środa, 13 sierpnia 2014

Es Posible - XXXII


~ Niech będzie jak dawniej, przestańmy się spieszyć ~
*Ludmiła/Lili*
Obudziłam się. Poczułam znajomy zapach. Leki, kroplówka. Otworzyłam oczy. Byłam w szpitalu. Ale czułam się całkiem dobrze. Zatem, czemu tu byłam? Spojrzałam na lewo. Aparatura. Spojrzałam na prawo. Krzesło. Puste. Stolik, a na nim kwiaty. Chciałam sięgnąć po karteczkę, która przy nich leżała, ale nagle poczułam przeszywający ból w ręce. Wszystko powracało falami. Tak... podcięłam sobie żyły. 
Zdrową dłonią chwyciłam kawałek papieru. 
"Kochana Lusiu. 
Ciągle nie pojmuję, jak mogłaś to zrobić. Domyślam się, że to przeze minie. Przepraszam. Napędziłaś mi strachu, wiesz? Lekarze powiedzieli, że gdybym przyszedł do Ciebie choćby pięć minut później, pewnie... Ale nie rozważajmy, co by było gdyby. Dobrze? Jeśli to czytasz, to świetnie. Prawda?
I nie strasz mnie więcej, bo mocno Cię kocham.
- Twój Federico"
Przycisnęłam liścik do piersi. Że też byłam taka głupia! Że nie spostrzegłam, że to sprawka Leny! Jej spisek. Chory idiotyzm. Fede przecież nigdy by mi tego nie zrobił. 
Czułam się wyjątkowo dobrze. Jakby nigdy nic się nie stało. Wręcz nie mogłam usiedzieć w miejscu, więc przebierałam palcami w rytm Si Es Por Amor. 
Nawet się nie spostrzegłam, kiedy do sali weszła młoda lekarka. Miała na sobie biały kitel, a czerwone włosy były związane w koński ogon. 
- O! Już się pani obudziła - uśmiechnęła się do mnie. - Zaraz przyniosę wyniki pani badań. 
Nie ukrywam, że te wyniki miały dla mnie ogromne znaczenie. Były wręcz na wagę złota. 
- Lu - najpierw usłyszałam głos Fedusia, a potem go zobaczyłam. To śmieszne, ale nawet się nie zorientowałam, kiedy wszedł do środka. 
- Fede...ja... przepraszam - powiedziałam, patrząc  jego piękne, czekoladowe oczy. 
- Przestań - potarł moją dłoń swoją. - To przecież nie twoja wina. Ważne, że już wszystko dobrze. 
- Tak, jest dobrze - przytaknęłam. A w głowie kłębiło mi się setki myśli. Już otworzyłam usta, by coś powiedzieć, ale doktorka znów pojawiła się w pomieszczeniu. 
Federico przysiadł na skraju łóżka. 
- Sądzę, że jutro będzie pani mogła wyjść do domu - zwróciła się do mnie, przebierając w papierach. - Wyniki są zadowalające. Dziecku nic nie jest. Więcej informacji udzielę pani przy wypisie - uniosła wzrok, znów posłała mi uśmiech i wyszła. 
Przełknęłam ślinę. Serce waliło mi jak oszalałe, a oddech był płytki. 
- Powiedz coś - wychrypiałam. - Proszę. 
- Ty... jesteś w ciąży? - zapytał w końcu.
- Miałam ci powiedzieć, ale kiedy zobaczyłam cię z Leną.... - mój głos załamał się, a łzy spływały po moich policzkach. 
Co teraz zrobi? Co powie? Czy będzie ze mną, czy mnie zostawi?
- Spokojnie Luniu - otarł moje policzki i delikatnie pocałował w nos. - Przecież ja cię kocham.
Uffff....czułam, jak schodzi ze mnie powietrze. Mimo wszystko... Jak ja mam być spokojna?

