środa, 20 sierpnia 2014

Es Posible - XXXVI


~ Na chwilę zboczyliśmy z naszych dróg, porwani, jak flagi przez niespokojny wiatr ~
*Ludmiła*
Mówią, że człowiek nie może się zmienić. 
Mówią też, że każdy ma swoją bajkę. 
Mylą się. 
Każdy może stać się inny. Zmienić swoje nastawienie. 
Nie każdy żyje w bajce. Są tacy, którzy brną w bagno. 
Pogubili się. Potrzebują pomocy. Chcą stać się lepszymi. 
Dzisiaj niczego nie możemy być pewni. 
Szczęście. 
Może zniknąć. 
Tak samo jak utrapienia. 
- Fede, czy ja się zmieniłam? 
Leżałam na kanapie, gotowa do wyjścia podczas gdy mój narzeczony kończył układanie grzywki w łazience na dole.
- Wiesz, wydaje mi się, że tak.
- Serio?
- Tak. Stałaś się bardziej otwarta, przyjazna. Śmiała. Ale tak prawdziwie, nie jak tamta ty. Bardziej opiekuńcza i cierpliwa. Opanowana.  
- Ale nie taką mnie pokochałeś. Ciągle mnie kochasz?
Wiem, że to głupio zabrzmiało. Wcale nie chciałam tego mówić. Wcale. 
- Lusiu, jak możesz w ogóle myśleć, że jest inaczej? Czy gdybym cię nie kochał teraz nosiłabyś ten pierścionek? - podszedł do mnie. - Kocham ciebie. Kocham każdą twoją bliznę. Zarówno tą na ciele, jak i tą na duszy. Kocham cię całą, taką jaką jesteś. 
Przez chwilkę panowała cisza między nami. 
- A teraz już chodź, bo się spóźnimy - wziął mnie na ręce i postawił dopiero w przedpokoju. 
~*~
Zaskakująco szybko minęły mi pierwsze lekcje. Teraz stałam przed więzieniem w BA, bo jak się okazało mój ojciec dostał dożywocie. Moja dłoń była zamknięta w uścisku Federico. 
Jestem dzielna. Jestem dzielna. Dam radę. Spojrzę mu w oczy. Dam radę. Jestem dzielna, powtarzałam sobie.
- Będę czekał przy drzwiach - zapewnił mnie Fede, kiedy już znaleźliśmy się pod odpowiednią salą. 
Skinęłam głową. Pociągnęłam za klamkę i weszłam do środka. 
Rozejrzałam się wkoło. Ściany były koloru łososiowego. Podłogę pokrywała ciemnobrązowa wykładzina. Na środku stał sosnowy stół i dwa krzesła do kompletu. Przez jedno, zakratowane okno wpadało jasne światło. 
Usiadłam i czekałam. Niczego nie oczekiwałam i na nic się nie nastawiałam. Przez całą noc miałam koszmary i nie mogłam spać. Teraz już po prostu nie umiałam się denerwować. 
Czytałam sobie książkę. Spokojnie. W pokoju. Miałam trzynaście lat. Nagle do pomieszczenia wpadła moja matka. Zaczęła krzyczeć, że mnie zabije. Próbowała wyrzucić mnie przez okno. Wyrwałam jej się i zbiegłam na dół. Tam był mój ojciec. Wpadłam mu w ramiona, prosząc o pomoc. Ale on to zignorował. Chciał pomóc matce. Zapytałam czemu ale nie odpowiedzieli. Krzyczeli, że zginę. Ukryłam się gdzieś za krzakiem w ogrodzie. Bałam się. Strasznie się bałam. Potem znalazła mnie ona. Miała w ręku nóż. Nic więcej nie pamiętam, bo obudziłam się z płaczem. 
Zagryzłam wargi. Do środka weszło kilku mężczyzn. Ostatni prowadził faceta w pomarańczowym kombinezonie. Był w podeszłym wieku. Ale wcale nie wyglądał jak morderca. Miał przyjemną twarz, czarne włosy, zachodzące siwizną i był wysoki. 
Usiadł naprzeciw mnie, a reszta ludzi wyszła. Alexander powiadomił mnie, że mam pół godziny. 
- A więc to prawda - powiedziałam bez cienie emocji. - Jesteś zabójcą. 
- Ludmiło. Proszę... Nie mów tak.
