~ Ludzie nie płaczą, bo są słabi; płaczą, bo zbyt długo byli silni. ~
*Ludmiła*
Federico zabrał moje rzeczy i wyszedł. Ja po raz ostatni usiadłam na łóżku szpitalnym. Zasznurowałam wargi, by znów się nie rozpłakać. Życie jest okropne i niesprawiedliwe. Dlaczego ludzie, którzy chcę mieć dziecko nie mogą, a w innych rodzinach rodzą się niechciane dzieciaczki, które potem zostają oddawane lub niestety mordowane.
Kochałabym Olivię. Opiekowałabym się nią. Tuliłabym do siebie i śpiewałabym kołysanki przed snem. Nie jest mi to dane. Nie, nie jest...
Westchnęłam, pociągając nosem i udałam się w stronę wyjścia. Białe ściany i ludzie biegający wte i wewte... czy to naprawdę musi być norma w moim życiu?
Idąc długim korytarzem mijałam też pacjentów. Na początku były to kobiety w ciąży, głównie z mężami, potem dzieciaki, a następnie starsi. Mniej chorzy i bardziej.
Ci wszyscy ludzie.... ciekawe, ile mam z nimi wspólnego.
Pchnęłam szklane drzwi. Świerze powietrze, którego do tej pory mi brakowało, uderzyło we mnie ogromną falą. Światło słoneczne momentalnie ogrzało moje wymizerniałe ciało. Zamknęłam oczy. Jak dobrze znów być na zewnątrz.
Podeszłam do Federa, który właśnie zamykał bagażnik naszego samochodu.
- Będzie dobrze? - zapytał smutno.
- Musi być - uśmiechnęłam się blado, choć sama nie do końca w to wierzyłam.
Fede przytulił mnie mocno i pocałował. Spojrzał na mnie tęsknym wzrokiem.
- Kocham cię, Lucia - szepnął.
-Wiem skarbie, ja ciebie też - zapewniłam.
Wsiadłam do pojazdu, zapięłam pasy. Czy mogę uznać kolejny rozdział w moim życiu za rozpoczęty?
*Federico*
Zaparkowałem pod domem, ale jeszcze nie wychodziłem z samochodu. Wpatrywałem się w czerwony punkcik na tablicy rozdzielczej. Zbierałem się na odwagę, by w końcu się odezwać. Wiem, że to nie jest najlepszy moment. Nigdy nie będzie. Chciałbym mieć już wszystko za sobą.
- Ludmiła - zwróciłem się do żony- muszę ci o czymś powiedzieć.
- Słucham cię, Fede - położyła swoją dłoń na mojej.
- Antonio zaproponował mi pracę w Studiu, jako nauczyciel tańca.
- To świetnie, kochanie - ucieszyła się blondyna.
Ucałowała mój policzek i wyszła z auta.
Naprawdę nie wiem, jak może zachowywać się tak... tak normalnie. Jak może nadal mieć optymistyczne nastawienie do życia? Jak ona sobie radzi?
Chciałbym być tak silny jak ona. Mogę jedynie pomarzyć.
Wszedłem do domu, usiadłem przy stole w kuchni i zacząłem myśleć... O wszystkim i o niczym. Głównie o nowej pracy. Chciałem zająć czymś myśli. Najchętniej wyciąłbym się z własnego życia i patrzył jak przebiega obok, ale nie mogę tego zrobić. Nie zrobię, dla Lu. Ona mnie potrzebuje. Wiem, że gdyby nie miała mnie, załamałaby się zupełnie. Żyje dla mnie. Ja choć ten jeden raz jej się odwdzięczę, mimo, że chętnie podciąłbym sobie żyły.
Przeczesałem włosy dłonią. Skąd wziął się ten pesymizm? Mam nadzieję, że nie będzie tak już zawsze. Oby nie było...
*Ludmiła*
Oczywiście, że nie odpowiada mi, by Federico szedł do pracy, ale co miałam powiedzieć? Nie chcę sprawić mu przykrości. Widzę, że już i tak jest wystarczająco przybity. Nie dziwię się. Ze mną wcale nie jest inaczej, ale staram się to ukryć. Będę udawać silną i dzielną, tak jak kiedyś. Postaram się, uda mi się.
Dla mojego męża.
Dla niego zrobiłabym wszystko, bo bardzo go kocham. Kocham go najbardziej na świecie. Oddałabym za niego życie. Jest teraz wszystkim co mam.
