czwartek, 24 lipca 2014

Es Posible - rozdział XXII


*Ludmiła/Lili*
To był właśnie jeden z tych wieczorów. Troy i Eljot mieli jakąś ważną próbę do występu...a ja pałętałam się bez celu po plaży. 
Szłam myśląc o tym, że nie mam żadnej odpowiedniej sukienki na tą imprezę. 
W ogóle jak ja mam się ubrać?
To nie ma być randka, tylko przyjacielski wypad, nie mogę więc za bardzo się 'odpicować' bo nie chcę, żeby chłopaki coś sobie o mnie pomyśleli. 
Tak mi się jednak wydaje...że skoro to nie randka, to może włożę jakąś ładną kieckę. Bo zawsze się może zdarzyć, że wpadnę na jakiegoś ładnego kolesia, albo...
Nie, nie, nie. Jestem szczęśliwa tak, jak jest. 
Nie chcę nikogo. Jestem samowystarczalna i niezależna. Niech tak pozostanie. 
Jednak flirt jest moim drugim życiem. Odkryłam to niedawno, ale wiem, że lubię uwodzić. 
Nie myślcie o mnie źle. To nie jest tak, że robię komuś nadzieję, a potem go zostawiam. To jest tylko niewinna gierka i tyle. Obie strony są tego świadome. I oczywiście nigdy nie podeszłam do chłopaka, który ma dziewczynę.
Ale wracając do tematu, który mnie trapił, nadal nie wiem co mam ubrać. 
W końcu doszłam do wniosku, że włożę normalną, lekko przylegającą do ciała kieckę, w panterkę, różową, a do tego czarne bolerko. 
Pamiętam, kiedy ostatni byłam tak ubrana. Jeszcze w Studiu. 
W dzień, w którym Federico śpiewał dla mnie 'Ti Credo'. 
Moje serce owiną smutek, całkiem tak jak owija się prezenty pod choinkę. Szczelnie, tak, że nie miałam ochoty na nic. 
Tęskniłam za nim. Tak cholernie mocno za nim tęskniłam. 
A może to nawet nie za samym chłopakiem? Może za tym pięknym uczuciem? Za miłością... ?
Nie chciało mi się iść dalej. Coś we mnie pękło. Rozleciało się na maleńkie kawałeczki... to było moje serce. 
Usiadłam na piasku i pozwoliłam by fale obijały się o moje kostki, mocząc tym samym jedne z lepszych geterków, jakie mam w posiadaniu. 

*Federico*
Lena jest wspaniałą dziewczyną. Nie wiem czemu przedtem miałem o niej takie złe zdanie. Jeśli chce, to potrafi być bardzo dobra i miła. 
No i w dodatku ma piękny głos. A jej włosy zawsze pachną truskawkami. 
Siedziała na ławce, w parku. Widziałem ją. Podszedłem do mojej dziewczyny i zakryłem jej oczy dłońmi. 
- Hmmm... Feduś? - zapytała robiąc balona z miętowej gumy do żucia. 
- Nie. Zgaduj dalej - zaśmiałem się. 
- Fede, słonko, wiem, że to ty- zabrała moje ręce ze swojej twarzy i odchyliła głowę do tyłu tak, by mnie zobaczyć. 
Usiadłem obok Leny i założyłem jej włosy za uszy. Lu nigdy nie pozwalała mi tego robić. 
Kurde! Lunia... moje słoneczko. 
Przez moment miałem przed oczami nasze wszystkie wspólne chwile. Jej piękne złote loki i porcelanowa cera. Siedziała przede mną jak żywa. 
- Fede, wszystko dobrze? - Lena dotknęła mojego ramienia. 
- Em... - momentalnie czknąłem się z tego dziwnego stanu, w którym się przed chwilę znalazłem. - Tak. Właściwie to tak. 
- Co tutaj robisz, powinieneś być w... 
- Nie ważne gdzie powinienem być, a ważne gdzie jestem - przerwałem jej stanowczo. - Wybierzemy się wieczorem do kina? - zapytałem już łagodniej. 
- Jasne! - ucieszyła się szatynka. - A na jaki film, skarbie? 
- Może 'Martwe Zło' ?
- Horror? O nie, nie ma mowy - zaprzeczyła dziewczyna. 
- Boisz się? - zdziwiło mnie jej zachowanie. - Nie musisz, przecież ja...
- Nie Federico, nie boję się - przerwała mi w poły zdania. - Po prostu mam złe wspomnienia, a kiedy widzę krew robi mi się niedobrze - wyjaśniła, robiąc kolejnego balona. 
- Dobrze, to wybierzemy jakąś komedię. Ja muszę już iść, wpadnę po ciebie o siódmej - pocałowałem ją w policzek i ruszyłem w stronę Studia. Miałem mieć właśnie zajęcia, w których ona nie uczestniczy. 
Moja Lusia nie miała nic przeciwko horrorom. Zawsze, kiedy razem oglądaliśmy takie filmy, wtulałam się we mnie, a ja przytulałem ją mocno i gładziłem włosy, żeby się uspokoiła.
Z nią było zupełnie inaczej... lepiej? 

