sobota, 29 listopada 2014

Es Posible - LII


~Kiedy Ty chcesz tego jedynego, nagle wszyscy inni chcą Ciebie. *~


*Ludmiła* 
Myślałam, że opuszczenie Buenos Aires pomoże mi. Jednak bardzo się myliłam. Tu wcale nie poszerzam horyzontów. Wyobrażałam sobie, że w Hiszpanii uda mi się poukładać sprawy w głowie. że dam radę postawić wyraźne granice pomiędzy przeszłością, teraźniejszością i przyszłością. W tej chwili żałuję. Tęsknię. Brakuje mi wszystkiego. Brak mi tamtych miejsc, moich przyjaciół i... I brakuje mi Federico. Tak, czuję pustkę w sercu. Pragnę znów zobaczyć tę metrową grzywkę, czekoladowe tęczówki, uśmiech i kości policzkowe. Najbardziej na świecie marzy mi się być blisko Federico. 
Może... właściwie ten wyjazd nie był bezwartościowy. Upewniłam się, że kocham Fede. A może i on kocha mnie... Nie, nie ważne. Klamka zapadła. Nie mogę już cofnąć tego, co zrobiłam. 
Ale z drugiej znów strony wydaje mi się ciągle, że tego małżeństwa już nie da się uratować. Tak bardzo mnie zranił, sprawił, że cierpiałam, zadał mi ból psychiczny, dużo gorszy od fizycznego. Przez niego to całe zło... No, nie koniecznie całe. Większość. Połowa. Jedna czwarta. Trochę. Niedużo. 
Kurde! Kocham Włocha, zależy mi na nim i już nie potrafię tak po prostu go winić, wiedząc jak jest naprawdę. 
Co z tego, że oboje zapomnieliśmy już czym jest prawdziwa miłość. Trzeba wyciągnąć stare księgi, odkurzyć pozwijane do dziś zwoje z tajemnicą, otworzyć szkatułki, w których znajduje się nic. 
Nic, bo miłość jest niczym. Nie możemy jej zobaczyć, dotkną czy powąchać. Wiemy że jest, tak jak nic. Tak jak czas i wszelkie wartości moralne. 
- Kocham go! - krzyknęłam, wciskając twarz w puchową poduszkę. Głos został stłumiony, lecz uczucie nie. 
Na szczęście, czy niestety? 

