niedziela, 17 kwietnia 2016

Es Posible 2 - XXI + Pogadajmy sobie.

Oglądam to i nie wierzę, że mogłam chociaż przez chwilę zwątpić w magię, jaka tam panuje.

Moje statystyki są żałosne.
Ale co z tego.
Skoro czytając komentarze pod poprzednim postem się popłakałam.
Jesteście najlepsi, dziękuję, że mnie wspieracie, rozumiecie i wierzycie. Kocham Was tak bardzo ♥ Nawet nie wyobrażacie sobie jak wiele dla mnie znaczycie ♥

ES POSIBLE 2 - XXI

Leżę na łóżku, głowę opieram o klatkę Federico. Bawię się rękawkiem jego koszulki.
- Myślisz, że powinniśmy już wrócić do nieba? - zagaduję.
- Myślę, że chyba tak - wzdycha niechętnie. - A ty myślisz, że nam się uda?
Powątpiewanie w jego głosie mnie przeraża.
Obracam się na brzuch, łapię jego twarz w dłonie. Wpatruję się w czekoladowe oczy chłopaka, tak niepewne i smutne. Delikatnie muskam ustami jego policzek, a potem wargi.
- Damy radę, kochanie - szepczę. - Uratujemy ten pieprzony świat.
Jego silne ramiona oplatają moją talię, przyciskają do jego ciepłego ciała.
Roztapiam się, zanurzam w rytmie bicia jego serca. Zatracam się.
- Tak bardzo cię kocham, Ludmiła - mówi.
- Ja ciebie też kocham, Fede.
Tak dawno nie mówił mi tego wprost, nawet nie zdawałam sobie sprawy jak bardzo brakowało mi tych dwóch głupich słów do tej pory.
Sama nie wiem dlaczego, ale płaczę. Moczę łzami jego niebieski T-shirt.
- Moja kochana - bełkocze pod nosem. Głaska mnie po włosach, całuje czule w czółko.
- Czytałam Księgę twojego życia - mamroczę, ścierając kropelki ze swoich policzków. - Poświęciłeś dla mnie wszystko.
- Bo jesteś dla mnie najważniejsza, Ludmi. Zawsze byłaś i zawsze będziesz.
Powaga w jego głosie ściska mi serce. Jest mi słabo, chcę żeby ta chwila trwała w nieskończoność.

