~Cały czas, boję się, że ten piękny świat, który teraz mam, wysypie mi się z rąk ~
*Ludmiła*
Nie wierzę, żeby nie dało się niczego zrobić. Musi być jakieś rozwiązanie. Po prostu MUSI. Studio już nie raz, nie dwa wychodziło z podobnych kłopotów. Czemu teraz miałoby być inaczej.
- Wiem! - krzyknęłam.
Poderwałam się z łóżka, na którym leżałam. Jak błyskawica, zbiegłam po schodach. Nie zdążyłam "wyhamować", więc wpadłam w ramiona mojego męża.
- Federico,wiem! Wiem co zrobić! Choć! Idziemy! - ciągnęłam go w stroną wyjścia.
- Lucia, spokojnie. Nie ekscytuj się tak. O co chodzi? - zapytał, opierając się o framugę drzwi w przedpokoju, podczas gdy ja ubierałam buty.
- Kochanie moje - wzięłam głęboki wdech, by choć troszkę się uspokoić. - Właśnie wpadłam na genialny pomysł. Wiem, jak uratować Studio. Więc proszę cię bardzo, bądź tak łaskawy i zacznij się zbierać, bo chcę złapać wszystkich, puki jeszcze są w szkole.
- Trzeba było tak od razu - prychnął.
*Federico*
Nie wiem, skąd w tej małej, ślicznej główce takie filozofie. Ludmiła powinna zostać pedagogiem, zdecydowanie. Albo mówczynią. Nadaje się na polityka. Nie znam i chyba nigdy nie poznam nikogo, kto potrafi tak jak ona przekonywać ludzi do swoich poglądów i twierdzeń. Ma dziewczyna charyzmę.
Cała nasza ekipa, zebrana przez Lud, była w Restó. Usiedliśmy przy stoliku w rogu sali, tak, by jak najmniej osób nas słyszało.
- To będzie wielkie widowisko - tłumaczyła moja żona. Wystarczy tylko, że uzbieramy potrzebną sumę, zorganizujemy miejsce i wydrukujemy bilety. Będą kosztować krocie, ale wydaje mi się, że przy dobrej promocji szybko się wyprzedadzą. Za kasę z biletów opłacimy Studio i wszystkich nauczycieli. Trzeba będzie pogadać z Marottim. Bez pomocy U-Mix'u też nie damy rady. Potem wszystko wróci do normy. Ale żeby wszystko się udało, musimy być dobrze zorganizowani. Kapewu?
Wszyscy, jak na sygnał, skinęliśmy głowami. Nie wiem jak ona to robi, że każdy jej słucha. Ma zadatki na przywódczynię.
Przysunąłem się do dziewczyny. Pocałowałem jej policzek. Odwdzięczyła mi się swoim uśmiechem. Uwielbiam, kiedy to robi. Wtedy świeci jaśniej niż tysiąc słońc.
- Co konkretnie proponujesz? - zagadnąłem.
- Ja zajmę się przydzielaniem tekstów i ogólną organizacją. Fede, ty załatwisz salę, a chłopcy sprzęt. Violu, musisz porozmawiać z Marottim, bo nie oszukujmy się, to częściowo przez ciebie, umowa pomiędzy naszą szkołą, a ich firmą została rozwiązana. Dalej... Cami, Fran,na was pójdzie reklama, Nie wiem jak to zrobicie, ale wierzę, że dacie radę. Naty, Lena, wam pozostawiam zorganizowanie wejściówek. Oprócz tego, wiadomo, próby, próby i raz jeszcze próby. Zaangażujemy Angie. Jestem pewna, że nam pomoże. Wszystko jasne?
- Jasne - odpowiedzieliśmy chórem.
- Todo es posibe - szepnęła Ludmiła.
*Francesca*
Szłam tak zwanym "Mostem Zakochanych", nad Ria de la Plata*. Po drugiej stronie rzeki jest najwspanialsza kafejka w całym mieście. Umówiłam się tam z Diego. Oboje dobrze wiedzieliśmy, że będzie tam Marco... Właściwie, to Meksykanin zadzwonił do swojego przyjaciela. Chciał z nim pogadać o mnie. Oczywiście Diegito nie omieszkał mnie powiadomić.
Mimo woli, zatrzymałam się kilka kroków za połową przejścia. Zwróciłam głowę w lewą stronę. Na metalowej poręczy wisiała kłódka. Choć niczym nie wyróżniała się wśród pozostałych, dla mnie znaczyła bardzo dużo. Była mała, czerwona, miała kształt serca. Czarnym markerem napisane było "Fran+Marco ♥". Nawet nie zdałam sobie sprawy, że uroniłam jedną, maleńką łzę. Pociągnęłam nosem. Cholernie mi go brakowało. Spojrzałam w niebo. Zbierało się na deszcz. Przyspieszyłam kroku. Nie chciałam zmoknąć.
W niecałe pół godziny dotarłam w umówione miejsce. Weszłam do środka i rozejrzałam się po sali. Dziewczyna, którą kiedyś spotkałam u Ludmiły, koleżanka jej i Federico, bodajże nazywa się Sally, posłała mi ciepły uśmiech.
- Fran, gdzie siadasz? - podeszła do mnie.
W samą porę dostrzegłam chłopaków przy jednym ze stolików.
- Dosiądę się do nich - wskazałam palcem na moich przyjaciół.
- Okej, zaraz przyjdę, żebyście złożyli zamówienie - zawiadomiła.
Przełknęłam ślinę. Z każdym krokiem, stawałam się coraz mniej pewna siebie. Bałam się tego, co miałam za chwilę usłyszeć. A co jeśli Marco już na prawdę mnie nie kocha?