*Federico*
Wow. Zaskoczyła mnie ta wieść, nie powiem. No bo w końcu nie codziennie dowiaduje się, że jest się ojcem. Że zostanie się ojcem. Muszę porozmawiać z Lucią, ale zdecydowanie nie w tej chwili. Nie teraz i nie tu. Po pierwsze jest za bardzo roztrzęsiona, a po drogie, ja najpierw muszę przyswoić tą myśli. 
~*~
Podtrzymywałem ją, bo nogi miała jak z waty. Trzymałem w talii, żeby się nie przewróciła. Po moich długich przekonywaniach zgodziła się zrezygnować z liceum. Więc od dziś już nie ma Lili. Jest tylko Luśa. Moja Ludmiłka.  Ale mimo drżących kolan, głowę unosiła wysoko i dumnie. Zwłaszcza, kiedy przechodziliśmy obok Leny. Zdecydowanie jej się nie dziwię. 
- Feduń, skarbie, idź już. Ja muszę zamienić kilka słów z koleżanką - stwierdziła. 
Odszedłem, ale nie do auli, bo nie zostawię Lud samej. Ta wariatka, Helena, jest nieobliczalna. Odszedłem kilka kroków tak, że je widziałem i słyszałem, a one mnie nie. 
- Lena - warknęła moja dziewczyna do stojącej obok - jesteś idiotką. Dziwką, suką, szmatą i wyrażać się nie będę, bo jesteśmy w miejscu mocno publicznym. Ale jedno ci powiem. Nie uda ci się rozdzielić mnie i Federico. Bo my się kochamy. Ale co taka popieprzona osoba jak ty, może wiedzieć o miłości?
Potem zmierzyła ją wzrokiem, odwróciła się na pięcie i szybko poszła do sali, w które mieliśmy mieć lekcję. 
Ona i ja usiedliśmy na krzesłach w pierwszym rzędzie. Dobrze wiedzieliśmy, że Luśka będzie musiała się tłumaczyć z nieobecności. Nawet pomagałem jej przygotować wypowiedź. W pomieszczeniu, aż wrzało.
Dyrektor wszedł do sali i zgromił wszystkich wzrokiem. Momentalnie ucichliśmy.
- No, Ludmiła - zgadał do niej. - Zdaje się, że miałaś nam coś powiedzieć.
- Tak, tak - przytaknęła, po czym wstała, wyszła na środek, zachwiała się na nogach i upadała.
Podbiegłem do niej.
- Trzeba ją zanieś do pielęgniarki. Jest nieprzytomna - stwierdziłem.
Dyrektor kazał zabrać Lu Leonowi i Diego, bo ponoć są najsilniejszy.
- Pablo, czy mógłbym to wyjaśnić? - poprosiłem, a on oczywiście się zgodził. - Jak pewnie część z was wie - mówiłem - Ludmiła przebywała w szpitalu. Targnęła się na swoje życie, z powodów osobistych, o których na pewno wam powie, jeśli zajdzie taka potrzeba. Lekarka kazała jej się nie wysilać i uważać na siebie, ale wiecie jaka ona jest uparta. Trzeba na nią uważać - zakończyłem, po czym podszedłem do nauczyciela. - Pablo, ona... - szeptałem, tak, żeby nikt nie słyszał. - Ona jest w ciąży i nie może tańczyć.
Przez chwilę wydało mi się, że jego oczy są jak dwa wielkie guziki, ale po kilku sekundach się otrząsnął i obiecał, że zwolni Lu z zajęć u Gregorio.
Te zajęcia jakoś tak szybko zleciały. Szedłem w stronę klasy śpiewu, bo zaraz miała być lekcja z Angie, kiedy zobaczyłem Lucię. Podszedłem do niej i złapałem za rękę.
- Wszystko dobrze, kochanie? - zapytałem zaniepokojony.
- Tak, Fede, tak. To przecież tylko, zwykła, najzwyczajniejsza utrata przytomności. Zupełnie normalnie - cmoknęła mnie w policzek i zajęła swoje miejsce wśród dziewczyn.