*Około trzech miesięcy później*
*Violetta*
Chyba przyszedł czas na białą suknię i welon. Mój czas. Nasz czas.
Siedziałam w swoim pokoju, ze słuchawkami na uszach. Słuchałam właśnie nowej piosenki, którą przesłała mi Francesca. Muszę przyznać, że jest świetna!
Nagle poczułam, że ktoś obejmuje mnie w talii. Odchyliłam głowę do tyłu i zobaczyłam mojego narzeczonego. Uśmiechnęłam się do niego ciepło.
- Co porabia moja królewna? - zapytał, dając mi buziaka.
- Słucha - ściągnęłam słuchawki. - I myśli - dodałam po chwili wpatrywania się w jego piękne, zielonobrązowe oczy.
- A można wiedzieć o czym? - przysunął się bliżej mnie.
- O nas, misiu. Myślałam o naszym ślubie.
Datę mieliśmy już ustaloną. Od dawna wszystko było przygotowane. Do wesele zostało tylko kilka dni, które ciągną mi się niemiłosiernie.
Chciałabym, aby już, teraz, był ten wspaniały dzień. Chcę stać na kobiercu. Chcę wyszeptać "tak" i usłyszeć to samo, padające z ust Leona. Chcę już rzucić bukietem i tańczyć na weselu.
- Czemu to tak długo trwa? - jęknęłam.
Leoś tylko zaśmiał się. Wziął mnie na ręce i zaniósł do salonu. Kazał zamknąć oczy i czekać. Kiedy wrócił, w jednej ręce trzymał popcorn, a w drugiej film.
- Co sobie obejrzymy? - spojrzałam na płytę. - Żartujesz! Kupiłeś mi "The Fault in Our Stars" ? Leo! - pisnęłam i rzuciłam się chłopakowi na szyję.
- Wiem, że książkę czytałaś milion razy, a kiedy zobaczyłam w sklepie... pomyślałem, że może chcesz obejrzeć - uniósł kąciki ust.
Rozsiedliśmy się wygodnie. Wtuliłam się mojego ukochanego. Pachniał tak słodko. Objął mnie ramieniem. Mam nadzieję, że w przyszłości będzie jeszcze więcej podobnych do tej, uroczych chwil.
*Federico*
Wszedłem do domu, po ciężkim dniu w Studiu. Naprawdę było ciężko. Te dzieciaki z pierwszych klas trzeba wszystkiego uczyć od podstaw. Ciekawe, czy my też kiedyś byliśmy tacy niepojętni. Pewnie tak, choć wydawało mi się zawsze, że dużo umiemy. W sumie, to nasza grupa była najlepsza. Nie mówię tego z pychy. Taka jest prawda. Mieliśmy talent.
Ściągnąłem buty i wszedłem do salonu. Lucia siedziała na kanapie z kolanami podciągniętymi pod samą brodę. W zbyt dużym, rozwleczonym swetrze. Oglądała telewizor. A raczej tępo patrzyła w migający obraz.
- Hej Ludmiła - przywitałem się z żoną.
W odpowiedzi otrzymałem milczenie.
- Ludmi, cześć - powtórzyłem.
Cisza.
- Lusia...- usiadłem obok niej.
- Nie nazywaj mnie tak - mruknęła pod nosem.
- Nigdy ci to nie przeszkadzało - zauważyłem.
Nie wiem, co się z nią dzieje, ale ostatnio jest jakaś inna.
- Spadaj - warknęła, rzucając mi wściekłe spojrzenie.
- Co cię znowu ugryzło? - zapytałem. Chciałem w końcu dowiedzieć się, o co biega.
- Ty - fuknęła.
- Ludmiła, o co chodzi? - zadałem kolejne pytanie, tym razem mocniej na nie naciskając. Nie dawałem za wygraną.
- To wszystko przez tą twoją cholerną pracę! - krzyknęła. - Już wcale cię nie widuje. Nie spędzasz ze mną czasu. Mam problemy, a ty ich nawet nie dostrzegasz. Nie obchodzi cię, co się ze mną dzieje. Wcale się dla ciebie nie liczę.
- Przecież tak nie jest - zaprzeczyłem jej słowom.
-Jest. Jest właśnie tak, a ja nie mam bladego pojęcia czemu... - objęła swoje, dopiero teraz zauważyłem jak chude, nóżki ramionami.
