sobota, 19 grudnia 2015

Es Posible 2 -XI

*Ludmiła*
- Lud, jedziemy do Hiszpanii.
Gwałtownie uniosłam głowę. Natalia chyba zwariowała. Po co miałybyśmy jechać do...? A, no tak. Moje serce nagle zaczęło bić szybciej. Czyżby chciała pomóc mi odzyskać Federico? Sądziłam, że za sobą nie przepadają.
- Żartujesz? - zapytałam niepewnie. - Jak to do Madrytu?
- Jeszcze nie mówiłam, że do Madrytu - zaśmiała się, po czym usiadła przy fortepianie obok mnie.
Naciskała na kolejne klawisze wygrywając dobrze mi znaną melodię Hoy Somos Mas. Dołączyłam się, śpiewając. Uśmiechnęła się do mnie, ale w oczach miała coś, co zazwyczaj zwiastowało kłopoty.
- A co z moją mamą? - odezwałam się, gdy skończyłyśmy.
- Dostanie maila ze Studia z informacją o wyjeździe na tydzień w ramach jakiegoś konkursu, czy coś. - Wzruszyła ramionami.
Zaśmiałam się nerwowo. Wiem, że Nat jest zdolna do wielu rzeczy, ale żeby wkraść się do pokoju nauczycielskiego?
Pociągnęła mnie za rękę z stronę wyjścia z sali. Właśnie trwała lekcja, więc nikogo nie powinno być na korytarzu, ani komputery najprawdopodobniej stoją sobie niepilnowane. Przełknęłam ślinę, a potem wzięłam głęboki wdech. Uchyliłam drzwi, starając się, by nie skrzypiały. Wśliznęłam się do środka, a Natka została na zewnątrz. Tak jak przypuszczałam, włączone laptopy stały na szklanej ławie. Nikt z uczniów nie jest na tyle głupi, żeby próbować dostać się do nich bez pozwolenia. No jasne, nikt poza mną.
Usiadłam na jednym z krzeseł i poruszałam myszką, a na wyświetlaczu momentalnie pojawił się ekran logowania wraz ze zdjęciem Angie.
- Cholera jasna - mruknęłam pod nosem. - Natalia? - zawołałam szeptem.
- Wpisz "Angeles074". - Wydawało mi się, że odezwała się w mojej głowie, całkiem jak Rose i Federico. - A jako hasło w mailu...czekaj, to będzie..."21onbeat". Login to e-mail.
Potarłam kark dłonią. Nie miałam zamiaru teraz zastanawiać się nad tym, czy jej słowa ukazały się  t y l k o  w moich myślach. Ręce miałam mokre z nerwów. Robiłam źle, źle, źle, bardzo źle. Nawet nie wiem co mną kierowało. Czyżby nieodparta chęć bycia blisko Federico? Napisałam do mojej matki wiadomość, a następnie szybko wyszłam z poczty i zamknęłam klapkę. Opuściłam pomieszczenie najszybciej jak tylko się dało.
Naty złapała mnie za łokieć i odciągnęła w stronę parkingu. Usiadłam na miejscu pasażera, ale ręce ciągle mi się trzęsły. Nie potrafiłam przestać się denerwować. Teraz dopiero dotarło do mnie, co zrobiła moja przyjaciółka.
- Nata...- zaczęłam oddychając nierównomiernie, przez co ciężko było mi cokolwiek powiedzieć. - Czy ty... Czy ja cię słyszałam w... Czy potrafisz... Czy mówiłaś do mnie w myślach? - wyrzuciłam z siebie, niemal krztusząc się słowami.
Nie odpowiedziała. Nie od razu. Najpierw przekroczyła kluczyki w stacyjce, tym samym wprawiając samochód w ruch.
- Zostawię cię pod domem. Spakujesz się na tydzień. Masz pół godziny. Potem o wszystkim pogadamy, dobrze?
Pokiwałam głową, nie do końca świadoma. Czułam się tak, jakby ktoś grzmotnął mnie kamieniem w głowę, wszystko o czym wiedziałam nagle zasnuła mgła, a fakty już nie były tylko czarne i białe. Działo się coś złego, a ja stałam w centrum całego zamieszanie i nie miałam bladego pojęcia co się dzieje.