- A czy to nie prawda? Zabiłeś tylu ludzi. O czym myślałeś? No o czym!? Wiesz jak one cierpiały? A ich bliscy? Jesteś potworem! - krzyczałam. Nie umiałam nad sobą zapanować. 
- Ludmiło. Uspokój się, proszę. Daj mi dojść do słowa. 
- Proszę bardzo - założyłam ręce na piersi. - Mów. Przecież ci nie bronię. 
Ale on milczał. A ja? Mi się chciało płakać. Z żalu, złości... 
- Nienawidzę cię - syknęłam przez zaciśnięte zęby. - Ale nie przyszłam tu żeby ci wygarniać. Chcę porozmawiać. Jak osoba kulturalna, którą jestem. 
- Opowiedz mi. Opowiedz, co u ciebie.
- Dobrze - uniosłam wzrok i zrobiłam to, co obiecałam sobie, że zrobię. Spojrzałam w jego oczy. I wtedy jeszcze bardziej go znienawidziłam. - Chodzę do szkoły muzycznej. Mam wspaniałych przyjaciół i narzeczonego. A, no i jestem w ciąży. A ty wiesz ile ja w ogóle mam lat? Osiemnaście. Tak, jestem już pełnoletnia. Matka ze swoim synem, Johnem, ehem, matka ma syna, mieszka w Barcelonie. Ja mieszkam z Federico. O, może chcesz go poznać? Czeka na mnie przy wejściu. Nie licz jednak, że dostaniesz zaproszenie na nasz ślub... To jak?
- Chciałbym go poznać - usłyszałam. 
Wstałam i podeszłam do drzwi. Wychyliłam głowę za nie. 
- Fede...on chce cię zobaczyć...ale to nie ważne. Ja cię potrzebuję - wyznałam. Wyszłam na korytarz. - Proszę cię. Nie wytrzymam tam sama. 
Usiadł, a ja usiadłam mu na kolana. Oparłam głowę o jego ramie. Od razu poczułam się lepiej. 
- Tato, to jest Federico. Mój przyszły mąż - sama zdziwiłam się, jak bardzo oficjalnie zabrzmiałam. Co najmniej jakbym przedstawiała członka rodziny królewskiej. - Jedyna osoba, która była ze mną zawsze. Jedyna osoba, która mnie kocha. JEDYNA. 
- Nie mów tak - warknął. - Ja też cię kocham. 
Parsknęłam śmiechem. Serio? On to powiedział. Mój ojciec? Nie, po prostu nie wierzę. I co jeszcze? Może moja matka też mnie kocha? Rozbawiło mnie to. 
- Gdybyś mnie kochał, nie zabijałbyś niewinnych dziewczyn - uniosłam się. - Myślałbyś. Ale po co? Prawda? Jesteś gorszy nawet od Leny. A ona jest zdzirą. Nie wierzę, że jesteś moim ojcem. Wolałabym cię nie znać. Tak byłoby dla wszystkich lepiej. Nie cierpiałabym tyle. I nie cięłabym się. Może nigdy. Może nawet do głowy by mi nie przyszło podciąć sobie żył. Może... Ale ty zniszczyłeś mi życie! Nie chcę cię więcej widzieć! - wybuchnęłam. 
Wybiegłam stamtąd. Nie chciałam by ten człowiek widział moje łzy. Bo płakałam. Kto na moim miejscu by nie płakał? Czułam się okropnie. Oszukana. Porzucona. Samotna. 
Czy tak właśnie ma wyglądać moje życie?
Wolałabym być sierotą niż mieć takich rodziców. Mama, której nic nie obchodzi i ojciec przestępca. Super. Po prostu genialnie! 
Byłam już przy ulicy, kiedy ktoś złapał mnie za nadgarstek. Odwróciłam się. No tak. 
- Fede - pociągnęłam nosem.- Dlaczego to wszystko jest takie...takie... do kitu?
- Nie kochanie. Nie mów tak. Nie wszystko. Ja chyba nie, prawda? - pogłaskał mnie po głowie. 
- Nie. Ty nie. Gdyby nie ty od dawna już by mnie nie było - przytulił mnie. 
I znowu całe zło ze mnie uleciało. Czy on jest czarodziejem? Ma magiczne moce? Czy to miłość? Chyba tak. Bo co innego może tak działać na człowieka?  
- Wiem. Prawie wpadłaś pod samochód - wskazał na jezdnię. 
- Ups - zaśmiałam się.- Nie o tym mówiłam...ale dziękuję. Za to. I za wszystko.