*Emma*
Nie mogłam uwierzyć, że Ludmiła jest w Barcelonie. Jest moją przyjaciółką, z którą niestety nie mam okazji często się spotkać. 
Wymyśliłam z Troyem coś zupełnie szalonego, a Eljotek zgodził nam się pomóc. 
Jeszcze nie widziałam się z Luśką, bo Tro mówił, że nie jest w dobrym stanie. Ponoć blondyna jest smutna przez Federico, przybita przez śmierć dziecka (o Boże, ja na jej miejscu chyba bym się zabiła!), zdołowana przez brak miłości. 
Według nas, powinna się rozerwać. Dlatego też mamy zamiar wyrwać ją dzisiaj z domu, na coroczną bibę. Moja dobra koleżanka jest bogata, więc zawsze na swoje urodziny robi party. 
Mam szczerą nadzieję, że Lud chociaż na tą chwilę zapomni o wszelkich problemach, da sobie pomóc. Zależy mi na dziewczynie, bo to właśnie dzięki niej mam teraz takie życie, jakie mam. To dzięki Lusi mam wspaniałego chłopaka, jakim jest Eljot, przyjaciół i to ona sprawiła, że poczułam się pewna siebie. 
Wyszłam z domu z torbą pełną wystrzałowych fatałaszków i mocnych kosmetyków. Niezmiernie cieszyłam się na dzień spędzony z Ludmi. Było jeszcze całkiem wcześnie, dlatego też byłam przygotowana, gdyby blondi spała. Konkretniej rzecz biorąc, to miałam klucze do jej domu, od chłopaka, który dla niej samej zerwał ze swoją girl friend. 
Nie powiem tego Ludce, ale Troy, ciągle jest w niej zadurzony. Kiedy Jessica zaczęła planować ich wspólną przyszłość, on uświadomił sobie, że "nie są dla siebie stworzeni". Dosadnie mówiąc, zerwał z nią. Trochę mi szkoda biednej Jessi. Troya też rozumiem. Nie wybieramy osoby, w której jesteśmy zakochani. On jest taki wspaniały, że postanowił nie rozwalać jej małżeństwa. Żal mi, że ono samo z siebie się rozpada. 
Weszłam do domu mojej bf. Położyłam torbę na sofie, a sobie poszłam zaparzyć herbatę. Usiadłam z nią przy stole. Nie musiałam długo czekać na lokatorkę. Już po chwili usłyszałam jej radosny pisk. 
- Emmaaaaaaaaaaaaaa! - jej głos wypełnił cały dom. 
Wybiegłam z pomieszczenia, w którym się znajdowałam. Przytuliłam ją mocno, mocno. 
- Jeny, bardzo się zmieniłaś - uśmiechnęła się do mnie. 
- Naprawdę? - udałam zdziwioną. Doskonale wiedziałam, że tak się stało. 
- Tak. A co ty tu robisz? - zapytała, oddalając się ode mnie na kilka kroczków. 
- Przyszłam, żeby razem z tobą przygotować się na imprezę. 
- Ja nigdzie nie idę! - zaprotestowała. Spodziewałam się że tak będzie. - Jak wiesz, nie mam najlepszych wspomnień... - skrzywiła się z niesmakiem na wspomnienie wydarzenia sprzed lat. 
- Błagam cię! - jęknęłam. - To było dawno. Byłaś głupia, bo młoda, a tamte palant starszy, bezmózgi, po prostu idiota. Teraz bez problemy wyszłabyś z tej sytuacji. 
- Może masz rację - przyznała. - Przecież nic nie mam do stracenia... nawet dziewictwa - na jej słowa wybuchnęłam śmiechem, a ona zaraz do mnie dołączyła.

*Ludmiła*
Nie wiem jak Em udało się mnie przekonać. Nie przepadam za domówkami. Choć może w tym przypadku wypad z przyjaciółmi z Barcelony okaże się pożyteczny. 
Bądź co bądź, ja i ruda szybko się wyszykowałyśmy. Ubrałam się w legginsy, z materiału imitującego skórę, bluzkę kończącą się nad pępkiem w kwiecisty wzór, do tego wzięłam plecak, a na nogach miałam trampki na koturnach, natomiast moja towarzyszka założyła na siebie luźny top, krótkie spodenki, kozaki i złoty łańcuszek. Wyglądałyśmy naprawdę uroczo. Obie rozpuściłyśmy włosy, a następnie zrobiłyśmy lekki makijaż. 
Resztę czasu spędziłyśmy na beztroskich pogaduchach. 
Nawet nie zorientowałam się, kiedy zadzwonił dzwonek do drzwi. Spojrzałam na zegarek. Była już szósta wieczór. 
- Wow - wyrwało się Eljotowi, kiedy otworzyłam. Zachichrałam się pod nosem, chwyciłam plecak i wyszłam, wraz z  Emmą. 
Tym razem jechaliśmy samochodem. Droga szybko mi minęła. Ostatnio wszystko wydaje mi się trwać krócej niż powinno. Liczę, że to tylko kwestia czasu, aż powrócę na odpowiednie tory życia. 
Wysiadłam z granatowego Forda mojego byłego chłopaka, a moim oczom ukazał się ogromny budynek. Miał chyba ze cztery piętra, a powierzchnia każdego z nich musiała mieś minimalnie sto metrów kwadratowych. 
Otworzyłam usta ze zdziwienia i zachwytu. 
- Pięknie, prawda? - podszedł do mnie właściciel auta. Nie mogąc odpowiedzieć, kiwnęłam tylko głową. 
Wprowadził mnie do środka. Atmosfera tam panująca niewiele różniła się od tej, z ostatniej imprezy na której byłam w tym mieście. Ciemne, kolorowe oświetlenie, ogłuszająca "muzyka" i dziwny zapach - potu, alkoholu i perfum. Zaduch. 
Westchnęłam. Żałowałam że jednak się tu pojawiłam. 
W sumie nie bawiłam się najgorzej. Potańczyłam, pośpiewałam. Było całkiem fajnie... do puki nie urwał mi się film. Nie pamiętam co się działo. Nie wiem co robiłam i z kim. 