- Hej - przywitałam się. - Mogę się dosiąść?
Zdało mi się, że mój były nie był zadowolony, kiedy mnie zobaczył. Jednak Hiszpan szybko zabrał głos, okazując radość z mojego "niespodziewanego" przybycia.
- Co tutaj robisz? - zapytał, udając nieświadomego.
- Byłam na spacerze, ale złapał mnie deszcz - objaśniłam, na wpół szczerze.
- Hola! Co zamawiacie? - Sal nagle pojawiła się znikąd.
- Ja wezmę sernik niskokaloryczny - zdecydowałam momentalnie.
- Poproszę o colę - odezwał się Marco.
- A ja...może lody koktajlowe - dorzucił Diego.
Szatynka odeszła, a my znów zostaliśmy sami. Siedzieliśmy w ciszy, czekając na nie wiadomo co. Po chwili przyniosła nasze zamówienia. Każdy zapłacił i nic nie mówiąc, nadal spoglądaliśmy na siebie nieufnie.
- Taaa - odważył się w końcu Meksykanin. - Francesca, musimy porozmawiać.
- Wydaje mi się, że właśnie to robimy - zaśmiałam się cicho.
- To ja może was zostawię... Idę pogadać z Sally. Przyjdę, kiedy mnie zawołacie - Digito wstał, wziął swój talerz i udał się w stronę blatu przy ladzie.
- O co chodzi, Marco? - zwróciłam się do niego, kiedy już wzrokiem odprowadziłam wspólnika.
- Gdy zobaczyłem ciebie i jego, kiedy, no wiesz - skrzywił się z niesmakiem. - Zrozumiałem, że cię kocham. To z Larą, to był wielki błąd. Nie wiem, jak mogłem cię zostawić, Fran. Proszę cię, błagam, wybacz mi. Bądźmy znów razem. Brakuje mi ciebie. Brakuje mi nas.
- Och Marco! - zawołałam. - Jeśli myślisz, że ci wybaczę... to masz rację. Kurwa, kocham cię idioto.
Wstałam, tak jak i on. Przytulił mnie mocno, a po chwili pocałował. Tak dobrze znów czuć zapach jego perfum, czuły dotyk i smak ust. Tak wspaniale jest mieć go znów przy sobie.
Mimo woli, zatrzymałam się kilka kroków za połową przejścia. Zwróciłam głowę w lewą stronę. Na metalowej poręczy wisiała kłódka. Choć niczym nie wyróżniała się wśród pozostałych, dla mnie znaczyła bardzo dużo. Była mała, czerwona, miała kształt serca. Czarnym markerem napisane było "Fran+Marco ♥". Nawet nie zdałam sobie sprawy, że uroniłam jedną, maleńką łzę. Pociągnęłam nosem. Cholernie mi go brakowało. Spojrzałam w niebo. Zbierało się na deszcz. Przyspieszyłam kroku. Nie chciałam zmoknąć.
W niecałe pół godziny dotarłam w umówione miejsce. Weszłam do środka i rozejrzałam się po sali. Dziewczyna, którą kiedyś spotkałam u Ludmiły, koleżanka jej i Federico, bodajże nazywa się Sally, posłała mi ciepły uśmiech.
- Fran, gdzie siadasz? - podeszła do mnie.
W samą porę dostrzegłam chłopaków przy jednym ze stolików.
- Dosiądę się do nich - wskazałam palcem na moich przyjaciół.
- Okej, zaraz przyjdę, żebyście złożyli zamówienie - zawiadomiła.
Przełknęłam ślinę. Z każdym krokiem, stawałam się coraz mniej pewna siebie. Bałam się tego, co miałam za chwilę usłyszeć. A co jeśli Marco już na prawdę mnie nie kocha?
- Hej - przywitałam się. - Mogę się dosiąść?
Zdało mi się, że mój były nie był zadowolony, kiedy mnie zobaczył. Jednak Hiszpan szybko zabrał głos, okazując radość z mojego "niespodziewanego" przybycia.
- Co tutaj robisz? - zapytał, udając nieświadomego.
- Byłam na spacerze, ale złapał mnie deszcz - objaśniłam, na wpół szczerze.
- Hola! Co zamawiacie? - Sal nagle pojawiła się znikąd.
- Ja wezmę sernik niskokaloryczny - zdecydowałam momentalnie.
- Poproszę o colę - odezwał się Marco.
- A ja...może lody koktajlowe - dorzucił Diego.
Szatynka odeszła, a my znów zostaliśmy sami. Siedzieliśmy w ciszy, czekając na nie wiadomo co. Po chwili przyniosła nasze zamówienia. Każdy zapłacił i nic nie mówiąc, nadal spoglądaliśmy na siebie nieufnie.
- Taaa - odważył się w końcu Meksykanin. - Francesca, musimy porozmawiać.
- Wydaje mi się, że właśnie to robimy - zaśmiałam się cicho.
- To ja może was zostawię... Idę pogadać z Sally. Przyjdę, kiedy mnie zawołacie - Digito wstał, wziął swój talerz i udał się w stronę blatu przy ladzie.
- O co chodzi, Marco? - zwróciłam się do niego, kiedy już wzrokiem odprowadziłam wspólnika.
- Gdy zobaczyłem ciebie i jego, kiedy, no wiesz - skrzywił się z niesmakiem. - Zrozumiałem, że cię kocham. To z Larą, to był wielki błąd. Nie wiem, jak mogłem cię zostawić, Fran. Proszę cię, błagam, wybacz mi. Bądźmy znów razem. Brakuje mi ciebie. Brakuje mi nas.
