piątek, 22 sierpnia 2014

Es Posible - XXXVII

~ Nawet szept, krzykiem jest. (...) Suchy płacz, tyle zła. (...) Słodycz ust pełna gorzkich prawd. ~
*Ludmiła*
Może wydawać ci się, że wszystko już jest dobrze. 
Możesz myśleć, że poukładałeś sprawy. 
Myślisz, że to, co złe masz za sobą. 
Mylisz się. 
Człowiek potrafi się tylko mylić. 
Siedziałam w sypialni i przeglądałam stare albumy ze zdjęciami szkolnymi. Ludmiła, a Ludmiła. Ludmiła, a Lili. Tyle różnych osobowości. Jak ja to wszystko ogarniałam? Sama nie wiem. Moje życie nigdy nie było łatwe. Chyba w końcu uda mi się wyjść na prostą. Dzięki Federico. 
Jak ja mogłam w ogóle go kiedyś nie lubić? Jak mogłam się za nim nie uganiać? Dlaczego postrzegałam go, tak jak postrzegałam? Czemu nie potrafiłam dostrzec w nim, tego, którym naprawdę jest?
A kim jest? Moim narzeczonym. Niezwykle opiekuńczym, kochanym, mądrym, odpowiedzialnym, przystojnym... chłopakiem. 
- Nad czym myślisz? - zapytał Fede,łapiąc mnie w talii, od tyłu. 
- Wystraszyłeś mnie - bąknęłam. - Jesteś okropny - rzuciłam w niego poduszką. 
- Być może - zaśmiał się. - Być może jestem okropny. Ale ty chyba lubisz takich okropnych chłopców, co? - zabawnie poruszył brwiami.
- Idiota - prychnęłam, wstałam i wyszłam. 
Poszłam do salonu. Bo jeśli chcesz coś ukryć, najlepiej zostaw to na widoku. Rozsiadłam się na kanapie. Idiota. Ale tylko mój idiota. Zamknęłam oczy. Jaka przyjemna cisza. Nie mogła trwać długo. Ugh! Durny telefon. Musiał zadzwonić. 
- Halo? - warknęłam, nie patrząc kto dzwoni. 
- Co się stało, Ludmiło? Czemu jesteś taka spięta? - usłyszałam. 
Chwila... moment... Czy to... moja matka?! 
- Bo jestem. Czego ode mnie chcesz? 
- Spokojnie, kochanie - zaśmiała się ironicznie. - Ja chcę tylko zapytać, co u ciebie. Jak tam się rozmawiało z ojcem? A co z twoim dzidziusiem?
- SŁUCHAM?! - krzyknęłam.- A-ale skąd ty...? 
- Ja wiem o tobie wszystko. Wszystko, rozumiesz? - syczała. - Nie myśl sobie. Wiem, gdzie chodzisz,wiem z kim przebywasz. Wiem wszystko. Wszystko.
- Jesteś psychopatką! Nie dzwoń do mnie więcej.Nie chcę mieć z tobą do czynienia.
Rozłączyłam się. Nagle poczułam się osaczona. Ktoś mnie śledzi? Ktoś mnie obserwuje?
- Feeedeee! - zawołałam, a on momentalnie znalazł się obok. 

