~ "...kim jesteś?" ~
*Diego*
Pogoda tego dnia była piękna. Słońce grzało i wiał przyjemny wietrzyk.
Idąc do szkoły zobaczyłem Ludmiłę, wraz z Naty. Obie śmiały się z czegoś i wyglądały ślicznie, ubrane w zwiewne sukienki.
- Cześć dziewczyny - podbiegłem do nich.
- Diego! - Lusia widocznie ucieszyła się na mój widok.
- Hej - Natalia przewróciła oczami - Wiecie, ja was zostawię, Maxi pewnie już na mnie czeka, więc... do potem Lu.
- Ty chyba nie jesteś z nią w najlepszej relacji, co? - zapytała blondynka, gdy Hiszpanka zniknęła z pola widzenia.
Westchnąłem cicho i wzruszyłem ramionami. Dobrze wiedziałem, dlaczego Nat za mną nie przepada, ale nie mogłem powiedzieć tego Lu. Bo co bym powiedział?
Musiałbym wyznać, że brałem udział w porwaniu jej chłopaka, swojego najlepszego kumpla, pozwoliłem, by Clement na moich oczach skrzywdził jej przyjaciółkę, a sam kiedyś kogoś zabiłem...
Pewnie momentalnie byłbym u niej skreślony, doniosłaby na policję, a co gorsza, tym samym zaszkodziła samej sobie.
To co zrobiłem w przeszłości, nie powinno mieć wpływu na teraźniejszość, tym bardziej, że wszystko działo się przemyślanie, z intencją ratowania niewinnych ludzi.
Ale kto by to zrozumiał.
- Mam dla ciebie propozycję, misia - uśmiechnąłem się.
- Czy mam się bać? - uniosła brwi w pytającym geście, ukazując swoje śliczne ząbki.
- Nie trzeba - podszedłem do niej od tyłu i zakryłem jej oczy dłońmi. - Ale nie podglądaj.
Szliśmy wolno, a ja dokładnie instruowałem ją, jak ma iść, by się nie potknąć. W razie czego i tak bym ją złapał.
- Odemknij swe patrzałki - odezwałem się, gdy doszliśmy na miejsce.
Ludmiła zrobiła to o co prosiłem, zamrugała kilkukrotnie, po czym rozejrzała się dokoła i otworzyła buzię, pewnie ze zdziwienia.
Byliśmy na dużej łące pełnej kwiatów.
- Jeju, Diego, jak tu pięknie - przytuliła mnie.
Bym szczęśliwy, znów mogąc poczuć ją przy sobie. Nie chcę jej ponaglać, ani naciskać, ale zależy mi bardzo. Chciałbym wyznać Ludmi, co czuję, jednak wiem, że tylko speszyłbym ją tym wyznaniem.
- Ty jesteś piękna - odwzajemniłem jej gest.
*Ludmiła*
Czułam, że się rumienię. Diegito tak na mnie wpływa. Wiem, że mu się podobam, a to sprawia, że czasami czuję się niezręcznie. Kocham mojego Fedusia, ale jednocześnie jestem świadoma uczucia, którym od kilku ostatnich dni darzę Hiszpana. Wiem, to źle, że jestem niestała w swojej miłości, ale serce nie wybiera, nie jest sługą, nie da się nic mu nakazać, zakazać, nie da się władać jego mocą.
Nerwowo przygryzłam wargę, czemu on mi to jeszcze utrudnia?
- Przestań, nie schlebiaj mi - szturchnęłam go w ramię, tym samym uwalniając się z jego uścisku.
Jego przyjemny zapach unosił się w powietrzu, był mocniejszy nawet od woni tysiąca kwiatów, porastający to rozległe wzgórze.
Brunet schylił się i nazrywał trochę stokrotek, po czym obrzucił mnie nimi.
- Głupku! - krzyknęłam, goniąc go.
Rozbawiona, biegłam na bosaka za chłopakiem, próbując go złapać. Cała scena musiała wyglądać niezwykle komicznie.
Już prawie dotknęłam jego czarnej koszulki, gdy straciłam równowagę i przewróciłam się prosto na niego.
Leżałam chwilę na jego umięśnionym torsie, oddychając ciężko, szybko, po wyczerpującym sprincie. Twarz przy twarzy, ciało przy ciele, a usta...
Oboje, instynktownie przymknęliśmy powieki i już po krótkiej chwili mogłam poczuć jak jego ciepłe wargi stykają się z moimi. Pocałunek był delikatny i wcale nie trwał długo, a pomimo to, przekazał wiele emocji.
Diego całuje zupełnie inaczej niż Federico. Włoch łączy nasze usta z większym utęsknieniem, pasją.