*Ludmiła*
- Lu, dobrze wszystko? - zapytała Viola.
- Lutka, jak się czujesz? - zaniepokoiła się Nat.
- Luśka, wszystko ok? -Cami potarła moje ramię.
- Ej, dziewczyny, dajcie jej spokój. Nie widzicie jaka blada? - dołączyła się i Fran.
- Oj, kochane, dziękuję, że tak się o mnie martwicie - wzruszyłam się. - Jesteście kochane. Ale mi nic ie jest. Po prostu zemdlałam. Nic więcej. Przecież... - chciałam dokończyć, ale do klasy weszła Angie i klaskając dała znać, żebyśmy byli cicho.
W sumie, to chyba dobrze, że się zjawiła, bo ja nie wiem, czy bym jakiejś głupoty nie palnęła.
Nauczycielka zabrała się za tłumaczenie nowego zadania. Najpierw przećwiczyliśmy gammę, tak, na rozgrzewkę, a potem wybieraliśmy piosenki. Ja chciałam Peligrosamente Bellas, ale szybko pożałowałam. Okazało się, że mieliśmy nasze utwory wykonać w rytm Hoy Somos Mas. Skomplikowane. Próbowałam, próbowałam i nie wychodziło.Starałam się jak umiałam, a nie udawało mi się.
- Angie - zwróciłam się do niej. - Mogłabyś mi pomóc? Bo ja serio nie ogarniam.
Wiedziałam, że wszyscy się na mnie patrzą. Ale co im się dziwić. On nie znają prawdziwej mnie. Znają tylko pozorną Lu, którą byłam jeszcze rok temu. Chcę to zmienić, a pierwszymi krokami do osiągnięcia celu, jest to, by nie bać się prosić o pomoc tych, których mam, i by nie bać się być sobą. A ja się nie boję.
Ciotka mojej przyjaciółki przysiadła się do mnie i zaczęła tłumaczyć wszystko raz jeszcze, wolniej i spokojniej. Ale ja nie mogłam tego zrozumieć.
- Wybacz, ale ja tego nie pojmuję - jęknęłam, załamując ręce. - Jestem tylko człowiekiem, nie wszystko muszę umieć, prawda?
Nie zdążyła odpowiedzieć bo zadzwonił dzwonek. I dzięki Bogu.
Grzebałam w szafce, szukając czegoś, kiedy nagle ktoś mnie od niej odciągnął.
- Co wy robicie? - zapytałam Maxiego i Andresa, którzy prowadzili mnie w stronę parku. Ale odpowiedzi nie otrzymałam.
W ciągu kilku minut doszliśmy do fontanny, gdzie byli już wszyscy, oprócz Leny, której pewnie nawet nie zaprosili.
- Siadaj Luś - Viola poklepała miejsce obok siebie. - Ściągnęliśmy cię tu, bo chcemy, żebyś nam opowiedziała co się stało, że tak się zmieniłaś... i czemu trafiłaś do szpitala, bo Fede milczy jak zaklęty.
Wypuściłam powietrze nosem. Koniec z kłamstwami. Koniec podwójnym życiem. Koniec z byciem tą złą. Lepiej będzie, jeśli się dowiedzą. Będzie lepiej. Ignorując Vilu, usiadłam na kolanach swojego chłopaka, oplotłam jego szuję rękami i oparłam głowę na ramieniu.
- To dla mnie trudne, ale spróbuję. Widzicie, już kilka razy miałam doświadczenia z żyletką. Raz, jako mała dziewczynka, po śmierci ojca. Choć czy taka mała... drugi, rok temu, zaraz po moim wyjeździe do Hiszpanii. Tam nie miałam nikogo. A poza tym, to wina mojej matki. Ona zabrała mnie od wszystkiego, co kochałam, tylko dla tego, że dowiedziała się, że mam chłopaka, a jej związek nie wypalił. Ona była dla mnie okropna. Nigdy nie zależało jej na moim szczęściu. Chciała tylko, bym zdobyła sławę. Była divą, supernovą. Byłam zła, bo to ona mi kazała być złą. A ja od kiedy pamiętam wolałam być tylko sobą. Niestety nie mogłam i może właśnie dlatego prowadziłam podwójne życie. Byłam Lu i Li. Tak... A te kilka dni temu, ja... podcięłam sobie żyły... - coś ugrzęzło mi w gardle, coś, co sprawiło, że nie mogłam dalej mówić. Wybuchnęłam płaczem.
Fede przytulił mnie mocno, kołysał mną, gładził włosy i szeptał, że będzie dobrze.
- A-a-ale czemu? - wydusiła Fran.
Wzruszyłam tylko ramionami. Nie mogłam przecież im wszystkim powiedzieć.
Kontem oka zobaczyłam, że Cami szepcze coś Broadwayowi.
- Chłopaki - odezwał się chłopak po chwili. - Mamy chyba próbę zespołu, nie? Marco, Seba, chodźcie z nami... - i poszli.
- Słonko, nam możesz powiedzieć- rudowłosa potarła moje ramię.
- Mogę? - wychlipałam, unosząc głowę, tak, by spojrzeć w oczy Federa.
- Oczywiście - szepnął. - Ja pójdę, dogonię chłopaków - dodał głośniej.
Zostałam sama w z przyjaciółkami. Wzięłam głęboki wdech. Trzęsły mi się ręce. Cholernie się bałam. Teraz. 3...2...1...
- Jestem w ciąży - wybełkotałam.
Zrobiły wielkie oczy, a ja wbiłam wzrok w ziemię, by nie czuć, jak świdrują mnie na wskroś.
- Federico jest ojcem? - zapytała niepewnie Natalia.
Miałam ochotę ją trzepnąć, ale potem uświadomiłam sobie, że w moim życiu był i Troy. Nigdy tak o nim nie myślałam, no ale w końcu inni nie czytają w moich myślach, choć gdyby czytali, byłoby łatwiej. O wiele.
- Tak, Fede - przyznałam.
Znów zapadła ta krępująca cisza, której każda z nas nie mogła przerwać.
- Wiecie co jest najgorsze? - zapytałam w końcu. - To, że muszę to powiedzieć Fernandezowi, bo jak miałabym mu nie mówić? - uniosłam wzrok. Patrzyły na mnie jak na wariatkę. - Ach, no bo wy nie wiecie! Ojczym Federa, to Benito Fernandez, który zaproponował mi pracę modelki i... - chciałam kontynuować, ale nie miałam jak, bo zaraz zaczęła się setka pytań i pisków.
I chyba właśnie tego mi było trzeba. Chwili zapomnienia. Z przyjaciółkami.

