~ " Pani Camilo, to jest Ludmiła..." ~
06.07.
Zasnęłam w aucie Leona,
a potem, kiedy już się obudziłam, leżałam na kanapie w dużym
salonie mieszkania Verdasa. Wszystkie moje rzeczy były już
rozpakowane. Na stole leżał portfel. Pierwsza myśl, jaka przyszła
mi do głowy, była taka, że to mąż Violetty zostawił to tutaj,
ale kiedy zajrzałam do środka, zobaczyłam, że w środku jest nowy
dowód osobisty, który dostałam. Od tamtej chwili nazywam się
Ludmiła Ferrati, mam osiemnaście lat i urodziłam się w Buenos
Aires.
Teraz jeszcze tak
myślę... Wczoraj mówili coś o jakiejś szkole... A przecież są
wakacje. Mam nadzieję, że zaraz się wszystkiego dowiem.
W tym
właśnie momencie zadzwonił dzwonek do drzwi, a blondynka
podskoczyła jak oparzona. Podeszła do drzwi, a gdy je otworzyła,
zobaczyła przed sobą Maxiego. Tym razem jednak wyglądał inaczej.
Miał na głowie czapkę, która już tak bardzo nie zasłaniała
jego twarz.
- Cześć
Lud – wyciągnął w stronę dziewczyny rękę, w której trzymał
tulipana. - I ten... sorry za to moje wczorajsze zachowanie. Naćpałem
się.
Przyjęła
kwiatek nie odzywając się do niego. Wstawiła go do wody, po czym wróciła do
chłopaka.
Wyszli z
kamienicy. Słońce grzało bardzo mocno, na czole dziewczyny
pojawiły się małe kropelki potu. Zaczęła wachlować się ręką.
Szli ramię w ramię, a między nimi nie padło nawet jedno słowo.
- Maxi,
czemu to robisz? - zapytała cicho, po dość długim czasie.
Chłopak
uniósł na nią wzrok, w których zobaczyła smutek. Widocznie
zrozumiał o co jej chodziło.
- Bo
widzisz, Ludmiła, to daje ulgę. Ten, kto nigdy nie próbował, nie
umie tego zrozumieć. Kiedy narkotyki działają nie odczuwasz
smutku, niczym się nie martwisz, nie obchodzi cię nic – przysiadł
na ławce, obok której akurat przechodzili. - Zacząłem brać dwa
lata temu. Na początku to było takie niewinne podpalanie trawki.
Tak dla szpanu, wiesz o co chodzi. Potem zdałem sobie sprawę z
tego, że dzięki dopalaczom mogę chociaż na chwilę wyrwać się
z tego świata, który mnie otacza – w oczach chłopaka zalśniły
łzy. - To wcale nie jest takie kolorowe, Lu. Mój ojciec to cholerny
sadysta, pijak i skurwiel. Matka ślepo wierzy, że on może się
jeszcze zmienić. Ale tak się nie stanie. Przecież ten dziwkarz
wraca późnymi nocami, a ja ani moja mama wcale go nie obchodzimy.
Muszę pracować, żeby mieć co jeść, ale przecież wszyscy mają
to w głębokim poważaniu. Wiesz, że kiedyś chciałem coś
osiągnąć? Miałem ambicje. Chciałem być prawnikiem, lekarzem,
nauczycielem... Nie powinienem ci tego mówić – wstając, otarł
mokry od łez policzek.
Blondynka
nie myśląc zbyt wiele przytuliła się do niego. Maxymilian tego
właśnie potrzebował. Kogoś, w kim będzie mógł mieć wsparcie,
kogoś, kto go zrozumie. Odwzajemnił uścisk. Pozwolił sobie dać
upust emocjom. Dawno, niesamowicie dawno nie czuł nikogo przy swoim
boku. Nikt nie dawał mu ciepła, nadziei i miłości. Nawet tej
przyjacielskiej.
- Czasem
trzeba się komuś wygadać, to nic złego – szepnęła Ferro. -
Obiecaj mi coś. Obiecaj, że choćby nie wie co, nie weźmiesz
więcej tego dziadostwa. To cię wyniszcza – złapała jego dłonie.