Gdy oderwałam się od niego, przewróciłam się na plecy.
Obserwowałam obłoki, leniwie pełznące po błękitnym niebie. W środku mnie grało miliony niezgodnych, małych istotek.
Jednocześnie czułam szczęście, żal oraz wyrzuty sumienia.
To takie dziwne, nieprawdopodobne. Nie mogłam przestać wspominać całusa Federico sprzed kilku dni.
- Może... wrócimy już do Studia? - odezwałam się cicho po jakimś czasie.
*Gery*
Lena, moja ciocia, której bardzo nie lubię, chciała czegoś ode mnie, więc musiałam wyjść z zajęć z Pablo i udać się do jej sali tanecznej.
- Co chcesz? - zapytałam, stając w progu.
W tamtym momencie wydała mi się nadzwyczaj zła, a to nie wróżyło nic dobrego. Ta kobieta to osoba szalenie wybuchowa, nieprzewidywalna i ja trzymam się opcji, że w dodatku psychiczna. Nie mam bladego pojęcia, jak jej głupkowaty mąż, Andreas z nią wytrzymuje.
- Może by grzeczniej, co, smarkulo? - syknęła. - Musisz coś dla mnie zrobić.
Teatralnie przewróciłam oczami. Znów ta sama śpiewka, ciągle to samo. Mam już po dziurki w nosie wysłuchiwania jej rozkazów.
- Co tym razem? - jęknęłam żałośnie, dając jej do zrozumienia jak bardzo zirytowana jestem.
- Masz zniszczyć Ludmiłę. Ta dziewczyna jest zbyt dobra. Przygaś ją.
Nie mogłam uwierzyć własnym uszom. Co ta idiotka próbuje osiągnąć? Zawsze wiedziałam, że jest podłą żmiją, wredną, bezuczuciową hipokrytką, egoistką bez szacunku do kogokolwiek, ale żeby aż tak, to na serio trzeba mieć coś z głową.
- Jesteś nienormalna! - prychnęłam. - Nie ma takiej opcji.
Szybko pożałowałam tego, że jej się sprzeciwiłam. Podeszła do mnie i uderzyła w policzek. Zamknęłam oczy i złapałam się za obolałe miejsce. Kilka razy zacisnęłam dłoń w pięść, mocno, tak, że aż moje kłykcie pobielały, a to tylko po to, by trochę uśmierzyć ból.
- Dobrze - westchnęłam. - Sprawię, że Ludmiła wyleci ze szkoły - powiedziałam już pewniej.
*Ludmiła*
Nie powinnam podsłuchiwać rozmowy Gery z Leną. Zrobiłam to i teraz żałuję. Ze łzami w oczach udałam się w stronę sali tanecznej. Sądziłam, że mogę jej ufać. Myślałam, że Gery jest dobą osobą. Jak widać, bardzo się pomyliła. Okazała się być okropna i samolubna.
Opuszkami palców starłam małe kropelki z policzków. Ubrałam sztuczny uśmiech, by ludzie nie pytali co się stało. Nie przepadam za mówieniem o swoich uczuciach, problemach. To wszystko mnie przytłacza. Ostatnio świat wydaje mi się strasznie szary i smutny, tracę wiarę w to, że jeszcze może być dobrze.
- Federico, pomóż mi odnaleźć siebie w całym tym chaosie, proszę daj mi nadzieję i pokaż barwy, zrób to dla mnie, proszę - szepnęła trzynastoletnia dziewczynka. Nikt nawet nie śmiał przypuszczać, że tak młoda osóbka, może mieć tak poważne myśli. Niestety, ona zbyt szybko dorosła. Ziemia ukazała się w swym okrucieństwie jeszcze zanim ona zdążyła rozwinąć skrzydła.
- To niesprawiedliwe - odwróciła wzrok od chłopaka. - Dlaczego niektórzy ludzie mogę kąpać się w pieniądzach, inni pławić w blasku sławy, kolejni podróżować po całym świecie... ja proszę tylko o miłość, dom z kochającą rodziną. Powiedz mi, Fede, czy to tak wiele? - podkuliła kolana pod brodę.Rysowała na oknie ślaczki i wzorki, chuchając na szybę co jakiś czas.- Ja cię kocham, siostrzyczko - przytulił ją mocno.
- Czy nie sądzisz, że ludzie, którzy nie biorą na poważnie słów innych ze względu jedynie na ich wiek, bądź inne czynniki zewnętrzne, są niedojrzali? - odezwała się nieśmiało, po wyjściu jednej z opiekunek sierocińca, która jak zawsze ignorowała jej słowa.- Tak, masz rację, są tacy.