- Jesteś pewna, Ludmiła?
- Jak najbardziej, Denny.
- Twój ostentacyjny ton mnie przeraża - wzdycha.
- Przesadzasz, ona po prostu jest władcza. - Federico całuje mnie w skroń, obejmując ramieniem.
- A ty jesteś, kretynem - prycha. - Oboje jesteście nierozważni.
- Denny, idioto. - Natalia trzepie go w ramię. - Bądź poważny.
- Kurna, Naty, czy ty ich w ogóle słyszysz? - oburza się chłopak.
- Oczywiście. Sądzę, że mają rację.
- NATY! Tu chodzi o zmianę zapisu  w jednaj z Ksiąg! Czy ty wiesz, o czym ty mówisz?!
- Denny, uspokój się.- Kładę rękę na jego ramieniu. - To tylko kilka słów. Jako jedyny masz dostęp do biblioteki Boga na trzecim poziomie.
- Dużo wiesz, Lu - fuka na mnie.
Wywracam oczami, zirytowana.
Może czasem czuję się nieswojo w towarzystwie aniołów. Jestem tylko człowiekiem, kimś gorszym w moim mniemaniu.
Jednak to Denny nie ma tu mózgu.
- Wie więcej niż myślisz - wtrąca się Fede.
- I prosi cie tylko o pomoc w uratowaniu świata - dołącza się Nat. - Chciałabym przypomnieć ci, że jeśli ich plan nie wypali, wszyscy zginiemy. I on, i ja i nawet ty.
- Zamknij się już. - Przejeżdża dłonią po twarzy. - Wiesz ile to jest fatygi, żeby napisać te kilka pieprzonych zdań? Muszę zajumać tą cholerną książkę. Wy musicie odnaleźć pierdzielone Złote Pióro. Mysimy spotkać się w nieodgadnionym i niebezpiecznym miejscu, jakim jest P I E K Ł O. Cholera jasna, wszystkich was powaliło! Jesteście nienormalni!
- Spokojnie, Denny. Wiem, że będzie ciężko, ale akurat ukraść Księgę wcale nie jest tak trudno. - Uśmiecham się lekko na wspomnienie mojej wyprawy z Rose. - Sama zwędziłam dwie.
- UKRADŁAŚ KSIĄŻKI Z BIBLIOTEKI BOGA? - krzyczy mój chłopak, wstając i przewracając krzesło.
Na jego twarzy maluje się niemały szok. Zaciska pięści, rozluźnia je i znów zaciska.
Natalia szeroko otwiera oczy, chyba trochę pobladła.
Za to Denny wpatruję się we mnie, jakbym urwała się z księżyca.
Co ja takiego powiedziałam?
- No...co? - odzywam się cicho.
Nie bardzo wiem co się dzieje, ale serce zaczyna bić mi szybciej. Mokre od potu ręce dyskretnie wycieram o uda.
- Myślałem, że tylko czytałaś, a przed Archaniołami...że to był popis... tylko tak mówiłaś. JAK ty to zrobiłaś, Lu? - pyta Feder.
- No więc... - Pocieram kark, a wzrok bijam w swoje dłonie. - Razem z Rose wybrałam się do tej biblioteki. Szłyśmy mega długo, ale kiedy dotarłyśmy stwierdziłam, że opłacało się. Było tam naprawdę dużo książek. Szukałyśmy ich przez kilka godzin, a potem zjawił się Troy i uciekłam przez jakieś drzwi do czarnego pomieszczenia z takimi złoto-czarnymi, ogromnymi książkami, których strony były całkiem puste. Kiedy Troy zniknął, znalazłyśmy te książki i całkiem normalnie z nimi weszłyśmy. Znaczy, bo ja przez cały czas musiałam mieć na głowie czapkę Federico i...
- Poczekaj. - Przerywa mi Naty. - Byłaś w pomieszczeniu, gdzie strony książek były puste?
- I kompletnie nie wiedziałam co mam z tym zrobić, mimo, że czułam, że coś jest zapisane na tych kartach.
Natka wplata palce we włosy, kiwa głową z niedowierzaniem. Oblizuje suche usta, wlepia wzrok w blat stołu.
- Nie wierzę, że ty to ty - szepcze. - Przecież tak dobrze cię znam! Od zawsze. Wiele razy grzeszyłaś, a tu nagle okazuje się, że...
- Może nie o takie grzechy chodzi - wtrąca Denny. - Ba, na bank nie o takie. Jeny, to przecież prawie nie możliwe. Przez tyle wieków wszyscy szukali jej, a ona nawet nie ma pojęcia... Boże, co to za chora gra...?
Mrugam.
Jestem kompletnie zbita z tropu, całkiem zdezorientowana. O co im chodzi? O czym myślą? Czego nie mówią?
Kim ja jestem i co takiego, kurde, zrobiłam?
- O czym mówicie? - wyduszam z siebie słabym głosem. - Co się dzieje?
- Nie jesteś człowiekiem, Luśka. - Federico łapie moją dłoń. Uśmiecha się subtelnie, a w jego oczach błyska coś na kształt ekscytacji. - Jesteś istotą nadludzką.
Opadam na fotel stojący za mną. Kręci mi się w głowie. Jest mi słabo?
Jak to możliwe?
I on nie miał żadnych oporów przed powiedzeniem mi tego?
Nie bał się, że coś mi się stanie? Że pomyślę, że zwariował?
Może sądzi, że już nic mnie nie zdziwi?
Kim, lub czym jestem?
Jaka jest moja rola w tym wszystkim?
Czy za dużo myślę?
Zamykam oczy. Potrzebuję to wszystko przemyśleć. Nic już nie rozumiem. Świat zwariował. Ziemia wypadła z orbity. Chyba nie ma tu grawitacji. Ktoś zgasił światło.
Jest ciemno, odlatuję.