- Zrób to, powstrzymuj się dla mnie. Proszę. Przysięgam, że ci
pomogę. Ale najpierw musisz chcieć. Proszę. Obiecasz mi to?
- Tak –
przygryzł dolną wargę, wbił wzrok w ziemię, a ręce wcisnął
głęboko w kieszenie spodni.
Sam nie
wiedział, czemu to zrobił i po co. Podświadomie już dawno chciał
przejść na odwyk. Jednak nigdy nie miał konkretnego powodu,
czegoś, co by go zmotywowało. Ludmiła rozpaliła w nim iskierkę
nadziei na lepszą przyszłość.
-
Chodźmy już, bo się spóźnimy... Cami to się nie spodoba –
westchnął. Pociągnął dziewczynę w kierunku szkoły. - Pewnie
zastanawiasz się czemu w wakacje...
- Nie –
przerwała. Po tym, o czym mówił, stało się dla niej jasne, że
nie zdał i chciał przystąpić do poprawki, co wiązało się
również z letnimi lekcjami.
Dotarli
pod duży, szary budynek równo z dzwonkiem, dlatego nie było czasu,
na oprowadzanie blondyny po klasach i zapoznanie z innymi uczniami.
Weszli
do klasy, z lekkim opóźnieniem. Wszyscy inni siedzieli już w
ławkach, a na widok kolegi ze śliczną blondi, wykrzywili się w
typowym grymasie. Widać było, że są zmieszani i aż nazbyt
niezadowoleni.
- Widzę,
że raczyłeś zaszczycić nas swoją obecnością – odezwała się
młoda dziewczyna stojąca pod ścianą. - Nie przedstawisz nam
znajomej?
- Pani
Camilo, to jest Ludmiła. Jest moją kuzynką i ten, no... em... -
zaczął się jąkać. Wypowiedź, którą ułożył sobie w głowie
nagle ulotniła się. Pozostały tylko puste słowa, które
pojedynczo nie znaczą absolutnie nic, a brunet nie był w stanie,
sklecić ich w sensowne zdania.
-
Dobrze, nie ważne – ponownie zabrała głos ruda. - Porozmawiamy
na przerwie, a teraz siadać i nie zabierać mi czasu z lekcji. Te
dzieciaki, w przeciwieństwie do ciebie, chcą się czegoś nauczyć.
Ludka
zacisnęła pięści. Przeszkadzało jej to, że w taki sposób
odnoszą się do jej nowego przyjaciela, bo chyba mogła go
tak nazwać.
Z natury
była nieśmiałą i cichą sobą, nie lubiącą skandali. Jednak z
każdym nowym dniem coraz bardziej utwierdzała się w przekonaniu,
że niektórych zachowań po prostu nie wolno tolerować i puszczać
mimo uszu. Odwróciła się na pięcie, wlepiła wściekły wzrok w
nauczycielkę, która tak naprawdę była z podobnym do niej wieku.
-
Dlaczego wychodzi pani z założenia, że on nie chce się uczyć? -
wypowiedziała rzez zaciśnięte zęby.
- Luśka,
daj spokój – pociągnął ją za łokieć, błagając wzrokiem, by
odpuściła.
- Nie –
syknęła. - Wie pani, że może niektórzy z obecnych tutaj chcą
się uczuć, a nie mają takiej możliwości. Zachowuje się pani nie
w porządku w stosunku do mojego kuzyna. Każdego ucznia pani tak
traktuje? Męża w domu też? Proszę sobie wyobrazić, że spóźnił
się przeze mnie.
- A co,
musiałaś przypudrować nosek? - odezwał się jakiś głos z głębi
pomieszczenia.
- Nikt
nie prosił cię o zdanie – zganiła pozornie najstarsza z osób
znajdujących się w sali. - Masz rację, Ludmiło. Przepraszam cię
Maxi.
Kobieta
usiadła przy biurku, podobnie jak zadowolona z siebie złotowłosa i
jej towarzysz w ławkach.
Właśnie
wychodzili z klasy na przerwę, gdy zatrzymała ich Cami. Nie
wyglądała na złą, wręcz przeciwnie, na spokojną i w miarę
możliwości zadowoloną.