Godzinę potem znów siedziałam na tym samym miejscu i czułam się równie przybita.
Moja walizka tłukła się, obijając o walizkę Natki. Przyglądałam jej się uporczywie, perfidnie i całkowicie specjalnie. Miałam nadzieję, że wreszcie odezwie się do mnie, powie mi o co w tym wszystkim chodzi.
- Przestań już - westchnęła, włączając klimatyzację. - To nie ja powinnam ci wszystko wyjaśnić, a Federico. Jeśli uda nam się znaleźć tego dupka, a ja powstrzymam się od utopieniem go w ogniu, obiecuję, że osobiście dopilnuję, żeby wszystko ci wyjaśnił.
Przez chwilę przyswajałam jej słowa. Czemu chce zabić Fede? Co ma znaczyć 'jeśli go znajdziemy'? I jaka CAŁA prawda?
Zamknęłam oczy, po czym odchyliłam głowę. Krew pulsowała mi w żyłach, mózg ledwo trzymał się w całości.
- Powiedz mi chociaż czy mówiłaś do mnie w myślach, proszę - szepnęłam płaczliwie.
Już naprawdę nie miałam siły, chciałabym usnąć, obudzić się wtedy, gdy wszystko wróci do normy.
- Tak - przytaknęła, a ja momentalnie wyprostowałam się jak struna. W lusterku widziałam, że oczy mam ogromne jak monety. - Potrafię mówić do ciebie w myślach. Roxy i Federico też. Teraz właśnie to robię. Widzisz? Nie mogę zdradzić ci nic więcej, Lu. Nie mogę, nie wiem jak miałabym to zrobić i nawet nie chcę. Jeszcze nie teraz, dobrze? 
- Dobrze.
- A teraz idź już spać. Obudzę cię na lotnisku, skarbie. - Uśmiechnęła się delikatnie.
Ponownie oparłam się o fotel, zamknęłam oczy i tylko czekałam aż sen weźmie mnie w ramiona.
Nie musiałam nawet długo czekać. Słuchałam otoczenia, ale nie słyszałam go. Dotykałam, ale nie czułam. Przez ciemność zaczął przebijać się niewyraźny obraz.
Stałam oparta o zimny mur. Przestrzeń wokół mnie była mroczna. Wszystko wyglądało tak, jakbym była w niebie, ale wszystko spowijała głęboka czerń. Węgliste słońce w najmniejszym stopniu rozjaśniało to, co widziałam. A widziałam niewiele. Uniosłam ręce wbrew swojej woli, tak jakby ktoś przywiązał do nich sznurki i sterował nimi z góry. Poczułam pod palcami ciepło, znajome, bliskie mi ciepło, chociaż zupełnie inne od tego, jakie znałam.
- Ludmiła, spokojnie - szepnął mi na ucho głos, który kojarzyłam, ale nie wiedziałam do kogo należy. - Nie bój się. Nic cię nie zrobię. Nie wierz im w to, co mówię, nie wierz - powtarzał chłopak.
Nie wiedziałam kim jest, ale znałam go.
- Daj mi się pocałować - szepnął. - Dobrze?
Poczułam, że to coś więcej niż sen. Moja głowa zamieszona na cieniutkiej żyłce bez mojej zgody kiwała się w przód i w tył delikatnie. Chłopak przyciągnął mnie do siebie, jego usta były coraz bliżej moich. Jedną z rąk ułożyłam na jego gołych plecach. Nie były gładkie, czułam pod palcami wielkie wypukłość, jakby strupy.
Jego usta były coraz bliżej moich. Przeciągnęłam opuszkami palców wzdłuż rany. Serce biło mi szybciej, jednak nie pod wpływem uczucia. Jego usta były coraz bliżej moich.
Zebrałam w sobie całą silną wolę jaką miałam. Chciałam przerwać sen, ale nie umiałam, zamiast tego przerwałam jedynie sznurki, które oplatały moje kończyny. Odsunęłam się gwałtownie. Cofałam się coraz szybciej, coraz rozpaczliwiej chciałam odsunąć się od postaci. Mrok mnie ograniczał. Puszysta powierzchnia pod moimi stopami, plątała się, kłębiła, blokując mi ruchy. Horyzont nie miał kresu.
- Zostaw ją - warknął ktoś inny. Jego też znałam, ale nie potrafiłam przypomnieć sobie do kogo należy tan głos. - Ludmiła, obudź się. To manipulacja, on tobą manipuluje. Obudź się, wysil się.
Starałam się, ale nie umiałam, głowa mnie bolała. Potknęłam się w biegu. Serce chciało wyskoczyć mi z piersi. Pierwszy chłopak był już bardzo blisko. Wyciągał rękę, by mnie dotknąć.
- Natalia! - rozległ się głos drugiego.
Chmury pode mną rozdarły się niespodziewanie, a ja spadłam w przepaść. 