*Ludmiła/Lili*
Chłodny wiatr mnie otulał. Wbrew pozorom było mi bardzo przyjemnie. 
Na chwilę zapomniałam o hipnotyzującym spojrzeniu Federico... 
Właściwie, to już wcale o nim nie myślałam. Zaczęłam nawet zastanawiać się, czy oczy Troya nie są ładniejsze. 
Boże! Muszę przestać tak go traktować. Troy jest dla mnie tylko i wyłącznie przyjacielem! 
Tylko przyjacielem!
Przyjacie...elem ? 
Lu, nie możesz! Nie możesz się zakochać! Nie w nim! Nie!
Nagle poczułam, że coś mokrego i lepkiego przejechało po mojej twarzy. 
Otworzyłam oczy i zamrugałam kilka razy zdziwiona. Nade mną stał pies. Szczeniak. Kundel.
Podniosłam głowę i przeniosłam ciężar ciała na prawą dłoń, na której się podparłam. 
Futrzak nie był duży. Jego oczy, całkiem jak dwa, czarne guziczki, błyszczały się. Sierść zwijała się we wszystkie strony, pod wpływem wilgotnego powietrza. 
- Hej mały - pogłaskałam zwierze i dopiero wtedy zobaczyłam, że ma obrożę. 
Na znaczku widniało imię. REX. Oprócz tego, numer telefonu. Wyciągnęłam komórkę z kieszeni bluzy i wybrałam podany numer. Sygnał zajętości. 
Westchnęłam tylko i stanęłam na równe nogi. Rozejrzałam się, ale w polu mojego widnokręgu nie było nikogo. 
- No chodź Rex. Pójdziemy do domu. Jutro poszukamy twoich właścicieli - powiedziałam do psiaka, zacmokałam, a potem ruszyłam w stronę domu. 
Rexio jak zaczarowany, szedł za mną, radośnie merdając ogonkiem. 

*Federico*
- To ty wybierz film, a ja lecę po popcorn - podałem Lenie pieniądze na bilet i sam zniknąłem za rogiem.
Kiedy wróciłem szatynka stała już w kolejce do sali. Pomachała do mnie, jakby sądziła, że jej nie widzę. 
- I co? Na co idziemy? - zapytałem.
- 'Złów i wypuść' 
W-t-f ? Co to ma być? Boże... jakieś kolejne romansidło dla bab, na którym będę musiał użyć zapałek, bo oczy same będą chciały mi się zamknąć. 
Już mi się chce spać. 
Lu nigdy be czegoś takiego nie wybrała. Nie zrobiłaby mi tego.  
Weszliśmy, usiedliśmy, a ja już czułem jak odpływam. Początek był taki nudny... Jak całość. 
I to miała być komedia. Błagammm! 
Spać...spać....spać... 
Nigdy więcej nie pójdę z Leną do kina. Nigdy! 