- Zdaję
się, że mieliśmy porozmawiać – stwierdziła, zamykając drzwi,
tym samy odizolowując się od szumu panującego na korytarzu.
~
Jujuuuu T^T
Znów tak krótko noooo Y^Y Mam nadzieję, że od tego rozdziału uda mi się pisać je dłuższe, serio.
Nie wiem czy ten rozdział mi się podoba. Jest taki... nijaki. No nie wiem. Staczam się. Wy mi piszecie, że piszę coraz lepiej, si? Mi się wydaje, że właśnie gorzej :< Chyba mam deficyt jakiś... A zresztą nieważne.
A Wy, pysiaki, co sądzicie??
~
Jak Wam minął Dzień Kobiet w szkole? Może dopiero będziecie mieć? Jakieś plany na jutro? Ja chyba będę siedzieć w domu, bo mój brat jest chory i pewnie (oby - ciii, ja nic nie mówiłam c;) podłapię od niego.
~
Zauważyłam, że ten rozdział nie koniecznie zgadza się ze spojlerem... Hm... Przepraszam.
A z 8.
- Lud bliżej poznaje Camilę.
- Cami mówi o czymś, co łamie serce Lud.
- Maxi przedstawia Luśkę znajomym.
~
Kocham Was mocno moje myszki. Jesteście najlepsi i nigdy w to nie wątpcie ♥
~
Miałam tego nigdy nie robić, no ale... Napiszę Wam o tym. Potraktujecie jako prezent z okazji Dnia Kobiet? Bo przyznam się, że nic nie przygotowałam :<
Na a tak do rzeczy... Założyłam bloga. Yup, następnego. No... tym razem... a nie, nie powiem. Zajrzycie? [Link]
Ps. Jeszcze nie sprawdzałam, nie miałam siły.
Heja ♥
OdpowiedzUsuńRozdział Genialny ♥
Ty jesteś Genialne ♥
Ta historia Maxi'ego jest bardzo smutna, zrobiło mi się go przykro.
A i jeszcze ta nauczycielka doszczętnie mnie wkurwiła.
Moim zdaniem PISAŁAŚ, PISZESZ I będziesz PISAĆ genialnie, świetnie. ♥
Ej ej boje się spojlera:
"Cami mówi o czymś, co łamie serce Lud."
Boże co? Jejku ja chcę 8 i to w trybie natychmiastowym ;3
Czekam na kolejny (szybko) ♥
Pozdrawiam ciepło Klaudia ♥
Ciao ♥ ♥ ♥
Miejsce!
OdpowiedzUsuńHeHa
UsuńJeden tulipan?
Trochę słabo, ale zawsze coś xD
Jezu, biedny ten Maxi, ale jeśli ćpie (ćpał) to wiedziałam, że będą jakieś kłopoty z rodzicami.
UhUhU
Cami nauczycielka :D
Ale tak jak moją kochaną Klaudię przeraziłam się tym:
"Cami mówi o czymś co łamie serce Lud"
Mada faken!
O co cho?!?!?
Ja już chce nexta!!!!!!!
Prosem!!!!!!!
Kocham cię!!!!!!!!!!!!!
Zapraszam (PPO RAZ TYSIĘCZNY!!!!!!!!)
yo-quiero-besarte-ti-i-wanna-kiss-you.blogspot.com fedemila-my-live.blogspot.com
MECHI♥♡♥♡
Kiedy wyniki konkursu???
OdpowiedzUsuń25 marca pojawi się post dot. konkursu c:
UsuńMiejsce <3
OdpowiedzUsuńSuper!!!
OdpowiedzUsuń<3333
Werciku ty mój! ♥
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, że praktycznie wcale nie komentowałam "Mi amor" , ale to wina tego, że ledwo znajduję czas na mojego bloga...
