piątek, 18 lipca 2014
Es Posible - rozdział XIX
*Ludmiła/Lili*
To jest uzależnienie. Chora obsesja.
Znowu sobie nie radzę. Znowu uległam. Znowu padłam ofiarą samej siebie.
Codziennie na moim ciele pojawiają się nowe rany. Nowe strupy. Nowe blizny.
Mam już tego dosyć. Nie chcę tego ciągnąć.
Ale nie potrafię skończyć.
Otworzyłam laptopa i wstukałam w wyszukiwarce 'Fundacja pomagającym ludziom, którzy się tną - Barcelona'
Liczba wyszukiwań - jeden.
Kliknęłam w to i otworzyła mi się strona internetowa.
Oprócz strony głównej było wiele innych zakładek. Kliknęłam w jedną z nich. Znalazłam ich adres. Zapisałam go na małej karteczce i przykleiłam do któregoś z podręczników.
Ach, zapomniałam powiedzieć, że teraz chodzę do normalnej szkoły. Moja matka uznała to za świetną karę za to, że nie powiedziałam jej o Federico.
Z nim też nie miałam kontaktu. Po wyjeździe nie rozmawiałam z nikim. NIKIM. Dosłownie. No chyba, że liczy się moje odbicie w lustrze...
Ale chyba lekko wybiłam się z tematu... Tak więc postanowiłam, że zaraz jak tylko odrobię wszystkie zadane do domu ćwiczenia pójdę tam.
I tak całymi dniami się nudzę. Przesiaduję w pokoju i nie mam co robić. Nuda i samotność.
Szczerze?
Już wolałam żyć w ukryciu. Wolałam tą codzienną, rutynową gonitwę urozmaiconą różnymi problemami i zmartwieniami.
A tu? A teraz?
Nic. Nuda. Próżnia.
Wypowiadane przeze mnie słowa unoszą się do góry, wymykają się przez okno i zanikają w przestrzeni. Nieskończoności.
Nieskończoność. To jest to słowo.
Moje cierpienie jest nieskończone.
*Federico*
Za dużo tego. Nie potrafię już trzymać wszystkiego w sobie. Na prawdę muszę się komuś wygadać. Muszę. Muszę. Chociaż nie chcę. Siedziałem na lekcji Angie i bawiłem się ołówkiem.
- Federico - usłyszałem moje imię. Uniosłem wzrok i błagalnie spojrzałem na nauczycielkę.- Nic z tego. Chodź tu i zaśpiewaj swoją piosenkę.
- Wybacz Angie, ale tego nie zrobię. Źle się czuję. Mogę wyjść napić się wody? - poprosiłem.
- Idź - pozwoliła mi.
Potem całą godzinę siedziałem na krześle i kartkowałem nuty, udając, że je czytam.
Szedłem przez korytarz ze spuszczoną głową
- Fede, koniec z tym. Człowieku, ty ledwo żyjesz! - Francesca wyrosła przede mną.
- Idziemy do Resto i wszystko nam opowiesz - zarządziła Camila, pojawiając się obok.
- No chyba nie! Wszędzie tylko nie tam! - zawołała Włoszka.
- Ja znam jedną przytulną kawiarenkę... - pociągnąłem je w stronę wyjścia.
Pół godziny potem byliśmy już na miejscu.
- Hej Fede! - Sally podbiegła do stolika, który zajęliśmy. - Co zamawiacie?
- E... - zajrzałem w menu. - Ja wezmę Brownie?
- Ołkej... a wy? - zwróciła się do dziewczyn.
- Ja bezę z kremem - uśmiechnęła się Fran.
- A ja deser lodowy - stwierdziła Cami.
- Federico, trzy minuty - Sal mrugnęła do mnie porozumiewawczo.
Nastawiłem stoper w zegarku i spojrzałem na dziewczyny.
Wyglądały dosyć normalnie, choć jakoś inaczej... Wydało mi się, że je też coś trapi.
Czyli nie tylko ode mnie odwrócił się świat?
- Jej, to twój rekord - zwróciłem się do dziewczyny, kiedy ta przyniosła nasze zamówienie. - Dwie minuty i osiemnaście sekund.
Sally zaklaskała entuzjastycznie i wesołym krokiem odeszła.
- Dobra Federico. Teraz już słuchamy - odezwała się Francesca przerywając niezręczną ciszę.
- Sekret - rzuciłem tylko.
- Cisza mur! - odparły jednocześnie.
- Streść się, jeśli możesz. Mamy godzinę do lekcji - wtrąciła Cami.
- Jeszcze w liceum chodziłem z Lili do jednaj klasy. Zakochałem się w niej, ona we mnie. Zostaliśmy parą. Odeszła. Proszę bardzo. Streściłem - sam nie wiem czemu, ale uśmiechnąłem się.