*Violetta*
Leon ściągnął mnie do Studia. Nie rozumiem po co. Przecież doskonale wie, że kiedy tam jestem, zbiera mi się na płacz. To okropne, bo kiedy jestem w On Beat mam durne wrażenie, że coś odeszło ode mnie. Że jakaś cholernie ważna cząstka mnie pozostała w tej szkole. Że kawałek mojej duszy, wędruje po korytarzach budynku, nie chcąc go opuścić. A kiedy już tam jestem, ona wraca do mnie i ma żal, że zostawiam ją, że nie przychodzę co dzień, jak dawniej. 
I tym razem łzy cisnęły mi się pod powieki. Tu byłam gwiazdą, a teraz jestem nikim. Zbyt wysoko się ceniłam i zbyt wysoko oceniałam moją samowystarczalność. 
Podeszłam do mojego męża, siedzącego na pufie, w korytarzu. Wzięłam głęboki wdech. 
- Zanim zaczniesz - odezwałam się, siadając na jego kolanach - ja też muszę ci coś powiedzieć. 
- Słucham cię, moje słonko - objął mnie w biodrach. 
- Leoś ja... Pfffff... Dobra. Jestem w ciąży - oznajmiłam, zamykając oczy. Bałam się jego reakcji, ale jeszcze bardziej bałam się, że może mi przytrafić się to samo, co biednej Lusi. 
Brunet zetknął nasze czoła i nosy, po czym złożył na moich ustach delikatny pocałunek. 
- To świetnie, kochanie - wyszeptał. 
Byłam niesamowicie szczęśliwa. Objęłam szyję najwspanialszego chłopaka na świece. 
- To będą bliźniaki - dodałam. - Byłam u ginekologa. 
Podejrzewam, że Leon powiedziałby coś, ale przerwał nam Marotti. 
- Violetta, Leon? - odchrząknął. 
Momentalnie oderwaliśmy się od siebie. Odskoczyłam jak poparzona. Poprawiłam włosy, a wzrok wbiłam w podłogę. Pewnie nawet rumieniec wkradł się na moją twarz. Złapałam mojego ukochanego za rękę. A więc po to mnie tu pofatygował. 
- Słuchajcie, mam dla was propozycję - mężczyzna, jak zwykle ułożył ręce na bokach. 
- Słuchamy cię - oznajmiłam rozbawiona, sama nie wiem czemu. 
- No więc tak, chciałbym, żebyście: one - poprowadzili warsztaty dla naszych uczniów, two- wzięli udział w konkursie wokalnym. Co wy na to? 
- Super! - rozentuzjazmowałam się. Podobały mi się wymysły przedstawiciela U'Mixu. Zwłaszcza ten pierwszy. Od zawsze lubiłam pracować z mniej doświadczonymi. Przekazywać im swoją wiedzę i pomagać się rozwijać. 
- Skoro moja księżniczka się zgadza, to ja też - Loenek objął mnie ramieniem. 
Spojrzałam na niego z miłością. Uwielbiam kiedy jesteśmy tak blisko siebie. 

