*Ludmiła/Lili*
Obudziłam się. Spojrzałam a zegarek, stojący na szafce obok łóżka. Siódma rano. Było mi tak miękko i wygodnie. Federico spał obok mnie i obejmował ręką w talii. Ziewnęłam przeciągle. Nie chciałam jeszcze wstawać. Wtuliłam się w niego, jeszcze bardziej. Od Włocha biło ciepło. Pochrapywał cichutko. Taki słodziak z niego. Wspominałam ostatni wieczór.
Tak jak zapowiedział, Federico został na noc. Położyliśmy się w pokoju, sypiali, należącej niegdyś do mojej mamy. Studiowałam jego twarz. Coś go trapiło.
- Co się stało, kochanie? - zapytałam w końcu.
- Moja matka chciałaby cię poznać - westchnął.
- No to super - ucieszyłam się. - Czemu się nie cieszysz.
- Ona jest... hm...
- Ale nie gorsza od mojej - uniosłam kąciki ust i pocałowałam go w czubek nosa.
Patrzył w moje oczy. A ja zatracałam się w jego tęczówkach. Takich głębokich i ciepłych.
Naciągnęłam kołdrę wysoko, bo jestem okropnym zmarzluchem. Zadrżałam z zimna. Przysunął mnie do siebie i przytulił mocno. Tak, wtulona w niego usnęłam. Spałam mocno i było mi dobrze.
Wolno zdjęłam jego rękę ze swojego ciała i wstałam. Znowu zadrżałam. Brrrr... zimno. Miałam na sobie tylko letnią koszulę nocną. Wyszłam z pokoju i udałam się do łazienki na dole. Wzięłam prysznic (co było bezpieczniejsze, kiedy Fede jeszcze spał) i zawinięta w szlafrok, ruszyłam do swojej garderoby. Dzisiaj mam spotkać rodziców mojego chłopaka, tak? Po naprawdę długim namyśle wybrałam czarną sukienkę . Zabrałam się za kręcenie włosów lokówką i za makijaż. Kiedy byłam już gotowa cichcem zakradłam się do sypialni.
- Feduń, czas wstawać - szepnęłam mu do ucha, ale nie zareagował.
Położyłam więc dłoń na jego policzku i delikatnie musnęłam jego wargi swoimi. On już mnie tak raz obudził. Pora się odpłacić. Otworzył oczy i pociągnął mnie za nadgarstek tak, że wylądowałam obok niego.
Zeszliśmy na śniadanie, które zrobiłam, a potem wybraliśmy się na plażę.
*Federico*
Siedzieliśmy na piasku. Lusia wpatrywała się w bezkresną toń, a ja przyglądałem się jej.
- Federico, jak to się właściwie stało, że mieszkasz tutaj, a nie we Włoszech?
Wiedziałem, że kiedyś w końcu o to zapyta. Tylko czemu dzisiaj?
- To smutna historia... Widzisz, kiedy byłem małym chłopcem, mój ojciec, z którym byłem bardzo zżyty, zaczął pić i ćpać. Bił moją matkę i mnie... - czułem jak do oczu napływają mi łzy. - Pewnego dnia mama zabrała mnie i wyjechaliśmy. Mieszkaliśmy u mojej ciotki, Stephanie, do puki mama nie poznała Benito. Wiesz... kilka miesięcy potem dostaliśmy wiadomość, że ojciec nie żyje. Czułem jak pęka mi serce. Kochałem go, mimo całego zła, które wyrządził - kropelki wypływały spod moich powiek i ciekły po twarzy. - Tak cholernie za nim tęskniłem przez te wszystkie lata. Nawet jeśli już nic dla niego nie znaczyłem - mój głos zaczynał się łamać, aż w końcu nie byłem w stanie mówić dalej.
- Nie wstydź się płakać - Lud pogładziła moje ramie, a chwilę potem przytuliła. Pozwoliłem sobie na chwilę słabości, ale to się nie może powtórzyć. Chyba, że przy niej.
Dyskretnie wysunąłem się z jej uścisku. Przedtem, kiedy tak patrzyła na tą wodę, o czymś myślała. Bardzo intensywnie. A temat mojego pochodzenia był tylko po to, żeby odwrócić od tego uwagę. Ja ją dobre znam.