Ale jestem tutaj i mówię, że rozdział jest po prostu cudowny <3
Jak zawsze sprawiłaś mi mały dreszczyk emocji, naprawdę nie mogę się doczekac następnych wydarzeń w nexcie, bo wiem, że mnie nie rozczarujesz ♥
Pozdrowionka dla ciebie, ale niestety, już więcej napisac nie mogę <3 Nienawidzę tej małej klawiaturki na telefonie, mówię ci :D
No to tak <3
Jeszcze raz dziękuję za dawkę cudowności i czekam na następny <333
Besos ;*
Patty
Zapraszam do siebie ;)) http://federico-y-ludmila.blogspot.com/
Cudowny
OdpowiedzUsuńA mi ten rozdział bardzo się podobał :33 Miał w sobie jakiś taki urok <33
OdpowiedzUsuńI bardzo mi się podoba to, że zaprzyjaźniłaś Maxi'ego z Lu *.*
A na nowego bloga z przyjemnością zajrzę ^3^
Gorąco pozdrawiam
~Anonim Juleśka ❤
Hej. Przepraszam, dawno nie komentowałam :/
OdpowiedzUsuńPostaram się to zmienić. Rozdział jak zwykle nieziemski.
Szkoda Maxi'ego. Mam nadzieję, że uda mu się z tego wyjść.
Tylko, żeby się nie zakochiwał w Lusi. Musi być Fedemila, pamiętaj;*
Kocham twoje opowiadania. Czekam już na następny rozdział <3
Hej ;) Powracam małymi kroczkami, ale jestem-czytam i komentuje :)
OdpowiedzUsuńRozdział jak zawsze cudowny :*
Nie piszesz coraz lepiej piszesz coraz genialniej, czyli też lepiej, ale tak bardziej lepiej xd Napisałam coś, co miało zabrzmieć inaczej niż pewnie zabrzmiało... Nie, nie jestem w stanie normalnie myśleć i sensownie pisać, więc ostrzegam, że tan komentarz sensu raczej posiadać nie będzie...
Szkoda mi Maxiego :( Jego historia jest bardzo smutna :( Przynajmniej o tym komuś powiedział i zechciał/poszedł na odwyk...
Cami nauczycielką.... Spojler mnie przeraził, co ona chce od Lu :( Coś mi się wydaje, że to może mieć jakiś związek z Fede :(
Czekam na nexta
Pozdrawiam cieple
Hayden
A i jeszcze to :
UsuńZostałaś nominowana przezemnie do LBA - http://itsnotanillussion.blogspot.com/2015/03/lba-7-i-8.html#more
Mega rozdział!
OdpowiedzUsuńCzekam na nexta <3
Mega!!
OdpowiedzUsuńCo takiego Camila powie Ludmi??
Ciekawość mnie zżera! :D
Dochodzi 23, a Patka wchodzi sb na twojego cudownego bloga i czyta wszystko od początku! :)
Zachwyciłaś mnie. No i piszesz o Fedemile!! <3
PS: Zapraszam do siebie na 1 rozdział -> motyw przewodni: Fedemiłą i Diecesca :*
Trzymaj się ciepło kochana i szybko dodawaj nexta! :*
http://leon-y-violetta-amor.blogspot.com/
UsuńHej!!
OdpowiedzUsuńPamiętasz mnie??
Wątpię......
Kiedyś zawsze komentowałam z anonima bo jeszcze nie miałam konta
Może kojarzysz, podpisywałam się "Mechi"
Hmm to smutne jak się od siebie oddaliłyśmy
Kiedyś komentowałam każdy twój post i to jest aż straszne jak wszystko się zmieniło,
No bo ty zaczęłaś już nowe opowiadanie a nasz kontakt zupełnie się urwał
Smutne.....
Może sobie mnie przypomnisz jak z powiem z którego bloga jestem.
No to prowadzę tego http://federico-ludmila-fedemila.blogspot.de/
Kiedyś zawsze go komentowałaś
Już od kilkunastu dni czytam te opowiadanie i zacznę (znowu) komentować
Hmm może znowu będzie tak jak kiedyś?
Pozdrawiam ♥
Besos ;***
Zostałaś nominowana do LBA na moim blogu http://ruggcedes.blogspot.com/2015/03/nadrabiam-lba.html
OdpowiedzUsuńKocham, Besos, Mechiś ♥