*Federico*
Moje życie już nie ma sensu. Wszelkie nadzieje, które do tej pory pokładałem w Ludci i w tym, że NAS jeszcze da się uratować, umarły. 
Dziś dostałem list. Wiadomość z sądu. Za dwa tygodnie odbędzie się rozprawa rozwodowa. 
Nie, nie wierzę w to. Nie, to nie może być prawda! Nie, nie i jeszcze raz nie!
Wiem, zrobiłam wiele złego, ale zrozumiałem to. Chcę się poprawić. 
Ludmiłka nie może ode mnie odejść!
Usiadłem na zimnej podłodze. Głowę oparłem o siedzenie sofy. Nie miałem nawet siły, by ułożyć grzywkę. Niemożliwe stało się możliwe. 
Czy mogę się poddać? NIE.
Czy chcę by Lu była szczęśliwa? TAK. 
Z kim będzie szczęśliwa? ZE MNĄ.
Co dla niej zrobię? WSZYSTKO. 
Dam radę ją odzyskać? TO MÓJ OBOWIĄZEK. MUSZĘ. 
Uwierzy, że ją kocham? OBY. 
Ile mam czasu? NIEWIELE. 
Jak sprawię, że uwierzy w moją miłość? ...
Czułem pustkę. Smutek. Żal. Brakowało mi starego życia. Niech ktoś cofnie, ten porąbany czas!  Nikt tego nie zrobi. Sam powinienem naprawić błędy, które popełniłem. JA jestem w obowiązku. Nie ktoś inny. JA. Tylko i wyłącznie JA.

*Maxi*
W ostatnich dniach Natalia była bardzo przejęta wyjazdem Ludmiły i sytuacją z Federico. Okay, ogarniam, że jest im ciężko. Ale serio nie rozumiem po jasną cholewkę wszyscy pchają się z buciorami w ich życie. Naty została poproszona przez Lu o pomoc więc się nie dziwię. No ale dajmy na to taka Camila. Lubię ją, tylko czasami zachowuje się okropnie. Ciągle gada o "Fedemili". Co to w ogóle za moda, na łączenie imion? 
- Maxi, kochanie, jak sądzisz, Ludmi dobrze się ma? - zapytała mnie czarnowłosa już po raz kolejny. Dziesiąty? Setny? Tysięczny? Nie wiem! Przy ośmiu setkach przestałem liczyć. 
- Już nie mogę! - krzyknąłem. - Nata, gadasz w kółko tylko o niej. Nie chcę już tego słuchać. Rozumiem, że się o nią martwisz, ale musisz zrozumieć, że ona wyjechała właśnie po to, żeby nie mieć kontaktów z nikim stąd. Nat, przestań o niej myśleć i choć gdzieś ze mną, 
- Chyba masz rację - przyznała. - Przepraszam, że ostatnio spędzamy mało czasu razem. - położyła mi głowę na ramieniu. - Gdzie mnie dziś zabierasz? 
- Powiedzmy, że już tam byłaś - wyszeptałem, całując dłoń dziewczyny. 
Złapałem Hiszpankę za rękę i pociągnąłem w stronę wyjścia. 
Wziąłem moją księżniczkę na plaże, gdzie za pomocą kumpli przygotowałem wcześniej romantyczną scenerię. Mniej więcej w połowie drogi od promenady do morza stał stolik i dwa krzesła. Dokoła porozstawiane zostały palące się świeczki. Czekała na nas kolacja. 
- Ojej, kochanie, jakie to wspaniałe! -zawołała moja wybranka, widząc wszystko. - Jaki ty jesteś niesamowity! 
- Kocham Cię bardzo, misiu - odpowiedziałem tylko, uśmiechając się. 
Nawet nie wiesz, Natalko, co dla Ciebie szykuję, kochanie.