- A twoją główkę co zaprząta? - wziąłem ją za rękę.
-Ach... mam troszkę na głowie. To już koniec wakacji... Chcę wrócić do Studia i do szkoły, ale muszę też znaleźć pracę... puki co, oszczędności mi wystarcza, ale czy na długo? Muszę to sobie wszystko poukładać przed pierwszym września, a czas ucieka...
Dopiero teraz zdałem sobie sprawę, że wróciła tu z Barcelony tak na prawdę, nie mając prawie nic. Wpadłem na pewien pomysł...
Spędziliśmy na plaży jeszcze kilka godzin. Siedzieliśmy na wydmach do czasu, kiedy trzeba było zbierać się na obiad z moją mamą i Benito.
*Ludmiła/Lili*
Weszliśmy do dużego... ba! Dużego? Ogromnego domu. Stop. Wróć. Willi. Tak więc, weszliśmy do ogromnej willi.
- Już jesteśmy! - krzyknął Federico i poprowadził mnie w stronę kuchni.
Odsunął mi krzesło, na którym usiadłam, a sam zajął miejsce obok. Po niedługiej chwili dołączyli do nas jego mama i ojczym. Kiedy zobaczyłam mężczyznę, oczy wyszły mi z orbit.
- Federico - szepnęłam do niego. - Czemu nie powiedziałeś mi, że mieszkasz z jednym z moich ulubionych projektantów?
Wzruszył obojętnie ramionami. Boże, widziałam pana Fernandeza na własne oczy! Kocham jego projekty!
Jedliśmy pyszną tartę, przygotowaną przez panią Zoe, matkę mojego chłopaka. Panowała bardzo przyjemna atmosfera.
Kiedy skończyliśmy posiłek Fede zaproponował, że pozmywa, a ojczym poszedł mu pomóc, zostawiając mnie i 'moją przyszłą teściową' jak to śmiał się jej mąż, same.
- Lud, słoneczko, mogę cię o coś zapytać? - skinęłam tylko głową na 'tak', bo piłam wodę z szklanki i nie miałam jak odpowiedzieć. - Jesteś dziewicą?
Zakrztusiłam się napojem. Jezu, czy ona na prawdę o to zapytała?
I co ja mam jej teraz powiedzieć?
'Tak' ? W sensie, że skłamać? A jeśli ona wyczuje, że blefuję? A co, jeśli wie i tylko mnie sprawdza?
'Nie' ? Jeśli tak powiem, to zaraz posypie się masa kłopotliwych pytań... i co wtedy?
Cholera jasna! Jaka jest prawidłowa odpowiedź?!
I dzięki Bogu w tej chwili przyszedł mój chłopak z deserem. Odetchnęłam z ulgą.
Złapałam mojego misia za rękę, pod stołem i spojrzałam mu w oczy. Błagam, nie zostawiaj mnie więcej samej. On chyba zrozumiał, bo pocałował mnie w policzek i szepnął:
- Mówiłem ci, że jest..ghm...
- Ludmiła - zwrócił się do mnie pan Benito - Federico wspominał mi, że potrzebujesz pracy. To prawda?
Zdezorientowana spojrzałam na Federa, jego wzrok mówił wystarczająco dużo. Przytaknęłam.
- Przyglądałem ci się i zastanawiałem się, czy nie zainteresowałaby cię praca modelki? Masz świetną figurę. Nie jesteś za gruba, a nie wyglądasz też jak chodzący wieszak. Za każdy wybieg płaciłbym ci... tysiące. A widzisz, z tego co wiem, jesteś bardzo zajęta. Wydaje mi się, że na rękę byłoby ci również to, że moje pokazy odbywają się wyłącznie w weekendy. Wiem, że musisz to przemyśleć, dlatego dam ci tydzień na danie mi odpowiedzi. OK?
- Dobrze - przystałam na to i zabrałam się za jedzenie sernika.
Muszę przyznać, że pani Zoe gotuje świetnie. Dużo lepiej ode mnie... no ale ja się dopiero uczę.
*Federico*
Słyszałem o co zapytała Ludmiłę. Nie no sorry, ale jak w ogóle można pytać o takie rzeczy? Kiedy Luśka poszła do domu, a raczej została odwieziona przez Benita, podszedłem do matki.
- Mamo, jak mogłaś się o to zapytać?! - warknąłem do niej.