- Wieeeesz.... - przeciągnęła Włoszka. - Mamy czas. Camili jak tak się spieszy, to niech sobie idzie. Nie, nie.. zostaniemy obie i wysłuchamy... poza tym... ja też chętnie się wygadam.
- No dobra... Lili... zakochałem się w niej, ale ona nie chciała mnie znać. Całe życie miała mnie za 'idiotę, który może mieć każdą'. Sama to powiedziała... ale potem na angielskim razem mieliśmy pracować przy projekcie. Poprosiłem, by chociaż spróbowała się ze mną zaprzyjaźnić. Zgodziła się. Od początku była między nami chemia... aż w końcu przyznała, że mnie kocha... Ale ostatnio sytuacja w jej rodzinie się popsuła. Matka zaczęła się spotykać z jakimś facetem... swoją drogą Anastazja, właśnie jej mama... ta kobieta jest serio dziwna. Przeszedłem kiedyś do Lu... - udałem, że kaszlę. - Do Li koło drugiej w nocy, a ona jak gdyby nigdy nic wpuściła mnie i poinformowała, że jej córka jest w swoim pokoju. A kiedy tam wszedłem... - przed oczami stał mi teraz obraz zdruzgotanej Lu. Moje serce zaczęło bić szybciej. A co, jeśli ona teraz ciągle cierpi? Przełknąłem ślinę. - ... Wszedłem tam, a ona stała oparta o ścianę. Była... nie była człowiekiem. Była zwiędłym kwiatem. Jej ręce opadały bezwładnie, słaniała się na nogach. Twarz była... Ona wyglądała jak zjawa. Wtedy dowiedziałem się, że jaj matka zaszła w ciąże.. dwa dni potem wyjechała do Hiszpanii.
- Opiszesz ją? Jak wyglądała? - Fran wyglądała na wyłączoną.
- Miała...Ma piękne długie, złote włosy, które często spina w kucyka lub pozwala im opadać na ramiona i plecy. Jej cera była śnieżnobiała. Nosek, tak idealnie zadarty... W źrenicach mogłem się utopić. Takie niesamowite. Kochałem patrzeć w jej oczy. Wtedy czułem, że odpływam... Usta... całowała jak mało kto. Była, jest i będzie ideałem. Boginią. Już dla mnie nieosiągalną.
Spojrzałem na moje towarzyszki. Camila płakała. Wzruszyła się... jej. Ja do tego doprowadziłem?
Fran natomiast siedziała w bezruchu. Myślała intensywnie.
Znów zapadła cisza, której nikt z nas nie ważył się przerwać.
-Federico - odezwała się w końcu Francesca. - Coś mi się wydaje, że ty nie mówisz nam całej prawdy. Jakąś część ukrywasz i to sprawia, że całej historii brakuje zazębienia.
- To jej największy sekret... dacie radę trzymać języki za zębami?
- Oczywiście Federico. U nas tajemnice są bezpieczne - zapewniła czarnowłosa.
Mimo wszystko nie byłem do końca pewny. Tylko tyle, że zrobiłem krok i teraz już nie mogę się cofnąć.
- Ona... budziła się jako Lili Orre....a zasypiała jako...Ludmiła Ferro.
- Ludmiła!? Nasza Ludmiła?! - zdziwiła się rudowłosa. - Chodziłeś z Ludmiłą? Ona była zdolna do odczuwania miłości?
- Camila, proszę - upomniała ją druga z dziewczyn. - Wychodzi na to - teraz mówiła zarówno do niej, jak i do mnie - że będę miała rodzeństwo...
- Sorry, ale nie bardzo rozumiem - wtrąciłem się.
- Matka Ludmiły i jej ojciec - to mi wystarczyło.
Potem Fran opowiadała o tym, jak razem z Lu ułożyły plan, by ich rozdzielić i o tym, jak teraz podle się przez to czuje.
- Wiecie, chyba tylko mi przytrafiło się coś w miarę dobrego - podsumowała Cam.
- W takim razie popraw nam humory - uśmiechnąłem się blado.
- Ostatnio...Brod mnie pocałował - wyszeptała.
- A ty przypadkiem nie jesteś z Sebą?- zapytała Francesca.
- No właśnie jestem - westchnęła smutno. - Ale już nie chcę być.
Oboje z Fran wybuchnęliśmy śmiechem.
- To faktycznie wielki problem - wydusiłem.
~
Dno...dno...dno...
Koszmar...
Masakra...
Porażka...
Jak to inaczej nazwać?
Boże... załamkę mam. Nie potrafię pisać -.-
Po co jeszcze prowadzę tego bloga?
Dobra... kończę moje lamenty, bo kto chce ich jeszcze słuchać?
Konie...
Nie z blogiem! Boże broń!
Do zobaczenie Pyśki ♥
Czekam na szczere opinie i przepraszam, że dziś tak krótko.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Ty masz chyba coś nierówno pod sufitem!