- Ej, obudź się. Luśka? Żyjesz?
Z trudem otwieram oczy. Naty pochyla się nade mną. Jest mi ciężko przyzwyczaić się do tego mocnego światła.
- Czy to był sen? - mamroczę, unosząc swoją ciężką głowę.
- Obawiam się, że nie.

~
Okayo, to ja lecę oglądać Master Chefa.
Potem sprawdzę rozdział.

POWODZENIA NA EGZAMINACH, MYCHY ♥

Kocham Wasm bardzo ♥
Do następnego ☺

Btw. Komentarz?^^

ps. Zaktualizowałam Wattpada, opowiadanko o Federico powinno się Wam już wyświetlać ♥

niedziela, 10 kwietnia 2016

Co?


Tak, wiem, miał być rozdział - rozdziału nie ma. rak internetu i kilka sprawdzianów dziennie sprawiły, że nie miałam jak napisać. Brak motywacji w wolnych chwilach raczej nie pomagał.

Szczerze? Mam bardzo złe dni - jeśli to kogoś interesuje - super myśli mi się nasuwają... "Zostaw bloga, hello, przecież nikt Cię już nie czyta. 30 wyświetleń dziennie? Przecież miewałaś po 300. Żałosne, to żałosne. Nie umiesz pisać, staczasz się. Twoje pięć minut minęło..."
Ehem, fajne, wiem. Ale założyłam nowe powieści na Wattpadzie i wiecie co? Ja już poważnie nie rozumiem. W kilka dni mam już stałych czytelników. Czy ze mną jest coś nie tak?
Czy to może z tym blogiem jest coś nie halo?
Nie wiem, ok.
W każdym razie wrzucam tu ten wpis, drugą część One Parta i pytanie pt. CZY JEST TU KTOŚ JESZCZE, DO JASNEJ CHOLERY?


A czemu przekreśliłaś "drugą część One Parta", Wercik?
Bo jej tu nie będzie.
Buuum.
Starałam się napisać, poważnie. Starałam się. Nie udało się.
To taki rodzaj blokady, której nie umiem pokonać.
Więc dzisiaj pogadam sobie od rzeczy, bo czemu nie.
A, na dole macie linki do moich nowych powieści na Wattpadzie.

A co do paplania od rzeczy... to powiem szczerze, że nawet nie mam co pisać.
To wszystko przez pogodę. I okres. Głupie hormony, czy coś.
Jestem przybita, omg. Głupi deszcze. Czy tylko u mnie ciągle pada?
I czy tylko ja mam tak zapieprzony sprawdzianami tydzień?
Boże, nie mam co robić z życiem, tylko się uczyć wodorotlenków, pisać rozprawki, wkuwać daty i tym podobne...
Narzekam, ja wiem, ale czasami to pomaga, serio.
A wiecie do czego się przyznam?
Mam już serdecznie dość Es Posible.
Tak, mam go po dziurki w nosie.
Kocham to opowiadanie, poważnie, kocham, ale nie mogę na nie patrzeć. Pisząc je mam wrażenie, że już nie wychodzi tak jak dawniej. Kiedyś miałam inny styl pisania, lżejszy, teraz, to ciężkie pióro nie pasuje do tej historii.
Chcę je skończyć. Właściwie nawet już wiem jak. I mam już prolog kolejnego opowiadania (cholerne myśli - "Po co? Przecież nikt nie będzie tego czytał")
Jeśli ktoś tu jeszcze jest, to może zostawić komentarz.
Ja zostawiam linki.
Jeśli tu jesteś, jakikolwiek człowieku, to wiedz, że jestem Ci niezmiernie wdzięczna.