- A nie byłeś ciekawy? - wzruszyła ramionami.
- Nie! Mamo, to są sprawy osobiste! I nawet nie próbuj dociekać! - wykrzyczałem i poszedłem do swojego pokoju, trzaskając drzwiami.
Jest nieznośna. I nie wie kiedy należy się zatrzymać. No po prostu nie zna granic!
Jednak szybko minęło moje zdenerwowanie, kiedy pomyślałem o propozycji, którą dostała Lucia. I to w sumie dzięki mnie. Teraz muszę ją przekonać, żeby się zgodziła, a znając ją, będzie mnie to kosztować niemało zachodu. Chociaż... kto wie...
*Naty*
Całe przedpołudnie spędziłam w domu. Miałam lenia. Wczoraj, na imprezie świetnie się bawiłam, ale za to potem byłam nie do życia. Wylegiwałam się na łóżku, przeglądając strony internetowe w komórce. Akurat tak się złożyło, że spojrzałam na zegarek, a w tym samym czasie rozległo się pukanie.
- Nateczka, to ja - powiedział Maxi, znajdujący się do drugiej stronie drzwi do mojego pokoju. - Mogę wejść?
Zgodziłam się, ale wstawać nie miałam zamiaru.
- Kto to, jeszcze w piżamie? - zapytał uśmiechając się przewrotnie. - Zabieram cię... gdzieś. Więc teraz ubieraj się szybko i jedziemy.
Jakoś na prawdę nie miałam ochoty na nic, ale ten błysk w jego oczach sprawił, że jak na skrzydłach podbiegłam do szafy, wyciągnęłam z niej luźny, czarny top i legginsy z materiału imitujący dżins. Pobiegłam do toalety, związałam włosy frotką i zrobiłam lekki makijaż.
Jechaliśmy dosyć długo, a mnie ta jazda nużyła. Bardzo. Oparłam głowę o ramie mojego chłopaka, siedzącego obok, w taksówce i odpłynęłam do krainy Morfeusza.
Maxi potrząsnął moim ramieniem. Momentalnie otworzyłam oczy.Taksówka którą jechaliśmy stała na moście. Chłopak wyszedł z pojazdu, a ja uczyniłam to samo.
Dotarło to do mnie dopiero, kiedy zobaczyłam mężczyznę stojącego przy barierce z linami, dosyć specyficznymi linami. On chciał, żebym z nim skoczyła na bungee.
Wszystko co się tam działo, pamiętam jak przez mgłę. Ocknęłam się dopiero, kiedy stałam nad 'przepaścią'.
- Boję się - wyznałam.
On przyciągnął mnie do siebie. Odgarnął niesforny kosmyk czarnych laków z mojego czoła, a następnie złączył nasze usta w pocałunku.
- Jestem tu z tobą - szepnął.
Trzymając się za ręce, skoczyliśmy w dół. Muszę przyznać, że to wyjątkowe uczucie. Całkiem jak w jednym z tych wspaniałych, niesamowicie realnych snów o lataniu.
~
Witam. Tu Anna. Raczej mnie nie znacie, ale jestem kuzynką naszego Wercika. Od czego Wam tu zacząć? Nie bede się przedstawiać, bo po co?
Ten ciołek, nie ma internetu, więc dzisiaj ja musiałam opublikować jej rozdział i napisać fragment z Naxi. No dobra, raczej przepisać.
Mamy ten rozdział, który według mnie jest wporzo, ale Wera, jak to Wera, myśli inaczej. Nie noooo serio, ludzie. Ona ma walnięte na dekiel. Wczoraj na przykład próbowała się ciąć poduszką.
Wiecie, co ona powiedziała? Zacytuję. "Bardzo chciałabym w siebie wierzyć, ale nie potrafię!" - Tak wykrzyczała mi to w twarz... A potem jeszcze takie coś walnęła ''Wiem, że innym to może się podobać, ale według mnie, to jest totalne dziadostwo i do niczego się nie nadaje. Jestem beznadziejna'' . Na koniec tak się rozryczała, że musiałam ją pocieszać. A ona serio nie lubi, jak się ją pociesza.
I pewnie teraz to czyta i ma ochotę mnie udusić. I proszę bardzo.