*Francesca*
Siedziałam na łóżku w swoim pokoju i rozmyślałam nad sytuacją, w której znalazła się Ludmi. Boże, nie wiem co ja bym zrobiła na jej miejscu. A ona sobie jakoś radzi. Bardzo jakoś, ale jednak.
Z zamyśleń wyrwał mnie głos, dobiegający spod okna. Ktoś śpiewał Ahi Estare. Wychyliłam się i zobaczyłam Marco! Momentalnie rzuciłam się do drzwi i wybiegłam do ogrodu. Wpadłam w ramiona chłopaka. Uniósł mnie kilka centymetrów nad ziemię, a ja przechyliłam głowę i złączyłam nasze usta w długim, namiętnym pocałunku.
- No, a teraz chodź - zadyrygował, zadowolony, kiedy już oderwaliśmy się od siebie.
- Co? Ale teraz? Tak o? - wytrzeszczyłam oczy.
Nie. On nie mówił poważnie. Żartował sobie ze mnie. Przecież dochodziła dwunasta!
- Tak - uśmiechnął się i pociągnął mnie w stronę furki.
Szliśmy ulicami, którymi zazwyczaj nie chodzę. Wydało mi się, że tak idziemy już godzinami, bo noc była gęsta, a powietrze ciężkie, choć tak naprawdę minęły jakieś trzy kwadranse.
- A teraz zamknij oczy - mrukną, zatrzymując się przy jakimś żywopłocie.
- Wali ci? - nie dowierzałam.
Kocham mojego chłopaka, ale obleciał mnie dreszcz. Nie potrzebnie oglądam tyle kryminałów.
- Proszę - złapał mnie za rękę.
Westchnęłam i zrobiłam to, co kazał. Prowadził mnie gdzieś. Słyszałam szmery, tupania, prychania...
W końcu zsunął moje dłonie z mojej twarzy, a ja zamarłam. Stałam na dużej polanie, obok dorożki. Marcuś pomógł mi wsiąść. Wtuliłam się w jego tors i zamknęłam oczy. Promienie księżycowe odbijały się od mojej twarzy. Lekki wiaterek muskał moją skórę. Było mi tak przyjemnie.
- Kocham Cię - wyszeptałam.
- Ja ciebie też - otrzymałam odpowiedź.
Wiem. Kochanie, właśnie dałeś mi tego niesamowity dowód.
~
Ehem, Ehem, Oh Yeach!
Mam rozdział 32. I to lepszy niż pierwotna wersja. Jestem z siebie dumna. Przepraszam, że tak długo czekaliście. Od dziś nów odpowiadam na Wasze komcie.
Czekam na nie.
Kocham Was <3
Spojler z 33;
1. Ludmiła i Federico robią kolejny krok na drodze swojego związku.
2. Rodzice Federa dowiadują się o ciąży Luśki.
3. Cami i Broadway się kłócą.
Ten rozdział będzie marny. Wiem, bo już jest napisany. I krótki i beznadziejny.
Ech, czy ja zawsze muszę narzekać? Jak nie na ten, bo mi się podoba, to na inny. O masakraaa xD
Kocham Was najmocniej!!!! <33333