OdpowiedzUsuńPrzecież Ty piszesz jak nikt inny!
To wszystko jest takie piękne!
,,Porażka, koszmar, masakra"?! Znasz znaczenie tych słów? One opisują co głupiego i nieudanego i ten rozdział jest wspaniały!
Mój biedny Feduś smutasa, Lusia smutasa, wszyscy smutasają ;(
Biedactwa moje, muszę wszystkie uściskać!
To jest taka piękna historia, jak Ty w ogóle wpadłaś na taki genialny pomysł?
Piszesz tak ślicznie, że aż mnie skręca!
I ty mi się tylko odważ skończyć bloga! Kiedyś na dodatkowym zadaniu z polskiego mieliśmy nakręcić filmik. Ze znajomymi zdecydowaliśmy się na horror a ja byłam Krwawą Merry. Wszyscy mówili, że jak dam włosy na twarz to wyglądam jak ona. Tak więc... zrób coś z złego z blogiem, a przyjdę do Ciebie w nocy! =)
Nie no, co ja gadam! Rozdział jest świetny i w ogóle, długość też jest idealna.
Jesteś niezwykła! ♥
Moja Kiciu!
UsuńZnam znaczenie tych słów...
A co do tego, czy mam równo pod sufitem... nie. Ja nie jestem normalną osobą :D
Jak? A aaa..... sama nie wiem. Leżałam sobie na plaży i... jakoś tak samo się c;
Haha! Wiesz, że też miałam to zadanie? Ale nie pamiętam co robiliśmy... jakąś komedię ^^
Nie skończę bloga! Nie, nie! Nie mam zamiaru!
Dziękuję Muśku.
Kocham Cię <3
Super! :D
OdpowiedzUsuńZabawne! :D
Idealne! :D
Niektórzy się zastanawiają dlaczego tak źle patrze na swoją pracę.. nikomu tego nie powiem, ale mam powód.
Chciałabym Ci chociaż troszeczkę dorównać w pisaniu <3
Bo piszesz idealnie!
Czekam z niecierpliwością na next'a i ty dobrze o tym wiesz! ^^
Ja jestem jedną z takich osób.
UsuńMi nie dorównasz... jesteś lepsza.
Nie ma nic idealnego...(poza Fede/Ruggim... ciii!)
Wiem, wiem.
Dziękuję
K.C <333
Co za katastrofa! Nie umiem nic napisać .
OdpowiedzUsuńJa to chodząca Paranoja...
Rozdział ... hmmm... Niech pomyśle... Cudo
Moje Kochanie !
Nie możesz mieć takiej niskiej samo oceny.
Albo ja jestem głupia albo jesteś moją bliźniaczka xD Nie na serio
Masz takie samo zdanie jak ja
Uważasz że jesteś nienormalną osobą tak jak ja
Ale nie ja to jestem porządnie rąbnięta!
Też jestem załamana jeśli można tak to nazwać.
Z dnia na dzień mam coraz bardziej dość życia.
Nie potrafię nic napisać.Nic nie potrafię.Najlepiej to bym się pocięła , powiesiła itp
Ale nie potrafię . Bo jestem osobą bojącą się bólu , przemocy nie umiem zrobić sobie krzywdy chodz bym chciała.Ale nie chodzi tu o mnie ale o Ciebie.
Rozdział Superaśny .Twój talent sięga do kosmosu.
Chce być taka jak ty! Chce umieć pisać .Ale niestety los nie chciał dać mi takiego daru , talentu.A ciebie nim obdarzył. Ciesz się bo ja nie moge.
Chciałabym cie poznać.Ale moje marzenie się nie spełni ;)
KC pamiętaj!
Twoja Nina
Nie mogę?
UsuńMuszę.
To dzień dobry siostro ^^
Haha... ale wiesz... dla mnie NIE ma rzeczy normalnych...więc xD
Ja ... nigdy nie popadłam aż w taką depresję. Nie myślałam nigdy i tym, żeby sobie coś zrobić... ale też boję się bólu.
Ja nie posiadam talentu... em. łyżeczkę Pół.
Kochanie, czytam Twoje blogi. Są świetne. I nie waż się mówić inaczej. Zabraniam Ci tego.
Ja też Cię kochammmm <333
oh
OdpowiedzUsuńfajnie sie komuś wyrzalić
żal mi fedemiły bo tak cierpią ...
oh Cami to ma problemy :) jak vilu xd
Moja biedna Fedemilcia ... 6.9
UsuńA Cami... o tym samym pomyślałam gdy to pisałam... xD
K.C <3
Kochanie ja już nie wiem jak mam ci przemówić do twojego rozumku bo piszesz takie bzdury jaki ten rozdział jest zacytuje twoimi słowami :dno koszmar masakra porażka.Jak to inaczej nazwać?