*Ludmiła/Lili*
Obudziłam się rano - dzień imprezy. Moment, chwila. Poprawka. Nie obudziłam się. Pies mnie obudził. 
Spojrzałam na zegarek. Już dziesiąta! Zwlekłam się z łóżka. Podeszłam do szafy i wyciągnęłam z niej luźną, czarną bluzeczkę z błyszczącym akcentem i krótkie spodenki. Poszłam do łazienki się wyszykować. 
Kiedy z niej wyszłam postanowiłam jeszcze raz zadzwonić pod numer z obróżki.  
Biłam się z myślami. Ale tak kochanego zwierzaka na pewno nikt by nie porzucił i zwyczajnie się zgubił, a jego właściciele na pewno się martwią. 
- Si? - usłyszałam głos w słuchawce i już sama nie wiedziałam czy się cieszę czy też nie, bo do Rexa zdążyłam się już przywiązać. 
- Ehm... Widzi pani - głos w słuchawce ewidentnie należał do kobiety i to wcale nie młodej - dzwonię, gdyż wczoraj znalazłam psa i na jego obroży był numer do pani...
-Ach! Poczekaj, zawołam Emmę, zdaje się, że to jej Rex... - odłożyła słuchawkę od ust, ale mimo tego słyszałam jak woła 'Emma, to do ciebie!' 
- Słucham? - tym razem po drugiej stronie aparatu stała osoba mniej więcej w moim wieku. 
- Hej Emmo. Nazywam się Ludmiła i zdaje mi się, że znalazłam twojego psa.
- O Boże! - pisnęła - Jeju, tak się cieszę! Kidy mogłabym po niego wpaść?
- Właściwie to nawet zaraz - uśmiechnęłam się do swojego odbicia w ekranie laptopa. Podyktowałam jej adres po czym pożegnałam się i rozłączyłam. 
Rzuciłam telefon na łóżko i zeszłam do kuchni po coś do jedzenia. 
Nie zdążyłam dobrze zrobić sobie budyniu, bo ktoś zadzwonił do drzwi. Zrezygnowana, odstawiłam garnek z gazu i poszłam do przedpokoju. Otworzyłam. Na zewnątrz stała dziewczyna. 
Rudzielec. Heh... no ale nie będę owijać w bawełnę. Miała rudę włosy, tak kręcone i gęste, że pewnie nie jeden grzebień na nich złamała. Cerę ma śnieżnobiałą, pokrytą setkami, tysiącami, miliardami... piegów. Wzrostu była mniej więcej mojego. Nie mogłam uznać jej za modnisię. Miała na sobie dżinsowe, krótkie ogrodniczki, z dużą kieszenią na piersi, a pod spodem różowy, neonowy podkoszulek z krótkim rękawkiem. Na nogach miała zwykłe, czarne trampki na lekkim podwyższeniu. Na twarzy nie było nawet grama makijażu.
- Cześć - uśmiechnęła się. - Jestem Emma - wystawiła dłoń w moim kierunku. 
- Ludmiła - odpowiedziałam tym samym gestem. - Ale mów mi Ludmi, Lu lub Lud. Chodź, właśnie robię sobie budyń, masz może ochotę? - zaprosiłam ją do środka. 
- Jeśli to nie kłopot, to poproszę. Tak się spieszyłam, że nie zdążyłam nic zjeść. 
- Daj spokój! Siadaj - wskazałam na jedną z białych kanap stojących w salonie, a sama skierowałam się w stronę kuchni. 
A jeśli już mówimy o wystroju mojego domu... masakra. Dopiero przy przeprowadzce zrozumiałam, że ta biel jest strasznie nudna, monotonna i sztuczna. Heh, coś akurat dla mojej matki. 
Po chwili przysiadłam bok Emmy i podałam jej miseczkę. 
- Ach, już nie będę cię dłużej męczyć - zaśmiałam się. - Rex! 
Nie minęło kilka minut, a mała puszysta kuleczka pakowała się na kolana dziewczyny. 
Boże, ileż tam było pisków i łez radości!
- Dziękuję ci Ludmi - powiedziała Em wychodząc. 
- Nie ma sprawy. Do zobaczenia... mam nadzieję - uśmiechnęłam się. 
- Na pewno. 
I już jej nie było. Jest bardzo fajną dziewczyną. Nie ma chłopaka... Ej! Chwileczkę, Eljot nie ma dziewczyny... 
Och! Mam genialny pomysł!