21 komentarzy:

  1. Jestem w końcu pierwsza jeejj <3 Rozdział fantastyczny :* Luśka w ciąży ? O matko ! Mówiłaś ,że nie będzie maluchów ? A może ty tylko... Dobra koniec moich wymysłów <3 Francesca i Marco na randce ? Super <3 Ja też bym się bała na jej miejscu...
    O ja p... dalej sie nie ogarnelam po tym ,że Lu jest w ciąży :) Jest Lusi nic nie jest <3 Tak ja wczoraj czytałam tylko początek Twojego nobo wiesz jak tam wchodzisz na bloger i masz obserwowane blogi no to jest początek Twojego opowiadania <3 Nie mogłam wytrzymać <3 Kiedy Nexcik ? Jutro ? :) Dzisiaj ? :D Po jutrze ? ;)
    Na Tka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ci.
      No bo miało nie być... ale tak jakoś wyszło...
      Hihihi, wiem, wiem, Słońce ^^
      Jutro :*
      K.C <3

      Usuń
  2. Zajmuje Słońce!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Słońce? Jak możesz mówić , że rozdział będzie beznadziejny? Następne tak jak i ten będą Boskie! Bo są napisane Przez ciebie . Bo ty Wercik jesteś <3 I Love Wercik <3 Jej Będą Fedemilątka <3 Kocham,Kocham,Kocham . Tak wiem jestem dziwna ale lubie zboczonego Wercika xD Lusia nie może się ciąć! Zakazuje! Ja chce już rozdział! Nie mogę się doczekać co na to Ojczym Federic'a .Jaka będzie reakcja Mamy Fede? Ciekawość mnie zżera! AAA ja chce rozdział ! Dodaj jutro pliska! Bo nie wytrzymam <3 Czy chłopaki się dowiedzą że Federico będzie Ojcem? Hah ciekawe!
      Czekam na Rozdział Słońce!
      Ps.Wybacz że nie skomentowałam poprzedniego ale przygotowywałam sie na 3-dniowy wyjazd na Słowacje ;) Nie obrazisz się co?
      KC <3

      Nina Pasquarelli

      Usuń
    2. Och, bardzo Ci dziękuję <3
      Hehe, rozdział jutro, słonko.
      Oj, zdziwi Cię (chyba) ich reakcja.
      Nie, na razie nie... nie powie im.
      No jasne, że nie.
      Ja K.C. też <3

      Usuń
    3. ZAPRASZAM WERCIKU NA PROLOG!
      http://fedemila-federicoiludmila.blogspot.com/

      Usuń
  3. Rozdział super tak jak z resztą każdy :D
    Fede i Lu będą rodzicami <3
    Ciekawe jak zareagują inni? :*
    Czekam na next!!!!! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję.
      To będzie niespodzianka ;D
      Next jutro ;*
      K.C. <3

      Usuń
  4. Genialnie pięknie cudnie :)
    Feduś i Lu słodko mi
    Fede będzie tatusiem
    Reakcja Pablo mnie powaliła :)
    Ciekawe jak zareagują rodzice Fedusia
    Czekam na nexcik :*
    buziaczki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, Dzięki. Dzięks.
      Niespodzianka.
      Next jutro ;3
      thx ;* Ściskam!