*Camila* 
- Camila. 
- Camila. 
- Camila. 
Słyszałam tylko stłumione, ciche wołanie. Wiem tyle, że wszystko mnie bolało. Nie mogłam otworzyć oczu, chociaż  bardzo chciałam. Nie pamiętam zupełnie co się działo. 
- Camila, jeśli mnie słyszysz, porusz palcem - znów ktoś się odezwał. 
Wykonałam polecenia, choć wiele mnie to kosztowało. 
Czemu wymagają ode mnie czegoś tak ciężkiego do wykonania. 
- Pik. Pik. Pik. Pik. Pik. Pik. Pik. 
Co to było? Co się dzieje? Gdzie ja jestem? Z kim i dlaczego?
Wytężyłam słuch i skupiłam całą swoją uwagę na tym, by usłyszeć głosy w tle. 
- Z tego co widzę, jej stan jest stabilny, a wręcz poprawia się. Słyszy i rozumie. Niebawem otworzy oczy - mówił ten sam człowiek, który przed chwilą kazał mi wysilić się na ruch. 
- Zapewne - Sebastian! Poznałam go. - Jest silną dziewczyną. 
Potem ktoś dotknął mojej ręki. Głaskał ją. Dziwne, ale wiedziałam, że to Seba. Teraz już tylko on mógł wyjaśnić mi wszystko. Spięłam się w sobie. 
- Wyjaśnij mi... - jęknęłam. 
- Cami, o Boże, jak dobrze usłyszeć twój głos, kochanie! - zawołał. - Potrącił cię samochód. Byliśmy razem. Szliśmy drogą, a nagle jakiś wariat wypadł zza rogu... Tak mi przykro. 
Nie mogąc nic zrobić, nic powiedzieć czułam się okropnie. Powinnam mu teraz powiedzieć, ze to przecież nie jest jego wina! 
Zignorowałam wściekły ból w klatce piersiowej i wydusiłam z siebie kilka słów. 
- To nie przez ciebie. 
- Ciii, Cam, nie przemęczaj się. Musisz odpoczywać. Nie mów... Ja ci coś powiem. Jesteś to od tygodnia. Kiedy tylko zabrała cię karetka, ja obiecałem sobie, że kiedy tylko się obudzisz, powiem ci co czuję. Pamiętasz jak bardzo kiedyś byliśmy dla siebie ważni? Broadway to wszystko zniszczył... Ale najwidoczniej los nie chciał byś ty z nim była. Wydaje mi się, że to właśnie nam jest pisane. Kocham cię, rudzielcu. Kocham cię bardzo i nigdy nie przestałem. 

~
* cytat będzie zrozumiany dopiero po przeczytaniu następnego rozdziału. 
Cześć Słoneczka!
Co tam u Was?
Jedziecie na VL?? Jeśli tak, to piszcie do mnie, a może gdzieś się tam spotkamy ^^. Ja już mam bilet :D. Wybaczcie że o tym piszę, bo wiem że nie powinnam, ale tak bardzo się cieszę, że nie mogłam się z Wami tym nie podzielić.
Dobra, dobra, koniec tego.
ROZDZIAŁ. 
Moim skromnym zdaniem taki se o (tak, wiem, niepoprawnie napisane). Mógłby być lepszy. Nie najgorszy. Powtarzam - mógłby być lepszy. 
A Wy, jak sądzicie?
Szczeeerze, proszę, skarbki <333
Kurczaki, wstydzę się publikować taki niesprawdzany rozdział ;-; Obiecuję, że dzisiaj go sprawdzę. Nie tak jak w tamtym tygodniu.... ;-; Ale ja jestem nieobowiązkowa (a szkoła to zło - ale chyba o tym wiemy xD) Przepraszam. 
~
Przepraszam, że nie odpowiedziałam na Wasze komentarze pod poprzednim rozdziałem. Postaram się zrobić to dzisiaj, ok? 
~
KOFFAM WAS NAJMOCNIEJ JAK TYLKO MOŻNA!
~
Spojler z 53. 
- Camila wychodzi ze szpitala
- Maxi i Naty... ^x^ 
- Ludmiła popełnia największy błąd w swoim życiu (zabijecie mnie xD) 
- Lu wraca do BA. 
- Troy pomaga Lu z Federico
- Federico i Lu spotykają się na pogrzebie. 
- Lu rozmawia z Fran. 
- Violetta i Leon idą do ginekologa. 
Wooow. Ciekawe czy uda mi się z wszystkich tych podpunktów wywiązać. 
~
 Dzisiaj polecam bloga wspaniałej Lagusi. 
Uwielbiam jej historię. Jest bardzo rzeczywista i zawiera tak wiele wspaniałości, że nie da się tego opisać. Nie sądzę, że są tam jacyś główni bohaterowie. Każdy jest tam równie ważny. Uwielbiam czytać blog Lagusi, bo jest w nim wiele humoru i dramaturgii za razem. Wydaje mi się, że każdy znajdzie coś dla siebie 
- Pójdziemy gdzieś dzisiaj? - zapytałam. Byle by się odczepił od tej... Co ona ma czego ja nie mam? Od kiedy fizyka kwantowa i składanie zdań jak dzieci puzzli jest takie pociągające dla chłopaków? Nie jest ani ładna ani jakaś fajna. Po angielsku też gadać umiem!
- Nie mogę, już się umówiłem.
- Spokojnie da sobie radę sama, nie przesadzaj. A mnie tak strasznie boli głowa, boję się, że zemdleję... - westchnęłam. Oberwałam ze szklanej butelki, a ta koza pociągnęła mnie za włosy! Niech mnie chociaż odprowadzi, on i ona to już przeszłość!

