sobota, 7 marca 2015

Mi Amor - 7.

~ " Pani Camilo, to jest Ludmiła..." ~



06.07.
Zasnęłam w aucie Leona, a potem, kiedy już się obudziłam, leżałam na kanapie w dużym salonie mieszkania Verdasa. Wszystkie moje rzeczy były już rozpakowane. Na stole leżał portfel. Pierwsza myśl, jaka przyszła mi do głowy, była taka, że to mąż Violetty zostawił to tutaj, ale kiedy zajrzałam do środka, zobaczyłam, że w środku jest nowy dowód osobisty, który dostałam. Od tamtej chwili nazywam się Ludmiła Ferrati, mam osiemnaście lat i urodziłam się w Buenos Aires.
Teraz jeszcze tak myślę... Wczoraj mówili coś o jakiejś szkole... A przecież są wakacje. Mam nadzieję, że zaraz się wszystkiego dowiem.

W tym właśnie momencie zadzwonił dzwonek do drzwi, a blondynka podskoczyła jak oparzona. Podeszła do drzwi, a gdy je otworzyła, zobaczyła przed sobą Maxiego. Tym razem jednak wyglądał inaczej. Miał na głowie czapkę, która już tak bardzo nie zasłaniała jego twarz.
- Cześć Lud – wyciągnął w stronę dziewczyny rękę, w której trzymał tulipana. - I ten... sorry za to moje wczorajsze zachowanie. Naćpałem się.
Przyjęła kwiatek nie odzywając się do niego. Wstawiła go do wody, po czym wróciła do chłopaka.
Wyszli z kamienicy. Słońce grzało bardzo mocno, na czole dziewczyny pojawiły się małe kropelki potu. Zaczęła wachlować się ręką. Szli ramię w ramię, a między nimi nie padło nawet jedno słowo.
- Maxi, czemu to robisz? - zapytała cicho, po dość długim czasie.
Chłopak uniósł na nią wzrok, w których zobaczyła smutek. Widocznie zrozumiał o co jej chodziło.
- Bo widzisz, Ludmiła, to daje ulgę. Ten, kto nigdy nie próbował, nie umie tego zrozumieć. Kiedy narkotyki działają nie odczuwasz smutku, niczym się nie martwisz, nie obchodzi cię nic – przysiadł na ławce, obok której akurat przechodzili. - Zacząłem brać dwa lata temu. Na początku to było takie niewinne podpalanie trawki. Tak dla szpanu, wiesz o co chodzi. Potem zdałem sobie sprawę z tego, że dzięki dopalaczom mogę chociaż na chwilę wyrwać się z tego świata, który mnie otacza – w oczach chłopaka zalśniły łzy. - To wcale nie jest takie kolorowe, Lu. Mój ojciec to cholerny sadysta, pijak i skurwiel. Matka ślepo wierzy, że on może się jeszcze zmienić. Ale tak się nie stanie. Przecież ten dziwkarz wraca późnymi nocami, a ja ani moja mama wcale go nie obchodzimy. Muszę pracować, żeby mieć co jeść, ale przecież wszyscy mają to w głębokim poważaniu. Wiesz, że kiedyś chciałem coś osiągnąć? Miałem ambicje. Chciałem być prawnikiem, lekarzem, nauczycielem... Nie powinienem ci tego mówić – wstając, otarł mokry od łez policzek.
Blondynka nie myśląc zbyt wiele przytuliła się do niego. Maxymilian tego właśnie potrzebował. Kogoś, w kim będzie mógł mieć wsparcie, kogoś, kto go zrozumie. Odwzajemnił uścisk. Pozwolił sobie dać upust emocjom. Dawno, niesamowicie dawno nie czuł nikogo przy swoim boku. Nikt nie dawał mu ciepła, nadziei i miłości. Nawet tej przyjacielskiej.
- Czasem trzeba się komuś wygadać, to nic złego – szepnęła Ferro. - Obiecaj mi coś. Obiecaj, że choćby nie wie co, nie weźmiesz więcej tego dziadostwa. To cię wyniszcza – złapała jego dłonie. - Zrób to, powstrzymuj się dla mnie. Proszę. Przysięgam, że ci pomogę. Ale najpierw musisz chcieć. Proszę. Obiecasz mi to?