- Chyba muszę ci się do czegoś przyznać - westchnąłem. - Od śmierci Olivki już nie potrafię normalnie funkcjonować.
- Mówisz całkiem jakbym ja była temu winna - widziałem łzy w oczach blondynki.
- Przestań, Lu, proszę - złapałem ją za rękę.
- Nie dotykaj mnie! Nie dotykaj! Idź sobie! Nie chcę cię widzieć! Idź do tego swojego gabineciku! Idź i nie pokazuj mi się na oczy! - wyrwała mi się, po czym z płaczem pobiegła na górę.
Słyszałem trzaśnięcie drzwiami. Zamknęłam oczy. Wolno odliczyłem do trzech. Podniosłem się i ruszyłem w stronę schodów. Zapukałem do pokoju mojej ukochanej. Nic...
- Ludka, otwórz, skarbie - błagałem.
Bardzo martwiłem się o moje słoneczko. Przecież z pomieszczenie jest wejście do łazienki, garderoby i na strych.
Próbowałem sam dostać się do środka, jednak na daremno.
- Chociaż pokaż mi w jakiś sposób, że żyjesz - osunąłem się po ścianie.
Po chwili przez szparkę przy podłodze wysunęła się mała karteczka z napisem "SPIERDALAJ".
Odetchnąłem z ulgą. Zszedłem na dół, do kuchni. Wątpiłem, by udało mi się udobruchać Lud jedzeniem... ale co szkodzi spróbować?
*Ludmiła*
Już nie mam siły. Nie mam siły. Na nic. On nic nie rozumie. Nie rozumie, jak ja się czuję. Nie ma bladego pojęcia. Codziennie płaczę. Każdego dnia wylewam łzy. Nie jem, bo nie mogę. Nie sypiam, nie stać mnie na spokój. Nie dość, że straciłam dziecko, to teraz Federico odsuwa się ode mnie coraz bardziej. Wpadam w depresję. Nie radzę sobie. Nie ma we mnie życia.
Ludzie myślą, że łatwo jest być...że łatwo jest żyć. Przecież się mylą! Dzisiaj prawie się pocięłam. ZNOWU. Jednak nie zrobiłam tego. Nie tym razem. Nie mogłam.
Przez jakiś czas starałam się być dzielna. Ale ile można? Nie potrafią śnić, marzyć. Nie mam nadziei. Nie umiem cieszyć się z drobiazgów. Nie wiem jak wygląda słońce. I z każdą chwilą utwierdzam się w przekonaniu, że moje życie nie ma najmniejszego sensu. Zupełnie tracę wiarę w lepszą przyszłość. Ja nie mam przyszłości.
Poszedł. Słyszałem, jak schodzi ze schodów.
Kiedyś, tak łatwo by nie odpuścił. Walczyłby o mnie. Nie pozwoliłby mi się załamać. Nie dałby mi siedzieć samej ze smutkami.
Ale Federico się zmienił. Nie jest już tym człowiekiem, w którym się zakochałam. Nie poznaję go.
Dawniej, walczył. Nawet kiedy ja się poddawałam, on pilnował bym nie upadła. Teraz... Teraz jest inaczej. Jest gorzej.
Otarłam mokry policzek wierzchem dłoni. Poszłam do łazienki. Spojrzałam w lustro. Tak nie wygląda ta Ludmiła, którą zawsze chciałam być. Tak nie wygląda żaden człowiek. Położyłam się na podłodze. Zimno, które dawały mi kafelki, koiło moje zszargane nerwy.
Czemu nie do się cofnąć czasu? Dlaczego nie może być tak jak dawniej?
Kiedyś byliśmy tak blisko... Bliżej niż teraz, nawet gdy daleko.
Po chwili usłyszałam pukanie. Co ty razem?
- Czego?! - krzyknęłam, z trudem powstrzymując głos przed drżeniem.
- Zrobiłem ci naleśniki - usłyszałam smutny głos mojego męża.
Słodko...szkoda tylko, że nie pomyślał, by ze mną porozmawiać.
- Prowadzę głodówkę! - oznajmiłam, chyba tylko po to, by pocieszyć samą siebie.
Umilkł. Tym razem to on się poddał. Odpuścił. Kiedyś by tak nie zrobił.
*Camila*
Siedziałam w salonie, a raczej leżałam, na kanapie i pochłaniałam nowo nabytą powieść. Fajnie jest tak nie mieć nic na głowie.