28 komentarzy:

  1. Ja ide na VL
    a rozdział super

    OdpowiedzUsuń
  2. Super rozdział zaraz napiszę resztę komenatrza :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już jestem po lekcji pianina, ale dobra do rzeczy.
      Rozdział cudo *-*
      Szczerze to nie rozumiem Lu kocha Fede a złożyła pozew rozwodowy. Najbardziej mnie ciekawi po której stronie zostanie udowodniona wina, w sensie przez kogo jest tak jak jest. Ale to chyba mogę się domyślić, po stronie Fede. Jak można być tak głupim i mieć żonę, kiedy nie dawno ich dziecko zmarłi ona ciężko to przeżywa a on nie odzywa się do niej i nie pociesza. Fede to palant i tyle.
      Naxi <3 Zazdroszczę Ludmile przyjaciółki.i jeszce Leonetta :* zaśpiewają w konkursie i będą mieli dzieci :)
      Dobrze że cami prawie nic nie jest.
      Co do nexta to czekam z niecierpliowością i myślę na czyim pogrzebie spotkają się Ludmi I Federico.
      Ja niestety nie jadę na VL więc nie ma szans byśmy się może nawet spotkały tam.

      Usuń
    2. Uczysz się gry na pianinie? Ojeju *-*
      Tak, to dosyć niezrozumiałe... Sytuacja Lu wyjaśniona będzie niebawem...
      Na pogrzebie Anastazji, słoneczko :)
      Szkoda że nie jedziesz na VL :c
      Bardzo dziękuję <3
      K.C.

      Usuń
  3. Chyba niestety nie pojadę na VL. Rozdział super! Nie mogę się doczekać kolejnego! Awww! Jestem tylko taka ciekawa co z Germanem. I Angie. Dziadek i babcia <3 Ciekawe, kiedy ten osioł wyjdzie z więzienia. Fedemila... wiesz, co? Ja bym chyba wolała Tromilę. Boże, co jej się stało na tej imprezie?

    Przepraszam za taki głupi i krótki komentarz, ale jestem zmęczona....
    K.C. <333
    Cindy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wielka szkoda, że nie spotkamy się na VL :c
      Na razie nie przewiduję, żeby German wychodził z więzienia.
      Nope! Słońce! Troymila, oj nieee... :c Chociaż... >:D
      Nie masz za co przepraszać.
      Bardzo dziękuję <3
      K.C.