*Federico*
Była blada. Oddychała nerwowo. Płytko i szybko. Kiedy byłem na górze, słyszałem jakieś niewyraźnie krzyki, ale nie sądziłem, że to coś poważnego. 
- Co się stało, kochanie? - złapałem jej mokrą od potu dłoń. 
- M-m-m-moja m-m-matka dz-dzwoniła. 
- I ? - przyznam, że nie bardzo zrozumiałem, co powiedziała. 
- Wie o wszystkim co robię. Wie, że spotkałam się z ojcem. Wie, że jestem w ciąży... wie. Fede, ja się boję- cała drżała. 
Przytuliłem ją. Nie wierzę, po prostu to przerasta ludzkie pojęcie. Jak można posunąć się tak daleko? 
- Może pójdziemy na policję? - zaproponowałem. 
- Nie - zamachała głową. - Policja nic tu nie zdziała. - Chodźmy do Studia. Potem pomyślimy. Dobrze? 
- Jak chcesz.
Nie rozumiem kobiet. Na prawdę nie rozumiem. W jednej chwili cholernie się boi, a w drugiej chce wyjść, udając, że wszystko gra i tańczy. 
Bądź, co bądź w końcu poszliśmy do szkoły. 
- Fede, skarbie, pamiętasz o co biega? - zapytała Lu patrząc na mnie znacząco.
Kurcze, całkiem zapomniałem o jej planie pogodzenia Cami z Broadwayem. 
- Tak, tak, jasne, oczywiście - przytaknąłem. 
No dobra, etap pierwszy czas zacząć. 
A jednak jest prawdą, to co mówią. Ona jest mistrzynią planowania. To jest coś, co pozostało po Ludmile, której na szczęście nie miałem okazji poznać. Czemu na szczęście? Bo ponoć była okropną jędzą. Wiem, mówię o swojej dziewczynie. Takiej jej nie miałem okazji poznać i bardo się z tego powodu cieszę. 

*Ludmiła*
Ucałowałam narzeczonego na pożegnanie. Och, jakie tam pożegnanie. Raczej 'do zobaczenia'. Poszedł w swoją stronę, a ja usiadłam na krześle przy wejściu i czekałam na Camilę. Wysłałam sms-a do Fran, że jestem już na miejscu, i mogą już przyjść. Tak, wszyscy byli w to zamieszani. Po chwili się zjawiły. Już od rogu słyszałam ich rozmowę. 
- Nie Cami, bardzo mi przykro. Ale już umówiłam się, że ja, Viola, Naty, Maxi i Marco gramy jako zespół. Przepraszam - mówiła Włoszka. 
- Super - jęknęła druga. - Och Ludmi! - zawołała, kiedy mnie zobaczyła. - Proszę, powiedz, że nie masz z kim śpiewać.
- Kochanie, ja i Federico stanowimy duet - zrobiłam smutną minkę. - Przykro...Ale mogę ci pomóc kogoś znaleźć. Chodź - pociągnęłam ją wgłąb korytarza. 
- A ty, to możesz tak biegać? - zapytała unosząc brwi w pytającym geście. 
Zwolniłam i spojrzałam na nią, miałam nadzieję, że zrozumiała, że chciałam jej podziękować, za przypomnienie. 
Weszłyśmy do sali, gdzie ćwiczyli chłopcy. 
- Hej, macie ochotę przygarnąć Cami do waszego zespołu? - zapytałam. 
Leon poczęstował nas gumą do żucia i dyskretnie, jako lider zespołu, dał do zrozumienia, że nie potrzebują nikogo do pomocy. 
- Wychodzi na to, słonko, że musisz zaśpiewać w duecie. Do wyboru Lena i Brod - zaśmiałam się. - Ale dobrze wiemy, że Helena jest indywidualistką. Życzę powodzenia w pracy z Broadwayem. 
- Coooo? - jęknęła. - To ja już wolę nie wystąpić, niż śpiewać z nim. 
- Pozwól, że zacytuję Pablo. "Każdy ma się pokazać".
- Czemu akurat zażyczył sobie pięć występów? Czemu pięć? Nie można było na przykład sześć? - narzekała. 
- No najwidoczniej nie.. o Brod! - wypatrzyłam go na końcu korytarza. - Choć tu! - odczekałam chwilkę, aż do nas podszedł. - Wiesz już, że będziesz pracował z Cami? O, to super. Patrzcie, to Fede. Ja lecę. Bay! 
Etap pierwszy uważam za zakończony. Nie kosztowało to wiele pracy. Ale to dopiero początek. 
- I jak? - zapytał Federico.
- Jeśli ja coś planuję, musi wyjść perfekcyjnie- zarzuciłam włosy za ramie. - A teraz co powiesz na to, by w końcu napisać naszą piosenkę?