- Och Marco! - zawołałam. - Jeśli myślisz, że ci wybaczę... to masz rację. Kurwa, kocham cię idioto.
Wstałam, tak jak i on. Przytulił mnie mocno, a po chwili pocałował. Tak dobrze znów czuć zapach jego perfum, czuły dotyk i smak ust. Tak wspaniale jest mieć go znów przy sobie.
*Violetta*
Mój ojciec jest już w więzieniu, a ja i Angie wróciłyśmy do domu. Bolało minie to, że tato tak się stoczył, tylko dlatego, że dowiedziałam się prawdy o mojej rodzinie.
Usiadłam na kanapie i z powagą spojrzałam na mamę, siedzącą naprzeciw. Było kilka spraw, które chciałam wyjaśnić. Kilka pytań, które powinnam zadać.
- Mamo? - odezwałam się niepewnie.
Szatynka uniosła wzrok znad gazety, którą czytała.
- Co się stało, Violu?
- Dlaczego... dlaczego nic mi nie powiedzieliście? Czemu musiałam żyć w kłamstwie? - zagryzłam wargi. To trudny temat, lecz jednak trzeba go w końcu podjąć.
- Kiedy Maria odeszła - westchnęła szatynka - German obarczył mnie winą. Twierdził, że to przeze mnie ona umarła. Bo wtedy myśleliśmy, że nie żyje. Zabrał cię ode mnie i wyjechał. Wrócił, dopiero kiedy dowiedział się, że jego żona tak naprawdę...że....wiesz. Jednak, kiedy się z nią spotkaliśmy, nie chciała nas słuchać. Krzyczała, wyzywała. Twierdziła, że nie chce nas znać. Kontakt się urwał. Twój ojciec odpuścił, pozwalając mi cię wychowywać. Jednak uważał, że karą dla mnie będzie, to, że ty niczego nie będziesz wiedziała. Mylił się, bo ta miłość i porozumienie, które między nami było, Vilu, w zupełności mi wystarczały.
- A-ale tam pisało, że Maria miała córkę - wyszeptałam.
- Bo miała. Upozorowała również jej śmierć. I nigdy nie zgadniesz, kto nią jest, skarbie - uśmiechnęła się blado.
Wyglądała na zmęczoną całą sytuacją. Wiem, że opowiadanie mi o wszystkim, było dla kobiety czymś niesamowicie ciężkim. Mimo to, przecież mam prawo wiedzieć i nie wydaje mi się, że moje zachowanie było egoistyczne.
- Ludmiła - oznajmiła Angeles.
Czas zwolnił. Zakręciło mi się w głowie. Moja najlepsza przyjaciółka jest moją siostrą? A ta podła baba, Anastazja, to moja ciotka? Anastazja to Maria... To wszystko jest takie zagmatwane! Oparłam się na poduchach podparcia sofy. Wolno masowałam skroń, by przestała boleć mnie głowa.
Nie, to się nie dzieje!
Usiadłam na kanapie i z powagą spojrzałam na mamę, siedzącą naprzeciw. Było kilka spraw, które chciałam wyjaśnić. Kilka pytań, które powinnam zadać.
- Mamo? - odezwałam się niepewnie.
Szatynka uniosła wzrok znad gazety, którą czytała.
- Co się stało, Violu?
- Dlaczego... dlaczego nic mi nie powiedzieliście? Czemu musiałam żyć w kłamstwie? - zagryzłam wargi. To trudny temat, lecz jednak trzeba go w końcu podjąć.
- Kiedy Maria odeszła - westchnęła szatynka - German obarczył mnie winą. Twierdził, że to przeze mnie ona umarła. Bo wtedy myśleliśmy, że nie żyje. Zabrał cię ode mnie i wyjechał. Wrócił, dopiero kiedy dowiedział się, że jego żona tak naprawdę...że....wiesz. Jednak, kiedy się z nią spotkaliśmy, nie chciała nas słuchać. Krzyczała, wyzywała. Twierdziła, że nie chce nas znać. Kontakt się urwał. Twój ojciec odpuścił, pozwalając mi cię wychowywać. Jednak uważał, że karą dla mnie będzie, to, że ty niczego nie będziesz wiedziała. Mylił się, bo ta miłość i porozumienie, które między nami było, Vilu, w zupełności mi wystarczały.
- A-ale tam pisało, że Maria miała córkę - wyszeptałam.
- Bo miała. Upozorowała również jej śmierć. I nigdy nie zgadniesz, kto nią jest, skarbie - uśmiechnęła się blado.
Wyglądała na zmęczoną całą sytuacją. Wiem, że opowiadanie mi o wszystkim, było dla kobiety czymś niesamowicie ciężkim. Mimo to, przecież mam prawo wiedzieć i nie wydaje mi się, że moje zachowanie było egoistyczne.
- Ludmiła - oznajmiła Angeles.
Czas zwolnił. Zakręciło mi się w głowie. Moja najlepsza przyjaciółka jest moją siostrą? A ta podła baba, Anastazja, to moja ciotka? Anastazja to Maria... To wszystko jest takie zagmatwane! Oparłam się na poduchach podparcia sofy. Wolno masowałam skroń, by przestała boleć mnie głowa.
Nie, to się nie dzieje!
*Federico*
Dźwięk dzwonka telefonu Ludmiły wypełnił salon, w którym siedziałem. Moja żona poszła do kuchni, przygotować kolację. Chciałem zrobić to za nią, ale jej nie da się przekonać. Jeśli się na coś uprze, to po prostu nie ma zmiłuj.