      Usuń
  5. Ojeju, to jest piękne!
    Naprawdę się zakochałam ♥
    Niezwykłe, wspaniałe i cudne!
    Lusia w ciąży?
    O jezu...
    Na pewno będzie wspaniale i słodko, tylko, że jeszcze Studio...
    Biedactwo moje.
    Ty serio masz jakiś mega wielki talent!
    Piękne i przecudne ♥
    Świetnie piszesz skarbie!
    Czekam na nexta <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo Ci dziękuję Kochanie. Bardzo, bardzo.
      Next jutro.
      K.C. <333

      Usuń
  6. Wtedy napisałam taki piękny komentarz (skromna ja xD), a blogger usunął Ci rozdział ;--;
    Nie chcę się powtarzać, więc teraz napiszę wiele krótszy T-T
    (Mam tylko nadzieję, że zdążyłaś tamten przeczytać T-T )
    Cieszę się, że WRESZCIE uważasz, że coś Ci wyszło *w* W końcu podzielasz zdanie Twoich czytelników ^-^ <33
    Jak dla mnie obydwa rozdziały były cudowne ♥
    Ale to nic nowego, bo wszystko, co Twoje mi się podoba ^-^
    A wiesz, czemu? Bo piszesz genialnie *w*
    Jesteś taaka utalentowana *-* To zaszczyt być Twoją siostrą *w* ♥
    Ejjj.. Kochanie, ja i Rugguś tęsknimy za Tobą :c Zwłaszcza wieczorami :c
    Bez Ciebie nie ma Lawero! :C Weź wróć, bo nie mogę siedzieć z moim drugim mężem (Jorgusiem ♥) XD Ruggi cały czas mnie obserwuje, więc nie mogę Go zdradzać :C (Poprawka. Ja Go NIE zdradzam :3 Tylko mam podwójne życie XD)
    Ja Ci tutaj zanudzam o sobie (XD), a to przecież komentarz do rozdziału >o<
    Podziwiam Cię za to, że udało Ci się tak dobrze odwzorować to, co wtedy napisałaś *o*
    (Tsaaa. Bardzo dużo napisałam o rozdziale xD)
    Ps. Kochanie Ty moje, kiedy będziesz miała wystarczająco dużo internetu, żeby móc pisać na GG?? :'c <33
    Kochaam <33

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, że był piękny, bo go czytałam. Jak napisałaś o Pablo, to wybuchnęłam śmiechem. "...żeńska wersja Angie" xDD lałam.
      Dziękuję Ci słoneczko ♥
      Lewero 4ever ♥♥♥ Mam nadzieję, że internet będę miała jutro, a jeśli nie, to wtorek, ew. środa.
      Boże, ile to czasu! Mam nadzieję, że jutro.
      Ja lubię jak piszesz o sobie <3
      Ja kocham mocniej!!! <333 ♥♥♥ :*** :333

      Usuń
  7. Moje kochanie, ja sobie zajmę bo nie dam rady napisać
    dzisiaj, ale jutro to uzupełnię.
    Mam nadzieję,że wybaczysz.....:(
    Buziaki:*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Więc jestem!
      Co ja mogę napisać chyba raczej to co zawsze,że rozdzialik jest przewspaniały.
      Wiesz jak ja ci zazdroszczę tego twojego wielkiego talenciku.
      Ale przejdźmy do rozdziału:
      Ooooo Luśka w ciąży więc będziemy mieli dzieciaczka Fedemilci jupi!!!!
      Dobrz,że Lusi nic nie jest bo się normalnie przestraszyłam.
      Ciekawe jak się Feder sprawdzi w roli ojca.Bo w tej jego główce nie wiadomo co jestxD
      Czy to znaczy,że Fede zamierza się oświadczyć Luni....?
      Jak przyjmiom tą wiadomość rodzice Fedunia.......?
      A Cami i Brodway nic nowego kolejna kłótnia Heh:)
      Życzę weny!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!♥

      KC<3


      Usuń
  8. Ja sobie zajmuję i jutro nadrobię bo muszę wstać przed 7 i w ogóle...
    Mój komentarz pojawi się jutro :)
    Buziaki - Nat <3

    OdpowiedzUsuń
  9. Super =) Tak, skad ja znam to 'wszystko dobrze'. Zdarłam sobie kolano na wf, i od razu... To jest dziwne. Marco i Fran <3
    Będzie ciekawie... No i Cami i Broduey. Oni się ciagle kłóca, nic nowego. I tak będa razem <3

    OdpowiedzUsuń

Czytasz? Skomentuj!