*Federico* 
Weszliśmy do budynku Studia, a dziewczyny zaraz zaczęły wypytywać Lu o wszystkie szczegóły. To trochę dziwne, że przyjaciółki mówią sobie wszystko. Ale dobrze. Ogólnie, kto by tam ogarniał dziewczyny. To wyższa szkoła. 
- Eh... mój ojciec to kretyn. Nie chcę go znać - ucięła. - Nie rozmawiajmy o nim. Mam dla was o wiele ciekawszą wiadomość - rozentuzjazmowała się Lusia. - Wczoraj Federico i ja...oświadczył mi się! - pisnęła. W ogóle nie zwracała uwagi na to, że stoję obok. 
Mimowolnie się uśmiechnąłem. Od pisków ich wszystkich, prawie bębenki mi pękły, więc poszedłem poszukać chłopaków. Są poważniejsi niż one. Znalazłem Leona, Diego, Maxiego, Marco i Broadwya w sali śpiewu. Mieli trochę grobowe nastroje. 
- Na pogrzeb się szykujecie, czy co? - zapytałem siadając obok Leona. 
- Camila ze mną zerwała - wybełkotał Brod. 
- Przykro mi - wyznałem całkiem szczerze. Tworzyli fajną parę. - To pewnie teraz nie zainteresuje was, że oświadczyłem się Ludmile...
- Co?! - zapytał Maxi, jakby dopiero się obudził. - I zgodziła się?
- No tak - skinąłem głową. 
- No to gratulacje, stary - Diego uścisnął moją dłoń. - Ale nie sądzisz, że to za szybko?
- To dla dobra naszego dziecka...
- What?! - wyrwał się Marco. - Będziecie...Ludmiła jest w ciąży?
Wymownie przewróciłem oczami i przytaknąłem. Ogar godny mojej mamy. Serio no, czy to aż takie dziwne? Nie rozumiem. Może gdyby Francesca spodziewała się dziecka, Marco kazałby jej je usunąć?
- Siódmy tydzień - oznajmiłem. - Dziewczyny już wiedzą. Od dawna - wzruszyłem ramionami. - Leon, Viola ci powiedziała, prawda? - zapytałem. 
- Taaak- przeciągnął. - Coś wspominała, kiedy udzielała mi wykładu o zabezpieczeniach - mrukną i uśmiechnął się krzywo.
Spojrzeliśmy po sobie i roześmialiśmy się. One są bezbłędne. Zawsze gadają trzy po trzy i myślą, że wiedzą wszystko. Chyba właśnie za to je kochamy. 

