poniedziałek, 21 lipca 2014

Es Posible - rozdział XXI


*Ludmiła/Lili*
Czasami brakuje mi Lili. Ona była moją ucieczką. Gdy wcielałam się w nią... mogłam być szczęśliwa. Ludmiła tak nie może. Ludmiła nie ma prawa do szczęścia... a bynajmniej tak mi się wydawało. 
Dostałam sms-a.
" Czekam pod Twoim domem. - Troy"
Wzięłam torebkę i wyszłam.
Przed bramą stał chłopak. Jest wysoki i dobrze zbudowany. Miał na sobie jasne, przetarte dżinsy i luźną, czerwoną bluzę. Jego włosy mają kolor kasztanowy. Duże, niebieskie oczy, którymi patrzy na świat są opasane długimi, ciemnymi rzęsami. Jego nos jest lekko wklęsły i lekko zadarty, a usta pełne. 
- Hej - odezwałam się nieśmiało, podchodząc do niego.
Odwrócił się i spojrzał na mnie. 
- H-hej - uśmiechnął się. 
- Coś się stało? - zdziwiła się lekko. Przez telefon wydał mi się dużo bardziej pewny siebie. 
- Nie, nie - zaprzeczył szybko. - Tylko jesteś taka śliczna, że aż mnie zatkało.
Zaczęłam nerwowo chichotać i czułam, jak na moją twarz wstępuje rumieniec. 
- Przepraszam, nie chciałem cię zawstydzić - usłyszałam.
- C-co? Nieeee, daj spokój - starałam się jakoś wywinąć. 
- Dobra, dobra. Nie ważne... masz ochotę na spacer?
Uśmiechnęłam się i skinęłam głową. 
Szliśmy wolno w stronę parku. Pozwolił mi milczeć i całkowicie zamknąć się na klucz. Sam też się wyłączył. 
Przez chwilę wydało mi się, że chciał coś powiedzieć, ale odpuścił. 
Patrzyłam na niego. To bardzo przystojny chłopak. 
- Chodź, usiądziemy - powiedział, kiedy doszliśmy do fontanny. 
Przysiadłam na skraju marmurowej ławki. On zrobił to samo. Oparł się. Ja natomiast siedziałam prosta jak struna. 
- Czemu tak się spinasz? - przypatrywał mi się badawczo. 
- Ja... przecież prawie cię nie znam - wyznałam. 
- No to najwyższy czas się poznać - uśmiechnął się. - Opowiem ci coś o sobie, a potem ty odwzajemnisz mi się. Co ty na to? - zaproponował. 
- To brzmi dobrze - zgodziłam się. 
Dowiedziałam się wielu rzeczy, bardziej i mniej istotnych. Ma dziewiętnaście lat i mieszka kilka ulic ode mnie. Swoją pracę w fundacji zaczął trzy lata temu. Lubi pizzę z ananasem. Interesuje się aktorstwem, należy do miejskiego koła teatralnego.  Jego rodzice są nauczycielami w podstawówce, a starsza siostra przedszkolanką. 
Ogółem? Jest szczęśliwym i zadowolonym z życia człowiekiem. 
Nie myślcie, że przemawia przeze mnie zazdrość, bo tak wcale nie jest. 
Ja opowiedziałam mu o wszystkim. Poczynając od Lili przez Federico po ciąże mojej matki. 
Ufam mu. 
Mieliście kiedyś tak, że ledwo kogoś znaliście, a wiedzieliście, że możecie powierzyć mu najtajniejsze sekrety? 
Ja to czułam przy nim.
- No to zbyt kolorowo nie masz - podsumował, kiedy skończyłam mój monolog.
- Która jest godzina? - zapytałam, by zmienić temat. Bo przecież dobrze wiedziałam, że wpół do szóstej. 
- Przecież wiesz - zamurowało mnie. Czy on potrafi czytać w myślach? - Słuchaj Ludmi. Mam zamiar teraz częściej zabierać cię na takie spacery. Kiedy ja nie dam rady, masz wychodzić nawet sama. Chcę, żebyś była jak najdalej od domu i matki. Zrozumiałaś?
- T-tak - wyjąkałam. 
Uniosłam wzrok. Chciałam spojrzeć w niebo, ale mimowolnie zatrzymałam się na jego tęczówkach. 
Tam znalazłam upragniony raj. Czysty, bezchmurny... piękny i nie mający dna. 