Mhm, to będzie najdłuższa ''stopka'' w historii tego bloga.
Prawie bym zapomniała, spojler:
- Ludmiła podejmuje decyzję dot. pracy dla Benita.
- Ludmiła widzi coś, czego widzieć nie powinna.
- Violetta opowiada Leonowi o swoim życiu, zanim go poznała.
No i Wierka (ona nie cierpi jak się tak do niej mówi, ale ja lubię ją wkurzać xD) kazała przekazać, że Was kocha ♥
BAY //Anna.
- Federico, jak to się właściwie stało, że mieszkasz tutaj, a nie we Włoszech?
Wiedziałem, że kiedyś w końcu o to zapyta. Tylko czemu dzisiaj?
- To smutna historia... Widzisz, kiedy byłem małym chłopcem, mój ojciec, z którym byłem bardzo zżyty, zaczął pić i ćpać. Bił moją matkę i mnie... - czułem jak do oczu napływają mi łzy. - Pewnego dnia mama zabrała mnie i wyjechaliśmy. Mieszkaliśmy u mojej ciotki, Stephanie, do puki mama nie poznała Benito. Wiesz... kilka miesięcy potem dostaliśmy wiadomość, że ojciec nie żyje. Czułem jak pęka mi serce. Kochałem go, mimo całego zła, które wyrządził - kropelki wypływały spod moich powiek i ciekły po twarzy. - Tak cholernie za nim tęskniłem przez te wszystkie lata. Nawet jeśli już nic dla niego nie znaczyłem - mój głos zaczynał się łamać, aż w końcu nie byłem w stanie mówić dalej.
- Nie wstydź się płakać - Lud pogładziła moje ramie, a chwilę potem przytuliła. Pozwoliłem sobie na chwilę słabości, ale to się nie może powtórzyć. Chyba, że przy niej.
Dyskretnie wysunąłem się z jej uścisku. Przedtem, kiedy tak patrzyła na tą wodę, o czymś myślała. Bardzo intensywnie. A temat mojego pochodzenia był tylko po to, żeby odwrócić od tego uwagę. Ja ją dobre znam.
- A twoją główkę co zaprząta? - wziąłem ją za rękę.
-Ach... mam troszkę na głowie. To już koniec wakacji... Chcę wrócić do Studia i do szkoły, ale muszę też znaleźć pracę... puki co, oszczędności mi wystarcza, ale czy na długo? Muszę to sobie wszystko poukładać przed pierwszym września, a czas ucieka...
Dopiero teraz zdałem sobie sprawę, że wróciła tu z Barcelony tak na prawdę, nie mając prawie nic. Wpadłem na pewien pomysł...
Spędziliśmy na plaży jeszcze kilka godzin. Siedzieliśmy na wydmach do czasu, kiedy trzeba było zbierać się na obiad z moją mamą i Benito.
*Ludmiła/Lili*
Weszliśmy do dużego... ba! Dużego? Ogromnego domu. Stop. Wróć. Willi. Tak więc, weszliśmy do ogromnej willi.
- Już jesteśmy! - krzyknął Federico i poprowadził mnie w stronę kuchni.
Odsunął mi krzesło, na którym usiadłam, a sam zajął miejsce obok. Po niedługiej chwili dołączyli do nas jego mama i ojczym. Kiedy zobaczyłam mężczyznę, oczy wyszły mi z orbit.
- Federico - szepnęłam do niego. - Czemu nie powiedziałeś mi, że mieszkasz z jednym z moich ulubionych projektantów?
Wzruszył obojętnie ramionami. Boże, widziałam pana Fernandeza na własne oczy! Kocham jego projekty!
Jedliśmy pyszną tartę, przygotowaną przez panią Zoe, matkę mojego chłopaka. Panowała bardzo przyjemna atmosfera.
Kiedy skończyliśmy posiłek Fede zaproponował, że pozmywa, a ojczym poszedł mu pomóc, zostawiając mnie i 'moją przyszłą teściową' jak to śmiał się jej mąż, same.
- Lud, słoneczko, mogę cię o coś zapytać? - skinęłam tylko głową na 'tak', bo piłam wodę z szklanki i nie miałam jak odpowiedzieć. - Jesteś dziewicą?
Zakrztusiłam się napojem. Jezu, czy ona na prawdę o to zapytała?
