) a Mononukleoze ;P.serio straszne.... No dobra koniec z moimi sprawami :D
    Awięc rozdział cudowny :33
    Biedna Lusia ;(
    Noo, bo jak sie nie patrzeć to te groźby mogą być od.. mamy Lu... no bo to właśnie ona nie dostała zaproszenia na jej ślub ;//
    Jeszcze ta przemowa Violetty :3 Taka ....... inna w pozytywnym sensie odbiegają ca od opowiadania ;))
    Zakłady Ludmi i Fede xD serio mówią o ślubie i tu Fede wyskakuje z 10 zł xDDD
    Kiedy next?
    Pa pa do nexta :*
    Jagoda

    OdpowiedzUsuń
  13. Nice post. I was checking continuously this blog and I'm impressed!
    Very useful information specifically the last part :) I care for such
    information much. I was seeking this certain information for a very long time.

    Thank you and best of luck.

    Here is my homepage - cheap hosting package

    OdpowiedzUsuń

Czytasz? Skomentuj!