*pół roku później*

*Ludmiła/Lili*
Już kilka tygodni temu udało mi się zapomnieć o żyletce, a Troy ciągle spędza ze mną czas. Nie powiem, że mi się to nie podoba. Bardzo lubię jego towarzystwo. 
Tego wieczoru wybraliśmy się do centrum handlowego, bo on musiał kupić kilka rekwizytów do nowego przedstawienia, a ja po prostu chciałam uzupełnić szafę bo ostatnim remanencie. 
Obładowana torbami, torebeczkami i innymi pierdołami, zmęczona na tyle, że nie czułam własnych nóg i z ledwością wypowiadałam słowa, usiadłam przy jednym ze stolików w pizzerii. 
- Colę - rzuciłam tylko do kelnerki, która akurat podeszła do naszego stolika. 
- I Margaritę - dorzucił mój towarzysz. 
Sama nie wiem czemu, ale zaśmiałam się. Zapytana, czemu to zrobiłam, wzruszyłam tylko ramionami. 
Kelnerka przyniosła nasze zamówienie, a ja, całą, półlitrową szklankę wypiłam, zanim ktokolwiek wypowiedział by słowo 'randka'.
Czemu wybrałam akurat tan wyraz??? 
- Lu, mój znajomy organizuje imprezę w tę sobotę - chłopak przełknął kawałek pizzy i spojrzał na mnie. - Może masz ochotę pójść ze mną? - zapytał wreszcie. 
- Jako... przyjaciele? - chciałam się upewnić. 
- Jasne - uśmiechnął się tym swoim zniewalającym uśmiechem i podsunął mi talerz.
Zabrałam się za jedzenie, bo byłam bardzo głodna. Tak, że gdyby ktoś nałożył mi kilogram koniny... to pewnie bym zjadła. 
- Ej! I nawet na mnie nie zaczekaliście - usłyszałam rozbawionego Eljota. 
Zaśmiałam się. 
- Siadaj. Zbyt wiele nie straciłeś - zachęcił go Troy.
Objął wzrokiem moje zakupy. 
- No nie wiem... - powiedział bez przekonania. 
Ponownie wybuchnęłam śmiechem. 
- Siadaj, chyba...chyba, że wolisz stać - wykrztusiłam. - A uwierz mi, ja nie mam zamiaru, jeszcze przez długi czas się stąd ruszać. 

*Federico*
- Błagam cię! Przebiegliśmy pięć kilometrów! - krzyknąłem za Leną i opadłem na piasek. 

Po chwili stanęła nade mną, pochyliła się. 
- Faktycznie. Należy nam się przerwa - stwierdziła.
Posłała mi promienny uśmiech, który z resztą odwzajemniłem. Poczochrała moje włosy. 
- Ej no! - warknąłem. - Tylko nie grzywka!
Wybuchnęła nieopanowanym śmiechem, a kiedy już się uspokoiła, położyła się naprzeciw mnie, twarzą w twarz. 
Przyglądała mi się, a kąciki jej ust wcale nie miały zamiaru przestać tkwić w beztroskim uniesieniu. 
-Coś się stało? - zapytałem w końcu.
- Nie, nie..tylko - uniosłem brwi, wyczekując upragnionej odpowiedzi. - Masz takie ładne oczy... ach co za bzdury wygaduję! Nie słuchaj mnie... ja...
Nie dałem jej dokończyć. 
Poczułem nieodpartą chęć złączenia naszych warg w pocałunku. 