"Dlaczego zniknąłeś, Federico?" [klik]
"Miraculous: Pokochaj mnie, dobrze?" [klik]
"Miraculous: Pokoloruj moje serce" [klik]

Krótki opis:
"Dlaczego zniknąłeś, Federico?" -> Ludmiła po kilku latach nauki za granicą, wraca do Buenos Aires, do domu przyrodniej siostry, by zająć się karierą, otworzyć własną firmę, poznać kogoś z kim będzie mogła założyć rodzinę. Jej plany krzyżuje jednak pojawienie się dawnego chłopaka, z którym wiąże ją smutna przeszłość. Federico pojawia się i znika... dosłownie.
"Miraculous: Pokochaj mnie, dobrze?" -> Marinette poznajemy podczas jej pobytu w szpitalu. To siedemnastolatka, której rodzice mają obsesje na punkcie trzymania jej w domu. Ma ona jednak swoje sposoby na wydostanie się z twierdzy, jaką jest jej dom. Często nocami spaceruje po ulicach Paryża jako Ladybug, bohaterka zwalczająca zło razem z Chatem. Nastolatkę dręczą koszmary i wiadomości od tajemniczego C.A. Jakby miała mało powodów do zmartwień, w jej życiu pojawia się zaborczy Adrien - stary znajomy, do którego chowa urazę od wielu lat. Do tego wszystkiego, okazuje się, że Chat czuje do niej więcej niż mogłaby przypuszczać. Kręci się wokół niej trzech chłopców, a ona przecież już ma swojego ukochanego - Nathaneala.
"Miraculous: Pokoloruj moje serce" -> Marinette razem z rodzicami przeprowadza się do Paryża, gdzie jej rodzice otwierają piekarnię. Musi pożegnać starych znajomych i zacząć nowe życie. Jak się okazuje - poprzednie wcale nie było łatwa, a i to ma nie być dla niej przyjemne. Wszystko zaczyna się całkiem normalnie...aż do chwili, w której pojawia się Adrien. Chłopak jes bezczelny, chciwy i przebiegły. Marinette zbyt późno orientuje się, że nie wolno z nim zadzierać. Prawda jest jednak taka, że blondyn sam nie radzi sobie z sobą i gdy nastolatka dowiaduje się o tym, postanawia puścić w niepamięć wszystkie jego wybryki i pomóc mu odzyskać stabilny grunt pod stopami. 

Nom.... Ja mam nadzieję, że mój podły humor poprawi się i za tydzień nadrobię zaległości.
Buziaki dla wszystkich, którzy tu są ♥

sobota, 2 kwietnia 2016

It's top secret... Look!


Siedzę w salonie, na tej samej kanapie, na której siedziałam dwa lata temu. W tym samym miejscu. Z niemal identyczną burzą w głowie.
Zmęczona. Może powinnam spać w nocy, ale wolałam rozmawiać z przyjaciółką.
Wtedy byłam chora.
To podobieństwa, niemal synonimy.
Na podwórku jest cieplutko, tak jak dwa lata temu.
Chyba jestem szczęśliwa, tak jak dwa lata temu.
Okayo, sporo się zmieniło, przyznaję. Moje życie wywróciło się do góry nogami, zrobiło fikołka, upadało, wstawało... Dużo się działo.
Ale jedno od tych dwóch lat jest niezmienne.
Jestem tu z Wami.
Nawet nie macie pojęcia jakie to dla mnie ważne. Ten dzień. Drugi kwietnia.
Kiedy zakładałam tego bloga nigdy nie sądziłam, że będę tu tak długo, że poznam tak wspaniałych ludzi, że tak bardzo przywiążę się do Was, że tak bardzo to pokocham.
I teraz czuję cholerne daja vu, i jest to takie niesamowite uczucie.

Mogłabym dziękować każdemu z Was z osobna, ale zabrakłoby mi doby.