*Ludmiła*
Całą ekipą, czyli Ja, Vilu, Naty, Fran i Cami, przysiadłyśmy w pustej sali tańca. 
- Jejciu! Lucia! Ale genialne - zaklaskała Camila. 
- Tak, tak. Wiem. Bardzo się cieszę. To niesamowite - przyznałam. 
Paplałyśmy bez opamiętania. Bardzo, bardzo długo, do puki nie uświadomiłyśmy sobie, że jesteśmy prawie spóźnione na lekcję u Beto.
Pobiegłyśmy na lekcję, a w klasie spotkałyśmy chłopaków. Usiadłam przy Fran, bo tak jej obiecałam. Z tego miejsca doskonale widziałam Cami, która odsunęła się od Broadwaya na minimalnie pół metra. 
- E, Francesca, co z nimi? - zapytałam Włoszki.
- Zerwali. Camilia go rzuciła, bo uważa, że jest nieodpowiedzialny i dziecinny - czarnowłosa wzruszyła ramionami. 
Szkoda. Ale faktycznie, Brod nie należy do odpowiedzialnych czy też poważnych. Zdecydowanie nie. 
Nagle do pomieszczenia wpadł Beto. Aż podskoczyłam. Boże... Czy on musi tak krzyczeć? Kazał nam iść do głównej auli, bo ponoć Pablo miał jakieś ważne ogłoszenie. 
- Cześć dzieciaki - powitał nas dyrektor. - Wiem, że mamy dopiero październik, ale powiem wam już, żebyśmy zdążyli wszystko przygotować i omówić. W grudniu, przed przerwą świąteczną, zrobimy show. Wynająłem już teatr. Proszę, abyście przygotowali piosenki i choreografie. Może pracować sami, w duetach lub grupami. Ale macie umówić się tak, żeby przygotować pięć występów. Każdy ma się pokazać. Dobrze, to tyle. Możecie wracać na lekcję. 
Faktycznie, wróciliśmy, ale nikt z nas nie pracował, jak powinien. Byliśmy zbyt podekscytowani.
W mojej głowie zrodził się plan. Trzeba wcielić go w życie. Ale do tego potrzebuję pomocy przyjaciół. Jestem pewna, że wszystko się uda. 
~
Hola!
I jest 36. Mi się on wcale nie podoba. No może początek. Ale tak, to ani troszkę. Jest nudny.I bardzo krótki. Nie miałam pomysłu. Przez ponad godzinę siedziałam w ciszy przed pustą stroną. Jeejciu. A co Wy sądzicie? Podoba się Wam, czy nie? Liczę na komcie myszeczki :*
Kocham Was mocno, mocniutko. 
Spojler z rozdziału 37:
- Plan Ludmiły zostaje realizowany. 
- Matka Lud dzwoni do dziewczyny. 
- Leon podsłuchuje rozmowę Violetty. 

26 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Aaaa supcio jestem pierwsza!!!!!!!!!!!
      No po prostu w to nie wierzę.....ale jednak!:)
      Kochana ten rozdziałeczek był cudowny!!!
      Lusia nie może spać i ma koszmary:(
      O tata Lud ją kocha jakie to słodkie(wyczuj sarkazm) ale dobrze,że ma kogoś takiego jak Feder.
      Bo on jest czuły,kochający,opiekuńczy..... można by było wymieniać tak godzinami no i oczywiście jest wzorem na dobrego męża.♥
      No dziewczyny i chłopaki się różnią ale przecież przeciwieństwa się przyciągają nie prawdaż:)
      Cami i Brod czy oni się zejdą no w prawdzie mogli by się zejść jakby Brodi wydoroślał.:*
      Lud co ty kombinujesz jaki plan hmmm.......?
      Oooo matce Ludmi się przypomniało,że ma córeczkę czy to trochę nie za późno?
      Czyżby Violka zdradzała Leona a może szykuje się coś innego?
      Zobaczymy przy następnym.Już nie mogę się doczekać.<3
      Dobra kończę mój beznadziejny komentarz a i jeszcze jedno życzę weny.:)

      Koffciam♥

      Usuń
    2. Śliczności cudowne boskie
      Jak mi jeszcze raz napiszesz,że nie podoba Ci się twój rozdział to normalnie przestanę komentować
      żarcik nie potrafiłabym zbyt dobrze piszesz kochana i zbyt kocham twoje rozdziały
      Lusia i Fede na komisariacie
      Ojciec Lu :(
      Fede ratuje życie Lusi Kochany Fede :)
      Strasznie mi się podoba wspaniały jest ten rozdzialik
      Buziaki
      Ps. Nie waż mi się nigdy skończyć pisać
      K.C. :*

      Usuń
    3. Bardzo Ci dziękuję Kochanie.
      Na razie nie mogę nic zdradzić.
      Cierpliwości :***
      Kocham <333

      Usuń
    4. Do Amelii:
      Kochanie bardzo Ci dziękuję <3
      Nie martw się, nie skończę.
      K.C. <3

      Usuń
  2. W tym, że jest krótki masz rację, ale w tym, że nudny - ANI TROCHĘ!
    Wredny bandzior...
    Nienawidzę ojca Ludmiły! -,-'
    Tym bardziej jej matki...
    Dlaczego?
    Nie wiem no... Po prostu ich nie lubię....
    Ale nich wszystkich est zgrana ekipa :3
    Ja też taką chcę :CCCC
    Reakcja Marco na to , że Lud jest w ciąży - bezcenna xd
    Szkoda, że Cami i Brod zerwali :/
    Kurde... Strasznie się zastanawiam nad tym planem Lu... Co to może by? :O
    A spojler tak mnie... Nie wiem... Zaciekawił?
    Już się nie mogę doczekać kolejnego rozdziału ;*
    Weny kochana :)
    Buziaki - Maja ♥