Przez wspomnienia zakręciło mi się głowie. Wzięłam głęboki wdech, próbując nie rozpłakać się jak małe dziecko, któremu jakiś zły człowiek zabrał ukochaną zabawkę.- Nienawidzę ludzi - zapłakana, ukryła się pod kołdrą. - Nienawidzę, nienawidzę, nienawidzę - powtarzała sobie.Wszystko co miała odeszło, nie było już nikogo obok. Federico znalazł to o czym ona zawsze marzyła. Dobrze, że będzie szczęśliwy, ale źle, że bez niej.- Gdybyś tu był - odezwała się sama do siebie, cicho, by nikt nie słyszał - pewnie powiedziałbyś mi, że każda z zaistniałych sytuacji kształtuje nasz charakter i pewnie miałbyś rację, ale nie mogę wytrzymać samotności.
I sama nie wiedząc kiedy, wpadłam na kogoś.
- Przepraszam bardzo - westchnęłam.
Uniosłam wzrok i oniemiałam.
- Angela? - pisnęłam.
*Angie*
Popatrzyłam na dziewczynę, która we mnie weszła, zmarszczyłam brwi.
- Znam cię, ale nie wiem skąd - zaśmiałam się. - Poza tym, już nikt nie mówi tak na mnie. Od kiedy mieszkam w tym mieście, ludzie częściej nazywają mnie Angie, albo Angeles. - A ty.. kim jesteś?
- Ehm... może to ci coś powie. Świat umiera - blondynka patrzyła na mnie z zaciekawieniem, swego rodzaju tęsknotą.
- Ludmiła? - niemal krzyknęłam. Wydało mi się nieprawdopodobne to, że spotykam ją tutaj.
Właściwie, to Gery mówiła mi przez telefon, że się z nią spotkała, ale nie sądziłam, że akurat w Studiu.
- Kochanie, jak wyrosłaś - objęłam ją. - W życiu bym cię nie poznała.
- Za to ty nic się nie zmieniłaś. Tylko odmłodniałaś - usłyszałam od niej.
Zawsze lubiłam tą dziewczynkę, mimo jej podłych nastrojów. Była dla mnie ważna, kiedy mogłam się nią zajmować. W tej chwili moje serce skakało, widząc ją. Lud już jakiś czas temu stała się dla mnie dla mnie jak druga córka, kochałam ją na swój dziwny sposób.
- Jesteś uczennicą? - zapytałam, ciągnąc ją za rękę w stronę wyjścia.
Chciałam pogadać z blondynką na osobności, w jakiejś kawiarence. Moja ulubiona była całkiem niedaleko, więc postanowiłam zabrać tam złotowłosą.
- Tak, jestem - skinęła głową.
- To świetnie! Nie wiem czy słyszałaś, ale uczę w tej szkole. Ogromnie się cieszę, że będziemy spędzać razem czas.
Zajęłyśmy stolik przy oknie i zaczęłyśmy gawędzić beztrosko. Kochana z niej istotka. Bardzo fajnie się stało, że nasze drogi znów się skrzyżowały.
Dowiedziała się, że już zdążyła się zaprzyjaźnić z Natalą i jest zakochana w Diego, a kiedy zapytałam o jej dawnego towarzysz zabaw, Federa, umilkła i szybko zmieniła temat. Nie mam bladego pojęcia, co mogło się stać, ale zaczęłam się trochę martwić. Nie przepadam za sytuacjami, w których ktoś jest smutny, a zwłaszcza ktoś, na kim mi zależy.
~
Juju, całkowicie nie podoba mi się ten rozdział. Nie ma najmniejszego sensu, składu, ładu, wszystko jest chaotyczne, beznadziejne i po prostu, ogólnie, porażka :< Czuję się fatalnie, pisząc coś tak okropnego. Nie zdziwię się jeśli po przeczytaniu tego wyżej, zechcecie przestać mnie czytać, po rozdział 14 jest fatalny.
Czekam na krytykę, kochani.
~
A w 15....
- Cement zaczepia Lu
- Ludmiła spotyka kogoś pomocnego
- Clement rozmawia z Gery.
~
KOCHAM WAS, KOCHAM WAS, KOCHAMKOCHAMKOOOCHAM.
Miejscówka:)
OdpowiedzUsuńUzupełnie kom pod tamtym rozdziałem
I wracam.
Do później.
Ja pierd... zaraz mnie strzeli.Przepraszam za przeklinanie ale nie mogę narpiew nie mogłam napisać pod tym rozdziałem koma a potem jak napisałam to coś internet mi padł cholera mnie zaraz weźmie.Dobra wdech i wydech i już ok.
UsuńMisia!!???? What the fuck! !!!!