- Tak – przygryzł dolną wargę, wbił wzrok w ziemię, a ręce wcisnął głęboko w kieszenie spodni.
Sam nie wiedział, czemu to zrobił i po co. Podświadomie już dawno chciał przejść na odwyk. Jednak nigdy nie miał konkretnego powodu, czegoś, co by go zmotywowało. Ludmiła rozpaliła w nim iskierkę nadziei na lepszą przyszłość.
- Chodźmy już, bo się spóźnimy... Cami to się nie spodoba – westchnął. Pociągnął dziewczynę w kierunku szkoły. - Pewnie zastanawiasz się czemu w wakacje...
- Nie – przerwała. Po tym, o czym mówił, stało się dla niej jasne, że nie zdał i chciał przystąpić do poprawki, co wiązało się również z letnimi lekcjami.
Dotarli pod duży, szary budynek równo z dzwonkiem, dlatego nie było czasu, na oprowadzanie blondyny po klasach i zapoznanie z innymi uczniami.
Weszli do klasy, z lekkim opóźnieniem. Wszyscy inni siedzieli już w ławkach, a na widok kolegi ze śliczną blondi, wykrzywili się w typowym grymasie. Widać było, że są zmieszani i aż nazbyt niezadowoleni.
- Widzę, że raczyłeś zaszczycić nas swoją obecnością – odezwała się młoda dziewczyna stojąca pod ścianą. - Nie przedstawisz nam znajomej?
- Pani Camilo, to jest Ludmiła. Jest moją kuzynką i ten, no... em... - zaczął się jąkać. Wypowiedź, którą ułożył sobie w głowie nagle ulotniła się. Pozostały tylko puste słowa, które pojedynczo nie znaczą absolutnie nic, a brunet nie był w stanie, sklecić ich w sensowne zdania.
- Dobrze, nie ważne – ponownie zabrała głos ruda. - Porozmawiamy na przerwie, a teraz siadać i nie zabierać mi czasu z lekcji. Te dzieciaki, w przeciwieństwie do ciebie, chcą się czegoś nauczyć.
Ludka zacisnęła pięści. Przeszkadzało jej to, że w taki sposób odnoszą się do jej nowego przyjaciela, bo chyba mogła go tak nazwać.
Z natury była nieśmiałą i cichą sobą, nie lubiącą skandali. Jednak z każdym nowym dniem coraz bardziej utwierdzała się w przekonaniu, że niektórych zachowań po prostu nie wolno tolerować i puszczać mimo uszu. Odwróciła się na pięcie, wlepiła wściekły wzrok w nauczycielkę, która tak naprawdę była z podobnym do niej wieku.
- Dlaczego wychodzi pani z założenia, że on nie chce się uczyć? - wypowiedziała rzez zaciśnięte zęby.
- Luśka, daj spokój – pociągnął ją za łokieć, błagając wzrokiem, by odpuściła.
- Nie – syknęła. - Wie pani, że może niektórzy z obecnych tutaj chcą się uczuć, a nie mają takiej możliwości. Zachowuje się pani nie w porządku w stosunku do mojego kuzyna. Każdego ucznia pani tak traktuje? Męża w domu też? Proszę sobie wyobrazić, że spóźnił się przeze mnie.
- A co, musiałaś przypudrować nosek? - odezwał się jakiś głos z głębi pomieszczenia.
- Nikt nie prosił cię o zdanie – zganiła pozornie najstarsza z osób znajdujących się w sali. - Masz rację, Ludmiło. Przepraszam cię Maxi.
Kobieta usiadła przy biurku, podobnie jak zadowolona z siebie złotowłosa i jej towarzysz w ławkach.
Właśnie wychodzili z klasy na przerwę, gdy zatrzymała ich Cami. Nie wyglądała na złą, wręcz przeciwnie, na spokojną i w miarę możliwości zadowoloną.