*Violetta*
Wszyscy już spali, a moją głowę zaprzątały dziwne myśli. Ciągle miałam przed oczami Ludmiłę. Dlaczego, sama nie wiem. Przecież wyjechała tak dawno, a ja zdążyłam się z tym pogodzić... 
Nagle zadzwonił mój telefon. Ołkeeej. Nikt raczej nie dzwoni w środku nocy. Spojrzałam na wyświetlacz i uspokoiłam się. Leon. 
- Halo? 
- Cześć Violu. Nie obudziłem cię? - jego głos był taki... taki...ach!
- To dziwne, ale nie - poczułam, że się uśmiecha. 
- W takim razie chyba nic się nie stanie, jeśli porwę cie na spacer? - brzmiało bardziej jak stwierdzenie... 
- Chyba nie. Ale wiesz, że jest jedenasta w nocy? 
- Czekam pod twoim domem - zignorował moje pytanie. 
Wcisnęłam komórkę do kieszeni dżinsów i zbiegłam na dół. Tam porwałam klucze i wyszłam zamykając za sobą drzwi.
Mój chłopak objął mnie ramieniem i w milczeniu szliśmy w stronę parku. 
- Zamknij oczy słoneczko - poprosił, kiedy doszliśmy na miejsce. 
Wykonałam polecenie. Złapał mnie za rękę i prowadził, instruując.
'Trzy kroki do przodu. Uważaj na stopień...' 
- Już jesteśmy - oznajmił. 
Podniosłam powieki i zaniemówiłam. 
Znajdowaliśmy się na łące. Polanę ze wszech stron otaczały piękne, dostojnie, wolnostojące wierzby. 
Na środku rozłożony był duży koc piknikowy. 
Rzuciłam się w objęcia Leona. 
- Jeju! Dziękuję! To takie wspaniałe! - byłam strasznie podniecona. 
Potem tylko położyliśmy się i oglądaliśmy gwiazdy, a ja wtulałam się jego tors. Dawno nie było mi tak dobrze... 

~
O.M.G!
Jestem dnem -.-
Pisząc, że będą 'rzadziej' nie sądziłam, że aż tak. 
Masaaakra.
Widzicie, przychodzę nie dość, że późno, to jeszcze z takim...em... nawet nie wiem jak to nazwać. 
Dno...dno...dno...
Przepraszam!
Kocham Was i liczę na SZCZERE, SZCZERE, SZCZEREEEE opinie. 
P.s. Lagunko, znalazłaś jakieś błędy? xD


23 komentarze:

  1. Dlaczego piszesz,że to DNO? Pisząc tak,nie piszesz,że tak jest,bo jest...nie mam słów :D Po prostu KOCHAM!!!!!!!!!!!!!!
    Słodka fotka psinki...
    Zapraszam do mnie:
    tomasettatomasetta.blogspot.com
    i na mojego drugiego bloga, podobnego do pierwszego,ale o aktorach z serialach (prawdziwe życie):
    http://jorvica-real.blogspot.com/
    ♥Pozdrawiam♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Piszę tylko prawdę.
      Zaglądam pierwszego, na drugi też zajrzę :)
      Dziękuję
      K.C <3

      Usuń
  2. Miejsce dla Julci z anonima.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wybacz, że tak późno wracam, ale naprawdę czas mnie goni... Dlatego komentarz też będzie krótki.
      Kochanie, jakie dno? Przecież rozdział był naprawdę super! Mi baaaardzo się podobał i nie wiem czemu tobie nie. ♥
      Lenarico? Fuuj, fuuuj, fuuuj. Serio - zaraz zwymiotuje. Tobie chyba też ciężko o nich pisać xD
      Troymila jest ok. Całkiem w porzo są ^^
      Czekam na następny mój talenciku. ;*