    PS: Wpadnij :) http://one-more-chance-fedemila-marcesca.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oni są źliii :-:
      Nie jesteś sama. Też bym chciała.
      Następny rozdział będzie fajny. Według mnie.
      Ściskam :*

      Usuń
  3. Sorki, że przeważnie nie komentuję, ale nie mam czasu, ale i tak zawsze czytam wszystko co napiszesz!
    Rozdział jest przewspaniały i taki cudowny!
    Piszesz niesamowitą historię i masz wspaniałe pomysły.
    Fededuś to taki bohater <3
    Lusia to ma pecha z tymi rodzicami...
    Ciekawe czego chce od niej matka?
    Czyżby Violka ukrywała coś przed Leonem?
    Rozbawiła mnie ta scenka jak Leon mówił o tych wykładach xD.
    Chłopaki i ten ich zapłon... :D.
    Piszesz świetnie i nie wmawiaj sobie, że piszesz źle!
    No to wszystko jak na razie i jedyne co mi pozostaje to czekać na next!
    Czy tylko ja nadal nie umiem dość do siebie po przedwczorajszym beso Fedemily? xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie masz za co przepraszać.
      Bardzo Ci dziękuję.
      Nie, niczego nie ukrywa. Zapewniam.
      Zapłon chłopaków, godny matki Federa xD
      Raz jeszcze bardzo Ci dziękuję.
      Ja i tak swoje wiem :D
      Haha, nie tylko Ty. :)
      Buziaczki :*

      Usuń
  4. Hej przepraszam ,ze nie komentowałam nie daje po prostu rady.. Kazdy rozdział czytałam... Bardzo fajny rozdział najlepsze to jak była u ojca albo jak powiedzieli o wszystkim przyjaciołom... Mój kom nie bedzie długi przepraszam....
    Na Tka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przecież nie masz za co przepraszać!
      Wiem jak to jest. Brak czasu..weny... i internetu.. Uwierz mi.
      Buziaczki <3 Dziękuję. Kocham <3

      Usuń
  5. Biedny León... Coś wiem o tych 'pogadankach'. No ja tam nie wiem co by Marco zrobił, dla Selly zawsze był podejrzany (wolisz naprawdę nie wiedzieć o co)
    Ten refleks szachisty. Dla dobra naszego dziecka. 3... 2... 1... To wy?!
    Nie, wcale. Duch Święty spłodził, druga Maryja w historii świata.
    Kto temu Federico nakładł do łba, że dziewczyny myśla, że wiedza wszystko chociaż nie wiedza nic. Diego ma rację (jak zawsze <3), za młody jest i tyle!
    Poza tym przy tym 'zmieniłam się' spodziewałam się czegoś w stylu 'tak, nowy błyszczyk? Byłaś u fryzjera?'
    Wybacz, jestem wkurzona. Mama do mnie z tektem ''Jak dla mnie to ten cały Diego wyglada jak pedał''. Myślałam, że nie doczekasz mojego komentarza...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha, chyba faktycznie wolę nie wiedzieć.
      Ja nie wiem kto, ja nie wiem. Na seeerio xD
      Heheh. Laguś, rozbroiłaś mnie. :DDD
      O Boże. Wiem coś o tym. Moja mam kiedyś siedzi w salonie, a ja akurat oglądam Violettę. Ujęcie, jak Fede tańczy, a moja mama coś takiego: śmiech, a potem " Patrz ten to normalnie tańczy jak kot z kulawą łapą" Dobraaa siedzę cicho. A potem jeszcze "Ale te włosy, to mu chyba fryzjerzy z innego świata układali. Wygląda jak gimbus" - Od razu mówię, że nie znam pojęcia tego ostatniego słowa. Ale nie wydaje mi się ono zbyt przyjazne. Nie no, nasze matki się po prostu nie znają. Prawda?
      Dzięki za komentarz słońca. KaCe <3
      Btw. Właśnie czytałam rozdział u Kociary i mi się przypomniało, że u niej Diego jest gejem. Powiedz, nie ukatrupiłaś jej za to? xDDDDD