- Ludmiła, obudź się! - krzyknęła Natalka, gwałtownie hamując.
Otworzyłam oczy. Oddychałam łapczywie, mrugałam szybko. Zaschło mi w ustach. Czułam, wiedziałam, że to było coś więcej niż sen.
- Co to było? - wydyszałam z ledwością. - Nie kłam, że mi się to śniło.
- Początek końca. Nie pytaj - ucięła stanowczo. - Możesz iść spać, ale najpierw zablokuj umysł przed wszystkimi, tak jak przed Rose.
- Podziękuję -mruknęłam, odwracając się w stronę szyby.

~
Hello :)
Omg, nawet nie macie pojęcia jak lekko mi się to pisało. Taką wenę, to ja mogę mieć częściej. Nie wiem czy mi się podoba, nie jest źle, tak to ujmę. Kocham moje tajemnice. Nie sądziłam, że tak szybko się rozwiną i powoli wymykają mi się z rąk, więc muszę je szybko ogarnąć, rozwiązać... Dla tych, którzy jeszcze nie wiedzą - moje szybko = w przeciągu około 15 rozdziałów ;D
A jak Wam się podoba? Macie jakieś podejrzenia? Wszystkie komentarze mile widziane :)
Kocham Was bardzo moje perełki. "Widzimy" się w Wigilię <3

6 komentarzy:

  1. Od razu przepraszam ale nie mam czasu sie rozpisać :(
    Rozdział cudowny ♥
    To Fede był w jej śnie, tak?
    I Natka też jest upadła? Albo też jest aniołem?
    Nie wiem xd
    Idę uczyć się na sprawdziany ;-;
    Kocham 💕
    Ola.

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział świetny :*
    Z jednej strony wydaje mi się, że Lu wie co się dzieje, a z drugiej że ona też nie wiele rozumie ze wszystkiego co się dzieje.
    W tym śnie to był ktoś i Fede prawda ?
    Nie wiem czy to literówka ale we fragmencie: ,,Potrafię mówić do ciebie w myślach. Roxy i Federico też..." Chyba miało być Rose :/
    Do nexta
    Liv

    OdpowiedzUsuń
  3. W moim życiu ostatnio dzieje się tyle i jestem tak wściekła, że mam ochotę powyrzynać wszystko w pień. I uprzedzam - pluję jadem a prawo i lewo, więc jeśli zacznę się czepiać to radzę to olać. Tak - potwierdzam, nagle przestałam tryskać optymizmem i miłością. Bywa.
    Ludmiła momentami mnie dobija... Tak, stanowczo mnie dobija - nie ogarniam momentami jej motywacji. Gdybym miała taką sytuację raczej stawiałabym a obłęd i głosy w głowie niż nowy sposób komuikację z psiapsiółą. Ale co ja tam wiem.
    Zgaduję, że Federico jest tym dobrym. No ba - to Fedemiła, Federico musi być dobrym, nie ma niestety innej opcji. W parringach nie dopuszcza się możliwości jednostronnej miłości - a jednak mam ślepą nadzieję, że to przez Federico otacza ją mrok, że to o nią manipuluje.
    Do nexta, czy coś.

    OdpowiedzUsuń
  4. To jest.....brak mi słów!
    Rozdział tak ekscytujący że teraz nie zasne
    Ja cb uwielbiam za to że piszesz!!!
    Blagam nie przestawaj
    Czekam NA NEXTA
    ♡♡♡♡♡♡KOFAM♡♡♡♡♡♡

    OdpowiedzUsuń

Czytasz? Skomentuj!