Jest kilka szczególnych osób, dzięki którym nie poddałam się, gdy byłam temu bliska.
Julitka (moje nADzyczajna ♥), Marusia (tak, Laguś, do Ciebie mówię), Laura (droga LilDevil, wiem, że nigdy tego nie zobaczysz, ale nadzieje ciągle gdzieś się we mnie tli, więc... głupie "hej" z Twojej strony nie zaszkodzi), Liv, Emilka, Jula, Wiktoria (tak Elsa, Ty) i KaTe... Dodo, jeszcze Dorotka.

To moje aniołki, moje wsparcie, moje, moje kochane osóbki. "Podnoszą mnie, gdy moje skrzydła zapominają jak latać".

Kocham Was wszystkich. Za to, że macie do mnie cierpliwość. Za to, że czytacie moje wypociny. Za to, że mogę się przed Wam otworzyć, nie bojąc się, że zostanę skrytykowana.
Za to, że zbudowałam tutaj mój mały, własny, osobisty świat, który podtrzymujecie.
Za to, że pozwoliliście mi tworzyć.
Kocham Was za wszystkie wejścia, komentarze, ciepłe słowa, za wszystkie te dni, te 732 dni,
Kocham Was za to, że jesteście.

Więc DZIĘKUJĘ. Jedno wielkie DZIĘKUJĘ. Dla każdego z osobna, dla każdego, kto chociaż raz tu zajrzał, dla każdego, kto jest ze mną, był, lub będzie. DZIĘKUJĘ.

Miałam coś napisać... miałam dodać 2 część ostatniego OPa...ale nie mogłam się zebrać. *Głupie, ale prawdziwe wyjaśnienie* nie miałam czasu.

I cały dzień myślałam, co by tutaj napisać...
Doszłam do wniosku, że tag "8 rzeczy, które dało mi bloggowanie" będzie odpowiedni, więc....
znajdziecie go na końcu.

A tym czasem chciałabym przedstawić Wam statystyki:

Liczba wyświetleń: 169 900
Liczba komentarzy: 3324
Najczęściej odwiedzany post: One Shot/ Fedemila/Leonetta/ "Bo Wiem" [klik] (nie polecam osobą ze słabymi nerwami, oraz takim, które wolą ogarnięte historie)
Liczba obserwatorów: 81
Liczba opublikowanych postów: 251 (łącznie z tym)
Prowadzone opowiadania: "Cała Historia"[zakończone] (nie polecam, nie wchodźcie w to, błagam)
"Tylko Miłość"[zakończone] (niech Was bronią od wchodzenia w to)
"Es Posible" [zakończone]
"Mi Amor" [zakończone]
"Es Posible 2" [trwa]
Państwa, które odwiedzają mojego bloga: Polska, Niemcy, Stany Zjednoczone, Wielka Brytania, Ukraina, Rumunia, Rosja, Chile, Chiny, Belgia, Francja, Holandia, Kenia, Hiszpania, Szwecja, Portugalia, RPA.

No, teraz zapraszam na tag.
8 RZECZY, KTÓRE DAŁO MI BLOGGOWANIE.
1. Wy - ludzie, przed którymi mogę się otworzyć, którzy mnie doceniają
2. Rozwinięcie swoich umiejętności
3. Odnalezienie swojego powołania
4. Umiejętność wczuwania się w sytuacje innych
5. Dojrzałość psychiczna
6. Inspiracja do dalszego rozwoju w kierunku pisania
7. Ucieczka od smutnej szarości życia
8. Łatwość w nawiązywaniu kontaktu z innymi (Werka, ty nie zaczniesz gadki? Czemu masz nie podejść i nie powiedzieć "hej" pierwsza? W internecie potrafisz być otwarta" albo "No powiedz mu, że ci się podoba. Przecież nic się nie stanie") 

To by było tyle na dziś. Dziękuję Wam. Dziękuję Wam za wszystko. Kocham Was bardzo.
~Wercia.

Ps. Wpadłam na pomysł, żeby zrobić Q&A, więc jeśli macie pytania, to zadawajcie w komentarzach, odpowiem na wszystkie.
Ps2. Rozdziału możecie spodziewać się w niedzielę, razem z 2 częścią One Parta.