I co ja mam jej teraz powiedzieć?
'Tak' ? W sensie, że skłamać? A jeśli ona wyczuje, że blefuję? A co, jeśli wie i tylko mnie sprawdza?
'Nie' ? Jeśli tak powiem, to zaraz posypie się masa kłopotliwych pytań... i co wtedy?
Cholera jasna! Jaka jest prawidłowa odpowiedź?!
I dzięki Bogu w tej chwili przyszedł mój chłopak z deserem. Odetchnęłam z ulgą.
Złapałam mojego misia za rękę, pod stołem i spojrzałam mu w oczy. Błagam, nie zostawiaj mnie więcej samej. On chyba zrozumiał, bo pocałował mnie w policzek i szepnął:
- Mówiłem ci, że jest..ghm...
- Ludmiła - zwrócił się do mnie pan Benito - Federico wspominał mi, że potrzebujesz pracy. To prawda?
Zdezorientowana spojrzałam na Federa, jego wzrok mówił wystarczająco dużo. Przytaknęłam.
- Przyglądałem ci się i zastanawiałem się, czy nie zainteresowałaby cię praca modelki? Masz świetną figurę. Nie jesteś za gruba, a nie wyglądasz też jak chodzący wieszak. Za każdy wybieg płaciłbym ci... tysiące. A widzisz, z tego co wiem, jesteś bardzo zajęta. Wydaje mi się, że na rękę byłoby ci również to, że moje pokazy odbywają się wyłącznie w weekendy. Wiem, że musisz to przemyśleć, dlatego dam ci tydzień na danie mi odpowiedzi. OK?
- Dobrze - przystałam na to i zabrałam się za jedzenie sernika.
Muszę przyznać, że pani Zoe gotuje świetnie. Dużo lepiej ode mnie... no ale ja się dopiero uczę.
*Federico*
Słyszałem o co zapytała Ludmiłę. Nie no sorry, ale jak w ogóle można pytać o takie rzeczy? Kiedy Luśka poszła do domu, a raczej została odwieziona przez Benita, podszedłem do matki.
- Mamo, jak mogłaś się o to zapytać?! - warknąłem do niej.
- A nie byłeś ciekawy? - wzruszyła ramionami.
- Nie! Mamo, to są sprawy osobiste! I nawet nie próbuj dociekać! - wykrzyczałem i poszedłem do swojego pokoju, trzaskając drzwiami.
Jest nieznośna. I nie wie kiedy należy się zatrzymać. No po prostu nie zna granic!
Jednak szybko minęło moje zdenerwowanie, kiedy pomyślałem o propozycji, którą dostała Lucia. I to w sumie dzięki mnie. Teraz muszę ją przekonać, żeby się zgodziła, a znając ją, będzie mnie to kosztować niemało zachodu. Chociaż... kto wie...
*Naty*
Całe przedpołudnie spędziłam w domu. Miałam lenia. Wczoraj, na imprezie świetnie się bawiłam, ale za to potem byłam nie do życia. Wylegiwałam się na łóżku, przeglądając strony internetowe w komórce. Akurat tak się złożyło, że spojrzałam na zegarek, a w tym samym czasie rozległo się pukanie.
- Nateczka, to ja - powiedział Maxi, znajdujący się do drugiej stronie drzwi do mojego pokoju. - Mogę wejść?
Zgodziłam się, ale wstawać nie miałam zamiaru.
- Kto to, jeszcze w piżamie? - zapytał uśmiechając się przewrotnie. - Zabieram cię... gdzieś. Więc teraz ubieraj się szybko i jedziemy.
Jakoś na prawdę nie miałam ochoty na nic, ale ten błysk w jego oczach sprawił, że jak na skrzydłach podbiegłam do szafy, wyciągnęłam z niej luźny, czarny top i legginsy z materiału imitujący dżins. Pobiegłam do toalety, związałam włosy frotką i zrobiłam lekki makijaż.
Jechaliśmy dosyć długo, a mnie ta jazda nużyła. Bardzo. Oparłam głowę o ramie mojego chłopaka, siedzącego obok, w taksówce i odpłynęłam do krainy Morfeusza.
Maxi potrząsnął moim ramieniem. Momentalnie otworzyłam oczy.Taksówka którą jechaliśmy stała na moście. Chłopak wyszedł z pojazdu, a ja uczyniłam to samo.