*Federico*
-Niech to będzie dla nas wyzwanie. Napiszmy piosenkę, bez ustalanie tematyki, stylu, rytmu... Zobaczmy, jak dobrze na pójdzie. Zrobimy to tak: Ty zaczynasz. Piszesz dwie linijki. Zakrywasz jedną i podajesz mi kartkę z tą drugą. Ja piszę dwie. Zakrywam dwie i podaję tobie kartkę, z odkrytą jedną. I tak dalej. Co ty na to?
Ja i Lu siedzieliśmy w auli, przy scenie. Było prawie pusto. Promienie wpadające promienie rozjaśniały twarz mojej Lu. Uśmiechała się do mnie wesoło. 
- Lucia, tu ziemia - pomachałem jej ręką przed twarzą. Ona zaśmiała się tylko. - Dobrze się czujesz? - dotknąłem jej dłoni. 
- Świetnie - ukazała swoje białe ząbki. - Świetnie się czuję. A czy mogłabym czuć się źle? Mam przecież wszystko. Kochanego narzeczonego, wspaniałych przyjaciół, muzykę. Otacza mnie miłość i piękno. Świat jest piękny. Popatrz tylko. Trawa taka zielona, niebo takie niebieskie, a mamy październik. 
- A propos trawy... Lu, ty nic nie brałaś? - prychnąłem. 
- Phi! Jak możesz tak mówić. - Poczochrała moją grzywkę i pokazała język. 
- A, czyli jej pozwalasz dotykać włosów? - usłyszałem za plecami. 
Odwróciłem się. Lena stała oparta o framugę drzwi. Patrzyła na mnie, jakby chciała mnie zabić. 
- Mi nigdy na to nie pozwalałeś - warknęła. - Ale to oczywiste. Ja nigdy dla ciebie nic nie znaczyłam. Byłeś ze mną dla zabawy. Żeby o niej zapomnieć. A kiedy już wróciła, zostawiłeś mnie. I co? Wpieprzyłeś jej się do łóżka jak widzę. A może to nie twój bachor? - zaśmiała się gorzko. - Nie zdziwiłabym się. Lili nigdy nie była aniołkiem. Tylko taką udawała. Prawda? Czy może powinnam mówić do niej 'Ludmiło'? Kim ona jest? To takie dwa w jednym. 
- Przestań! - krzyknąłem. Wszystko zniosę, ale nikt nie będzie tak mówił o osobie, którą kocham. 
- Czemu? Bo mi tak każesz? Nie, nie. A czy twoja narzeczona wie, o tym, co robiłeś, kiedy jej nie było? Wie, jak się zabawiałeś dziewczynami? Wie, jak je raniłeś? Wiesz? - syknęła do Lud. - Gówno wiesz. Nic nie wiesz. Cierpiałam. Z twojej winy.
- Nie Lena. To nie moja wina. Przepraszam... chociaż nie mam za co. Federico mnie kocha, a ja jego. O tej drugiej osobie nie da się zapomnieć. Ty też kiedyś tego doświadczysz. Jeszcze kiedyś ktoś cię pokocha. Na pewno. Znajdziesz szczęście. Tak, to ja. Lili. Ludmiła. Jedność. Ale to już przeszłość. Tak, Fede i ja spodziewamy się dziecka. Ale nie wiń mnie za to, że Federico cię nie kocha. Próbował. Nie udało się. Leno, miłość tak nie wygląda. Nie możesz wybrać osoby którą pokochasz. To tak nie działa - tłumaczyła blondynka. I nie mów, że ci za to zapłacimy. Przez twoje głupie pomysły wylądowałam w szpitalu. To chyba dość wysoka cena, nie sądzisz?