      Usuń
  4. Wercik ! kochanie ty moje ! <3
    Nie jest i nigdy nie będzie źle ! Bynajmniej nie na twoim blogu ;*
    Tak to był komplement ale, ale nie przyzwyczajaj się ! :D
    Bo... zaraz będzie zjebka :3
    Co do cholery Ludmiła zrobi? Wpakuje się w ramiona Troya? Nie proszę nie !
    Federico ! Ty idioto ! Bierz sprawy w swoje ręce ! Bo niedługo może być za późno, a Troy zrobi dziecko Ludmile ! ;-: Federico ja apeluję do ciebie weź się w garść ! (Ach ta moja wyobraźnia xd )
    Naxi ! *-*
    A ja już wiem co on będzie chciał zrobić :D
    Ja to czuje :D
    Leonetta będzie mieć bliźniaki *-* How sweet ! ^^
    Wyobrażasz sobie Leona w roli ojca? Przecież on sam jest jak takie duże dziecko xd
    Co do tego że Cię zabijemy nie mogę cię zabić uprzednio nie czytając kolejnego rozdziału xd Mój się tworzy xd Może go dzisiaj opublikuje
    Tak więc kończąc jak zwykle nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału ;*
    Kocham Bardzo ;*
    ~ Alex

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Alex, moje kochane słoneczko... Proszę, nie spojleruj mi bloga!!! Jasnowidzu kochany, nie wiem skąd Ty to wszystko wiesz.
      Może chociaż na Naxi się pomylisz :) Haha.
      No właśnie nie bardzo XD Leonek zabierze dzieciaki na przejażdżkę motorem xDD
      Wiem, już jest, zaraz będę czytać :*
      Bardzo dziękuję <3
      K.C.

      Usuń
  5. Szczerze, nie spodziewałam się, że Federico dostanie pozew rozwodowy. A skoro Ludmiła podejmie najgorszą decyzję w swoim życiu, więc czy to znaczy, że wezmą rozwód??? Oby po tym spotkaniu na pogrzebie znowu się do siebie zbliżyli...
    No, i oby Cami poczuła się lepiej c: Pewnie Ludmi odwiedzi ją w szpitalu, gdy się dowie i wróci do Argentyny.
    Ogólbie rozdział bardzo mi się podobał o.O i czekwm na następny ;* <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och, ja nic nie mówię :X :)
      A może Cami zdąży wyjść ze szpitala... no jeszcze nie wiem.
      Bardzo dziękuję <3
      K.C.

      Usuń
  6. Ja mam swego rodzaju postanowienie - jeśli pójdę na koncert to na koncert Diego, jego, nie Violetty. Boże, jak mi się ckni za JD2...
    Moja historia rzeczywista? Nie rozśmieszaj mnie bo zajadów dostanę... Ta dramaturgia =)
    Federico nie ma siły ułożyć grzywki? Ludmiła, wracaj! To już nie są żarty, umiera!!!
    Luśka, czego ty nie rozumiesz? W sumie Troy'a lubię jak wariatka (kogo ja oszukuję? Dieguś Forever <3)
    Maxi... Nie, zboczona ja. Moje wyobrażenie co Maxi chce zrobić z Naty brzmi... Nie, uznasz że jestem nienormalna. Dobra, to już wiesz, kogo ja oszukuję.
    Czemu nie ma Diego? (no na blogu o Fedemili to obowiązkowo).
    Dziękuję i czekam na next <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jakie postanowienie? Bo chyba nie do końca ogarnęłam :)
      Masz wspaniałego bloga.
      Haha, uwielbiam Twoje poczucie humoru C;
      Nie, Lagusia xD Nie będzie nic takiego pomiędzy Maxim i Naty xD
      Diego powinien się niebawem pojawić. Postaram się :3
      Za co dziękujesz?? o,o
      To ja dziękuję.
      K.C. <3

      Usuń
    2. Takie, że pójdę na koncert Diego albo Diego + anybody, a nie koncert Violetty.