- Zdaję się, że mieliśmy porozmawiać – stwierdziła, zamykając drzwi, tym samy odizolowując się od szumu panującego na korytarzu.  

~
Jujuuuu T^T 
Znów tak krótko noooo Y^Y Mam nadzieję, że od tego rozdziału uda mi się pisać je dłuższe, serio. 
Nie wiem czy ten rozdział mi się podoba. Jest taki... nijaki. No nie wiem. Staczam się. Wy mi piszecie, że piszę coraz lepiej, si?  Mi się wydaje, że właśnie gorzej :< Chyba mam deficyt jakiś... A zresztą nieważne. 
A Wy, pysiaki, co sądzicie?? 
~
Jak Wam minął Dzień Kobiet w szkole? Może dopiero będziecie mieć? Jakieś plany na jutro? Ja chyba będę siedzieć w domu, bo mój brat jest chory i pewnie (oby - ciii, ja nic nie mówiłam c;) podłapię od niego. 
~
Zauważyłam, że ten rozdział nie koniecznie zgadza się ze spojlerem... Hm... Przepraszam. 
A z 8. 
- Lud bliżej poznaje Camilę. 
- Cami mówi o czymś, co łamie serce Lud. 
- Maxi przedstawia Luśkę znajomym. 
~
Kocham Was mocno moje myszki. Jesteście najlepsi i nigdy w to nie wątpcie ♥ 
~
Miałam tego nigdy nie robić, no ale... Napiszę Wam o tym. Potraktujecie jako prezent z okazji Dnia Kobiet? Bo przyznam się, że nic nie przygotowałam :< 
Na a tak do rzeczy... Założyłam bloga. Yup, następnego. No... tym razem...  a nie, nie powiem. Zajrzycie? [Link] 

Ps. Jeszcze nie sprawdzałam, nie miałam siły. 

18 komentarzy:

  1. Heja ♥
    Rozdział Genialny ♥
    Ty jesteś Genialne ♥
    Ta historia Maxi'ego jest bardzo smutna, zrobiło mi się go przykro.
    A i jeszcze ta nauczycielka doszczętnie mnie wkurwiła.
    Moim zdaniem PISAŁAŚ, PISZESZ I będziesz PISAĆ genialnie, świetnie. ♥
    Ej ej boje się spojlera:
    "Cami mówi o czymś, co łamie serce Lud."
    Boże co? Jejku ja chcę 8 i to w trybie natychmiastowym ;3
    Czekam na kolejny (szybko) ♥
    Pozdrawiam ciepło Klaudia ♥
    Ciao ♥ ♥ ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Odpowiedzi
    1. HeHa
      Jeden tulipan?
      Trochę słabo, ale zawsze coś xD
      Jezu, biedny ten Maxi, ale jeśli ćpie (ćpał) to wiedziałam, że będą jakieś kłopoty z rodzicami.
      UhUhU
      Cami nauczycielka :D
      Ale tak jak moją kochaną Klaudię przeraziłam się tym:
      "Cami mówi o czymś co łamie serce Lud"
      Mada faken!
      O co cho?!?!?
      Ja już chce nexta!!!!!!!
      Prosem!!!!!!!
      Kocham cię!!!!!!!!!!!!!
      Zapraszam (PPO RAZ TYSIĘCZNY!!!!!!!!)
      yo-quiero-besarte-ti-i-wanna-kiss-you.blogspot.com fedemila-my-live.blogspot.com



      MECHI♥♡♥♡

      Usuń
  3. Kiedy wyniki konkursu???