Dotarło to do mnie dopiero, kiedy zobaczyłam mężczyznę stojącego przy barierce z linami, dosyć specyficznymi linami. On chciał, żebym z nim skoczyła na bungee.
Wszystko co się tam działo, pamiętam jak przez mgłę. Ocknęłam się dopiero, kiedy stałam nad 'przepaścią'.
- Boję się - wyznałam.
On przyciągnął mnie do siebie. Odgarnął niesforny kosmyk czarnych laków z mojego czoła, a następnie złączył nasze usta w pocałunku.
- Jestem tu z tobą - szepnął.
Trzymając się za ręce, skoczyliśmy w dół. Muszę przyznać, że to wyjątkowe uczucie. Całkiem jak w jednym z tych wspaniałych, niesamowicie realnych snów o lataniu.
~
Witam. Tu Anna. Raczej mnie nie znacie, ale jestem kuzynką naszego Wercika. Od czego Wam tu zacząć? Nie bede się przedstawiać, bo po co?
Ten ciołek, nie ma internetu, więc dzisiaj ja musiałam opublikować jej rozdział i napisać fragment z Naxi. No dobra, raczej przepisać.
Mamy ten rozdział, który według mnie jest wporzo, ale Wera, jak to Wera, myśli inaczej. Nie noooo serio, ludzie. Ona ma walnięte na dekiel. Wczoraj na przykład próbowała się ciąć poduszką.
Wiecie, co ona powiedziała? Zacytuję. "Bardzo chciałabym w siebie wierzyć, ale nie potrafię!" - Tak wykrzyczała mi to w twarz... A potem jeszcze takie coś walnęła ''Wiem, że innym to może się podobać, ale według mnie, to jest totalne dziadostwo i do niczego się nie nadaje. Jestem beznadziejna'' . Na koniec tak się rozryczała, że musiałam ją pocieszać. A ona serio nie lubi, jak się ją pociesza.
I pewnie teraz to czyta i ma ochotę mnie udusić. I proszę bardzo.
Mhm, to będzie najdłuższa ''stopka'' w historii tego bloga.
Prawie bym zapomniała, spojler:
- Ludmiła podejmuje decyzję dot. pracy dla Benita.
- Ludmiła widzi coś, czego widzieć nie powinna.
- Violetta opowiada Leonowi o swoim życiu, zanim go poznała.
No i Wierka (ona nie cierpi jak się tak do niej mówi, ale ja lubię ją wkurzać xD) kazała przekazać, że Was kocha ♥
BAY //Anna.
.
Zajmuje <33
OdpowiedzUsuńOkej skoro już jestem pierwsza <333 To tak rozdzialik świetny zresztą tak jak zawsze pytanie do Anny Ty go przepisywałaś czy pisałaś ? Oj ja tesz Cię baldzo baldzo koffam <3 <3 <3 <3 jesteś najlepsza .... Przepraszam ,ale dzisiaj tylko tyle mogę napisać.... Problemy....
UsuńTwoja Na Tka
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńWięc tak rozdział cudowny tak jak zawsze ;)
OdpowiedzUsuńOoo mama Fede, jakie pytanie :D
Ludmila dostała nową pracę :)
Już nie mogę się doczekać następnego :*
Wrócem ciołku ty mój najukochańszy ! <333
OdpowiedzUsuńJa sobie zajmę! ☆
OdpowiedzUsuńOk. Więc jestem!!!!
UsuńRozdział był fascynujący i wspaniały no i oczywiście jak zwykle nie ziemski i nie zapomniany.:*
No nasz Feduś jak zapowiedział tak zoatał u Ludmi na noc.
Ciekawe czy zapłaciła mu podwójnexD.
Nie no ja myślałam, że jak Lu pójdzie do matki Federa to będzie taka gatka szmatka między nimi a tu normalnie matka Fedunia wyskakuje do niej z takim pytaniem, czy jest dziewicą. Gdy do przeczytałam nie mogłam powstrzymać śmiechu xD
Co zobaczy Lunia......?
Oj Wercik ty wcale bie jesteś beznadziejna trochę wiary w siebie.
Pomyśl,zastanów się zanim będziesz wygadywać takie bzdury o sobie.