- N-na prawdę? Ja nie chciałam, żeby to tak się skończyło... ja tylko chciałam, żebyście poczuli to co ja wtedy... przepraszam - zagryzła wargi, a łzy wypływały jej  spod powiek. 
- Dobrze. Było, minęło. Nie jest za późno, żeby wszystko naprawić. Będzie dobrze. Tak? - Ludmiła objęła Hiszpankę ramionami.
Jak ktoś mi powie, że kobiety nie są niezrozumiałe, to chyba go wyśmieję. No serio, najpierw obie do siebie pałają nienawiścią, a za moment się przytulają. To jest bardzo chore. A co jest najśmieszniejsze? To, że dopiero zorientowałem się, że Lusia miała problemy z Leną jeszcze w liceum. 
- Jestem okropna - szlochała Helena. 
- Każdy może wybrać złą drogę. Pogubić się... Ważne jest, żeby w porę znaleźć rondo i zawrócić - tłumaczyła Lucia. 
- Ale ty nic nie rozumiesz! Szpiegowałam cię. Na zlecenie twojej matki - wybuchnęła szatynka. 
Źrenice mojej narzeczonej powiększyły się.  
- Czemu? - wybełkotała, patrząc na mnie, jakby to pytanie wcale nie było skierowane do Leny, a do mnie. 
- Bo miałam ci za złe. Wiem, to niewybaczalne. Pewnie mnie znienawidzisz. Ale prawda jest taka, że zawsze byłam o ciebie zazdrosna. Wszyscy cię lubili, mimo, że ty wcale się o to nie starałaś. Federico był i jest w tobie zakochany do nieprzytomności, zawsze miałaś najlepsze wyniki i byłaś pupilkiem nauczycieli. W dodatku masz talent. Świetnie śpiewasz, tańczysz, malujesz, piszesz, rysujesz, grasz, grasz na instrumentach... No masz nieprzeciętną urodę. Po prostu jesteś idealna... - mówiła przez łzy. 
- Lena, przestań. Zapomnijmy o tym co było. Mam wady, jak każdy. Nie ma człowieka idealnego. Zacznijmy od nowa. Co ty na to? - uśmiechnęła się Lud, odsuwając znajomą na długość ramion. 
- Nie wierzę. Jesteś taka dobra. Zgoda. 
- Hej, ja jestem Ludmiła. Dla przyjaciół Lud, Ludmi, Lucia, Lusia, Lu, Ludmiłka, Luśka, Lu...nie ważne. A ty? - Wyciągnęła dłoń jak na powitanie. 
- Helena. Ale mów mi Lena - dziewczyna odwzajemniła ten gest. 
I ja byłem świadkiem tego dziwacznego zajścia. Moja Ludka i ta podła Lena zostały przyjaciółkami, zapominając o przeszłości. 
Zdecydowanie nie rozumiem kobiet. 