      Usuń
    2. Pedał to nie gej, przynajmniej nie według definicji. Tam mój Dieguś jest słodki, w sumie wszędzie jest <3
      Nie, nie... Nie zabiłam. Nóż jeszcze nie doszedł (taki żarcig)

      Usuń
    3. Nie o to mi chodziło, kochana, ale mniejsza :)
      Ale kto by tam mnie ogarniał xD
      Buziaczki :*

      Usuń
  6. Rozdział fantastyczny i już nie mogę się doczekać następnego ;)
    Lu ma plan :D
    Rozmowa nie poszła najlepiej :/
    Fede jak zawszę ją pocieszy <3
    Czekam na next!!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Kochanie <3
      Ładnie i zgrabnie to wszystko ujęłaś :3
      Koffam :*

      Usuń
  7. Kochana wrócę jutro!

    OdpowiedzUsuń
  8. Skarbie, siostro, aniołku ty mój.
    Znowu.
    Wredna Elsa nie komentuje, jest wredną pandą bez prawa życia, niech mnie Violetta napadnie, albo coś gorszego.
    Kochana, nie ukrywam mam manie na czytania historii od początku. I czytając twoją opowieść, miałam wrażenie, że z każdym kolejnym rozdziałem twój styl pisania zmienia się, znacznie poprawia. Przeraża mnie to.
    Jesteś jak taki mały ninja. Nigdy nie wiadomo kiedy zaskoczysz ludzi.
    I czytając to od początku, można zauważyć gwałtowne zmiany w relacjach Fedemili. Nie lubię ich w serialu. Nienawidzę. Przyprawiają mnie o mdłości (ich drugi pocałunek , fuj). Ale u ciebie jest po prostu inaczej.
    Jest to jeden z najlepszych blogów jakie czytam.
    A czytam bardzo, bardzo dużo.
    Siostra! Jesteś boska jak siostra :D
    Kocham cię ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ty, pandą?! W ŻYCIU! Ty jesteś moją kochaną Elsą, siostrzyczką, Szalikiem, premierem, Wikipedią... ♥
      Wiesz, co?
      Brak mi słów.
      Tak bardzo Ci dziękuję. To dla mnie niezwykle ważne, co piszesz. Wiesz, że w ten sposób sprawiasz, że czuję się dowartościowana? Na serio. Bardzo Cię kocham <3
      A Ty jesteś boska jak... hm.. no siostra, no ♥♥♥

      Usuń
  9. Rozdział wcale nie jest jakiś mega krótki czy coś...
    Nudny? Tsaaa... Nie mam już pojęcia, jak mam Ci tłumaczyć, że piszesz niczym anioł! Naprawdę, na serio mi się to podoba!
    Biedna Lu...
    Nie wiem dlaczego, ale ja bym nie potrafiła wykrzyczeć komuś w twarz ,,Nienawidzę Cię!", nawet jeśli ta osoba skrzywdziła tylu ludzi. Ja wiem, jak takie słowa potrafią ranić...
    Dobra, nieważne. Piękne, zakochałam się...
    Szkoda, że Lu nie dała drugiej szansy swojemu tacie. Przecież każdy na nią zasługuje...
    Pięknie piszesz i w ogóle.
    Śliczne! ♥
    Czekam na nexta =)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie się nie do przekonać.
      Ja jestem uparta jak osioł. Bardzieej.
      Aniołkiem, to jesteś Ty, kochanie ♥
      Ja też bym nie potrafiła. Co do ojca Lu... ach... jeszcze o nim usłyszymy,
      Dziękuję Ci.
      Next jest już napisany :)
      Kochaaam <3