Czekam na następny i życzę Ci weny oraz dużo wiary w siebie (bo jest ci potrzebna ta wiara w samą siebie)!!!!!!!!!!!!!!:*
Koffam ciebie→♡
Siema Anka :D
OdpowiedzUsuńAmmm... Rozdział prześliczny! Weź Ty tego Wercika walnij poduszką w łeb, bo to jest piękne! Ona naprawdę potrafi pisać!
Jezu, to pytanie: ,,Jesteś dziewicą?" XD
Nie no, tak mnie nastraszyłaś, że ja jak będę miała chłopaka to do niego nie pójdę. O.O
Awwww... Płaczące Fedusiątko, ojeju! ♥♥♥ To było takie wzruszające!
Piękne, piękne i jeszcze raz piękne!
Jesteś taka utalentowana...
Ja też Cię kocham mój Werciku! <3
Dalekie miejsce, ale co mi tam xD Zajmuję xD
OdpowiedzUsuńJejuu, jak ja Cię przepraszam T-T
UsuńByłam pewna, że skomentowałam już ten rozdział ;--;
A tu dzisiaj zaglądam, patrzę i jest tylko zagrzane miejsce T-T
Ale kochana Wercik mi wybaczy, bo nie można się gniewać na siostrzyczkę <33
Wiesz, jak za Tobą tęsknię?? :cc (tak, tutaj pojawiłby się taki cudny GG'owy znak zapytania ^^ ♥) Przez nasze całonocne rozmowy chodziłam niewyspana, ale zadowolona :c ♥ Taak mi się dobrze z Tobą pisało <3 Niech dadzą Ci w końcu internet, bo nie wytrzymam! >.< Jak wrócisz opowiesz mi (ze szczegółami) wszystko, co się u Ciebie zdarzyło *3* Ja też mam Ci tyyle do przekazania *-* (o dziwo, same dobre rzeczy! :D ♥)
Dobra, ale koniec o mnie/nas, bo to komentarz do rozdziału pfff xD ♥
Tak serio piszę go na szybko, bo zaraz muszę uciekać na urodziny przyjaciółki ;-; Więc za wszystkie błędy przepraszaam ♥♥♥
To nie był zwykły rozdział, tylko dzieło sztuki *-*
Uwaga, Lili przemawia XD Ogłaszam Twój blog ósmym cudem świata *w* ♥
Matka Fedusia zadała takie mądre pytanie ♥ Hah XD A Lunia się zakrztusiła xD
Ale miało być sztuczne oddychanie robione przez Fede, no! :c xDD
Jejuu, ryczałam, jak czytałam o przeszłości Fedusia T-T (Dlaczego nigdy nie dawałaś mi o tym spoilerów?! ;-; ) Biedny miał takie złe dzieciństwo :c Ale kochał swojego ojca, mimo wszystko. Fedziątko jest zbyt dobry ♥
Zaproponowali Lusi pracę *-* I to jako modleka *-* (O tym też mi nic nie pisałaś, no! XD) Idealne zajęcie dla niej *-*
Kończę już, bo muszę uciekać. Wracaj jak najszybciej na GG! <333 Kocham Cię najnajnajnajmocniej <33
Ps. Po komentarzu (dłuższym od rozdziału XD <33), który dodałaś na moim blogu, wstyd mi publikować tą moją wywłokę ;-;
Nasza Misia płakała? Jak ona, to ja też. :(
OdpowiedzUsuńA rozdział jest przepiękny, serio. Czyałam go kilka razy, i za każdym podobał mi się jeszcze bardziej. ;)
Ah, a przy tym pytaniu mamy Fede, to ja się prawie udusiłam. Moi rodzice znowu się na mnie dziwnie gapili, no ja ich nie pojmuję. xD
Czekam na kolejny śliczny rozdział. <3
~V.
Fantastyczny rozdział, I'm waiting for next ;)
OdpowiedzUsuńAniu, masz może bloga? :)
Jezusku drogi, to pytanie mi przypomina traumatyczne kolonie z których wróciłam. Owca do mnie z tekstem 'idziesz robić siku czy kupę'. Także może sa spokrewnione. Naxi, urocze... No. Super, przekaż Wercik, że jak spotkam to ja kopnę w siedzenie. Może jej wróci wiara w siebie?
OdpowiedzUsuń