Książka była bardzo ciekawa, więc szybko mi się ją czytało. Wciągnęłam się w fabułę i ciężko było mi przerwać śledzenie tekstu, ale byłam do tego zmuszona, gdyż zadzwonił mój telefon.
- Hollo? - odebrałam.
- Ehm... Cami, słońce, nie wiem jak ci to powiedzieć... - po drugiej stronie usłyszałam głos ewidentnie roztrzęsionej Fran.
- Prosto z mostu i na temat - westchnęłam, zniecierpliwiona.
- Dobrze... Więc... Widziałam.jak.Broadway.ćpał.z.Anną - oznajmiła na jednym wdechu.
- Że z kim? - zdziwiłam się. Nie znam żadnej Anny.
- Anna to kuzynka Marco...Camila, przepraszam, że ci o tym mówię, ale jako twoja przyjaciółka, czułam się w obowiązku...
- Dobra, Francesca, spoko. Dziękuję ci. Słuchaj, ja już kończę, chyba rozumiesz, że muszę coś załatwić... - nie czekając na odpowiedź dziewczyny, rozłączyłam się.
Rzuciłam komórkę na sofę, a potem sama opadłam na nią. Ukryłam twarz w dłoniach. Jak on mógł?
Nienawidzę go! To koniec z nami. Nie będę spotykała się z jakimś cholernym narkomanem.
~
Długość rozdziału jest naprawdę dobijająca ;-;
Nie wiem co się ze mną dzieje. Jestem coraz gorsza.
Nie umiem już napisać nic sensownego.
Proszę, wybaczcie mi to beznadziejne coś (nawet nie wiem jak to nazwać) powyżej.
Jestem bardzo niezadowolona. Bardzo, bardzo.
A Wy? Co sądzicie? Szczerze, proszę.
~
Rutynowo, proszę o nawet najkrótsze komentarze <3
~
Ważne!
W przyszłym tygodniu, rozdział może pojawić się innego dnia, gdyż wraz z rodzicami wybieram się w sobotę do Krakowa (jest ktoś z Krakowa wśród Was? Może się przez przypadek spotkamy c: )
~
Spojler z 50 (*_* To już 50. rozdział *o*):
- Ludmiła traci nadzieję.
- Federico...hm... cóż...
- Camila zrywa z Broadwayem.
- Ślub Leonetty.
- Ludmiła gada z Naty (najprawdopodobniej!)
~
KOOOOOOCHAAAAM WAS ♥♥♥
~
Blog, który dzisiaj Wam polecę należy do wspaniałej dziewczyny. Do mojej kochanej LilDevil.
Ona ma ogromny talent. Pisze niesamowicie. Była jedną z pierwszych bloggerek, którą poznałam.
Historia tworzona przez Lili liczy sobie blisko 70 rozdziałów, a to nie koniec. Na blogu są również zamieszczane OS'y.
Każda praca w wykonaniu Devilci jest arcydziełem nie do opisania.
To niemożliwe, by ktoś miał kopię.
A może jednak?
- Możesz być pewna tego, że dowiem się, kto cię tak skrzywdził - zacisnęłam pięści.
W tej chwili nie czułam smutku, tylko nienawiść. Pragnęłam odwdzięczyć się osobie, która zniszczyła życie dwójce kochających się osób. Musi za to zapłacić.
Wstałam z miejsca, pozostawiając brunetkę samą i podeszłam do mojego chłopaka.
- Pomożesz mi? - szepnęłam.
- Mojej księżniczce zawsze - uśmiechnął się.
- Nie chcesz nawet wiedzieć, w czym? - uniosłam brew.
- Jeśli to nie łamie prawa, nie ma sprawy - mrugnął do mnie.
A może jednak?
- Możesz być pewna tego, że dowiem się, kto cię tak skrzywdził - zacisnęłam pięści.
W tej chwili nie czułam smutku, tylko nienawiść. Pragnęłam odwdzięczyć się osobie, która zniszczyła życie dwójce kochających się osób. Musi za to zapłacić.
Wstałam z miejsca, pozostawiając brunetkę samą i podeszłam do mojego chłopaka.
- Pomożesz mi? - szepnęłam.
- Mojej księżniczce zawsze - uśmiechnął się.
- Nie chcesz nawet wiedzieć, w czym? - uniosłam brew.
- Jeśli to nie łamie prawa, nie ma sprawy - mrugnął do mnie.