*Lena*
Na początku całował delikatnie, jakby... bał się mojej reakcji, ale kiedy nie poczuł sprzeciwu, pogłębił pocałunek. 
A nie mówiłam, że Federico będzie mój? Nie mówiłam?
Haha! No oczywiście! Nie mogła być inaczej!
Chodź, odtańczmy razem taniec szczęścia! 
On jest taki naiwny. Biedactwo... A teraz każda będzie mi zazdrościć!
Mówiłam już, że zawsze dostaję to, czego chcę?
Chyba nie... Zatem słuchaj śmiertelniku. 
Lena ZAWSZE dostaje to czego chce.
Koniec. Kropka. Dziękuję. 

*Ludmiłą/Lili*
Byłam już wystarczająco najedzona i opita (Boże, jak to brzmi!). Nałożyłam nogę na nogę, a widelcem, trzymanym w ręce, zaczęłam kreślić linię w rozlanym na talerzu sosie czosnkowym. 
- Nudzisz się, no nie? - zaśmiał się Troy. 
- Może... A ty się ze mnie śmiejesz - udałam oburzoną. 
- Wiesz, że nie.
- Wiem, że tak. 
- Przestań kłamać, bo ci nos urośnie, Pinokiu. 
- Haha. Bardzo śmieszne, drogi Gepetto - odpowiedziałam z przekąsem. 
- To ja mam być Świerszczem, czy Wróżką? - wtrącił swoje trzy grosze Eljot. 
Ja i Troy wymieniliśmy rozbawione spojrzenia.
- Wróżką! - odpowiedzieliśmy chórem. 
El wydymał usta, pokazując tym samym, jak bardzo poczuł się urażony.
- Oj, no weź się nie dąsaj, stary - drugi trącił go w ramie. 
- Dobra, to wy się dale przekomarzajcie, ale ja muszę iść do toalety - wstałam i poprawiłam bluzkę. 
Po chwili zniknęłam we wnętrzu obszernego pomieszczenia. Weszłam do kabiny, a kiedy z niej wyszłam umyłam ręce i spojrzałam w lustro. 
Odzyskałam radość życia. Znów byłam szczęśliwa. Dużo mnie to kosztowało, ale w końcu dałam radę. Jak cudownie jest wieść tak beztroski żywot. 
Dobrze się czuję, a w towarzystwie ludzi, którzy mnie otaczają mogę być zwyczajnie sobą. Nie gram i nie udaję. Jestem zwykłą, prostoduszną Ludmiłą. Tą, którą od zawsze chciałam być. 
No i nie mogłam zaprzeczyć. Jestem ładna. 
Nie, wcale nie popadłam w samozachwyt. Tak zwyczajnie...czy nie mogę być ładną osobą?
Wyciągnęłam szminkę i posmarowałam nią usta. Uśmiechnęłam się do siebie.
Wróciłam do stolika, gdzie czekali na mnie chłopcy. Wyglądali poważnie. A uwierzcie mi, to u nich wielka rzadkość. 
- Coś się stało? - zapytałam lekko niepewnie. 
- Nic szczególnego...- zaczął Eljot i wskazał mi moje miejsce. 
Zrozumiałam iluzję i usiadłam. 
- Widzisz Ludmi... tak sobie myśleliśmy... - Troy wpuścił powietrze nosem i wolno wypuścił ustami.
- Nie masz już problemów. Bardzo szybko się z nimi uporałaś. To oznacza, że jesteś wyjątkowo silną i wytrwałą dziewczyną - kontynuował El.
Mój wzrok kierował się to na jednego, to na drugiego. Kompletnie nie rozumiałam o co im chodzi. Byłam zdziwiona, zmieszana i trochę zaniepokojona. 
- Zaraz zwariuję! Do rzeczy - wydusiłam. 
- Chcemy zaproponować ci pracę w fundacji - powiedział na jednym tchu.
Otworzyłam buzię ze zdziwienia i objęłam ich wzrokiem, jak wariatów. 
- Zamknij usta, bo połkniesz muchę - zadrwił jeden z nich, choć do końca nie jestem pewna, który.
Czułam się wtedy jak w transie. Słowa zwrócone w moją stronę, dochodziły po mnie tylko w części. 
-Ej, dobrze się czujesz? - poczułam czyjąś dłoń na swoim ramieniu.
Potrzepałam głową, bo nie mogłam dobyć głosu.
Troy dotknął mojej dłoni, a mnie przyszedł przyjemny dreszcz. Przestało mi się kręcić w głowie i wróciłam do normalnego stanu.
- Już dobrze-e - oświadczyłam. - Eh...wasza propozycja bardzo mnie zaskoczyła i muszę ją poważnie przemyśleć. 
- To zrozumiałe - stwierdził blondyn.
Ej...czy ja kiedyś opisywałam Eljota? Wydaje mi się, że nie... 
Jest chłopakiem dosyć wysokim. Kidy ubiorę koturny jesteśmy równego wzrostu. Ma zielone, choć bardziej morskie oczy. Nas lekko garbaty, co troszkę mnie irytowało, ale zdążyłam się już przyzwyczaić. Jego usta są wąskie, a szczęka wysunięta. Cera jest ...hm... oliwkowa. Włosy, jak już wspominałam, są blond. Co jeszcze mogę doda? Nie bardzo wiem... nie bardzo potrafię teraz stwierdzić jakiej jest budowy, choć mięśnie ma wyrobione i jest dosyć barczysty. W sumie... jest przystojny, ale nie w moim typie. 
- Dobra, zbierajmy się, bo muszę jakoś dotargać te torby do domu - uśmiechnęłam się blado. 
- Przecież ci pomożemy - powiedział Troy tak, jakby było to najoczywistszą rzeczą na świecie. - Co nie? - trącił kumpla łokciem. 
- No...tak - przeciągnął chłopak. 
Dobrze mieć takich przyjaciół. 