- Skarbie, ktoś do ciebie! - krzyknąłem do niej.
- To odbierz, zaraz przyjdę! - otrzymałem w odpowiedzi.
Tak jak kazała, przycisnąłem zieloną słuchawkę, po czym przyłożyłem komórkę do ucha, uprzednio zerkając, z kim będę miał przyjemność.
- Halo? - odezwałem się pierwszy.
- Cześć Fede - usłyszałem głos Violetty. - Jest tam gdzieś może Ludka pod ręką?
- Tak, poczekaj chwilkę.
Podszedłem do blondynki, właśnie przekraczającej próg.
- No co jest, skarbeczku? - zapytała ciut przesłodzonym tonem, mówiąc do swojej przyjaciółki. - No wiem...Nie, nie pytaj skąd...Opowiem ci przy okazji...Dobrze, słońce...Jasne....Znam całą historię...Mhym....Pozdrów Angie...Tak, to do jutra.
Lucia odłożyła telefon na stolik i przysiadła się do mnie. Położyła głowę na moim ramieniu.
- Fede? - przerwała ciszę. - Obiecaj mi, że niezależnie od wszystkiego, zawsze będziesz przy mnie. Obiecaj, że nie opuścisz mnie w trudnych chwilach i nie przestaniesz mnie kochać.
Zmarszczyłem brwi. Jak może w ogóle myśleć, że kiedyś mógłbym ją zostawić. Przecież jest najważniejszą osobą w moim życiu. Zawsze nią będzie. Była, od kiedy tylko ją poznałem. Kochałem, kocham i kochać będę.
- Nie obiecuję ci tego - uśmiechnąłem się do siebie.
Dziewczyna spojrzała na mnie niepewnie.
- Bo ja ci to przysięgam - pocałowałem ją w czoło. A teraz marsz do kuchni, bo chyba coś się przypala... - zaśmiałem się.
Lusia poderwała się z miejsca Pobiegła w stronę wcześniej wymienionego pomieszczenia.
Jest taka zabawna, kiedy się złości, ot tak, bez powodu. Uwielbiam ją w każdym calu. Ubóstwiam każdy milimetr jej ciała. Podziwiam odwagę i wiarę. Akceptuję wady i słabości. Jest dla mnie całym światem, a czasami boję się, że to wszystko kiedyś się skończy.
- Skarbie, ktoś do ciebie! - krzyknąłem do niej.
- To odbierz, zaraz przyjdę! - otrzymałem w odpowiedzi.
Tak jak kazała, przycisnąłem zieloną słuchawkę, po czym przyłożyłem komórkę do ucha, uprzednio zerkając, z kim będę miał przyjemność.
- Halo? - odezwałem się pierwszy.
- Cześć Fede - usłyszałem głos Violetty. - Jest tam gdzieś może Ludka pod ręką?
- Tak, poczekaj chwilkę.
Podszedłem do blondynki, właśnie przekraczającej próg.
- No co jest, skarbeczku? - zapytała ciut przesłodzonym tonem, mówiąc do swojej przyjaciółki. - No wiem...Nie, nie pytaj skąd...Opowiem ci przy okazji...Dobrze, słońce...Jasne....Znam całą historię...Mhym....Pozdrów Angie...Tak, to do jutra.
Lucia odłożyła telefon na stolik i przysiadła się do mnie. Położyła głowę na moim ramieniu.
- Fede? - przerwała ciszę. - Obiecaj mi, że niezależnie od wszystkiego, zawsze będziesz przy mnie. Obiecaj, że nie opuścisz mnie w trudnych chwilach i nie przestaniesz mnie kochać.
Zmarszczyłem brwi. Jak może w ogóle myśleć, że kiedyś mógłbym ją zostawić. Przecież jest najważniejszą osobą w moim życiu. Zawsze nią będzie. Była, od kiedy tylko ją poznałem. Kochałem, kocham i kochać będę.
- Nie obiecuję ci tego - uśmiechnąłem się do siebie.
Dziewczyna spojrzała na mnie niepewnie.
- Bo ja ci to przysięgam - pocałowałem ją w czoło. A teraz marsz do kuchni, bo chyba coś się przypala... - zaśmiałem się.
Lusia poderwała się z miejsca Pobiegła w stronę wcześniej wymienionego pomieszczenia.
Jest taka zabawna, kiedy się złości, ot tak, bez powodu. Uwielbiam ją w każdym calu. Ubóstwiam każdy milimetr jej ciała. Podziwiam odwagę i wiarę. Akceptuję wady i słabości. Jest dla mnie całym światem, a czasami boję się, że to wszystko kiedyś się skończy.
*początek maja*
*Ludmiła*
Leżałam na rozgrzanym piasku. Moje ciało otulały promienie słońca. Miałam zamknięte oczy. Kocham to uczucie. Wtedy nie wiedziałam, skąd je znam. Dopiero, kiedy Federico objął mnie ramieniem, uświadomiłam sobie, że kiedyś tak samo przytulałam się z Troyem. Nie powinnam o nim wspominać. Choć z drugiej strony... przecież jest moim przyjacielem. Jeśli mam być szczera, to jestem bardzo ciekawa, co u niego słychać.
Przechyliłam głowę. Fede był zdecydowanie za spokojny... Okazało się, że usnął. Nie dziwię mu się. Przygotowania do koncertu musiały go wykończyć. Wtuliłam się w męża jeszcze bardziej i również oddałam się do krainy snów.