Super
OdpowiedzUsuńtylko szkoda że fedemiła się rozpada
Dziękuję <3
UsuńFedemilcia :c
Moje miejsce <3
OdpowiedzUsuńNooo.... oczywiście nie przyznam ci racji, że jesteś coraz gorsza, bo tak nie jest, polepszasz się z każdym rozdziałem. Ale wiesz czego mi brakuje? Opisów. Bo one owszem są, ale przy ilości dialogu jest ich rażąco mało. Spróbujesz to zmienić?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Cindy
Oczywiście, że spróbuję.
UsuńDziękuję <3
I dziękuję za szczerość ♥
K.C. <3
No to się nam porobiło :/
OdpowiedzUsuńLudmiła kompletnie się załamała, No ale kto by się nie załamał po śmierci dziecka ? Swojego dziecka...
Federico No nie zachował się zbyt ładnie , ale jemu też jest ciężko.
Jak mi ich szkoda ! :(
Mam nadzieję że się pogodzą :)
Cami i Brodway zrywają ? Yeeeea !
Nigdy nie lubiłam tej pary. Brodway zawsze wydawał mi się być tępym pustakiem i co się okazało ? :)
Moje przypuszczenia się sprawdziły ! :)
Ślub Leonetty Jezu ! Na pewno będzie bajecznie *-* dużo balonów, Violetta w białej sukni księżniczki , Leon taki mraśny w garniturze ^^
Kurde No nie mogę się doczekać ! ;D (jak zwykle zresztą xd)
Weny
Alex :*
Pogodzą się, zapewne... kiedyś.
UsuńHehe, widzę, że Bromi nie jest zbyt lubiana :)
Dziękuję Ci bardzo, skarbie <3
K.C. <3
Wrócę:*
OdpowiedzUsuńPięknie opisany rozdział. Masz ogromny talent, którego bardzo ci zazdroszczę. Biedna Lu strasznie cierpi, to okropne jak ona musi się teraz czuć. I jeszcze Fede zupełnie o niej zapomniał i Fedemiła się rozpada. Dlaczego to wszystko jest takie smutne? Było idealnie i szybko się popsuło. Jedyny plus jest taki że przez te trzy miesiące matka Lu nic nie zrobiła. A tak wgl to czemu ja mam wrażenie że śmierć Olivii to jej wina?
UsuńZa to u Leonetty cudnie. Ten ślub na pewno będzie bajkowy. Już sobie to wyobrażam... Ale mam nadzieję że Ludmiła i Federico pochodzą się do tego czasu.
No i rozpadek Bromili! Yey! Brodueya nie lubiłam od samego początku i Camili nigdy na niego nie zaslugiwała. Ona musi znaleźć kogoś lepszego. Może Seba?
Ten rozdział jest niesamowity. Każdy kolejny jest lepszy od poprzedniego. Jak ty to robisz?
Koocham ❤❤❤
* pogodzą się
Usuń* Camila
Przepraszam za błędy
Federico ty,ty wziął by się w garść
OdpowiedzUsuńLu potrzebuje wsparcia
Ślub Leonetty mmm
Jak dla mnie rozdział jest idealny
Czytając czuję wszystko co bohaterowie
Nie waż mi się pisać,że beznadziejny
Gratulacje 50 rozdział,no więc życzę
Wytrwałości
Dużo weny
Czasu
I oddanych czytelników
Kochamm <3
Buziaki Mela:*
<333
UsuńDziękuję za wszystko <3
Czytelników mam najwspanialszych ♥
Ja Cb bardziej koffam <33
Cześć.....
OdpowiedzUsuńAjjajaj wszystko się psuje między Lu i Fede....
to okropne.
Niech oni się w końcu pogodzą i niech będzie tak jak dawniej.
Ale wiem ,że to niemożliwe. .....
Olivki nie ma i co wszystko szlak jasny trrafił:(
Federico weź się ogarnij i pomóż Lud choć wiem, że tobie też jest ciężko po stracie Olivi:(
:"(
Ludmila walcz i nie poddawaj się!!!!!!!!!!!!
Jedno pocieszenie ślub Leonetty choć nawet z tego nie potrafię się cieszyć:)(
A teraz przyszedł czas na SONDĘ z mojej strony dotyczącej twojej osoby♥
Wcale nie jest gorzej proszę ciebie nawet tak nie myśl. Rozdział naprawdę FENOMENALNY!!!!!!!!