    OdpowiedzUsuń
  4. Werciku ty mój! ♥
    Przepraszam, że praktycznie wcale nie komentowałam "Mi amor" , ale to wina tego, że ledwo znajduję czas na mojego bloga...
    Ale jestem tutaj i mówię, że rozdział jest po prostu cudowny <3
    Jak zawsze sprawiłaś mi mały dreszczyk emocji, naprawdę nie mogę się doczekac następnych wydarzeń w nexcie, bo wiem, że mnie nie rozczarujesz ♥
    Pozdrowionka dla ciebie, ale niestety, już więcej napisac nie mogę <3 Nienawidzę tej małej klawiaturki na telefonie, mówię ci :D
    No to tak <3
    Jeszcze raz dziękuję za dawkę cudowności i czekam na następny <333
    Besos ;*
    Patty

    Zapraszam do siebie ;)) http://federico-y-ludmila.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. A mi ten rozdział bardzo się podobał :33 Miał w sobie jakiś taki urok <33
    I bardzo mi się podoba to, że zaprzyjaźniłaś Maxi'ego z Lu *.*
    A na nowego bloga z przyjemnością zajrzę ^3^
    Gorąco pozdrawiam
    ~Anonim Juleśka ❤

    OdpowiedzUsuń
  6. Hej. Przepraszam, dawno nie komentowałam :/
    Postaram się to zmienić. Rozdział jak zwykle nieziemski.
    Szkoda Maxi'ego. Mam nadzieję, że uda mu się z tego wyjść.
    Tylko, żeby się nie zakochiwał w Lusi. Musi być Fedemila, pamiętaj;*
    Kocham twoje opowiadania. Czekam już na następny rozdział <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Hej ;) Powracam małymi kroczkami, ale jestem-czytam i komentuje :)
    Rozdział jak zawsze cudowny :*
    Nie piszesz coraz lepiej piszesz coraz genialniej, czyli też lepiej, ale tak bardziej lepiej xd Napisałam coś, co miało zabrzmieć inaczej niż pewnie zabrzmiało... Nie, nie jestem w stanie normalnie myśleć i sensownie pisać, więc ostrzegam, że tan komentarz sensu raczej posiadać nie będzie...
    Szkoda mi Maxiego :( Jego historia jest bardzo smutna :( Przynajmniej o tym komuś powiedział i zechciał/poszedł na odwyk...
    Cami nauczycielką.... Spojler mnie przeraził, co ona chce od Lu :( Coś mi się wydaje, że to może mieć jakiś związek z Fede :(
    Czekam na nexta
    Pozdrawiam cieple
    Hayden

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A i jeszcze to :
      Zostałaś nominowana przezemnie do LBA - http://itsnotanillussion.blogspot.com/2015/03/lba-7-i-8.html#more

      Usuń
  8. Mega rozdział!
    Czekam na nexta <3

    OdpowiedzUsuń
  9. Mega!!
    Co takiego Camila powie Ludmi??
    Ciekawość mnie zżera! :D
    Dochodzi 23, a Patka wchodzi sb na twojego cudownego bloga i czyta wszystko od początku! :)
    Zachwyciłaś mnie. No i piszesz o Fedemile!! <3
    PS: Zapraszam do siebie na 1 rozdział -> motyw przewodni: Fedemiłą i Diecesca :*
    Trzymaj się ciepło kochana i szybko dodawaj nexta! :*

    OdpowiedzUsuń
  10. Hej!!
    Pamiętasz mnie??
    Wątpię......
    Kiedyś zawsze komentowałam z anonima bo jeszcze nie miałam konta
    Może kojarzysz, podpisywałam się "Mechi"
    Hmm to smutne jak się od siebie oddaliłyśmy
    Kiedyś komentowałam każdy twój post i to jest aż straszne jak wszystko się zmieniło,
    No bo ty zaczęłaś już nowe opowiadanie a nasz kontakt zupełnie się urwał
    Smutne.....
    Może sobie mnie przypomnisz jak z powiem z którego bloga jestem.
    No to prowadzę tego http://federico-ludmila-fedemila.blogspot.de/
    Kiedyś zawsze go komentowałaś
    Już od kilkunastu dni czytam te opowiadanie i zacznę (znowu) komentować
    Hmm może znowu będzie tak jak kiedyś?
    Pozdrawiam ♥
    Besos ;***

    OdpowiedzUsuń
  11. Zostałaś nominowana do LBA na moim blogu http://ruggcedes.blogspot.com/2015/03/nadrabiam-lba.html
    Kocham, Besos, Mechiś ♥

    OdpowiedzUsuń

Czytasz? Skomentuj!