*Ludmiła*
Każdy zasługuje na drugą szansę. Skoro ja ją dostałam, czemu ona miałaby jej nie otrzymać?
- Nawet nie próbuj - ostrzegłam Federico, kiedy już, w końcu, zostaliśmy sami. - Nie chcę o tym rozmawiać. Zabierajmy się za piosenkę. Twój sposób jest dobry. Ja piszę na zielono, a ty na niebiesko. 
Wyciągnęłam kilka kartek i dwa kolorowe pisaki. Jeden dałam Włochowi, drugi wzięłam dla siebie. 
Po niedługim czasie udało nam się napisać całą piosenkę. 

Kiedyś ktoś zapytał mnie: 
"Jakie najpiękniejsze słowo jest?"
"Kochać" - odpowiedziałem. 
Bo co tak naprawdę kochamy?
Kochamy wszystko co mamy.
Kochamy drugiego człowieka. 
I las, w którym płynie rzeka.
Kochamy obłoki puszyste.
I równiny górzyste. 
Kochamy to niebo błękitne. 
I wody w strumieniu, przejrzyste.
Kochamy kwiaty kolorowe.
I każde chwile nowe. 
Niestety, to wszystko mija. 
Lecz puki trwa,
Wielki urok ma. 

- Fede, nie sądzisz, że to troszkę za krótkie? - zapytałam, po raz setny czytając tekst. 
- Moglibyśmy powtórzyć wszystko od czwartej zwrotki - zaproponował. 
- Tak. To dobry pomysł. Jutro zabierzemy się za melodię. Coś mi się wydaje, że skończymy to jako drudzy. Pierwsi będą chłopcy. Potem my. Następnie zespół Violi, po nich Lena a a końcu Cami i Brod - zaśmiałam się cicho. Wiem, że robimy im pod górkę. Ale trudno. Jakoś sobie poradzą.- Dobrze,a teraz się zbierzmy, bo zaraz mamy zajęcia z Angie.

*Leon*
Szedłem akurat obok sali tańca, kiedy usłyszałem głos Violetty. Dobiegał z wewnątrz. Nie ładnie jest podsłuchiwać, wiem, ale po prostu musiałem.
- Oj, Fran - zawołała Viola. - Ja już nie wiem. Jak to ująć. Wszystko brzmi tak jakoś... brutalnie. Nie chce, żeby to tak wyszło. 
- A co powiesz na to - odezwała się Włoszka.- "Myliłam się, kiedy myślałam, że..."?
- A nie sądzisz, że to mogłoby sprawić, że poczułby się źle. Zależy mi na nim, ale muszę to skończyć. Chciałabym bezboleśnie. 
Nie potrzebowałem słuchać dalej. Nagle wszystko stało się zrozumiałe. Vilu chce ze mną zerwać. 
To bardzo zabolało. Bardzo. Myślałem, że mnie kocha. Myślałem, że coś dla niej znaczę. Myślałem, że chce się ze mną związać. Na poważnie. Najwidoczniej źle  myślałem. 
~
Od czego tu zacząć? Od czego?
Zaczynałam pisać ten rozdział w podłym nastroju, ale dzięki wsparciu ze strony Anny, godziny wiszenia na telefonie, potem pisało mi się całkiem fajnie. Powiem tak: Początek jest beznadziejny, ale od drugiego fragmentu z Fede podoba mi się. 
A wiecie do czego zmusił mnie brak internetu (bo kiedy to piszę, jeszcze nie mam neta) ?
Teraz mnie wyśmiejecie. Ale się przyznam. Tekst piosenki Fede i Lu... no cóż sama to napisałam. Niechętnie publikuje moje, jak to niektórzy nazywają, wiersze. Ale co miałam zrobić? 
Komentarze bardzo mile widziane ^^
Spojler z 38:
-Ludmiła ma do Federico prośbę (być może, że będzie kłótnia Fedemili. Jeszcze sama nie wiem) 
-Lu dowiaduje się prawdy o ojcu i matce. 
-Leon i Violetta rozmawiają (jeszcze nie wiem jak to będzie wyglądać)
-Pokombinuję coś z Bromilą. Co? Nie mam bladego pojęcia. Ale coś się wymyśli ^^
~
Fanki Thomasa i Clementa/Alexandra tego nie czytają:
Boże, czy tylko ja zatykam uszy, kiedy ten, przepraszam za wyrażenie, wyjec, 'śpiewa'? ( Moja emotka: -;- Nazwałam ją 'na Tomasa' xD)
A... i niech Clement (lub, jak kto woli Cement - Lil to geniusz) nie zbliża się do Leonetty! (Boże, Lili, to przez Ciebie! Przez Ciebie pokochałam Leonettę! Tzn, wcześniej ją lubiłam, ale...Bądź, co bądź, Violki nie lubię. Kto by mnie tam ogarniał xD)


21 komentarzy:

  1. Jestem i ja :D
    No cóż mogę powiedzieć... Jak zwykle jest napisane świetnie...
    Już mi się nudzi to, że zawsze piszesz tak idealnie :O
    Jezu ta jej matka to na prawdę jakaś psychopatka!
    Aż sama się wystraszyłam o.O
    Feder taki mrrrrrraśny bohater :33
    Ludmi wkroczyła do akcji = Bromila już w kolejnym rozdziale xd
    Tak szczerze tooo... Tego, że Lena i Ludmiła się pogodzą to w życiu się nie spodziewałam :O
    Jak ta żmija mogła szpiegować moją kochaną Lu? No ja się pytam JAK?!
    Viola chce zerwać z Leonem?
    Nie nie i jeszcze raz NIE!
    Błagam nie rób im tego ;___;
    Nie rób tego mi ;__________;
    Czytam sobie notkę pod rozdziałem i nagle takie BUM!
    Wercik napisała sama tekst piosenki!
    Moja reakcja? ''Ja pierdole jak ona to zrobiła? Przecież to wygląda jak najprawdziwszy tekst jakiejś piosenki!!''
    Kiedy czytałam go w rozdziale i zanim przeszłam do dalszej części zastanawiałam się co to może być za piosenka, jednak nc nie przychodziło mi do głowy...
    Teraz wiem... NAPISAŁAŚ TO SAMA!
    Zabij mnie <3333
    Czemu przez te twoje spojlery jeszcze bardziej nie mogę się doczekać rozdziału? -,-
    Czytam dalej... ''Fanki Thomasa i Clementa/Alexandra tego nie czytają:'' myślę sobie: ''Oooo! Czyli to oś dla mnie!''
    Uwaga uwaga! Nowa emotka ''na Tomasa'' właśnie rozwaliła system xd
    Jezu kobieto xd Nie wiem ile minęło ale ja nadal się z niej śmieję xd
    Weenyyyyy ;*
    Buziole - Maja <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jesteś i Ty! :D
      Jej, bardzo Ci dziękuję, słońce, ale ja nie piszę idealnie :*
      Hahah, a to nie koniec o niej! Matka Ludmi jeszcze wstąpi do akcji xD
      Czy w następnym... nie wiem, chyba jeszcze nie c;
      Haha, ja nie mam pojęcie jak na to wpadłam. xD To mi się w nocy przyśniło. Się zerwałam i szybko napisałam w telefonie w notatniku xD
      Nie chceeeeee. Spokojnie :*
      Jeny... serio? O.O Przecież tej tekst jest stary... ostatni jaki napisałam. Dawno, dawno temu...
      Nie mogę Cię zabić. Po pierwsze to niezgodne z prawem, a po drugie za bardzo Cię koffciam :*
      Haha, nie wiem :D
      XDDD
      " -;- "
      xDDDD
      Dziękuję :*
      K.C. <33333

      Usuń
  2. Jestę komentuję Wspieram akcję (Komentarz na wage złota) i Zajmuję xDDD
    Ps: dostałam fioła na literke ęęęęęęę
    xDDD

    OdpowiedzUsuń
  3. Dobra dzisjaj tak krótko i na temat bo nie mam czasu.
    I za to cie przepraszam:(
    Rozdział zajefajny!!!!!!♥
    Lud jak zawsze ma super plany.
    Tja Feduś ty masz rację nie zrozumiesz kobiet:)
    Ok czekam na następny bo jak widać będzie się działo.Wnioskuje z superowego spojlera:*

    KC<3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bosz zapomniałam dodać napisałaś fantastyczną piosenkę Federa i Lu♥
      Masz dziewczyno talent!!!!!!!!!!!!:)