      Usuń
    2. Przecież nie jestem zła, nie mam czego wybaczać.
      No to jest dno xd
      Mi się nie podobał, bo... no bo tak.
      Lenarico to najgorszy parring. I nie 'chyba'. Przecież wiesz jak bardzo ciężko mi z tym było!
      Troymila mi też się podoba :D
      Następny... hm...zabieram się właśnie ;*
      K.C. <333

      Usuń
  3. Kochana ten rozdział jest BOSKI no po prostu CUDO <33
    Chcesz zobaczyć dno i masakrę zapraszam na mojego bloga przed chwilą dodałam pierwszy rozdział i jest straszny -_-
    Kochana twój blog jest najlepszy jaki znam KOFFAM CIĘ <33

    ///Twoja Mechi

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie kłam mnie...
      Właśnie mi się Twój blog ładuje ^^
      A ja Ciebie <3
      Dziękuję ♥

      Usuń
  4. To nie dno, ale za ta Leonettę mam ochotę Cię udusić! Z drugiej strony... W sumie nie wiem czy mój Dieguś byłby szczęśliwy z Violetta. W serialu na pewno nie. Federico coraz bardziej udowadnia, że coś ćpał... Ludmila w sumie też. Śliczny piesełek... Ja I tak wolę kotki.
    Zajrzysz?
    http://diego-y-fran-impossible-love.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To dno dna...
      Leonetta...ta... uduś mnie :D
      Nie byłby. Nie byłby. Z Larą mu lepiej :D
      Federico i Lu nie ćpają!!!!!!!!!!!!!
      Haha.. a wiesz, że ja też?
      Zajrzę, zajrzę ^^
      K.C <3

      Usuń
  5. Super rozdział ;) Kiedy będzie Fedemila?

    OdpowiedzUsuń
  6. Super rozdział tylko dawaj mi tu szybko FEDEMIŁ !!!! K.C

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję.
      Co do Fedemili... spokojnie ^^
      Ja tez K.C. <333

      Usuń
  7. Wrócę tu za nie długo"*

    OdpowiedzUsuń
  8. A więc jestem. :*
    Jak ty nazwałaś ten rozdział a już sobie przypomniałam ,że jest dnem. Jeżeli w twoim słowniku dno znaczy, że ten rozdział jest fantastyczny to się z tobą absolutnie zgadzam.
    Normalnie jak Fede powiedział, że Lena jest wspaniałą dziewczyną to myślałam, że żygne. Moim zdaniem ten związek zaraz się rozpadnie. Widać jak Fede tęskni za Lu.
    A co do Lu to chyba znalazła sobie przyjaciółkę i dziewczynę dla Eljota xD
    Czekam na następny, już nie mogę się doczekać:)

    Koffam♡


    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zabawię się w Lagunę xD
      DNO = spód czegoś, dolna powierzchnia
      A teraz do rzeczy.
      Bardzo Ci dziękuję.
      Racja. Lenarico ... nie cierpię tego parringu. Oni nie mają prawa bytu! Haha! Jak to pisałam, to wszędzie gdzie miało być 'Lena' pisałam 'Ludmi' a potem tylko pozmieniałam xD No chyba, że to było coś złego... xDDD
      O Lu, to ja milczę ^^
      K.C. <333

      Usuń
  9. Rozdział fajny ale Lenarico -.-' Błagam o Fedemiłe <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie cierpię Lenaroico moim całym sercem.
      Fedemila... cierpliwości ^^

      Usuń
  10. Wreszcie jestem! ♥
    Skomentuję, jak tylko skończę pisać rozdział ^^
    Dzisiaj jeszcze wrócę <3

    OdpowiedzUsuń
  11. WERCIA SZALEJE NOWY WYGLĄD YEAAH
    Wybacz, odbija mi a nie mam gdzie wyładować pozytywnej energii. xD
    Kiedy next dziewczyno?! <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha!
      Nowy wygląd...nie jest zbyt byt piękny, ale czekam na szablon...Haha, daj spokój, krjzi jest fajne xD
      Kiedy next? Właśnie się pisze ;3

      Usuń

Czytasz? Skomentuj!