OdpowiedzUsuńJa ci powiem jak inaczej nazwać rozdzialik on jest przecudny,wspaniały, nieziemski ,boski mało moge napisać więcej na twoje życzenie
Sorreczki nie dokończyłam jeszcze mego koma a więc ide dalej.
UsuńSzkoda mi naszej Fedemilli tak mi ich szkoda jak by tego było mało to Lu się jeszcze tnie ale widze że chce z tym skończyć. Mam nadzieję, że jej się to uda.
A co do Cami ta dopiero ma problemxDi mam nadzieję że przy następnym rozdziale takich bzdur o tym jaki on jest zły niebędzie.
KC♡
Moje słoneczko ♥
UsuńTutaj rozwinęłam bardzo dużo wątków (nie w tym rozdziale - w przeciągu kilku ostatnich) i ona będą miały swój finisz szybciej lub później.
No Cami , to jakieś nowsze wydanie Violki xD
Postaram się ;*
K.C. <333
Kto pozwolił mówić, że Fede jest doskonały, a Dieguś nie? Foch i płacz =( Jesteś temu winna =(
UsuńCami, błagam... Nie idź w stronę światła! Kolejna do miauczenia, że nie wie kogo wybrać? Ja w nia tak wierzyłam...
Biedny Federico. Ukrócę jego cierpienia, w trumnie nie będzie już taki idealny i mój Diegi b ędzie najlepszy, chytry plan, muahahaha! Kłaczek.
Oprócz tego wyślę Ci chyba definicję słów - porażka i dno, koszmar i inne tego typu. Chcesz zobaczyć porażkę - popatrz na mój blog. Od razu świat zrobi się bardziej słoneczny...
Czekam na next
Ja pozwoliłam! xD
UsuńMoja wina, moja wina... xD
Wierz w nią dalej! Jeszcze się zawiedziesz!
Nie zabijaj go! Fede jest mójjjj ! Mój!!
Jeśli go zbijesz... ja się popłaczę!
Kłaczek! karma! Buachchc!
Wyślij definicję, Ty moja polonistko xD
Doszukałaś się wielu błędów? xD
Patrzę na Twój blog... i stwierdzam, że jest świetny i piszesz ślicznie.
^^
K.C. <3
next się pisze ^^
Dokładnie - twoja wina. Przez godzinę się nie mogłam pozbierać.
UsuńPorażka - niepowodzenie, przegrana w przedsięwzięciu. przyp. zast. odnieść porażkę, pogodzić się z porażka
Dno - forma ukształtowania zbiornika wodnego. Inaczej - strefa denna. Niskie natlenienie i nasłonecznienie. Dużo bakterii beztlenowych i zwierzat ślepych. Głównie mięczaki.
Koszmar - inaczej: mara nocna. Obraz wytwarzany podczas snu. Interpretacja przez senniki.
Haha!
UsuńWielkie dzięki!
Jak czytam o Ludmile to prawie tak, jakby to było o mnie.. (tylko tyle, że ja się nie tnę)
OdpowiedzUsuńŚwietnie, moje samopoczucie osiągnęło samo dno T.T
Ale to nie miejsce na pisanie o sobie, tylko o rozdziale <3
Biedna Lu :c Nie dość, że jest z dala od przyjaciół i Federico to na dodatek cały czas siedzi w domu.. Ja od razu wiedziałam (nie do końca, ale ciii), że jej matka jest okropna. Jak ona może pozwalać tak cierpieć swojej córce? ;c
Fede też cierpi.. Biedny. Ale dobrze, że w końcu się wygadał komuś. Chociaż nie będzie musiał ciągle dusić tego w sobie.. I jest nawet drugi plus – Cami i Fran poznają prawdziwą stronę Ludmiły.
A za to, co napisałaś pod rozdziałem, mam ochotę Cię zabić c: (Ale tego nie zrobię, bo za bardzo Cię kocham) Ile razy mam powtarzać, że jesteś naprawdę genialna i wszystko, co napiszesz będzie takie same?! Nie masz prawa pisać, że cokolwiek Ci nie wyszło. Każde słowo, każda linijka, każdy fragment czytało mi się z przyjemnością. Masz ogrooooomny talent. Szkoda, że nie potrafisz tego dostrzec :c
Kocham ♥
Błagam Cię kochanie! Błagam Cię! Nie smuć się! Nie cierpię gdy cierpisz, bo wtedy i ja cierpię!
OdpowiedzUsuńDziękuję Bogu, że się nie tniesz!
Dokładnie o to mi chodziło... Cami i Fran.
Cieszę się, że ktoś to zauważył.
Do skutku, kochanie. Do skutku. Bo na razie się nie składa, bym w siebie uwierzyła.
Nie mam talentu. Nie mam -.-
A i tak Cię kocham <3