*Lara*
Diego... mój kochany. Jest taki wspaniały! 
Siedziałam z nim w jego mieszkaniu. Gotował nam kolację, a ja czekając i nudząc się oglądałam jakiś film. 
- Kotku, proszę cię, skończ już i chodź do mnie - zawołałam. 
- Nie, to ty chodź. Mam coś dla ciebie - usłyszałam. 
Zwlekłam się z kanapy i zaczęłam wolno przemieszczać się w stronę kuchni. Spuściłam wzrok na gołe stopy. 
- Już jestem - uśmiechnęłam się stając w drzwiach. 
Stół był nakryty białym, długim obrusem. Stał na nim świecznik i zapalona świeczka, która rozjaśniała pomieszczenie. Zastawa była... chyba porcelanowa.
Po chwili dostrzegłam i mojego chłopaka. Podszedł do mnie, ucałował mnie w policzek i wręczył różę w kolorze świeżego śniegu. 
Wtuliłam się w jego ramiona. 
Nie wiem, jak Violetta mogła go stracić, ale ja na tym skorzystałam i ciszę się tym, jak małe dziecko nową zabawką. 
~
Skończyłam i jestem zadowolona. 
Haha! Tak, tak, niesłychana rzadkość, mi podoba się to, co napisałam. 
Mimo wszystko proszę, jeśli się Wam ciuś nie podoba, lub są jakieś błędy, to piszcie ^^
Kocham Was, wiecie? 
Czeka na szczere opinie ♥ 
Buziaczki Misiaczki ;*




19 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Świetny, świetny, świetny! <3
      Ludmi opita :D xd
      Już się nie mogę doczekać kolejnej części :D
      Co to będzie, co to będzie pierogi wędzę ołjeeaa :D
      SUPER! <3

      Usuń
    2. Haha!
      Dziękuję Olciu <3
      Chętnie bym się teraz za to zabrała...ale nerwy... rozumiesz, prawda? ;3
      To uwędź jeszcze dla mnie!
      K.C. <333

      Usuń
  2. Lenarico !! :D <3

    OdpowiedzUsuń
  3. u ludmi zadowolona, że ma takich przyjaciół
    szkoda, że zapomina o fede
    na tym troy skorzysta zapewne
    ciekawe lu i pomaganie fundacji
    lenka jak ty mogłaś zabrać fedusia lu
    ty zołzo jedna
    dieglara <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapomniała? Pewna jesteś? ;)
      Lena to zło wcielone!
      Diegolara <333
      K.C. ♥