Obudziło mnie cichutkie pogwizdywanie. Przeciągnęłam się, równocześnie ziewając.
- Widzę, że ktoś się obudził - Feder, który do tej pory, siedział kilka centymetrów dalej i wpatrywał się w morze, teraz pochylił się nade mną.
- Kto? - zaśmiałem się cicho.
- No jak to? Przecież moja księżniczka - wyszczerzył swoje bielutkie ząbki.
Nie odezwałam się ani słowem. Puściłam oczko do mojego ukochanego, po czym wychyliłem się lekko i subtelnie go pocałowałam.
- Kocham was - szepną chwilkę potem.
Pierwszy raz usłyszałam, żeby powiedział "was". Troszkę mnie to zdziwiło, bo nie wiedziałam o co chodzi. Jednak szybko zorientowałam się, że ma na myśli Olivię.
- My ciebie też - uścisnęłam dłoń chłopaka.
Długo jeszcze siedzieliśmy na plaży, przytulając się i obserwując piękny zachód słońca. Potem wolnym spacerkiem wróciliśmy do domu.
*rzeka, nad którą leży Buenos Aires.
~
Hola skarbeczki ;3
Zadziwiam siebie samą. Nigdy nie zgadniecie... PODOBA mi się ten rozdział. Szok, prawda?
A Wy co o nim sądzicie?
Wszelkie wyrażanie swojej opinii w postaci komentarza jest bardzo mile widziane ^^ Ogólnie, każdy komentarz jest mile widziany ;3
~
DZIĘKUJĘ ZA PONAD 50 TYS. WEJŚĆ. JESTEŚCIE NAJLEPSI. KOCHAM WAS!!!
~
A w następnym rozdziale... (48)
- Wielki Koncert ^^
- Ludmiła zaczyna rodzić ;-o (chciałam zrobi niespodziankę, ale co taaam c; )
- KTOŚ umiera (nie powiem kto! Buahaha >D Zua ja xD Możecie się domyślać. I tak nie powiem :x. Lil, siedź cicho!)
- Dielara c:
- Leonetta happy ever after xD
~
Ale ja łaskawa, dałam Wam taaak dużo spojlerów c;
Mam dobry nastrój, więc warto to wykorzystać, bo nie wiadomo jak długo potrwa c;
Dobre wieści: radzę sobie z kolejną depresją. Będzie dobrze c; Bo musi c;
Ciiii! Więcej na ten temat nie wspominamy! Koty i torebki (a najlepiej dwa w jednym). Wybaczcie, moje dziwne zachowanie, wińcie moich znajomych.
Ciiii! Więcej na ten temat nie wspominamy! Koty i torebki (a najlepiej dwa w jednym). Wybaczcie, moje dziwne zachowanie, wińcie moich znajomych.
~
Kocham Waaaas Naaaaaajmoooooocniieeeeeej <3333
~
Postanowiłam, że pod każdym (lub większością) rozdziałem (do końca obecnego opowiadania) będę polecać jednego bloga, którego wybiorę sama.
Teraz jest to blog kochanej Dżoli.
Dziewczyna pisze zawodowo. Ma wielkie doświadczenie. Jej historie są niesamowite i wciągające. Gwarantuję, że po przeczytaniu jednego rozdziału, będziesz chciał(a) czytać dalej.
-Kochanie, wróć do mnie, błagam. Zobaczysz, że będzie dobrze, wystarczy, że otworzysz oczy, albo ściśniesz moją rękę. Udowodnij ludziom, że jesteś silna, odwróć ten cholerny medal, proszę. - Czas płynie, a nic się nie zmienia, z wyjątkiem wskazówek, które utknęły w szklanym tunelu i zmuszone były błądzić w tych samych korytarzach upływu skradaj c ludziom cenne chwile życia. - Skarbie...- Szlocha, wciskając do łez zieleń nadziei, która powoli opuszczała jego ciało, pozostawiając tylko nicościową biel z domieszkami bolesnej czerni.- Wyjdziesz z tego, zobaczysz. Będziesz patrzyła jak nasza córka się rozwija, jak nasz syn mówi pierwsze słowa i stawia pierwsze kroki. To Cię nie ominie, przyrzekam.
~Dziękuję za uwagę i przepraszam, że tak przynudzam >.< I tak Was kocham ;*
//Wercik.
Zajmuję :*
OdpowiedzUsuńYea pierwsza ! :) Rozdział świetny i najwspanialszy. Ludmi będzie rodzić OMG nie moge się doczekać!!! Wow ty zawsze znajdziesz świetny poomysl żeby wyjść ze zlej sytuacji ja tak nie potrafie zawsze blądze w tym co chce wyrazić... Studio ocalone !!!! Dobrze kochanie nie stać mnie na dłuższy rozdział przepraszam ....
UsuńNa Tka
Bardzo dziękuję <3
UsuńNa pewno potrafisz ;3
Nie masz za co przepraszać ♥
K.C. :*
Powiem Ci tylko jedno. Twój blog jest jednym z najlepszych (jak nie najlepszym) jaki do tej pory czytałam <3 nie, nie wywyższam się, to jest szczera prawda <3
OdpowiedzUsuńNo jak rozdział może mi się nie podobać ? Chyba tylko komuś nienormalnemu by się nie podobał XD
Przejdźmy do rzeczy.