Choć smutny(FEDEMIŚA) ale ten smutek i tak był nie unikniony bo przecież oni stracili dziecko.Olivia♥
To ja ttobie też coś powiem" WEŹ SIĘ OGARNIJ"bo nie pamiętasz o tym, że twoje rozdziały są nieziemsko-boskie.:***
Okey...
To Pozdrawiam
i
Kocham
♥♥♥♥♥
Tak, okropne :<
UsuńBardzo Ci dziękuję,
i dzięki za wsparcie <333
Ale ja kocham bardziej ♥
Werka, przepraszam, ale skomentuję krótko acz treściwie. Jestem tak zmęczona, że ledwo co daje radę siedzieć z prostymi plecami. Więc jeśli będą błędy to przepraszam.
OdpowiedzUsuńOdnosząc się do rozpadku Bromili.....
Semi ?? *-*
Mam nadzieję, ogromną. Pragnę coś o nich przeczytać, a opowiadań z ich wątkiem jest na prawdę nie wiele. Szkoda. Na szczęście Naxi i Fedemila mają swoje 5 minut, chyba wszędzie. Mam pocieszenie :)
Podoba mi się to w jaki sposób opisujesz sytuacje, po utracie Olivki. To oddalanie się od siebie zakochanych, ucieczka, zamykanie się w sobie, słabości. Magicznie.
Jestem oczarowana i zachwycona <3
Ale ty wiesz, że masz talent. Pokłady talentu.
Kohaaaaaaam Cię <3
Nie masz za co przepraszać <3
UsuńSemi, może... Może... :)
No nie mogę. Nawet Twoje komentarze są tak cudownie poetyckie!
Dżoluś, skarbie, bardzo Ci dziękuję.
Kochaaaaaaaaaaaam Cię baaaaardziej ♥
Z moim cudownym optymizmem, wyrozumiałością i resztą moich cudownych cech (w tym skromnością xd) powiem tak - FEDERICO PIERDOŁO ********* TY SIĘ WEŹ I OGARNIJ BO JAK NIE TO *******************************************************!
OdpowiedzUsuńBiedna Lusia... To wszystko jest mega realistyczne, takie prawdziwe i w ogóle, ale.... Ale to smutne i przykro mi sie robi. Jak Lu dała mu tą karteczkę to się zaczęłam śmiać (auć), nie wiem czemu. Ale karma jest, bo przez wczorajszy wf mam takie zakwasy, że...
Kolejna kwestia - czy ty nas próbujesz brać na litość czy w ogóle co robić. Osobiście rzadko odpowiadam na jęczenie 'jestem beznadziejna itd.', bo jestem człowiekiem z charakterem typu 'choleryczka z wiecznym PMS', ale zrobię wyjątek - słuchaj i notuj. JESTEŚ ŚWIATNĄ PISARKĄ I MASZ OGROMNY TALENT, PISZESZ BOSKO I SIĘ OGARNIJ. (ach, moje cudowne współczucie -.-')
Teraz wróćmy do rozdziału... Francesca, coś ty kozo wykombinowała?!
Haha, Martuś <3
UsuńNie, nigdy nie próbowałam brać nikogo na litość. Po prostu stwierdzam fakty.
Dziękuję Ci bardzo za te wszystkie miłe i przemawiające do mnie słowa.
Hm... Ona nic nie wymyśliła. Ona widziała :)
K.C. <33
FEDERICO TY DEBILU WEŹ SIĘ KU**A OGARNIJ BO SINGLEM ZOSTANIESZ!!!!!!!
OdpowiedzUsuńMASZ TY COŚ W TYM ŁBIE CZY LAKIER CI JUŻ WSZYSTKO WYŻARŁ?!?!?
Nie no nie mogę czytam ten rozdział i płacze ;c nie rób im tego bo mi serce pęknie
Ty tam nie pacz na długość, rozdział i tak jest długi :*
Bo tym jak napisałaś że jesteś coraz gorsza mam dla ciebie taką samą rade jak do Fede: OGARNIJ SIĘ!!!!!! Piszesz bosko i nie masz prawa w to wątpić
Bardzo cię kocham i do nexta <3 <3
Ps. dzięki za miły kom. pod moim beznadziejnym prologiem -,-
///Mechi :*
Dziękuję <3
UsuńNie masz za co dziękować, serio.