      Usuń
  7. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jestem :* Witaj :) Późno ,ale jednak :) Wiesz jak mocno cię kocham prawda ?
      Rozdział wspaniały <3 no może oprócz tego ,że ROZWALIŁAŚ MI FEDEMILE!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Ukatrupie ! Nie no Natala nie możesz tego zrobić ,bo kto będzie pisał tak wspaniałe rozdziały ?!?!?!?! Dobra ,dobra ogarnęłam się... Może jednak coś będzie z mojej ulubionej parki co ? Emma <3 kocham ją no ! Nie wiem czemu ,ale jest świetna <3 (No tak głupia ja :) czemu ? bo wymyślona przez ciebie) Maxi eghm .... Wiesz o co mi chodzi... Nati bój się bój!!!! Cmentarz... hmm uwielbiam na nim być wtedy w dzień zaduszny czuję jakby te osoby które umarły były nadal w naszym świecie... Zakładam ,że to pogrzeb Anastazji... No cóż paczaj jaka ja mądra jestem <3 Camisia moja kochana <3 Raz na zawsze wybij sobie z głowy tego idiote Broadwaya (czy jak to sie tam pisz xd) masz Sebe <3 <3 <3 O tej całej Violettcie nie pisze bleee fuuj i wgl nie nawidzę jej !!!!!No dobra okej kończę.. Przepraszam ,że tak krótko ,ale nastrój mi się dzisiaj poprawił <3 <3 idę pisać rozdział całuski <3
      Na Tka

      Usuń
    2. Co do Fedemili... już dzisiaj :)
      Natka może być spokojna.
      Tak, pogrzeb Anastazji.
      Semi, owszem :)
      Dziękują Ci, K.C. <3

      Usuń
  8. Jestem i ja, Twoja Julka która zawsze zawodzi ;)
    Przepraszam, ale kompletnie nie miałam czasu skomentować. U nikogo. Twój blog jest jedyny, który skomentuję, żebyś o mnie nie zapomniała.
    Ostatnio przy tych rozdziałach non stop płaczę, umiesz dzielić się emocjami :C Naprawdę, podziwiam. A sam rozdział jest wyjątkowy, magiczny. Uwielbiam <33
    Wiedz, że wszystko czytałam. Tylko już nie daję rady.. :/
    Pisz kolejny jak najszybciej, żebym mogła przeczytać to cudo <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przestań! Wcale nie zawodzisz.
      Ja o Tobie nigdy nie zapomnę.
      Bardzo Ci dziękuję słoneczko <33

      Usuń
  9. Oki przeczytałam wczoraj,a dopiero dzisiaj komentuje nie dobra ja
    Jejciu mam nadzieję,że Fede weźmie się wreszcie w garść i postara odzyskać Lu
    Jak dla mnie C U D O
    Leoś tatą nio nio nie mogę się doczekać
    Ściskam Mela
    Ach ta szkoła jeszcze trochę i wolne :D
    Ściskam Mela
    Dużo weny kochana
    :*
    Kocham mocno <333

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeju, czy takie cudo, to nie wiem >..<
      Dziękuję Ci bardzo.
      K.C. <3

      Usuń
  10. Witaj, moja najlepsza pisareczko świata!!
    Tylko ja nie rozumiem dlaczego ty rozpieprzasz Fedemilkę???
    ,,Pragnę znów zobaczyć tą metrową grzywkę(...)"
    ,,Co to w ogóle za moda na łączenie imion"
    HaHa!!! To jest mega!!!
    Kochana.... Co ja mogę dodać jeszcze...
    Chyba tylko, że cię kocham i czekam na next, nie?



    Ja chcę jechać, ale wszystko zależy od RODZICÓW:
    MECHI♥♡♥♡

    OdpowiedzUsuń

Czytasz? Skomentuj!