      Usuń
  4. No wielkie dzięki jestem teraz rozdarta bo mam ochotę cię udusić
    JAK TY MOGŁAŚ ROZDZIELIĆ FEDEMIŁKE?!?!?!?!? CO?!?!? JAKIM PRAWEM????? FEDE I LENA FUU JA ZARAZ ZWYMIOTUJE!!!!!!
    NAWET JAK BY TO BRZMIAŁO FELENA,FEDELE?!?!?!?!? FEDEMIŁKA FOREVER TAK TO BRZMI O WIELE LEPIEJ ♥♥♥♥.
    Ale też CIE BARDZO KOFFAM ♥♥♥♥ (i tylko dlatego cie nie uduszę) ja już po prostu nie wiem jak mam się czuć -_- ale wiem jedno ten rozdział jest GENIALNY BARDZO CIE KOFFAM i do nexta ♥♥♥

    ///Mechi

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. LENARICO XD
      Ale racja...Fedemila brzmi i wygląda o wiele, wiele, wiele lepiej ^^
      Ja Ciebie też baaaardzo kocham i cieszę się, że mnie nie udusisz, bo kto by Ci wtedy pisał takie 'genialne' rozdziały na tym blogu? ^^
      Buziaczki :*
      K.C.<3

      Usuń
  5. Hejo wróciłam <3 Tak jak mówiłaś podczas tego odpoczynku do głowy wpadło mi mnóstwo pomysłów.. Tak mi przykro ,że Cię wena opuściła.. :( Ale mimo to wszystko co piszesz jest świetne. To było fe.. to było fe... to było fenomenalne ,fantastyczne no i fajne <3 Czekam na nexcika
    Twoja Na Tka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest Diego to ja się cieszę, jeżeli jest Dielara to skaczę z radości! Tak mało ludzi ja lubi, a Lara jest bardzo fajna. Lenka, boli główka? Rozdział boski, ale to w końcu ja, stara dobra Laguna333 tylko pod inna nazwa. Ja się muszę czepić - sprawdziłam pisownię - Eliott. Tak poza tym to mi się wydaje czy Troy i Ludmi coś ten teges. No i... Ona chyba powinna mieć jakieś kursy, studia, cokolwiek? Z drugiej strony... Wolontariusze też nie maja specjalnych kwalifikacji, więc...

      Usuń
    2. Hejo! Witam znów pośród (nie)żywych :>
      Dziękuję Ci Natka ♥
      Nexcik się pisze ^^
      K.C. <3

      Usuń
    3. Do Laguny:
      Dielara ♥ Zawsze mi się podobało to połączenie ^^
      Lagusia, musiała... Haha! Widzisz, wyszło na to, że nie wiem jak się to pisze xD
      Nie... ja poprostu zobaczyłam taki jeden hotel i na nim pisało 'ELJOT' .... tak jako bardziej mi się to spodobało xD
      http://www.eljot.rewal.info.pl/rewal_eljot.jpg - właściwie to nie hotel - dom wypoczynkowy.
      Aj...przemilczmy kwestię pracy w fundacji...ciiii! xD
      Dobra... ja tak, jeszcze zapytam na koniec, czemu nie normalny kom. tylko odp?
      Ale i tak K.C <3

      Usuń
  6. Znowu piszę późno ale nie mogłam wcześniej za to cię przepraszam kochana bo co jak co ale urwanie głowy to ja mam. Przejdę więc do konkretów bo za wiele czasu to ja nie mam więc napiszę że rozdział był taki fantastyczny i zarazem zaskakujący bo jedna rzecz mnie zaskoczyła jak Fede mógł tak pocałować Lene po prostu on jest głupi jak może się całować z Leną no jak. a co do Troya to ja myślę że on jednak będzie chciał czegoś więcej niż tylko przyjaźń.Resztę zostawiam tobie i oczywiście nie mogę się doczekać następnej części.