K.C. <3
Cześć.... Rozdział podoba mi się jak mało ,który opisuje wszystko to co czujesz widać ,że pisałaś prosto z serca. Ludmiła.. ah czy ludzie nie potrafią nie myśleć o śmierci co ?? Codziennie spotykam w szkole dzieciaki ( ,które maja z 10 lat) i słyszę ,że boją się śmierci nie wiem czego się tu bać to jest naturalne. Inni znowu chcą umrzeć.. Świat jest zwariowany gdzie nie pójdę widzę szczęśliwych zakochanych ludzi. Dlaczego ja nie potrafię być szczęśliwa myśleć w czasie teraźniejszym ,a nie żyć przeszłością... Ja już naprawdę nie wytrzymuję .. chyba mam depresje.... Dlaczego ludzie popadają w tak poważne choroby No powiedz mi czemu ?! Ostatnio czytałam książkę "Gwiazd naszych wina". Piękna książka. Smutna... Dlaczego Federico nie walczy ? Czemu wszystko sie rozpada Dlaczego Camila zrywa z Brodway'em ? Czemu on ćpa ? Dlaczego fedemila już "nie żyje" ? "Życie nie ma sensu" Masz racje. Jak byłam malutka wcale nie chciałam być księżniczką jak inne sześciolatki nie .... Wolałam czytać książki. Całe dnie przy nich spędzałam. Aż w końcu rodzice zabrali mnie do psychologa. Myśleli ,że coś jest ze mną nie tak. Od tamtej pory nie jestem sobą chowam się pod maską i nie mam zamiaru wychodzić. Boje się. Jestem słaba. Po prostu się boję ,że ktoś będzie się ze mnie nabijał albo coś...
OdpowiedzUsuńCzekam na next
Na Tka
Bardzo dziękuję.
UsuńTak... śmierć nie jest niczym strasznym. Wiesz, czasami myślę podobnie. Kochana, wierzę w Ciebie.
Next niebawem.
Trzymaj się, K.C. <3
Czy ja jestem aż tak zła???
OdpowiedzUsuńCzemu komentuje tak późno jak rozdział przeczytałam po obiedzie???
Czemu?!?!
Dobra, nie będę się nad sobą użalać.
Tylko zacznę użalać się nad rozdziałem!!
Dlaczego:
Fede nie walczy o szczęście Luśki
Brod ćpa
To wszystko jest tak pięknie napisane?
Ok. Czekam na next i zapraszam na komentowanie 9 i 10 rozdziału u mnie ;D
Ciao!!
Jarająca się 3 sezonem Violetty, który jest już JUTRO:
MECHI♥♡♥♡
Nie jesteś wcale zła. Wiem jak to jest, bo często sama też czytam, a komentowanie odkładam na potem... ;-;
UsuńDzięki.
Skomentowałam (w końcu się udało)
K.C. <3
Po przeczytaniu tego rozdziału zdałam sobie dwa istotne pytania :
OdpowiedzUsuńJakie dwa słowa kojarzą mi się z tym rozdziałem?
Dlaczego Wercik ma taki talent?
I zastanawiając się przez dziesięć minut nad sensem mojego życia, istnieniem ludzkości - rzuciłam telefonem o ścianę. Także dopiero teraz jestem w stanie napisać komentarz.
Wracając do moich pytań do samej siebie :
Określiłabym ten rozdział słowami : Nareszcie!; FUJ.
Problemy Fedemily są zbyt poważne, to że ich związek się rozpadnie było dla mnie wiadome od poprzedniego rozdziału (właściwie... To wiedziałam to od dawna :D), NO NARESZCIE, LECĘ OTWIERAĆ SZAMPANA <3
LEONETTA TO KWAS. OKROPNY ŻRĄCY KWAS!
W mojej genialnej głowie wyobraziłam sobie ich ślub :
"- Jeśli ktoś sprzeciwia się ich małżeństwu, niech przemówi teraz lub zamilknie na wieki.
- JA SIĘ NIE ZGADZAM!
- No, Ludmila, kochanie, nareszcie! Nara Violka, leć se do podłogi "
przepraszam. Odwala mi.
Wracając do ciebie,
mówiłam ci, masz talent wielki jak Jowisz. Ludzie tacy jak ty - Nie powinni mieć blogów. Bo zdolni ludzie strasznie mnie - głupią Wiktorię - dołuje.