      Usuń
    2. Bardzo, bardzo Ci dziękuję.
      Ja Ciebie też K.C. <3

      Usuń
  4. León, ty już się od zerwania z Violetta odpierwiastkuj za przeproszeniem. Maja być razem, tyle w temacie! W sumie też nie lubię Violetty... Kto by zgadł po tym jak wrzuciłam ja pod samochód, zapłodniłam powietrzem i miałam zrobić ochotę milion gorszych rzeczy.
    Fede nigdy nie zrozumie kobiet. Bo kobiety nie sa od rozumienia tylko od kochania <3 Poza tym powinien mieć chyba jakoś bliżej do ich logiki niż typowy Broduey... (bez względu ak to nie brzmi)
    Równo im ta piosenka wyszła jak na to żeby nie widzieli tego co było wcześniej. Zazdrosna Laguna znajdzie dziurę w całym.
    Psychopaci. Cała rodzina Lu to psychopaci. Brakuje jeszcze kota i dziecka - szatana...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Laguś, właśnie napisałam, że pokochałam Leonettę, więc to tak z miłości ich rozwalę xD Nie nio, ziajtuje xDDD
      Tiak! Do kochania <3 ^^
      Hehehe, powinien :D
      Hehhheee, Ciiiiii, Laguś, Ciiii. To już po poprawkach :D Nie masz być o co zazdrosna, nie masz o co, bo jesteś ode mnie mądrzejsza i ładniej piszesz :*
      Hehehe, Lu jako jedyna normalna xD
      Buziaczki :3c

      Usuń
  5. AAAAAAaaaa przepraszam ,że tak późno przepraszam
    Dobrze kochana,że udało się Ci napisać wiem ,że się
    powtarzam JESTEŚ GENIALNA :* :*
    Boski ten wierszyk TY ,,moja" Talenciaro
    Lena I Lu pokój to mnie zadziwiłaś :o :o :o
    Przestraszyła mnie trochę mama Lusi
    Fedeuś aaaa słodki i opiekuńczy jak zawsze :) :*
    No po prostu brak mi słów ,żeby opisać jaka jesteś cudowna :D
    Pokochałaś Leonettę hmmmm wiesz miałam podobną sytuację
    zaczęłam czytać takiego bloga .... hmm i pokochałam Fedemiłę hmmm ...Twojego :)
    Buziaki :* :* :*
    czekam na więcej no i życzę by Ci się kochana zawsze świetnie pisało
    K.C >3 :* :* :* :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo Ci dziękuję Słoneczko, bardzo, bardzo :*
      Baaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaardzo ♥
      Kochaaam <333

      Usuń
    2. To ja Ci dziękuje za to,że jesteś i piszesz takie cudeńka, a ja mogę je czytać
      Mocniej kocham ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ <33333
      :*:*
      Buziaki

      Usuń
    3. Jesteś taaaaaaka kochana.
      Ale ja mocniej ever ♥♥♥
      K.C. <3

      Usuń
    4. No dobra nie Ci będzie Ty mocniej ♥
      Ale i tak nie mogę wyjść z podziwu jaka jesteś utalentowana
      :* :*
      K.C.
      <3

      Usuń
  6. Wiem, jestem okropna, dopiero teraz komentuję :'(
    Ale nie ważna jestem tam ja, tylko Ty!
    Jeju, kotku... To było boskie! Na-naprawdę!
    Zatkało mnie, po prostu mnie zatkało!
    I do tego jeszcze ten Twój tekst piosenki... Nie wierzę, że można tak ślicznie pisać! Nie wierzę, Twój talent jest taki ogromny! ♥
    Po prostu... No sama nie wiem, czuję się tak wyjątkowo po tym jak to przeczytałam, tak, tak... Nie potrafię tego określić, ale wspaniale <3
    ,,A propos trawy... Lu, ty nic nie brałaś?" XD Leżę, nie wstaję!
    Piękne, piękne i jeszcze raz pięknie.
    Jesteś bardzo utalentowana!
    Kocham Cię i czekam na nexta :-*



    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie jesteś, kochanie :*
      Dziękuję Ci bardzo, słoneczko ♥
      Może... może byłby ogromy, gdybym go miała.
      Hahah xD Wstań, kochanie, chyba nie przeleżysz całego dnia xD
      Dziękuję Ci raz jeszcze.
      Ja Ciebie też kocham <3

      Usuń
  7. Hej! Ja mam bardzo dziwne pytanie czemu nie da się przeczytać tego rozdziału? No bo wszystkie słowa zniknęły i wiedzę ciemność.... To blogger tak świruje prawda :( błagam znajdź przyczynę tej tragedii bo nie wytrzymam bez czytania błaaaagam!!

    OdpowiedzUsuń

Czytasz? Skomentuj!