Rozdział jest boski, cudowny, mega i tak dalej i tak dalej. Braknie mi określeń C:
Fran i Marco ! Plan się udał i w ogóle ale jakoś Fran bardziej mi pasuje do Diego (tylko mnie nie bij :D)
Nasza fedemila taka suodka *-*
Bosh tyle spojlerów ! :o tyle się będzie działo ! :o
Ja chyba wiem kto zginie :x
Znaczy domyślam się ;/ ale Boże żeby ten spojler się nie sprawdził ;-;
Ne będę paplać więcej. Niech się sami domyślą o kogo chodzi ^^
Ściskam gorąco a z depresją nie jesteś sama... Też przez nią przechodzę, także głowa do góry ! :)
Kocham kocham kocham ;*
Alex <3
Ojejciu, Alex, wzruszyłam się <3 Bardzo Ci dziękuję <3 Ale jestem pewna, że są lepsze c;
UsuńNaprawdę, bardzo dziękuję, aniołku ;3
Niestety, ale Diecesca nie pojawi się w najbliższym czasie ;c
Nie będę bić, bo sama również lubię tę parę :)
Hm.... no to ciekawe, czy Twoje podejrzenia się sprawdza <;
Tiaaaak... depresja to naprawdę nieprzyjemna sprawa. Mam nadzieję, że szybko z niej wyjdziesz. Ja moją pierwszą miałam dość długo... N
Ja Ciebie też mocno kocham <33333
Jest i komeg!!!
OdpowiedzUsuńDzięki za looknięcie na blogu!!!!
Fedemilka♥♥♡♡
Foh!!!
JA CHCEM DIECESCE!!!!!
Nie no.... Inaczej..
Zgredek ładnie prosi i Diecesce.
Bo zgredek nie przepada za Marcescą.
I Zgredek wie, że w 3 sezonie Marco wyjedzie.
I zostawi Fran Diegusiowi!!!!!
Jezu... Zgredkowi odwala!!!
------------------------
A tak na serio:
Cool rozdział
Kto deadnie?!?!
Wiem, nie umiem pisać po angielsku...
... a jak napisałam dobrze, to ja nic nie mówiłam :D
I ♥ U
MECHI♥♡♥♡
Nie masz za co dziękować ;3
UsuńNiestety, przykro mi, ale na Diecescę się na razie nie zapowiada... Mimo, iż lubię tę parę.
Dziękuję bardzo ;*
Haha, ie jesteś sama :D Angielski to...ugh xD
Ja Ciebie też ♥
Zajmuje ;)
OdpowiedzUsuńKochanie możesz być na mnie wściekła i możesz mieć na mnie focha 4-ever bo jestem okropna!!! Słońce tak cie przepraszam ale nie mogę się rozpisać bo jestem na laptopie taty. Mój nie działa bo kiedy oglądałam film i mi się zawiesił z nerwów rzuciłam nim o ścianę -_- a mój tata musi już wychodzić i bierze laptopa jeśli będe mogła to sprubuje skomęntować K.C <3
OdpowiedzUsuńNie mam być za co wściekła ;*
UsuńNie jesteś okropna <3
Nie masz za co mnie przepraszać ;3
Haha, mój laptop też kiedyś miał bliskie spotkanie ze ścianą xD
I tak Cie baardzo K.C <3
Kochana, narobiłam sobie niezłych zaległości, uhuh ;'(
OdpowiedzUsuńSmutno mi teraz i to bardzo smutno...
I nie będę teraz wciskać ściem, że dzielnie czytałam każdy rozdział, ale nie komentowałam...
Przyznaję się, nie czytałam...
Bo po prostu nie miałam do końca na to siły, ale tak miałam chyba ze wszystkimi opowiadaniami z Violetty...
Ale poprawię się, dobrze?
Bardzo Cię kocham i to opowiadanie...
No właśnie, opowiadanie....
To było OMG!
Awwwwww, to wszystko jest takie wspaniałe, kochane, urocze....
Nie mogę się doczekać dalszych wydarzeń.
Kocham i czekam na nexta <3 ;*
Nie smuć się, proszę <3
UsuńTo przecież nic nie szkodzi.
Jeśli tylko chcesz ;3
Ja Ciebie też kocham ;*
Cieszę się, że Ci się podobało ^^ Dziękuję.
Next w sobotę ;)
Podobał mi się rozdział, tylko wiesz co? Moim zdaniem Vilu i Lud powinny się spotkać, usiąść na kanapie, wtedy Vilu mówi prawdę, a Ludmiła nie może wyjść z szoku...
OdpowiedzUsuńOstatnio myślałam nad Johnem i wyszło mi dość bzdurne zdanie: "Barat mojej siostry nie jest moim bratem wcale, a jej bratem właściwie tylko w połowie, czy to nie jest troszkę dziwne?". Haha.
No tak. Co tu jeszcze powiedzieć? Hm, ty wiesz, co o tobie sądzimy, wiesz, jak oceniamy nowe rozdziały. Wiesz jak cię kochamy.
Cindy
PS. Ktoś umrze? Ja ci POWIADAM (co za słowo :D), że jeśli zabijesz Ludmiłę lub Olivię, to... ty będziesz następna!
Cieszę się, że Ci się podobał.
UsuńW sumie, mogłyby sy się spotkać, ale przecież Lucia wie o wszystkim, bo dowiedziała się przy okazji zaaresztowanie jej matki, pisałam o tym kiedyś... Lubię odgrzebywać stare wątki, co raczej widać.
Hehe, o Jonie również pamiętam, nie martw się, będzie o nim wzmianka w następnym rozdziale. Haha, racja, bo to brat Lu, ale nie Vilu. Również brat Fran. Wychodzi na to, że Lu, Fran i Vilu są rodziną xD
Ja Was też kocham <333333333
P.s. Ktoś, owszem, umrze, ale tak jak już pisałam, nie zdradzę kto ;3
Kocham Cię i dziękuję <3
"Barat mojej siostry nie jest moim bratem wcale, a jej bratem właściwie tylko w połowie, ale mimo wszystko ma dwie siostry. A tej drugiej siostry siostrą nie jest ani moja siostra, ani ja. Czy to nie jest troszkę dziwne?"