    Koffam,Cię słoneczko♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spokojnie.
      Każdy komentarz mnie cieszy, nawet taki najpóźniejszy i najkrótszy, bo ostatni zbyt wiele ich nie mam ;c
      No ale cóż..
      Dziękuję Ci z miłe słowa Kochana.
      Fede nie jest głupi. Proszę mi go tu nie obrażać xD
      No, ale trzeba nie mieć zmysłów, żeby tak postąpić xD
      Troy, Troy... drogi Troyu chyba nie zostawisz Lusi w spokoju xD
      K.C. i dziękuję ♥

      Usuń
  7. Zawaliłam na całej linii, bo dopiero teraz komentuję :c
    Gomenosai :c <3
    Lu zakochuje (?) się w Troy’u .. :c Nie no, to mogę jakoś przeboleć, ale..
    POCAŁUNEK LENY I FEDERICO?! MOJEGO Federico?! Emm.. Ludmiły*
    Zaraz wracam, idę zwrócić jedzenie ;-;
    I ta jej gadka na koniec -.-
    „Lena zawsze dostaje to, czego chce” -.- Jez -.-
    Idę ją udusić gołymi rękoma. Nie mam ani odrobiny litości dla takiej… -.-
    Ludmi była opita XDDD
    Szkoda, że obok niej nie znalazł się Feduś :c Wtedy snułabym plany związane z Nimi *-* XD
    (Btw – Ruchi <3 XD)
    Lu może pracować w fundacji :o
    Kocham cały ten rozdział ♥ (mimo ohydnego pocałunku Fede+Leny)
    Widocznie wszystko, co stworzysz Ty, musi być genialne *-* ♥
    K.C. <3333
    (ps. dzisiaj jest na prawdę krótko ;-; Wtedy też myślałam, że tak będzie, bo mnie bolała głowa, ale wszyło jakoś dłużej xD ♥)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochanie, zabiłaś mnie, sama wiesz czym, bo od ok. godziny na asku i wszystko Ci napisałam ^^
      Ale nie zawaliłaś... ja jeszcze nie skomentowałam Twojego OS'a...a powinnam.
      I zrobię to ...j...dzisiaj ;D
      Co do Troya...ja milczę.
      Leorico...żyyyg...wiesz o tym :*
      Dobra! To razem ją dusimy!
      To była COLA! COLA! COLA dziewczyno!
      Ruchi Awwww *-*
      To Ty jesteś GENIUSZEM, a wyraz 'dno' należy do MOJEGO słownika!
      Kocham Cię moja piękna! ♥

      Usuń
  8. Rozdział super. Ale Lenarico?! Ja tu chce FEDEMIŁE <3

    OdpowiedzUsuń
  9. O mój Bożeeeee! ♥
    Wiem, że to niegrzecznie, ale ja Ci tak cholernie zazdroszczę takiego talentu!
    Nie mam zielonego pojęcia jak to opisać...
    Bo to było piękne, takie mega piękne!
    Długie, piękne, cudne, urocze, idealne i wspaniałe!
    I to bardzo dobrze, że Ci się podoba, bo jest BOSKIE!
    Aaaaaaaaaa! <3
    Nie no, genialne, tylko jedna rzecz:
    ZABIJĘ CIĘ ZA TEN POCAŁUNEK!
    Nie no, jak Ty mogłaś? Głupi Federico, głupi Federico, GŁUPI FEDERICO!
    Ukatrupię go, to już jego koniec! Jak on tak mógł, przecież to jest wredne!
    I do tego ta podłą Lena. Brrr... Ją też ukatrupić!
    Czy mi się wydaje, czy ktoś tu się zakochał w Troyu? ♥.♥
    Przepraszam, że dopiero teraz ale byłam na wakacjach... Wybaczysz mi perełko?
    Boskie, to najlepszy rozdział do tych czas!
    Kocham, czekam na nexta! Buziaczki :-*

    OdpowiedzUsuń

Czytasz? Skomentuj!