Uwaga Uwaga jak przeczytałam , że Digo I Lu się pocałowali to myślałam, że mnie cholera jasna weźmie i przyokazji piorun we mnie strzeli.
Diego ty cholero jedna........niech się Ludka dowie co on zrobił.
Gery szkoda słów. .......
Ja chcieć Fedemile♡♥♡♥♡♥
Do nexta :)
Buziaki " )
Your,
Mila xcx
Jejku, całkowicie podoba mi się ten rozdział.
OdpowiedzUsuńAle nie chce, żeby Diego i Ludmiła byli ze sobą.
Ja chce Fedemile <333 A ten Clement, ughh nie lubię go!
I Gery, Leny też nie. Ale ciebie bardzo mocno kocham <3
Wrócę!
OdpowiedzUsuńMagic Rose
No więc jestem :)
UsuńRozdział mi się podoba.. nie licząc momentu Diemily.... Foh jak mogłaś... nie wierzę no.. czemu oni się pocalowali ona ma być z Fede... Jego zamknęli w jakiejś puszce ,a ona kurde flirtuje z chłopakami..Foh....
Biedna Lu... Uważaj na siebie.. Lena weź sie ogarnij!!!!! Angeles <3 <3 w KOŃCU jest !!!
Komentarz nie jest długi... Czemu ? Bo nie mam siły ,ani nastroju (tak znowu)
Czekam na nexta <3
Magic Rose
No i bardzo dobrze! Diego był najbardziej romantycznym chłopakiem, moim zdaniem, w swoich zalotach do Violetty, teraz się zachowuje jakby miał okres...
OdpowiedzUsuńO. Mój. Boże. Lenga. Znowu. Gery... No wiesz? Jak ty mogłaś? Ze Gery?
No i szablon... Chodź, odchowam cię w początkującej szablonarni by me i zostaniesz drugą Lizz Kaviste ^^ Marta się przecenia ale sza. Nikt nie zauważył,
Lagusia!
UsuńJak dobrze, że jesteć ^^
Ploszę, zrób mi szablon, ja nie umiem :<
52380263 - Pisaj.
UsuńAle jak na pierwsze szablony to WOW i pokłony do ziemi
Bosssski <3
OdpowiedzUsuńCudny
Idealny
Przepraszam ze tak krotko I pozno...
Kocham <3
Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńSpóźniona! -,-
OdpowiedzUsuńTak szybciutko, bo musze napisać rozdział xd
Kochanie, ty sie poprostu nie znasz xd to jest cudowne koniec.
Masz talent i piszesz świetnie, więc nie zaprzeczaj!
czekam na next ♥
No i zajebiście, no i fajnie, ja znowu komentuję po czasie. Lala, ten rozdział to cudeńko i nie wiem co Ci się w nim nie podoba. Kupiłaś mnie już przy pierwszym napisanym rozdziale. Nie wiem jak to robisz, ale potrafisz wywołać u mnie śmiech, płacz, szczęście, smutek i to dość często nawet w tym samym rozdziale. Uzależniasz i masz wielki talent, mimo że sama tego nie dostrzegasz. Ja też nie doceniam sama siebie, ale powoli to przechodzi, bo postanowiłam uwierzyć w siebie i Tobie też to radzę!
OdpowiedzUsuńCo do rozdziału to strasznie mnie zahipnotyzowałaś. A niech ten cały Diego dostanie z żelazka w nos, wtedy zacznę się śmiać złowieszczym śmiechem Kacperka z Rodzinki.pl Ale na serio mam ochotę go wykastrować! A Lu ty się w końcu zdecyduj, bo mnie wkurzasz.
Ok, czekam na next!
Besos :***
Hejoł lejde...
OdpowiedzUsuńCześć.
Hej.
Siema
Witaj
Hola
Welcome.
Przepraszam, że tak późno komentuję, ale problemy z netem.
Rozdział cudowny..
Po prostu piękny.
Za tego buziaka mam ochotę udusić i Lu i Diego.
Nie dość, że Fedusia nie ma, bo został porwany i zapewne cierpi przez rozłąke z Ludmi, to jeszcze jego kochana Lusia całuje się z innym debilem.
Wow.. Bardzo mnie to zdenerwowało.
Dobrze, wiesz, że kocham Fedemile i...
Kiedy wreszcie będą całkowicie razem????
Tak bardzo ni ich brakuję.
Rozdział zaskoczył mnie długością i treścią.
Był długi, sensowny i po prostu wspaniały... :)
Niesamowiciepiękniemegastyczniecudnierealistycznie.
Ale długie słowo.
Gdyby, blog nie był zawieszony napisałabym
Czekam na nexta.
Ale tak to czekam na odwieszenie :)
Buziakii <3
Ola x3