Jesteś taką gwiazdą w tym świecie, w którym ludzie pędzą,
Jesteś takim promyczkiem, który niesie oświecenie.
A czytając twój blog - Mam wrażenie, że jestem w Utopi.
Ale telefon przetrwał, prawda? c:
OdpowiedzUsuńA ja wcale nie mam talentu! >.<
Smacznego szampana. Tylko pamiętaj, Picolo xD
Haha, to by było niezłe xD Ale niestety, nie ma Leomili, wybacz :3 Poczekaj, kiedyś napiszę dla Ciebie tego OS <3
Nie masz za co przepraszać, na serio <3
Nie mam talentu >.<
Nie jesteś głupia!!!! Pamiętaj, albo notuj: Dwa fakty: Ja i talent się nie lubimy, a Ty NIE JESTEŚ GŁUPIA, przeciwnie jesteś bardzo mądra i kochana <3
Nawet Twój komentarz jest poetycki ;*
Przyćmiewasz mnie swoim blaskiem słońce <3
Dziękuję Ci bardzo. Koffam Cię ♥
Wczoraj przeczytałam wszystkie rozdziały i moim zdaniem są świetne ~Joa k.p.m
OdpowiedzUsuńMiło mi. Dziękuję.
UsuńPRZE PRZE PRZE PRZECUDOWNEEEEE!!!
OdpowiedzUsuńUwielbiam twój charakter pisania, a jak czytam twoje opowiadania...
Mmmm.. *o*
Po prostu zaczynam wątpic wtedy w twoje słowa, że mam ogromny talent, bo ty z całą pewnością masz o wiele większy c:
Uwielbiam cięę ;***
A co do tego rozdziału..
Broduay mnie rozczarował o.O
Mam nadzieję, że to się jak najprędzej wyjaśni o.O
A Ludmiła...
Strasznie mnie zasmuciła...
Nie sądziłam, że wpadnie w deprechę, ale co się dziwic, ja pewnie zareagowałabym tak samo ;cc
Federico również mnie rozczarował...
W jednym L. miała rację. Z całą pewnością kiedyś się tak nie poddawał...
A teraz?
Ciekawe czemu ;/
Słuchaj, musisz mi to jak najprędzej wyjaśnic, bo umieram z ciekawości ^^
W dodatku, chcę już zobaczyc ślub Leona i Violki ;3
Słodziaśnie :D
Ciekawi mnie tylko, co się tam stanie i czy Ludmi poprawi się chociaż trochę humorek c; Bo szczerze to mam taką nadzieję ;(
No nic, ja już chyba skończę tę nieposklejaną w solidną całośc wypowiedź, więc na samo koniec mam dla ciebie życzonka ^_^
DUUUUŻO WENY, której ci z resztą nie brakuje, patrząc po tym, co czytam ;3
ŻEBYŚ MI TU JAK NAJSZYBCIEJ DAŁA NEXCIKA, bo już nie mogę wytrzymac ^^
BY CI SIĘ DOBRZE WIODŁO ;**
I ŻEBYŚ NADAL MIAŁA WSPANIAŁYCH CZYTELNIKÓW I OSIĄGAŁA TAKIE SUKCESY JAK 50.000 WYŚWIETLEŃ I TYYYLE OBSERWATORÓW ^~^ bo to naprawdę ważna rzecz, kiedy ma się tylu czytelników ;**
Mam do ciebie tylko kilka małych pytanek...
Kiedy skończysz tego bloga, to zamierzasz się jeszcze jakimś blogiem zając? ;33 Bo jak coś, to chętnie bym zajrzała, więc natychmiastowo mnie poinformuj, jeśli stworzysz jakiegoś nowego ^_^
I kolejne pytanko...
Ostatnio myślałam, żeby zając się pisaniem One Partów, znalazłam już nawet kilka blogów, które mogłyby mnie "przyjąc" :)
Sądzisz, że to dobry pomysł? :33
Twoja opinia jest dla mnie bardzo ważna, sama wiesz, że cię uwielbiam ;3
ŚLĘ CAŁUSYYYYYYYYYY ;*** ☺ ♥
Bardzo Ci dziękuję.
UsuńKochana, odpowiadając na Twoje pytania:
Wiesz... Na razie nie planuję kończyć bloga.
A co do Twojej osoby, to wydaje mi się, że mogłabyś spróbować, bo piszesz naprawdę pięknie.
Jeszcze raz dziękuję i K.C. <3