Usuń~Vilu
Jak mi zabijesz Diego to będzie to ostatnia rzecz, którą będziesz pamiętać, ja nie żartuję! Rozkoszne to wyznanie Marco. Fran, co z Ciebie za dziewczyna?! Ty masz udawać niedostępną, lol. Wrrr... Generalnie potrafię wydać z Ciebie taki dziwny dzwięk jak jestem zadowolona i moja koleżanka powiedziała że to brzmi jak mieszanka sroki i bąbelków w napoju. O czym ja teraz mówię, moje życie Cię na pewo fascynuje.
OdpowiedzUsuńLudmiła i Violetta są siostrami, oh yey! A teraz oczywiście pytanie do boatera w komentarzu: Federico, czy ty uważasz, ze Ludmiła jest głupią blondynką? Jej się przynajmiej te neurony ruszają, nie tak jak Tobie pod tą grzywką.
Nie Laguś, to ie będzie Diego. To Ci mogę obiecać.
UsuńJa bym tak nie umiała xD Masz dar xD
Dzięki Martusia, K.C <3
Federico: Nie! Nigdy w życiu! Ona jest bardzo mądra. Przecież, kiedy znałem ją jeszcze jako Lili...ona miała najwyższą średnią w szkole. Jak mógłbym uważać ją za głupią? Ej... obrażasz mnie i moją grzywkę!
Wybacz za czas :(
OdpowiedzUsuńKochana nawet nie wiesz jak się cieszę,że podoba Ci się twoje dzieło,miła odmiana
Oj masz talencik:*
Wielbić Cię za ilość spojlerów ,kochana
Jesteś geniuszem,cudownym geniuszem
Jaki Fede jest kochany mmm,jeny tak ciepło na serduszko:*
Lusia jest bystra ,dobrze myśli
Jestem ogromnie ciekawa nexcika
Pozostaje mi czekać
Kochamm :*
Mela
Nie mam czego wybaczać ;3
UsuńDziękuję <3
Ale nie mam ani talentu, ani nie jestem geniuszem >.<
Do soboty ^^
Ja Ciebie też kochammm <3
Super
OdpowiedzUsuńdziękuję <3
UsuńZaaajmuję <3
OdpowiedzUsuńHej <3
UsuńWracam po pięciu dniach, trochę późno, prawda? Bardzo Cię przepraszam za to oraz za to, że ten komentarz będzie raczej krótki przez absolutny brak czasu na cokolwiek... Obiecuję, że kolejny będzie dłuższy <3
Na Twoim blogu w głównej mierze są moje ulubione pary i to jeszcze bardziej mnie tutaj przyciąga, jak ja widzę te Twoje sceny Fedemiły... Mogłabym czytać i czytać! <3 Nie chodzi o to, że czytam Twojego bloga tylko ze względu na Fedemiłę, nie. Czytam tego bloga, bo jesteś ogromnie utalentowana, czego bardzo Ci zazdroszczę <3
Tak, jak pisałam na początku, komentarz niestety krótki... Ale za to szczery, jak najbardziej <3 Wiedz, że rozdział jest naprawdę genialny ; **
~ S.N.
Dobra no to zacznę może od Cześć:)
OdpowiedzUsuńDzisjaj nie mam humoru więc będzie ode mnie taki nudny kom choć jak się zastanowić to ja piszę same nudy.Ale ok nie będę sie tu użalać nad sobą.
Rozdział naprawdę superowy i sama to przyznasz.☆
Studio uratowane.Miejmy nadzieję.
Ludka geniusz.
Marco i Fran♡
FEDEMIŚA♥♡♥
Do zobaczenia przy następnym kochana.
Buziaki:******
Hejo :)
UsuńBardzo dziękuję <3333
To do soboty ;)
Weronika, słoneczko moje ! Najjaśniejsza gwiazdo na bezchmurnym niebie !
OdpowiedzUsuńPostanowiłam, że jeśli chodzi o twój blog to nie będę odkładać komentowania na późniejsze momenty, gdyż zawsze pamięć o powróceniu gdzieś się gubi. Musisz mi to wybaczyć, druga gimnazjum jest straszna pod względem chemii i języka angielskiego....może dlatego, że nienawidzę tych dwóch przedmiotów ? Wolę niemiecki i polski *-* Ale nie przybyłam tu, aby rozpisywać się na tematy, które z pewnością Cię nie interesują.
Zacznę może od tego, że mam nadzieję iż w kolejnym opawiadaniu twojego autorstwa, na tym blogu pojawi się moje ukochane Semi. Ostatnio uwielbiam tę parę, bardziej niż Marcesce. Muszę przyznać, że ta para mi zbrzydła. Dopiero teraz zauważyłam, że Marco to taka trochę baba O.o
No żadnych mięśni, bójek....takie jkbhgkghkljh. O, chyba dobrego określenia użyłam. Weronika byłaby ze mnie dumna !
Więc proszę, abyś rozważyła taką opcję <3
Jestem zachwycona i oczarowana.
Dopiero teraz widzę jak beznadziejną pisarką jestem. Przy twoich pracach mam ochotę usunąć moje blogi, prace i znowu zniknąć. Po prostu się do tego nie nadaje. Pisanie to chyba nie dla mnie, muszę znaleźć sobie inną pasję. Może gra na tubie ?