      Usuń
  10. Po opublikowaniu tego komentarza moja "reputacja" legnie w gruzach T-T
    Ale czego się nie robi z miłości? XD
    Napisałaś, że za każdą pochwałę dostanę jeden spoiler mniej...
    Teraz sobie przerąbałaś Kochanie :3
    Czas na słodzenie *w*
    Piszesz cudownie Misiu ;*
    Twoje opowiadanie świeci blaskiem jaśniejszym od Ludmili *-*
    Nie wiem, ile ćwiczyłaś Swój talent (możliwe, że z nim się urodziłaś ♥) ale piszesz genialnie <3
    I nawet nie waż się zaprzeczać, bo każdy, kto czyta Twój blog (a jest tych osób wiele ;* ) mnie poprze XD
    Jeju, czytam to (i słucham "Aprendi a decid adios", ale to jest świetnie *-* Głos Dodo mnie powala na kolana ♥) i myślę, jak można mieć taki talent i tego nie zauważać?!
    Chyba dawno Ci nie mówiłam, że MUSISZ uwierzyć w Swoje możliwości, prawda?
    Więc piszę to teraz :3
    Wreszcie napisałam o czymś, co nie odbiega od rozdziału! :D
    Ale teraz przejdźmy do niego :3
    Lu, jak weszła do więzienia, pewnie ogarnęło zazdro. Bo tam było kolorowo, a u niej w domu nie.
    -"Coś wspominała, kiedy udzielała mi wykładu o zabezpieczeniach - mrukną i uśmiechnął się krzywo." Serio? Violu musiała edukować Leosia XDD On już wszystko wie, ja go nauczyłam ;33 XD
    Cały rozdział jest cudowny *w*
    I nie mów, że tak nie jest ♥
    Koocham Najmocniej <33

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak... już Ci to pisałam, ale powtórzę:
      Słodzić, to Ty możesz herbatę!!
      Od Lud? Tak się nie da!
      Nie, nie prawda. Nie muszę. Chce, ale nie mogę... wiesz, przecież.
      Hehehe! Zazdro xDD Ale ona i Fede MALOWALI ŚCIANY! XDDDD
      I to ostatnie... Lilciuś, Diable xDDD
      KOCHAM CIĘ TY MENDO! (nie powiem ''wredoto'' bo masz argumenty, że ja jestem gorsza :D)

      Usuń

  11. Kochanie, dzisiaj będzie krótko, acz treściwie.
    Federico - szekszowne Ciacho, takie boskie i ma grzejnik *-* (kaloryfer to za mało )
    Tata Ludmiły - bez komentarza, nie oceniam ludzi po ich błędach. Każdy zasługuje na drugą szansę.
    Ludmiła - zawsze i wszędzie wspaniała xD
    Rozdział - *-**-**-**-**-**-* Jest niesamowity, taki treściwy i urzekający. Mogłabym go czytać wiecznie, nieustannie zaprzestając na każdej kropce, by zebrać myśli. Możesz mi wyjaśnić, jak człowiek może mieć talent o takiej mierze jak twój ? Czuję się zazdrosna :( Smutaaaaaaaaaam, ale i tak Cię kocham <333 Tak bardzo :***
    Tak ogólnie, to mogłabyś spróbować wydać kiedyś książkę, ja bym cały nakład w każdej księgarni wykupiła i sprzedawała za podwójną cenę, koszta by się zwróciły a nawet wpadło by trochę gotówki, do kieszonki Madzi. Daniel ! Szykuje się niezła biba xD Zwołaj ferajnę, tylko bez Kasi, bo ona wystarczająco namieszała :P
    Ej, Wera wiesz, że jestem głupia.....więc może lepiej nie czytaj tych moich dennych bazgrołów.
    Dobraaa, spadam, bo się rozchorowałam....taaaa koniec wakacji, a Madzia chora...
    gratulejszyn, odbija mi się bitwa na balony z wodą z Patrykiem....kiedyś tego człowieka ukatrupię za te durne pomysły. Taj czy siak mój ogród wyglądał jak pobojowisko ! Mama się śmiała, i powiedziała, że Patryk nie ma wstępu do ogrody O_o myślałam, że gorzej to przyjmie, ale okeyyy mi to na rękę.
    Kochaaam Cię Werka, czekam na następny <333

    OdpowiedzUsuń
  12. O Boże, Madzik, co Ty przeżywasz, dziewczyno.
    Hahha. to może od razu piecyk? xDDD
    Dziękuję Ci kochana. Wybacz, że nie odpowiem Ci sensownie ale właśnie przeczytałam OSaaa i stwierdzam, że muszę napisać nowego, bo ten, to dno totalne. Tak więc... ja się zabieram do pracy, żeby jutro było. Będzie, będzie. Nie martw się!
    Buziaczki Madziku, ja Ciebie też Kocham

    OdpowiedzUsuń

Czytasz? Skomentuj!