Albo zacznę kolekcjonować znaczki. Ej weź, masz taki wielki talent, a ja nie mam wcale. Lilcia mnie okłamuje ty mnie okłamujesz ;-;
Wszyscy mnie okłamują. Znowu wpadnę w depresje, z tej poprzedniej już wyszłam, bo ktoś powiedział mi takie piękne słowa, że zyskałam tabun siły i chęci.
Fedemila *-* Jak ja ich kocham. Są tacy niesamowici i kochani !
Mam nadzieję, że uda się uratować studio ! Luśka, geniusz.
Słoneczko kończę tę marną wypowiedź, bo trzeba dokończyć drugą księgę i ją w końcu opublikować ;)
Niunia, nie martw się, ja też bardzo często odkładam wszystko a potem... a potem jest jak jest... najgorzej, kiedy tak odwleka się z nauką historii, a bynajmniej w moim przypadku.
UsuńHaha, no nie wierzę! W końcu znalazłam kogoś, kto tak jak ja woli niemiecki niż angielski! Dżoluś, słonko, piona <3
Chyba ucieszę Cię wiadomością, że faktycznie będzie Semi, ale ciii c;
Ty?! Ty beznadzieją pisarką?!?!?! Aghaghahah - właśnie udusiłam się ze śmiechu, więc poczekaj, muszę się wskrzesić.
.
.
.
.
..
Żyję :D
Kochana, jesteś ode mnie 10000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000 razy lepsza ;3
Nie myśl nawet, żeby zostawić pisanie, bo osobiście Cię powieszę i to na wełnianym szaliku ;3 (z kolei ze mnie, dumna będzie Wika ;D)
Nikt Cię nie okłamuje!
Zapamiętaj jedno!
Ja nie kłamię. NIGDY.
A Lili... Ona się co najwyżej myli ;3
Jaką marą??! Pffffff, dobry żart xD
Och, 2. księga *-*
Kocham Cię, Jul <333
Ja i kłamstwo? Pffff
UsuńHehe, fakt, najdłuższy, Liliś :D
UsuńNo i racja... przecież my nie kłamiemy ;3
Pewnie mnie nienawidzisz :(((
OdpowiedzUsuńTak dawno nie komentowałam, mimo, że regularnie czytałam ;// Masakra ze mną...
Ostatnio jestem tak zajęta, że aż nie mam czasu przeczytac jednego z najlepszych blogów EVER.
Powiem ci tak:
W tych rozdziałach przeczytałam tyle, a za każdym raem mnie szokowałaś!
Jesteś przeeeeeświetną blogerką i mam nadzieję, że będę miała okazję przeczytac więcej twoich dzieł.
Fedemiła ~ jak ja cię za to kochammm.. ^^
Tyle tutaj się działo, że nie jestem w stanie powiedziec nic więcej, oprócz tego, że mam nadzieję, że nigdy nie przestaniesz pisac!! :3
I że będę miała okazję przec zytac masę twoich opowiadań, rozdziałów i one partów!
Może nawet kiedyś kupię twoją zachwycającą i boską książkę? ;o
Wybacz i przepraszam, że nie komentowałam przez tyyyyyle czasu!
PRZEPRASZAAAM i Kocham! <33
Ciebie nie da się znienawidzić, kochana <3
UsuńNic nie szkodzi, perełko.
Ojej <333 Bardzo dziękuję, no nie wiem co mogę powiedzieć ♥
Fakt, kocham pisać i nigdy nie przestanę.
Hehe, mooooże kiedyś :D
Nie masz za co przepraszać, a ja nie mam czego wybaczać <3
Ja Cb też Kofffam <3
Nie wiem co się ostatnio ze mną dzieje
OdpowiedzUsuńCzytam twoje opowiadanie regularnie a nie umiem zostawić po sobie komentarza
Po prostu chcę żeby był długi i przemyślany dlatego ciągle odkładam to na później
Twoje opowiadanie jest jednym z najlepszych jakie znam
Naprawdę niewiele osób ma w sobie tyle chęci i talentu żeby pisać tyle niesamowitych rozdziałów
A w tym rozdziale jest tylee emocji...
Najbardziej zagmatwane jest to o czym dowiedziała się Violetta. Maria jest matką Lu a Angie jej. Zakręcone ale fajnie ze wpadłaś na taki pomysł.
I ten słodki powrót Marceski <3
No dobra a teraz najważniejsza sprawa która zajmuje moje myśli od samego początku komentowania tego rozdziału- osoba, która ma umrzeć w następnym rozdziale. Mam cichą nadzieję że to nie będzie mój Fede, bo tego bym Noe wytrzymała. Fedemiła Forever - ich nie pozwalam nikomu rozwalić.
Fajnie że znalazłaś ze spojlerami ale teraz bardziej nie mogę doczekać się nexta
Pozdrawiam i obiecuję że od teraz będę komentować regularnie
*nie
Usuń* zaszalałaś
Sorki za te błędy ale pisałam z komórki
Ja też tak często mam...
UsuńOch, bardzo mi miło.
Dziękuję <3333
Nie! Nie zabiłabym Fedunia! A w życiu!
Ja również <3
K.C. <333
Gdzie nowy rozdział ? ;(
OdpowiedzUsuńW najbliższą sobotę <3
Usuń9 już jest (u mnie rzecz jasna... a gdie tw rozdział jak to ładnie anonim zauważył... HMMM???) :D
OdpowiedzUsuńMECHI♥♡♥♡
Rozdział się pisze, będzie w sobotę ;)
Usuń